Gdy słyszymy słowo "chrzest", myślimy o tym pierwszym sakramencie,
który gładzi grzech pierworodny i grzechy przed chrztem popełnione.
A dziś słyszymy o chrzcie Pana Jezusa - Syna Bożego! Tu nie może
być mowy o grzechu! A jednak On stał się Człowiekiem, we wszystkim
do nas podobnym oprócz grzechu. Ale On odprawił wielką pokutę za
nasze grzechy. Dlatego ten chrzest w Jordanie, Jego solidarność z
nami, grzesznikami, wyraził św. Łukasz w słowach: "Kiedy cały lud
przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest". I tak, On,
Syn Boży najświętszy, nie tylko jednoczy się z grzesznikami, ale
i modli się z nimi. Ale niebo w tym momencie jakby protestuje, bo
słychać stamtąd głos: "Tyś jest mój Syn umiłowany!". W pierwszym
czytaniu z proroka Izajasza słyszymy tytuł: "Sługa mój!". To był
najpierw wybrany Izrael, który cierpi w niewoli babilońskiej, a Bóg
obiecuje mu radość wyzwolenia. Ale przede wszystkim tym Sługą Pana
jest Jezus Chrystus. Przez Niego i z Nim rozpoczyna się nowa Rzeczywistość
w historii każdego człowieka - zbawienie. On spełni proroctwa Izajasza.
On "przyniesie narodom Prawo". "On z mocą ogłosi Prawo". "On utrwali
Prawo na ziemi". To Prawo Boże w Starym Testamencie było powierzone
Izraelowi. Teraz Sługa Pana, zarazem Jego Syn, zaniesie to Boże Prawo
aż po ostatnie wyspy na krańcach ziemi. Prorocy wołali głośno, często
z gniewem. Jezus "nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć
krzyku swego na dworze". A jednak Jego Ewangelia, jako słowo miłości
i pokoju, wszędzie dotrze i tych ludzi, którzy są duchem lub ciałem
nadłamani, napełni ufnością i mocą.
Tam, gdzie dostrzeże iskierkę dobrej woli, nie przygasi
jej, lecz pomoże nowym ogniem zapłonąć. I przez to obwieszczanie
Bożego Prawa Miłości On będzie Przymierzem dla ludzi i Światłością
narodów. I rzeczywiście - w Osobie Jezusa Chrystusa łączy się moc
i łagodność. Wielcy święci Pańscy ukazywali światu szczególnie te
dwie cechy Jezusowej Osoby. Wystarczy wspomnieć św. Franciszka z
Asyżu: ład i porządek prawie wojskowy, a zarazem łagodność Baranka
Bożego, który mówi do nas: Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i
pokorny sercem! Gdyby to była tylko "twardość", stalibyśmy przed
świętym, czystym jak górski kryształ, ale zimnym jak sopel lodu.
Gdyby była sama tylko łagodność, mogłaby to być piękna figura, ale
z wosku. W naszych kościołach jeszcze króluje żłóbek betlejemski
z Dzieciątkiem. Zarówno Dzieciątko, jak i Matka nad Nim pochylona
i Józef czuwający promieniują łagodnością, ciszą... Ale jeżeli "znamy
sprawę Jezusa z Nazaretu" tak, jak mówi dziś do nas św. Piotr, to
rozumiemy i tę prawdę, że ten Jezus to nie tylko 8 błogosławieństw
z Kazania na Górze, ale także 7 słów z Krzyża na Kalwarii. Ludzie,
którzy przyjmowali chrzest pokuty od Jana, wychodzili z wody oczyszczeni.
A Jezus wyszedł z tej wody obciążony grzechami wszystkich ludzi,
żeby za nie odpokutować na krzyżu. I to jest ta "sprawa Jezusa z
Nazaretu", która zaczęła się na dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu