Zwiewający generałowie
Redaktor naczelny Nowego Państwa Anatol Arciuch pisze w tekście
Odpowiedzialność zbiorowa, indywidualne rozgrzeszenie (nr z 25 maja)
o prominentach PRL-u, chronicznie uchylających się od odpowiedzialności
za swe czyny. Chodzi o rolę gen. Jaruzelskiego w masakrze grudniowej
1970 r. i o odpowiedzialność gen. Jaruzelskiego i gen. Kiszczaka
za "wprowadzenie stanu wojennego i śmierć tych, którzy w jego wyniku
zginęli". Jak akcentuje red. Arciuch: "(...) jeśli się uzna, że w
roku 1970 i 1981 władze dokonały czynów zbrodniczych, to członkowie
- i to najwyżsi - tych władz ponoszą za to odpowiedzialność. I nie
zmieni tego w niczym zwalanie winy na podwładnych, zarzucanie im
przekroczenia kompetencji czy zasłanianie się tym, że nie wydawano
żadnych konkretnych poleceń i rozkazów. Tak broniła się już wiele
lat temu większość oskarżonych w Norymberdze i nie uchroniło jej
to przed karą.
Jest wszelako inny aspekt. Zarówno Jaruzelski, jak i
Kiszczak są zawodowymi wojskowymi. Pierwszy z nich jest kreowany
przez jednych - nie tylko we własnym środowisku politycznym - na
drugiego de Gaulle ´a, a przez innych - na połączenie Hamleta z królem
Learem. Drugi został ogłoszony przez najbardziej wpływową polską
gazetę ´człowiekiem honoru´. Tymczasem obaj zachowują się jak najżałośniejsi
tchórze. Uciekają w chorobę, zasłaniają się świadectwami lekarskimi,
nie wstydzą się, że na swych stanowiskach nie panowali nad podwładnymi
i nie mieli pojęcia, co się naprawdę dzieje. Wreszcie pozwalają,
aby ich adwokaci uciekali się do kruczków prawnych mających opóźnić
i paraliżować rozpoznanie sprawy.
Owa gazeta, która na wszelkie sposoby wybiela obu generałów,
z nieskrywaną pogardą opisywała sprzeczne zeznania, mało przekonujące
zaprzeczenia i nieudolne próby usprawiedliwiania się mieszkańców
Jedwabnego. Ale o ileż bardziej zrozumiałe są takie - nawet najżałośniejsze
- tłumaczenia i zaprzeczenia w ustach ludzi prostych, naprawdę przestraszonych,
nie przygotowanych ani intelektualnie, ani moralnie do sprostania
sytuacji, która ich przerosła - niż matactwa i płaczliwe skargi człowieka,
który przez ponad 20 lat należał do najściślejszego kręgu władzy,
a prawie 10 sprawował w gruncie rzeczy dyktatorskie rządy.
Generał Jaruzelski oburzał się za nazywanie go sowieckim
generałem w polskim mundurze. Jego obecne zachowanie pokazuje jednak,
że nie o mundur tu chodzi. Napoleon, kiedy marszałek Murat, król
Neapolu, pokazał mu wzory mundurów Neapolitańczyków z zapytaniem,
jakie wybrać, miał odpowiedzieć: ´A co to za różnica. Czy ich ubierzesz
na niebiesko, czy na zielono i tak będą wiać´.
Generałowie, tacy jak Jaruzelski czy Kiszczak, też -
bez względu na mundur - będą wiać. Przed odpowiedzialnością, sądem
i czymś, o czym chętnie rozmawiają ze swymi hagiografami z Gazety
Wyborczej, ale co jest dla nich pustym dźwiękiem: własnym sumieniem"
.
Reklama
Będziemy popychadłem!
Życie z 25 maja informuje w tekście Moskwa dopina swego, że: "
Polska prawdopodobnie zgodzi się, by przez nasz kraj przebiegał gazociąg
omijający Ukrainę. Decyzja zapadła tuż przed wizytą premiera Rosji
Michaiła Kasjanowa w Warszawie. Sprawa rury będzie głównym tematem
rozmów".
Sprawę tę komentuje politolog z PAN Grzegorz Kostrzewa-Zorbas
w toku rozmowy, którą przeprowadził z nim Arkadiusz Dawidowski w
Życiu z 25 maja pt. Nic nie zyskamy:
To dobrze, że Polska zgadza się na gazociąg omijający
Ukrainę?
To kapitulacja. Poprzednie rządowe stanowisko, które
odrzucało taki wariant, było ambitnym celem. Była to wizja Ukrainy
niepodległej i nienarażonej na szantaż finansowy ze strony Rosji.
Wynikało to z koncepcji zakładającej, że Ukraina jest jednym z gwarantów
niepodległości i niezależności Polski. Teraz rząd zszedł z tego wysokiego
poziomu. Nie ma już żadnej wizji geopolitycznej, nie ma polityki
zagranicznej. To tylko robienie doraźnych interesów, obliczonych
na krótkoterminowy zysk finansowy, jeśli w ogóle jakiś będzie.
A może zyskamy w oczach Brukseli, która popiera takie
rozwiązanie?
Na krótki dystans może tak. Polska może zebrać jakieś
pochwały za posłuszeństwo, ale będzie traktowana w przyszłości jako
popychadło, kraj, któremu wystarczy coś przykazać, a on wykona. Oznacza
to w stosunkach międzynarodowych faktyczną utratę podmiotowości".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ostrzeżenie z USA
W Życiu z 21 maja bardzo ważny tekst dr. inż. Jana Czekajewskiego
z Polskiego Instytutu Naukowego w Nowym Jorku (PIASA) pt. Z punktu
widzenia Polonii. Dr Czekajewski ostrzega:
"Kiedy żydowskie organizmy atakują Polaków za ich domniemany
współudział w holocauście - chodzi także o pieniądze, a nie o moralne
zadośćuczynienie i pamięć o współwyznawcach zamordowanych w czasie
wojny. Podobnie ma się sprawa wypadków w Jedwabnem. Trzeba tutaj
dodać, że amerykańskie żydowskie organizacje nie mają wiele wspólnego
z interesami tych Żydów, co przeżyli Zagładę, a którzy często są
używani jako pionki na szachownicy rozgrywek biurokratów, prawników
i konsultantów tychże organizacji. Żydzi polscy mieli pokaźne majątki
w postaci nieruchomości w Polsce, które po ich zamordowaniu przez
Niemców zostały przejęte przez państwo polskie
Z punktu widzenia państwa, majątki zmarłych obywateli,
którzy nie zostawili spadkobierców, przechodzą na własność państwa.
Tak, jak w Polsce i podobnie jest w USA, amerykańskie organizacje
żydowskie uważają, że Żydzi polscy nigdy nie czuli się obywatelami
polskimi i gdyby mieli wybór przekazaliby swe majątki tymże organizacjom.
Wedle mniemania żydowskich organizacji jednymi prawnymi i moralnymi
spadkobiercami mienia żydowskiego w Polsce, są właśnie one. Aby odzyskać
żydowskie mienie pozostawione w Polsce, organizacje te rozpętują
antypolską kampanię oszczerstw, porównując Polaków do hitlerowców,
i oskarżają ich o współudział w holocauście.
Nie będę wyliczać tutaj publikacji i filmów, które szkalują
Polaków, jako że nam w USA te sprawy są dobrze znane i z oszczerstwami
spotykamy się na porządku dziennym. Ponieważ kampania oszczerstw
przeciwko Polsce i Polakom się wzmaga na sile w proporcji do wartości
złotówki, rząd polski został postawiony w sytuacji wybrania strategii
obrony. Wedle rządu polskiego i jego amerykańskich doradców w osobie
Jana Nowaka-Jeziorańskiego należy się zgodzić z zarzutami współudziału
w roli morderców, gdyż przyznanie się do winy niewiele kosztuje,
a w tradycji katolickiej prowadzi do rozgrzeszenia i przebaczenia.
Polonia amerykańska, reprezentowana przez prezesa Kongresu Polonii
Amerykańskiej Edwarda Moskala, natomiast uważa, że kajanie się za
zbrodnie hitlerowskich kolaborantów szkodzi interesom Polaków, gdyż
potwierdza ich rzekomą winę i prowadzi do kolejnych zadań, które
tym razem nie będą natury moralnej, ale finansowej. Taka jest w zarysach
różnica i podstawa konfliktu między rządem polskim i amerykańską
Polonią.
Konflikt ma swe źródło w dwu różnych metodach rozwiązania
tego samego problemu. Należy zwrócić uwagę, że amerykańska Polonia
nie ma bezpośredniego, finansowego interesu w rekompensacie za mienie
żydowskie w Polsce, jako że tam nie mieszka i to nie ona będzie za
to płacić. Płacić będą Polacy zamieszkali w Polsce. Niemniej Polonia
jest zainteresowana w utrzymaniu dobrego imienia Polski i Polaków,
zarówno ze względów sentymentalnych, jak i własnego, dobrze pojętego
interesu. Obraz Polaka jako antysemity i hitlerowskiego kolaboranta
nie pomaga amerykańskiemu Polonusowi w karierze i poczuciu własnej
wartości. Wedle Polonii, która zna lepiej niż rząd polski i Polacy
w kraju wagę reklamy, dobry obraz Polaka przelicza się bezpośrednio
na dolary, natomiast przepraszanie i kajanie jest tylko wstępem do
końcowej ofensywy politycznej i finansowej. (...) Nie należy się
łudzić, że jakieś stare zasługi Polski w obaleniu komunizmu albo
samobiczowanie za zbrodnie w Jedwabnem będą tu elementami łagodzącymi
finansowe wymagania. Przyznanie się do winy niezmiernie ułatwi przyszłą
akcję amerykańskich polityków, jako że przyznanie się do winy stanowi
90% wygranej procesu o rekompensatę z procentami za przywłaszczone
przez polski naród żydowskie majątki. W ciągu następnych kilku lat,
albo nawet wcześniej, dojdzie do decydującej ofensywy przeciwko Polsce (
...).
Spór z ambasadorem Izraela
W Tygodniku Solidarność z 18 maja - bardzo ważny tekst Antoniego
Zambrowskiego Na pochyłe drzewo..., stanowczo polemizujący z niedawnym
telewizyjnym wywiadem ambasadora Izraela w Warszawie prof. Szewacha
Weissa. Uargumentowane wywody A. Zambrowskiego mają tym istotniejsze
znaczenie, że ich autor jest sam synem znanego prominenta PRL-u wywodzącego
się z rodziny żydowskiej - Romana Zambrowskiego, przez wiele lat
członka Biura Politycznego KC PZPR. A. Zambrowski pisze m.in.: "Ambasador
państwa Izrael prof. Szewach Weiss pojawił się niespodziewanie w
czwartkowy poranek 10 maja na ekranie mego telewizora. Jego ekscelencja
wziął udział w programie TVP 1 pt. Krakowskie Przedmieście i zabrał
głos w sprawie stosunków polsko-żydowskich na tle mordu Żydów w miasteczku
Jedwabne w lecie 1941 r. Jak zrozumiałem, pana ambasadora nie zadowala
stanowisko polskiego episkopatu w sprawie przeprosin za pogrom w
Jedwabnem. W szczególności budzi jego sprzeciw stanowisko księdza
prymasa Józefa Glempa, który wygłosił osobisty pogląd, iż wobec przeproszenia
narodu żydowskiego przez prominentnych Polaków dobrze by było, by
i prominentni Żydzi przeprosili naród polski za winy żydowskie wobec
Polaków.
Ambasador Weiss uważa to stanowisko za niesprawiedliwe. (
...) Pytany o żydowskie winy wobec Polaków, ambasador Weiss odparł,
że naród żydowski nie może odpowiadać za żydowskich konfidentów NKWD.
To są winy jednostkowe (...). Co się tyczy udziału licznych Żydów
w polskim ruchu komunistycznym, to - zdaniem ambasadora - byli to
ludzie asymilujący się, zrywający swe więzy z narodem żydowskim i
jego religią oraz nie rządzili oni Polską w imieniu narodu żydowskiego.
Ich winy nie są winami narodu żydowskiego.
Nasunęło mi się kilka pytań, których jako telewidz nie
mogłem mu zadać i których nie mogli mu zadać jego młodzi rozmówcy
wskutek niewiedzy. Chciałbym więc zapytać prof. Weissa, czy on, jako
żydowski intelektualista i izraelski polityk lewicowy, traktuje stalinowskie
ludobójstwo jako przestępstwo wobec ludzkości? A jeśli tak, to jak
zapatruje się na rolę rosyjskich Żydów zajmujących wysokie stanowiska
w administracji NKWD i GUŁAG-u? Przecież ci Żydzi nie ukrywali swej
narodowości, ba, deklarowali ją w ankietach personalnych i dokumentach
sowieckich. Więc jak tych ewidentnych zbrodniarzy ocenia naród żydowski,
w tym prof. Weiss? (...) jak wiemy, żydowskie bojówki komunistyczne (
obok białoruskich i ukraińskich) nie tylko wznosiły 17 września 1939
łuki triumfalne ku czci wkraczającej na Kresy Wschodnie Armii Czerwonej.
W wielu miejscowościach te bojówki napadały na Polaków, mordując
ich nieraz w okrutny sposób. (Fakty te dziwnym trafem umknęły z pola
widzenia takich ´historyków´ jak prof. Gross.) Wiemy też ze wspomnień
przebywających na Zachodzie Żydów - dawnych partyzantów sowieckich
- o akcjach ich oddziałów przeciwko polskim chłopom na Kresach, wspierających
oddziały Armii Krajowej. W tych akcjach również okrutnie mordowano
dzieci, kobiety i starców. Czy cierpienia tych ofiar nie zasługują
na współczucie żydowskich autorytetów moralnych, jak prof. Weiss?
Poza tym Żydzi nie byli tylko aktywistami partyjnymi
w PRL. Liczni funkcjonariusze UB stosowali tortury wobec swych polskich
współobywateli, mordowali ich w ubeckich kazamatach, zaś równie liczni
prokuratorzy i sędziowie skazywali w imieniu Polski Ludowej na śmierć.
Niektórzy z tych morderców po różnych zakrętach historycznych przypomnieli
sobie o swych żydowskich korzeniach i wyjechali do Izraela. Czy pan
ambasador nie uważa, że należałoby ich wydać polskiemu wymiarowi
sprawiedliwości jako komunistycznych oprawców winnych ludobójstwa?
Albo - osądzić ich w Jerozolimie? Symbolem takiego kata ukrywającego
się na izraelskiej ziemi stał się Salomon Morel, ale nazwiska można
mnożyć. Więc może prymas Glemp ma rację?".