31 stycznia 2001 r. w Instytucie Pamięci Narodowej w Warszawie odbyła się konferencja członków Komitetu Upamiętnienia Ofiar KL Warschau z udziałem prof. Witolda Kuleszy - dyrektora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, na której sędzia Maria Trzcińska przedstawiła wyniki zakończonego śledztwa w sprawie KL Warschau. Po latach milczenia, trwającego pół wieku śledztwa, niech mówią dokumenty i fakty.
HANNA R. KARKOWSKA: - Jaka była struktura obozu i okres jego działania?
SĘDZIA MARIA TRZCIŃSKA: - Obóz koncentracyjny
w Warszawie - KL Warschau założony został i funkcjonował na podstawie
trzech rozkazów Himmlera: z 9 października 1942 r., z 16 lutego 1943
r. i z 11 czerwca 1943 r. Działał przez dwa lata, pomiędzy główną
likwidacją Warszawskiego Getta a Powstaniem Warszawskim, od 1942
r. do 1944 r. W dniach od 29 do 31 lipca 1944 r. został ewakuowany
do obozów koncentracyjnych w Dachau, Ravensbruack i Gross-Rosen.
Ze zdjęć lotniczych przekazanych do śledztwa przez Sztab
Generalny Wojska Polskiego, odczytanych w Głównym Urzędzie Geodezji
i Kartografii, udało się odtworzyć strukturę obozu. KL Warschau był
kompleksem złożonym z pięciu lagrów dyslokowanych w trzech dzielnicach
Warszawy: na osiedlu Koło za miejscowym laskiem (jeden lagier); w
Warszawie Zachodniej za Dworcem PKP (dwa lagry: przy ul. Bema i Skalmierzyckiej)
oraz na terenie zlikwidowanego Getta (dwa lagry: przy ul. Gęsiej
i Bonifraterskiej).
Wszystkie lagry połączone były między sobą wewnętrzną
bocznicą kolejową podłączoną do torów ogólnych PKP na odcinku Warszawa
Zachodnia - Warszawa Gdańska, tworząc zwarty kompleks pod jedną komendanturą.
Uruchamiano je sukcesywnie.
Lagier na Kole
Reklama
Najwcześniej powstał obóz na osiedlu Warszawa Koło. Było to
już na przełomie 1939/40 r. Lagier na Kole położony był w sprzyjających
dla utajnienia warunkach naturalnych. Wybudowany został na terenie
niezasiedlonym, za miejscowym laskiem, w bezpośrednim sąsiedztwie
strzeżonych niemieckich zakładów zbrojeniowych w Forcie Bema, za
którymi nieco dalej znajdowało się niemieckie lotnisko Bemowo.
Lagier na Kole nie od razu był obozem koncentracyjnym.
Najpierw, podobnie jak Majdanek, pełnił funkcje obozu jenieckiego,
w którym internowano część oficerów Wojska Polskiego z kampanii wrześniowej.
Przebywający w lagrze wojskowi w widocznych dla świadków
polskich mundurach pracowali przy wznoszeniu urządzeń fortyfikacyjnych,
w hangarach oraz przy budowie licznych na tym terenie bunkrów i schronów.
Po wybuchu wojny niemiecko-bolszewickiej w 1941 r. w
lagrze tym przebywali też okresowo zwożeni z terenów wschodnich -
nadgranicznych Białorusini.
W okresie od 22 lipca do 22 września 1942 r. odbyła się
w Warszawie pierwsza i zarazem największa akcja likwidacyjna Warszawskiego
Getta, z którego deportowano do Treblinki ok. 260 tys. Żydów. Na
miejscu w Getcie pozostało ich zaledwie ok. 60 tys.
Himmler w dyrektywach z 9 października 1942 r., w związku
z memorandum komendanta Werhrkreisa w Generalnej Guberni dotyczącym
żydowskiej siły roboczej, stwierdził, że wydał już rozkazy, aby wszyscy
żydowscy rzemieślnicy, tzw. pracownicy zbrojeniowi, wykonujący produkcję
dla wojska, umieszczeni zostali w znajdujących się najbliżej obozach
koncentracyjnych: w Warszawie i Lublinie. I mimo że rozkazy te w
odniesieniu do ludności żydowskiej z Getta Warszawskiego nie zostały
wykonane, to wykazują one jednoznacznie, że obóz koncentracyjny w
Warszawie w 1942 r. już istniał i w pełni funkcjonował. Był to obóz
koncentracyjny na Kole przekształcony z pierwotnego obozu jenieckiego.
Przebywali w nim głównie cywilni mieszkańcy Warszawy, nazywani "niewolnikami".
W głębi lasku, przy którym rozlokowane były baraki dla
więźniów, był usytuowany obiekt, widoczny na zdjęciach lotniczych
w kształcie dużej litery "T".
Po obiekcie tym zachowały się do dnia dzisiejszego fundamenty,
po których można było odtworzyć jego prawdopodobną całość. Obiekt
był wieloczęściowy i miał obok budynki towarzyszące. W zachowanej
konstrukcji budowli biegły stwierdził wybetonowany ścianami prostokątny
dół o wymiarach 5x12 m oraz wewnątrz budowli obudowany ścianami cementowymi
wykop pod piecowisko. Do obiektu tego, jak podawali świadkowie, Niemcy
doprowadzali wewnętrznymi drogami leśnymi więźniów z lagru, a nieraz
i osoby z miasta, i w tym obiekcie ich "likwidowali".
Fakt działania w Warszawie obozu koncentracyjnego już
w 1942 r. potwierdzony został w sposób bezsporny na IV Procesie Norymberskim.
Lagry w Warszawie Zachodniej
Jesienią 1942 r. Niemcy przystąpili do budowy dwóch lagrów
w Warszawie Zachodniej, w okolicach Dworca Kolejowego.
W meldunku Delegatury Rządu RP na Kraj z 3 grudnia 1942
r. czytamy: "Na terenach przyłączonych ostatnio do obozu przebywa
10 tys. Żydów z Grecji. Są oni zatrudnieni przy budowie powstającego
obozu dla Polaków, mającego pomieścić ok. 40 tys. osób" (AAN. Del.
RP na Kraj, sygn. 202/II-44).
Budowę całkowicie ukończono na przełomie 1942/43 r. i
w tym też czasie lagry faktycznie oddane zostały do użytku. Formalne
stwierdzenie ich uruchomienia nastąpiło w Zarządzeniu Wykonawczym
Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy z 16 marca 1943 r.
Teren obozowy rozciągał się po obu stronach tunelu w
ciągu ul. Bema. Jeden z lagrów dyslokowano pomiędzy ulicami: Mszczonowską,
Prądzyńskiego, Armatnią i Bema. Posiadał on 20 baraków. Świadek Józef
Młot, robotnik - toromistrz, którego terenem pracy w czasie okupacji
była Warszawa Zachodnia, do protokołu z 20 lipca 1988 r. potwierdził,
że baraki rozmieszczone pomiędzy ul. Armatnią, Mszczonowską i Bema,
przy której był tunel, podobne były do okazanych na zdjęciu baraków
KL Warschau. Baraków było nie kilka, lecz wiele. Do baraków więźniowie
byli przypędzani i dowożeni samochodami przez umundurowanych i uzbrojonych
Niemców. Transporty takie odbywały się między Powstaniem w Getcie
a Powstaniem Warszawskim kilka razy w tygodniu.
Po przeciwnej stronie tunelu, gdzie obecnie znajduje
się Dworzec PKS, przy ul. Skalmierzyckiej usytuowano drugi lagier.
Ten posiadał 12 baraków. Wszystkie baraki były o wymiarach: 100 m
długości i 20 m szerokości, za wyjątkiem czterech o długości 70 m.
W opisie kartograficznym zdjęć lotniczych stwierdzono,
że bramy główne w obu lagrach wychodziły na tunel przy ul. Bema,
w którym znajdowały się komory gazowe.
Obydwa lagry ogrodzone były drutem kolczastym o wysokości
3 m w dwóch rzędach. Przy ogrodzeniach były wieże strażnicze obsadzone
przez esesmanów, a pomiędzy ogrodzeniami chodzili esesmani z psami.
W lagrach więzieni byli Polacy oraz nieliczni cudzoziemcy
z krajów południowej Europy, w tym Żydzi dostarczeni przez Główny
Urząd Gospodarki i Administracji SS do budowy obozu. Po zakończeniu
jego budowy więźniowie dowożeni byli do pracy m.in. w podobozach
fabrycznych: w Fabryce Karabinów w Warszawie przy ul. Dworskiej (
zw. Gerlach) oraz w fabryce Philipsa w Warszawie przy ul. Karolkowej.
Świadek Jerzy Wojciech Wiśnia, profesor Politechniki Warszawskiej,
który w czasie okupacji pracował przymusowo w sąsiadującej z lagrami
Fabryce Karabinów przy ul. Dworskiej, podał, że na przełomie zimy
i wiosny 1943 r. przez ponad tydzień dowożono na teren tej fabryki
grupę kilkudziesięciu więźniów w pasiakach. Według rozeznania przyfabrycznej
organizacji "Sierp i Młot", do której świadek należał, więźniowie
ci byli pochodzenia greckiego i dowożeni byli z obozu koncentracyjnego
w Warszawie Zachodniej. Niemcy zatrudniali ich przy wyładowywaniu
koksu i węgla na wewnętrznym terenie fabryki, przy kolejowej rampie
fabrycznej.
Usytuowanie dwóch lagrów w Warszawie Zachodniej po obu
stronach tunelu było nieprzypadkowe. Bowiem tunel ten (jak się okazało)
był miejscem tracenia w nim więźniów z obu lagrów i całego kompleksu
KL Warschau. W tunelu tym działały komory gazowe. Obozy w Warszawie
Zachodniej, będące częścią kompleksu KL Warschau, były połączone
obwodnicą i bocznicą kolejową z obozem koncentracyjnym w byłym Getcie.
Lagry na terenie zlikwidowanego Getta
Po całkowitej likwidacji Getta Warszawskiego w maju 1943 r.
Niemcy zbudowali na jego terenie dwa lagry obozu koncentracyjnego.
Źródła na ich temat znajdują się m.in.:
- w Raportach dotyczących rozbiórki b. Getta oraz budowy
i rozbudowy KL Warschau, opracowanych w latach 1943-44 przez SS Gruppenfuahrera
inżyniera Kammlera z Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji SS,
przekazywanych przez SS-Obergruppenfuahrera Pohla do Sztabu Himmlera;
- w Kronice powstańczej PAT z 11 sierpnia 1944 r. pt.:
Ze zlikwidowanej kaźni hitlerowskiej;
- w "Szkicu orientacyjnym terenu Obozu Koncentracyjnego
tzw. Gęsiówki" w Warszawie z opisem z dnia 23 maja 1946 r., opracowanym
przez Komisariat Milicji Obywatelskiej w Warszawie dla Okręgowej
Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Warszawie.
Jeden z tych lagrów, w kształcie prostokąta, zlokalizowany
był między ulicami: Gęsią, Zamenhofa, Okopową i Wołyńską. Uruchomiony
został z dniem 19 lipca 1943.
Drugi lagier rozmieszczony był przy ul. Bonifraterskiej
i uruchomiony został z dniem 15 sierpnia 1943 r.
Lagry posiadały łącznie 24 baraki. Zbudowane zostały
na terenie dawnego Getta, które było otoczone murem. Obszar obozu
ścisłego otoczono dodatkowo drugim murem z pobudowanymi nad nim wieżami
strażniczymi.
Do zespołu obozu koncentracyjnego w b. Getcie wchodziły
ponadto:
- dawne przedwojenne więzienie wojskowe przy ul. Gęsiej
róg Zamenhofa;
- więzienie Pawiak przy ul. Dzielnej, włączone do KL
Warschau rozkazem Himmlera z 11 czerwca 1943 r.;
- podobóz dla Żydów usytuowany między ulicami Nowolipie
i Nowolipki.
W części d. więzienia wojskowego oraz w barakach na podwórzach
działał okresowo tzw. Wychowawczy Obóz Pracy Policji Bezpieczeństwa.
Więźniowie do niego przenoszeni byli z Pawiaka i zatrudniani m.in.
na terenie obozu koncentracyjnego.
Obóz pracy z uwagi na jego rozmieszczenie przy ul. Gęsiej
nazywano zwyczajowo "Gęsiówką".
Na przełomie listopada i grudnia 1943 r. obóz pracy przeniesiony
został na ul. Litewską, a jego pomieszczenia wraz z nazwą "Gęsiówka"
przejął obóz koncentracyjny, co było powodem mylenia tych dwu obozów
lub wręcz ich utożsamiania.
Jeśli chodzi o podobóz dla Żydów, z Raportu Kammlera
wynika, że przebywali w nim Żydzi - cudzoziemcy dostarczani z innych
obozów koncentracyjnych przez WVHA jako siła robocza do budowy obozu
warszawskiego. Według planu, miano ich dostarczyć 10 tys., lecz faktycznie
dowieziono tylko 5 tys. Z uwagi na to, że pochodzili oni z krajów
Europy Płd., w surowszym klimacie polskim, z głodu i epidemii w obozie
masowo wymierali.
Na terenie obozowym w ruinach opustoszałego Getta przeprowadzano
systematycznie rozstrzeliwania więźniów i ludzi wprost z miasta.
Nie były to jakieś odrębne akcje, jak twierdzą niektórzy. Rozstrzeliwania
w ruinach Getta wykonywane były na terenie obozowym i podobnie jak
egzekucje uliczne były częścią obozowych mordów. Miejscami stałymi
takich rozstrzeliwań były podworce posesji: przy ul. Nowolipki 25-31,
przy ul. Nowolipie 32 oraz dawne boisko sportowe "Skry" naprzeciwko
ściany obozu od strony ul. Okopowej.
Poza tym rozstrzeliwania przeprowadzano na podwórkach
dawnego więzienia wojskowego: na podwórku nr 1 i 2 rozstrzeliwano
Polaków, zaś na podwórku nr 3 i 4 rozstrzeliwano wyłapywanych warszawskich
Żydów, ocalałych z zagłady Getta.
W tych samych miejscach, w których rozstrzeliwano, zwłoki
ofiar spalano na stosach z drzew na otwartym powietrzu, a poza tym
w zaadaptowanych na ten cel pomieszczeniach w pożydowskiej fabryce
przy ul. Smoczej i na terenie d. więzienia wojskowego od strony ul.
Zamenhofa 19.
Przez cały czas istnienia obozu czynne było krematorium
zbudowane przy ul. Gęsiej.
- Jaka mogła być wielkość obozu i jego pojemność?
- Kompleks KL Warschau zajmował 120 ha, na których
znajdowało się 119 baraków o pojemności łącznej do 40 tys. więźniów.
Taką pojemność przekazano w cytowanym powyżej Meldunku Delegatury
Rządu RP z dnia 3 grudnia 1942 r. do Rządu Polskiego w Londynie.
Podobną pojemność, 35-40 tys., podał księgowy kuchni obozu warszawskiego
- M. Fleischer, urzędnik niemiecki przesłuchany przez Amerykanów
w Dachau w dniu 4 października 1945 r.
Ilu więźniów ogółem przeszło przez KL Warschau w trybie
rotacyjnym - nie zdołano ustalić wobec ogromnej ilości transportów
nierejestrowanych przez Ruch Oporu.
- Czy możemy powiedzieć, jakie były plany okupanta wobec mieszkańców Warszawy?
- Założenie obozu koncentracyjnego w Warszawie nie
było dziełem przypadku. Już na początku 1940 r. przedłożono generalnemu
gubernatorowi Hansowi Frankowi plan urbanistów z Wuarzburga, zwany "
Planem Pabsta", przewidujący in fine zlikwidowanie Warszawy jako
stolicy Polski ze zmniejszeniem jej mieszkańców do 500 tys. i zbudowanie
na jej miejsce "nowego niemieckiego miasta Warszawy" - "Die Neue
Deutsche Stadt Warschau".
Himmler w rozkazie z 16 lutego 1943 r., dotyczącym dalszej
rozbudowy obozu koncentracyjnego w Warszawie, korespondującym z powyższym
planem Pabsta, polecał:
"Zburzenie Getta i założenie obozu koncentracyjnego jest
konieczne, gdyż inaczej nigdy nie osiągniemy spokoju w Warszawie (...) W każdym razie należy spowodować, aby miejsce zamieszkania 500
tys. podludzi, absolutnie nie nadające się dla Niemców, całkowicie
znikło i aby miasto Warszawa z jego milionem mieszkańców, będące
zawsze niebezpiecznym centrum powstania, zostało zmniejszone do tej
wielkości".
Plan zmniejszenia ludności Warszawy z jednego miliona
do 500 tys. mieszkańców nie mógł dotyczyć wyłącznie Żydów, skoro
w dniu wydania rozkazu (16 lutego 1943 r.) przebywało ich w Rest-Ghetto (
Getto szczątkowe) już tylko około 60 tys. Tym razem chodziło, zgodnie
z planem Pabsta, o zmniejszenie miasta Warszawy i zniesienie stolicy
Polski.
- Skala eksterminacji i jej ofiary...
- Z uwagi na podwójne podporządkowanie KL Warschau
nie tylko Głównemu Urzędowi Gospodarki i Administracji SS (WVHA),
ale również Głównemu Urzędowi Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) - o losach
więźniów decydowali głównie: szef Gestapo warszawskiego Ludwig Hahn
oraz dowódca Policji i SS w Warszawie, w ostatnim okresie był nim
Otto Paul Geibl, w którego siedzibie, na rozkaz Hessa, urzędował
komendant obozu.
Tenże Geibl na procesie we własnej sprawie przed Sądem
Wojewódzkim w Warszawie w dniu 25 maja 1954 r. zeznał, że w Warszawie
ginęło przeciętnie na dobę 40 Niemców, Niemcy w odwet za to tracili
10-krotną ilość Polaków, a więc 400 na dobę. Wyjaśnił przy tym, że
takie kontyngenty likwidacyjne narzucone były przez Główny Urząd
Bezpieczeństwa Rzeszy w Berlinie.
Był więc docelowy plan: zmniejszenia ludności Warszawy
do 500 tys. oraz dzienne kontyngenty realizujące ten plan przez tracenie
jej mieszkańców po 400 osób na dobę.
Eksterminacja na taką skalę nie mogła być urzeczywistniana
przez egzekucje uliczne czy w przypadkowych zaułkach byłego Getta.
Wymagała rozwiązań systemowych, urządzeń masowej zagłady i całej
zbrodniczej infrastruktury. KL Warschau takie urządzenia posiadał.
Były nimi komory gazowe i krematoria.
Komory gazowe urządzili sprawcy w zaadaptowanym przedwojennym
tunelu w ciągu ul. Bema w Warszawie Zachodniej. Krematoria zbudowano
w lagrze w b. Getcie, nazywanym
przez warszawian "Gęsiówką". Tam też znajdowały się magazyny
z gazem. Świadek Andrzej Janusz D. do protokołu z dnia 16 lutego
1989 r. na ten temat zeznał:
"Wiosną 1946 r. chodziłem z kolegą po terenie byłej ´Gęsiówki´.
W więzieniu przy ul. Gęsiej widzieliśmy 20 lub ponad 20 cel wymalowanych
olejną farbą na brudnoburaczkowy kolor kojarzący się z krwią (...). Za budynkiem więzienia, jakby na dziedzińcu, stał budynek z kominem,
który - według mnie - był krematorium. Przy nim był zespół pomieszczeń.
W jednym z tych pomieszczeń zobaczyliśmy puszki(...), które były
puszkami z gazem. Puszek tych na ´Gęsiówce´ widzieliśmy tysiące".
Biegli sądowi specjaliści w dziedzinie mechaniki cieczy
i gazów w opracowanej ekspertyzie stwierdzili, że ogromne ilości
gazu przetrzymywanego przez Niemców w lagrze w b. Gettcie (tysiące
puszek) były adekwatne do możliwości niszczycielskich dwóch komór
gazowych funkcjonujących w tunelu w Warszawie Zachodniej, które miały
razem ok. 630 m2, co dawało sprawcom warunki do zabijania nawet po
kilkaset osób jednorazowo.
Poza uśmiercaniem w komorach gazowych ofiary tracono
przez rozstrzeliwania w egzekucjach ulicznych oraz w ruinach b. Getta.
Nie były to odrębne mordy, stanowiły one część obozowych kontyngentów
likwidacyjnych, z tym że egzekucji na ulicach dokonywano dla celów
spektakularnych, zastraszenia i rzucenia Warszawy na kolana. Tego
jednak okupanci nigdy nie osiągnęli.
Ludzie mordowani w KL Warschau to przede wszystkim mieszkańcy
Warszawy z łapanek i tzw. transportów niewiadomych. Np. w dniu 11
stycznia 1943 r. Himmler w depeszy do szefa IV Departamentu Głównego
Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy SS - Obergruppenfuahrera Muallera, nakazał
przeprowadzenie w Generalnej Guberni masowych aresztowań i deportacji
do obozów koncentracyjnych. "Aresztowania mają być zakrojone na taką
skalę - czytamy w depeszy - aby w Generalnej Guberni zmniejszyły
się środowiska proletariackie i tym samym znacznie zelżała sytuacja
na odcinku band", przy czym jako przykład Himmler wymienił Warszawę.
Chodziło o uderzenie w Ruch Oporu, którego centralą była
Warszawa. W następstwie tego rozkazu przeprowadzono w Warszawie w
dniach 15-22 stycznia 1943 r. obławy na niespotykaną dotąd skalę.
Zatrzymano wtedy co najmniej 30 tys. ludzi, z których deportowano
na zewnątrz Warszawy nie więcej jak 10 tys. Co stało się z pozostałą
liczbą ponad 20 tys. schwytanych w tej obławie? Dopóki KL Warschau
był nierozpracowany, była to niewiadoma. Dziś wiemy, że miejscem,
w którym znikały tak masowe transporty z łapanek i obław, była otchłań
komór gazowych KL Warschau. Zwłoki ludzi zagazowanych i rozstrzelanych
zwożono ze wszystkich miejsc i spalano w znajdującym się na terenie
lagru "Gęsiówka" krematorium. Z uwagi na to, że miało ono pojemność
na 200 zwłok, a tracono co dobę po 400 osób, uzupełniająco spalano
zwłoki na stosach z drzew w wyludnionych podworcach dawnego Getta
przy ul. Nowolipki 25-31, Nowolipie 32-36 oraz na dawnym boisku "
Skry" naprzeciwko obozu przy ul. Okopowej. A nadto na cele kremacji
zaadaptowano pomieszczenie w pożydowskiej fabryce przy ul. Smoczej
oraz w dawnym więzieniu wojskowym od strony Zamenhofa 19. Jak wielka
musiała być liczba mordowanych ludzi, skoro te wszystkie urządzenia
okazały się niewystarczające i w 1944 r. zbudowano dwa nowe krematoria,
w tym jedno elektryczne! Spalaniem zwłok zajmowało się specjalne
komando obozowe - Verbrennungskommando. Komisja międzyresortowa przeprowadzającą
po wojnie ekshumacje porównała ten stan do rzeczywistości w Treblince.
Mordując po 400 osób na dobę, sprawcy hitlerowscy w ciągu dwóch lat
funkcjonowania KL Warschau zlikwidowali łącznie co najmniej 200 tys.
mieszkańców Warszawy. W warszawskim obozie poniosło też śmierć kilka
tysięcy osób innych narodowości. Byli wśród nich Żydzi, Cyganie,
Białorusini oraz 150 oficerów włoskich. Wszyscy oni będą godnie upamiętnieni
na tym samym pomniku razem z Polakami. Globalne straty biologiczne
poniesione przez Warszawę w czasie drugiej wojny światowej wyniosły
ponad 800 tys. Są to straty największe w kraju. Jedna czwarta tych
ofiar, w liczbie 200 tys., wymordowana została właśnie w obozie koncentracyjnym.
Taki był obraz KL Warschau. Po ewakuacji obozu w ostatnich dniach
lipca 1944 r. w tunelu w Warszawie Zachodniej mordowano jeszcze ludność
powstańczej Warszawy. Trwało to do 8 sierpnia 1944 r., kiedy to na
interwencję Rządu Polskiego w Londynie przybyła do Warszawy Komisja
Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i wówczas mordów w tunelu zaprzestano.
Lagry w byłym Getcie wyzwolili żołnierze AK z Batalionu "Zośka".
- Czy na Procesie Norymberskim była poruszana sprawa obozu koncentracyjnego w Warszawie - KL Warschau?
- Tak. Jeszcze przed zakończeniem działań II wojny światowej alianci sporządzili listę głównych obozów koncentracyjnych na terenie Rzeszy i w krajach okupowanych. Obóz koncentracyjny w Warszawie - KL Warschau figuruje na tej liście pod pozycją 832. Na Procesie Norymberskim IV - KL Warschau poruszany był wielokrotnie i wymieniany obok Oświęcimia i Majdanka. Ale zbrodnie dokonane w KL Warschau nie były przez Trybunał Norymberski rozpoznawane, ponieważ Polska nie przeprowadziła śledztwa i nie dostarczyła potrzebnych do osądzenia materiałów dowodowych.
- Czy warto było prowadzić obecnie śledztwo, skoro sprawcy nie zostali skazani?
- Z całą pewnością tak. Dla historii. Śledztwo zgromadziło 41 tomów dokumentacji. Przesłuchanych zostało 309 świadków w Polsce, 116 więźniów i 66 członków załogi wartowniczej przesłuchała niemiecka prokuratura. Materiały dowodowe z polskiego śledztwa przekazane zostały do niemieckiej prokuratury w Monachium, która także prowadziła śledztwo w sprawie KL Warschau. Tym samym Instytut Pamięci Narodowej zajął wobec zagranicy oficjalne stanowisko stwierdzające fakt istnienia ludobójczego działania w Warszawie hitlerowskiego KL Warschau. Stanowisko to, rzecz oczywista, jest wiążące także w kraju. Śledztwo w sprawie KL Warschau zostało umorzone z przyczyn śmierci głównych podejrzanych potwierdzając jednocześnie w pełni zbrodniczą faktografię tego obozu.
- Okupacja Warszawy trwała 6 lat. Dwa lata z nich wypełniał KL Warschau.
- KL Warschau w stolicy nie był przypadkiem, naziści realizowali przez niego program eksterminacji miasta, którego docelowy plan przewidywał wymordowanie mieszkańców Warszawy do 500 tys. Niemcy planu nie wykonali, gdyż przeszkodziło Powstanie Warszawskie.
- Globalne straty biologiczne Warszawy, poniesione podczas drugiej wojny światowej, wynoszą 800 tys. Jedną czwartą tych strat, tj. co najmniej 200 tys., stanowią ofiary wymordowane w KL Warschau.
- Śledztwo dało więc odpowiedź, gdzie podziało się 200 tys. mieszkańców Warszawy, których nie mogły się doliczyć powojenne spisy ludności.
- Dało też odpowiedź, gdzie się podziewały znikające bez śladu "transporty niewiadome" warszawian z łapanek i obław. Do czasu śledztwa były one niewiadome, dziś wiemy, że miejscem tym był ludobójczy KL Warschau.
- Dokonane ustalenia śledcze mają też znaczenie nieobojętne
i dla motywów szerszych, także dla kwestii pojednania polsko-niemieckiego,
aby było wiadome: "Kto komu i co wybacza". Bowiem tylko pojednanie
oparte na prawdzie (a nie na jej zacieraniu) może być trwałe.
Śledztwo zostało zakończone. Było utrudniane i przerywane.
Niektórych szczegółów nie udało się ustalić, ale co do istoty - sprawa
KL Warschau została wyjaśniona. Obecnie czas najwyższy, aby KL Warschau,
ta dotychczas wielka biała plama historii, oraz jego ofiary zostały
upamiętnione. Samorzutnie powstał Komitet Upamiętnienia Ofiar KL
Warschau, który został zarejestrowany przez sąd w 2000 r. Działają
w nim wspaniali ludzie.
Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu
potwierdziła stanowisko odnośnie do ludobójczego charakteru KL Warschau,
przesyłając materiały śledztwa do prokuratury w Monachium.
Prof. Witold Kulesza z Instytutu Pamięci Narodowej udzielił
też swego poparcia na rzecz upamiętnienia ofiar obozu KL Warschau,
przesyłając stosowne pismo do Prymasa Polski z prośbą o poświęcenie
przez Ojca Świętego kamienia węgielnego pod budowę pomnika. To wydarzenie
stało się faktem. Jan Paweł II dokonał aktu poświęcenia kamienia
węgielnego dla upamiętnienia ofiar, którym odebrano życie w KL Warschau.
Ostatnio, 3 marca br., na forum Parlamentu RP wystąpił
poseł ziemi śląskiej Tomasz Wójcik z dramatycznym apelem w tej sprawie: "
Powstaje więc pytanie, dlaczego hitlerowski KL Warschau, którego
celem była eksterminacja stolicy, nie został do dziś upamiętniony
jako jeden z obozów koncentracyjnych na terenie Polski? Stan ten
musi budzić niepokój i bije na alarm. Doszło bowiem do tego, że hi-tlerowcy
dla wymazania Warszawy z mapy Europy założyli obóz koncentracyjny,
a my zamiast przekazania i utrwalenia tego faktu dla historii, uczyniliśmy
z tej bezprecedensowej zbrodni na narodzie polskim największą białą
plamę w Europie, jako że straty globalne poniesione podczas okupacji
w stolicy są większe od strat całej Anglii i Francji razem wziętych.
Szczególnie niezrozumiała jest bezczynność Rady Ochrony Pamięci Walk
i Męczeństwa lub wręcz hamowanie przez nią kroków zmierzających do
upamiętnienia, zwłaszcza teraz, kiedy jest już poświęcony przez Ojca
Świętego kamień węgielny pod budowę pomnika, ofiar zamordowanych
w KL Warschau.
Niech sumienie i otrzeźwienie przywoła do bezzwłocznego
działania odpowiedzialnych za tę sprawę, której już dłużej odkładać
się nie da.
Apeluję do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Instytutu
Pamięci Narodowej oraz Prezydenta Miasta Warszawy o dokonanie jeszcze
w tym roku upamiętnienia ofiar martyrologii Stolicy wyrządzonej przez
KL Warschau".
- Dziękujemy Pani Sędzi za przedstawienie tych wstrząsających wyników śledztwa. Czy przewiduje Pani publikację książkową z zebranej dokumentacji?
- Tak, książka zostanie wydana, jest w przygotowaniu, będzie zawierać informacje i wybór głównych dokumentów dotyczących ludobójczego obozu Warszawy - KL Warschau. Jesteśmy to winni Warszawie i jej mieszkańcom.
Z sędzią Marią Trzcińską rozmawiała Hanna R. Karkowska
Pomóż w rozwoju naszego portalu