A gzie doły?
Ostatnio politycy nas zalewają - nie, proszę się nie obawiać, to nic groźnego - zalewają nas mianowicie oświadczeniami majątkowymi. Generalnie wynika z tego, że są ludźmi średnio majętnymi i na polityce - wbrew temu, co się mówi - nie zarobili nic. Jedyne, co niepokoi, to fakt, że majątki ujawniają liderzy ugrupowań, posłowie z piątego i dalszych rzędów ław parlamentarnych wcale się do tego nie spieszą. Pewnie na takie głupoty nie mają czasu. Są zajęci efektywniejszymi działaniami.
Licha szkapa
Obojętnie, czy Lech Wałęsa jest, czy go nie ma, wzbudza sensację. Ostatnio kontrowersje wzbudził wtedy, kiedy go nie było. A nie było go na konwencji Forum Obywatelskiego Chrześcijańska Demokracja, kierowanego przez Janusza Tomaszewskiego, które to Forum jeszcze kilka dni wcześniej wspierał. W międzyczasie doszedł jednak do przekonania, że to jest słaby koń, a na słabe konie to on stawiać nie może (Życie 30 lipca). Trochę racji to on ma. Ta szkapa wygląda rzeczywiście licho.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Telewizyjne kryterium obiektywności
Znowu nalatują na Telewizję Publiczną. Tym razem dostało się oddziałowi katowickiemu TVP. Bo niby za dużo na ekranie Borowskiego, Szmajdzińskiego i lokalnych liderów SLD. No, ale jest przecież Jacek Soska. Genialny fachowiec od telewizji i - dzięki wybitnym zdolnościom - szef Rady Programowej TVP 3 Jacek Soska. Soska zbija wszystkie argumenty przeciwników politycznych. - Dopiero teraz, za tego kierownictwa mam szansę się wypowiedzieć (Trybuna Śląska, 30 lipca). Obecność Soski przed kamerami jest więc ostatecznym gwarantem obiektywności telewizji. Gdy nie ma Soski w TV, to ta TV jest nieobiektywna, gdy jest Soska, sytuacja zmienia się o 180 stopni. Można pociągnąć dalej ten tok rozumowania i stwierdzić, że im więcej Soski na srebrnym ekranie, tym telewizja jest bardziej obiektywna. Niestety, Soska jest tylko jeden, a stacji telewizyjnych w Polsce kilkanaście, z konieczności muszą więc istnieć na rynku telewizje nieobiektywne. Przecież Jacek Soska się nie rozsześciorzy. Tak to jest, biednemu zawsze wiatr w oczy wieje.
To także wolny rynek
Lekarze przepisują na receptach lekarstwa z zaprzyjaźnionych firm farmaceutycznych, które w dowód wdzięczności fundują im mniej lub bardziej cenne prezenty. Nauczyciele też mają swoje możliwości. Mogą wybrać taki, a nie inny podręcznik z całej gamy obecnej na rynku, a wydawnictwo nie zapomni o tym wyborze. Wolny rynek lekarstwem na wszystko!