Dziwnie mądra pora roku,
Zdrowa duszy, czuła oku,
Gdy liść zwiędły się przegania,
Ziemia, zda się, w ów czas marzy
Wielkie prace, wielkie stróże,
Wielkie dzieje, wielkie burze;
I żywotem swoim waży
Wielkie myśli zmartwychwstania.
(W. Pol, Pieśń o ziemi)
Tajemnica Zmartwychwstania
Starodawna tradycja przeżywania Świąt Wielkanocnych każe
w te dni, kiedy nawet przyroda "waży wielkie myśli zmartwychwstania",
pochylić się nad tajemnicą Dnia. Umocnieni przeżywaniem Misterium
Triduum Paschalnego ujawniającego wielką miłość Boga do człowieka,
dla którego zbawienia "dał On swojego Syna, abyśmy życie mieli i
mieli je w obfitości", zastanawiamy się w gronie najbliższych, jak
żyć, aby nie zmarnować Ofiary Chrystusa. Jak żyć, aby trudna codzienność
nie stała się grobem wartości największych i nieprzemijających.
Te dni dają motywację do troski o zwycięstwo dobra nad
złem, pozostają dobrymi chwilami wspomnień na następne dni, tak i
każdy pasterz cieszy się odświętnością dnia, z radością podaje, czasem
bardzo długo, Ciało Zmartwychwstałego Pana. To także jest dar na
dni kolejne, dni spotkań, samotnych decyzji, trudnej katechezy, pasterskiego
posługiwania. Bądźmy w tych godzinach blisko siebie i módlmy się
za siebie wzajemnie.
Kiedy snuję tę refleksję, do świąt pozostało jeszcze
kilka dni. Trudno nie ogarnąć wydarzeń, które przynosi czas.
Świąteczny rachunek - przegląd faktów
Na mapie świata wre: nie ustają dramaty na Bliskim Wschodzie
i potęguje się sytuacja zapalna na granicy Macedonii, mimo że ręka
sprawiedliwości dosięga już przestępczego prezydenta. W Rosji raz
po raz giną niewinni ludzie, ofiary porachunków, niesprawiedliwości
tego świata.
W Polsce jak echo oddala się wieść o tysiącach "ułaskawień"
prezydenckich, które nie tyle świadczą o "dobroci" najwyższego urzędu,
co rzucają podejrzenie, że te "łaski" najczęściej miały wymiar różnego
rodzaju korzyści. Jawią się przeto słuszne postulaty, aby "odkryć"
i te "tajemnice" przed opinią publiczną. Ona bowiem okazuje się dziś
potęgą większą od militarnej i finansowej. Pokrzepienie to dla nas
i dla uczciwych dziennikarzy - pasjonatów prawdy, którzy narażają
się niekiedy dla jej ujawnienia.
Znów jednak nastają gorące dni przetargów przedwyborczych
i podziałów w formacjach, którym zawierzyliśmy i powierzyliśmy nasze
nadzieje. Sejm ujawnia feudalne wprost relacje między właścicielami
a pracownikami wielkich marketów. W dobie głośnych haseł o wolności
i prawach człowieka ojcowie, matki i córki w urągających trzeciemu
tysiącleciu warunkach zapracowują się w świąteczne dni i z lęku przed
utratą mizernych środków do utrzymania rodziny boją się nawet mówić
o swoim cierpieniu, o zaniku więzi rodzinnych, które tradycyjnie
wzmacniał święty dzień - niedziela. Wszyscy to wiedzą, a milczą.
Związki zawodowe z prawej i lewej strony, Gazeta Wyborcza i tygodniki "
postępowe" udają, że mają ważniejsze tematy i sprawy do nagłośnienia,
jednocześnie wszyscy stają bezsilni, jak Piotr przed domem Piłata,
a dyskutując na tematy zastępcze, nie mają odwagi powiedzieć, że
wszystko przez to, że w którymś momencie naszej wolności czynem zachłyśnięcia
powiedzieliśmy "nie znam tego Człowieka", nie chcę szanować Bożego
prawa. I odtąd nikt już nie broni człowieka pracy: ani prorok, ani
prezydent.
Rzekome korzyści materialne, czyli prywatne zyski (o
których dowiemy się pewnie za 10 lat), stają także na przeszkodzie
zakazu reklamy alkoholu w mediach i miejscach wielkich zgromadzeń
ludzkich.
Nie chcę rozwijać tych znanych i dyskutowanych tematów.
Niemniej pokazują one, że rację miał poeta, kiedy pisał:
Jest takie próchno, co już dość
Zaznało zgrozy w swym konaniu!
Jest taka dumna w ziemi kość,
Co się sprzeciwi - zmartwychwstaniu!
(B. Leśmian, W czas zmartwychwstania)
Wśród radosnych świątecznych spotkań pochylmy się nad
ważnym pytaniem, jak uchronić w nas i wokół nas owoce Zmartwychwstania?
Jak przywrócić wiarę w dobroć człowieka? Skąd zaczerpnąć motywacje
do przetrwania w wierności zasadom i przekonaniom, że ludzie jednak
są dobrzy, mimo że niekiedy bardzo słabi?
Z pomocą naszym niepokojom przychodzi Słowo Boże, niezmienne,
wytyczające szerokie horyzonty tym, którzy chcą je słuchać i wypełniać,
idąc prostą drogą owocowania mocami Świętej Nocy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Pozostać wiernymi Tradycji
Jezus jest Panem dziejów i dawcą łaski. Nie zwalnia to jednak
człowieka od współdziałania i otwarcia się na zawsze gotowy dar.
Są czyny, które nas na działanie łaski otwierają. Jednym z nich jest
wierność Tradycji. Jezus, mimo iż był Bogiem, pozostał wierny tradycji
narodu, z którego jako człowiek się wywodził. Mało się o tym mówi,
ale przecież "odczekał" On szabat i dopiero w pierwszy dzień tygodnia
w mocy Ducha dokonało się Zmartwychwstanie.
W Niedzielę Zmartwychwstania czytamy Ewangelię o kobietach,
które rankiem owego pierwszego dnia poszły do grobu dopełnić czynności,
jakie zwyczaj żydowski nakazywał. Uszanowały dzień szabatu, ale nie
zapomniały o tradycji szacunku dla ciała zmarłych. Myśląc dzisiejszymi
kategoriami, wydaje się rzeczą mało logiczną, aby pójść do grobu
tylko po to, by dokonać namaszczenia zimnego już ciała. Może nie
jest to refleksja, którą pochwalą bibliści. Ten jednak gest sprawił,
że wierne tradycji stały się pierwszymi świadkami Zmartwychwstania.
Tradycja wyrosła na fundamencie Ewangelii jest bogata.
Pomyślmy, porozmawiajmy o niej. Może w życiu odeszliśmy od tych pięknych
wzorców pielęgnowanych przez pokolenia. Warto do nich wrócić i praktykować,
nauczyć ich nasze dzieci, młodzież.
Przed laty wobec studentów odwiedzających dom dziecka
dyrektorka domu zrobiła takie wyznanie: "Wiecie Państwo, najtrudniejszym
problemem dla naszych wychowanków wchodzących w dorosłe życie jest
stworzenie domu. Nie mając żadnych wzorców, popełniają dwa błędy
- albo są zbyt liberalni wobec dzieci, albo zanadto arbitralni. Wiele
ich rodzin cierpi z powodu braku tradycji własnego domu, którego
ich pozbawiono".
To smutne, ale prawdziwe spostrzeżenie. Nie zbudujemy
dobrego domu-Ojczyzny, jeśli zabraknie pozytywnych wzorców bezinteresownej,
ofiarnej pracy w gminie, samorządzie czy parlamencie. To są przykłady
prawdziwej miłości Ojczyzny. Najczęściej wyrastają z piękna tradycji.
Chrześcijańskiej tradycji.
Tradycyjne zasady moralności sprawdzały się przez pokolenia,
dawały gwarancje porządku społecznego, formowały sumienie. Ilekroć
odchodzono od nich, sankcjonowano ludzkie krzywdy, prowokowano cierpienia
ludzi niewinnych. A i dziś nie brak burzycieli zdrowych, dobrych
tradycji. Z niepokojem myślę, co z tego wyniknie.
Reklama
Niedziela - dzień wspólnoty i modlitwy
Tradycja pozostawiła nam niedzielę jako dzień wspólnoty. W
wielu polskich miejscowościach, zwłaszcza na wsiach, spotkać można
jeszcze relikty tej tradycji w postaci butwiejących już nieco ławek
przy domach. To tutaj spotykali się ludzie na wspólnym rozważaniu
trosk i radości dnia codziennego. Ubogaceni tym doświadczeniem, z
nowym zapasem sił wracali do codzienności, by stawić jej czoła. Ze
wzruszeniem czytam słowa Ewangelii o uczniach uciekających do Emaus.
Było ich dwóch. Nie uciekali samotnie, nie trwożyli się w pojedynkę.
Podświadomie czuli, że razem potrafią stawić czoła niespełnieniu,
które ich spotkało.
Ta wspólnota między ludźmi była możliwa dzięki więzi
z Bogiem, która wyraża się w modlitwie. Rozmowy uczniów z Emaus były
formą modlitwy, która doprowadziła do spotkania z Jezusem. Dialog
w drodze pozwolił uczniom wypowiedzieć swój niepokój i przyjąć do
serca dar pokoju dany przez Spotkanego.
Reklama
Pozostać wiernym modlitwie
Modlitwa jest miarą wiary i czynów wiary. Jest konsekwencją kontemplacji w sobie czegoś więcej niż sumy procesów biochemicznych. Jeżeli modlitwa jest obowiązkiem, to właściwie obowiązkiem wobec swej przestrzeni wewnętrznej, wobec tworzącego się nieustannie człowieczeństwa i względem Boga odnajdywanego w sobie. Usprawiedliwiając się, że nie mamy czasu na modlitwę, twierdzimy niejako, że powrócimy do modlitwy, która prowadzi nas do tego, że serce zaczyna "goreć", gdy Jezus swoim słowem wyjaśnia nam Pisma.
Wsłuchani w Słowo
Zadaniem szczególnym, wskazanym przez Ojca Świętego, jest przyjaźń
ze Słowem Bożym. Uciekający do Emaus zaczęli swój powrót w momencie
modlitwy, wsłuchani w Słowo - dojrzeli do momentu, aby zatrzymać
Przybysza.
"Mamy karmić się Słowem, aby być ´sługami Słowa´ w dziele
ewangelizacji. Jest to z pewnością jedno z najważniejszych zadań
stojących przed Kościołem na progu nowego tysiąclecia" (Novo millennio
ineunte, 40).
Tym słowem winna być prasa katolicka i katolicka książka.
Tak przygotowujemy się do przyjęcia Słowa zawartego w Biblii. To
także Tradycja. Pamiętamy domy, w których czytano żywoty świętych,
matki i babcie napełniały je słowem religijnych pieśni. To wszystko
tworzyło klimat sprzyjający przyjęciu Słowa, którym potem się żyło,
które stało na straży wartości, właściwych relacji, budowało świętość
Kościoła.
Jest u Sienkiewicza w opowiadaniu Wspomnienia z Maripozy
bardzo piękna scena. Oto przybysz z Polski spotyka się z polskim
emigrantem, żyjącym w Maripozie od 20 lat. Podczas rozmowy turystę
zadziwia piękno polskiego języka, którym mówi ów wieloletni emigrant.
Wreszcie z ciekawości pyta go, w jaki sposób udało mu się tu, na
obczyźnie, zachować tak piękny język. Starzec odpowiada: "´Jedną
książkę mam w domu: Biblię Wujka, którą czytuję co dzień, abym nie
zapomniał mowy mojej i nie stał się niemym w języku ojców moich...´.
Teraz zrozumiałem. Przez kilkadziesiąt lat w zapadłej
Maripozie nie widział ani jednego Polaka, nie mówił z nikim. Czytywał
więc Wujka, i nic dziwnego, że nie tylko jego słowa, ale i myśli
ułożyły się do miary Biblii. Inaczej już po polsku nie umiał i nie
mógł umieć; oddawał to, co czerpał. Nie chciał tylko za nic w świecie
zapomnieć. Miał zwyczaj czytywać głośno swoją Biblię każdego ranka".
Nie chcąc psuć piękna tej myśli, bogatych asocjacji,
które niesie, pozostawiam ten fragment do refleksji Czytelników.
Wsłuchani w Słowo, silni wspólnotą, potrafimy w zmiennym
świecie zatrzymać Jezusa, który zdaje się gubić w plątaninie poglądów.
Zmartwychwstały Jezus żyje ukryty, ale prawdziwy między nami. Dlatego
właśnie chrześcijanie przychodzą na Mszę św., żeby spotkać Żyjącego.
Symboliką człowieczeństwa staje się chleb. Próbą człowieczeństwa
jest dzielony z innymi chleb. Prastarym symbolem chrześcijaństwa,
znanym z prymitywnych fresków katakumbowych, był chleb w koszu -
Eucharystia. "Kto pożywa Ciała mego i pije Krew moją, ten żyć będzie
na wieki" (por. J 6, 54). Chrześcijanin to człowiek żyjący w Chrystusie,
przez Chrystusa, z Nim.
A Ojciec Święty naucza: "W XX stuleciu, a zwłaszcza w
okresie posoborowym, wspólnota chrześcijańska nauczyła się znacznie
dojrzalej sprawować sakramenty, a zwłaszcza Eucharystię. Należy dalej
iść w tym kierunku, przywiązując szczególne znaczenie do Eucharystii
niedzielnej i do samej niedzieli (...) pamiątki owego ´pierwszego
dnia tygodnia´, w którym zmartwychwstały Chrystus przyniósł Apostołom
dar pokoju i Ducha Świętego" (por. NMI, 35).
Tego daru życzę Redakcji, Czytelnikom Niedzieli i wszystkim,
którzy w duchu wiary przeżywać będą tajemnicę Poranka Zmartwychwstania.
Ślę te słowa także i tym, którzy - jeszcze z dala stojąc - swoim
poszukiwaniem już uczestniczą w radości Zmartwychwstałego, który
na Krzyżu pociągnął wszystkich do siebie. Moje szczególne życzenia
i zapewnienie pamięci ofiaruję ludziom przeżywającym dotkliwości
biedy i bezrobocia. Niech będą dla nas szczególnym wyzwaniem i zadaniem
zatroskania w te święta.
Zmartwychwstanie to konfrontacja wiary, myślenia wiarą
z rachunkami ludzkich tylko kalkulacji. Tu Komuś Innemu przekazujemy
nasze "rachunki" i nasze nadzieje. Inne stają się nasze oczekiwania.
Ideałem wiary jest tak myśleć, to "widzieć" i tak postępować, jak
uczył Jezus. Zmartwychwstanie jest potwierdzeniem Jego słów. Skoro
to ciągle jeszcze niemożliwe, przynajmniej przez te dni, przynajmniej
przez tę godzinę, może myślą, sercem i pragnieniem wejdźmy w Tajemnicę
Zmartwychwstałego Pana. W dniu ostatecznym - a będzie taki dzień
- przyda się to "doświadczenie".
Chrystus zmartwychwstał,
Prawdziwie zmartwychwstał.
I my zmartwychwstaniemy!