Niezwykła jest wymowa słów Pana Jezusa wypowiedzianych do swoich
uczniów, co przekazuje Ewangelia św. Jana (14, 23): "Jeśli Mnie kto
miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i
przyjdziemy do niego, i będziemy w nim przebywać".
Słowa te uwydatniają wyraźnie, co jest warunkiem, aby
Stwórca, Duch Święty i Syn Boży zamieszkali w sercu człowieka. Warunkiem
jest miłość. Miłość jako siła uzdalniająca do zachowania nauki Chrystusa,
do przestrzegania Bożych przykazań i poleceń. Miłość bowiem potrafi
dać siłę nadprzyrodzoną, zbliżyć do Boga, który wszak jest Miłością
i Miłosierdziem.
I oto Syn Boży obiecuje: "przyjdziemy z Ojcem do tego,
kto nas miłuje, i będziemy w nim przebywać". A więc człowiek kochający
Boga może zostać Jego przybytkiem. I w doczesności, i w życiu wiecznym
może stać się na zawsze Bożym domem i prawdziwą świątynią. Z pewnością
każdy z nas pragnie takiej jedności i wspólnoty; stałego królowania
Boskiego Gościa w swoim sercu.
Jako hasło swojego biskupstwa Prymas Tysiąclecia wybrał
zawołanie: "Soli Deo" - "Samemu Bogu", "Tylko Bogu". Dodał wkrótce
do tej dewizy słowa: "Per Mariam" - "Przez Maryję". Żył pełen miłości
do Trójcy Świętej i do Niepokalanej. Gorąco kochał Bożą Matkę. Wiele
pisał o Niej i mówił. "Brak czci do Maryi - przekonywał czytelników
i słuchaczy - odbiera coś Chrystusowi i jak gdyby Go pomniejsza;
wtedy budzi się wątpliwość, czy w ogóle mamy poprawny związek z Chrystusem. (
...) Kościół - Mistyczne Ciało Chrystusa - nie może istnieć i działać
bez Maryi, jak nie mógł bez Niej istnieć i działać Jezus Chrystus.
Jezus wszedł w życie Maryi, a Maryja weszła w zadanie i posłannictwo
Chrystusa. (...) Słuszną jest rzeczą, że Bóg przyozdobił Matkę Syna
swojego w słoneczną szatę. ´Dziewica obleczona w słońce!´. Niewiasta,
matka, musi być w słońcu, bo kobieta to matka życia, matka rodziny,
matka narodu. A matka musi być słoneczna, jasna, królewska. (...)
W naszym życiu potrzebna jest pomoc Matki Najświętszej. Jak bez matki
rodzina domowa nie może wypełnić swojego zadania, tak w Ojczyźnie
naszej bez Matki Chrystusowej nie możemy prowadzić dzieci Narodu
do Chrystusa. (...) Wróg wie, gdzie jest siła Kościoła i całej Rodziny
ludzkiej. Wie, że Maryja jest dziś szczególnie potrzebna światu i
ma dla niego moc zwycięską, dlatego uderza w Nią. Ale uderzając i
zadając ciosy, pokazuje nieustannie na Nią jako na siłę niezwalczoną.
Od wrogów musimy się uczyć, gdzie moc Kościoła, narodów i ludzkości"
.
Prymas Tysiąclecia zwracał się do wiernych z piękną apostrofą: "
Umiłowane Dzieci Boże!". Przez takie serdeczne słowa podkreślał,
że nie istnieje dystans między ludźmi a Bogiem - miłującym i troskliwym
Ojcem. Nieustannie nauczał miłości. Nierzadko powtarzał: "Ludzie
mówią: czas to pieniądz. A ja wam mówię: czas to miłość".
Bardzo liczne są wypowiedzi Księdza Prymasa podkreślające
tę prawdę, że trzeba, że warto świadczyć miłość. Mówił m.in.: "´Będziesz
miłował Pana Boga Twego... będziesz miłował bliźniego twego, jako
samego siebie´ - dotychczas nie ukazał się żaden doskonalszy manifest
sprawiedliwości, który bardziej oddawałby człowieka człowiekowi,
serce sercu, dłoń dłoni".
"Bóg jest miłością, dlatego nie o to Mu idzie, abyśmy
się Go bali, ale o to, abyśmy się w Nim rozkochali. Bóg w swym wielkim
miłosierdziu nawet swoją sprawiedliwość obraca w miłość i sprawia,
że przez niejeden grzech, przez niejedną słabość lepiej poznajemy
dobroć Boga i godność człowieka".
I dalej nauczał Prymas Tysiąclecia: "Jeżeli cokolwiek
warto na świecie czynić, to jedno - miłować. Najmilsi - przezwyciężajcie
nienawiść miłością. Nienawiść można uleczyć tylko miłością".
Najusilniej podkreślał sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński
konieczność wzajemnych poprawnych relacji między ludźmi. "Do pełni
miłości, jaką wiążemy z Bogiem - bardzo mocno upominał - potrzebna
jest jeszcze miłość, która wyraża się w naszym stosunku do innych.
Bez niej nigdy miłość Boga nie będzie doskonała". Trzeba widzieć
obok siebie drugiego człowieka, być otwartym na jego problemy i trudności.
Zdaniem Księdza Prymasa - "Synteza wszystkich ludzkich działań całego
świata sprowadza się do ´kubka wody´, podanego w Imię Chrystusa".
Miłość świadczył Ksiądz Kardynał na co dzień całemu swemu
otoczeniu. Zawsze myślał o innych. Zaraz po aresztowaniu martwił
się, czy robotnicy pracujący przy remoncie rezydencji biskupiej otrzymają
wypłatę, ponieważ tylko on może podpisać bankowy przelew.
Podczas nocnego najścia służb specjalnych na dom prymasowski
przy ul. Miodowej w Warszawie, mającego na celu aresztowanie Księdza
Kardynała, pies Baca ugryzł w rękę jednego z funkcjonariuszy. Gospodarz
osobiście opatrzył skaleczenie, zapewniając, że zwierzę jest zdrowe.
Miłosierny czyn zaowocował. Człowiek ten zapamiętał ujmujące zachowanie
Księdza Prymasa, czemu dał później wyraz. Zagorzały ateista i wróg
religii po latach pojednał się z Bogiem. Z własnej woli przyjął ze
skruchą sakramenty święte.
Kardynał Stefan - nawet jeżeli były do tego podstawy
- nigdy nikogo nie posądzał o dwulicowość czy zdradę; do nikogo nie
żywił żalu. Przed śmiercią przepraszał wszystkich za swoje niedociągnięcia
i dziękował za doznane dobro. Przepełniała go miłość do Boga i ludzi.
Żył święcie i umarł jako święty.
Odszedł do lepszego świata w dniu Wniebowstąpienia, aby
trwać przez wieczność w miłości i wielbić Boże Miłosierdzie.
O. Gabriel Bartoszewski, promotor sprawiedliwości w procesie
beatyfikacyjnym Kardynała Stefana Wyszyńskiego, powiedział, że do
tego stopnia - jak promieniami Rentgena - prześwietla się życie promowanego
do kanonizacji, by nie było cienia wątpliwości, że żył i umarł w
zjednoczeniu z Bogiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu