Reklama

Listy do "Niedzieli"

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Telewizja nie jest tylko zła...

Wydając opinie o dzieciach i młodzieży, bardzo często słyszę narzekanie na ich egoizm, konsumpcyjne nastawienie do życia, płytkie zainteresowania, brak wychowania itp. Nie mogę, oczywiście, generalizować. Wielu jest młodych ludzi o dobrych, wrażliwych sercach, zdrowej moralności, głębokim myśleniu, zainteresowaniach.
Niemniej jednak nie dzieje się najlepiej. Dlaczego? Wielu nauczycieli, wychowawców, rodziców i tych, którzy pracują na polu wychowawczym, zadaje sobie to pytanie. Różne są przyczyny i uwarunkowania. Ktoś może powie: zawsze były kłopoty z ludźmi młodymi, zawsze pojawiały się problemy, nie takie, to inne, i zawsze będą...
Ale czy nie warto pomyśleć, że gdyby nie ciągłe wytrwałe pokazywanie tychże problemów i trudności oraz cierpliwe, uparte szukanie rad i sposobów, gdyby nie nieustanny wysiłek wielu wspaniałych ludzi, na pewno byłoby tysiąc razy gorzej. Sens życia polega na ciągłym " stawaniu się nowym człowiekiem", na "odnawianiu się". Tylko w takim ogrodzie rośliny zachwycają, w którym podlewane są życiodajną wodą i w którym wytrwale wyrywa się chwasty mające ochotę wciąż odrastać i zagłuszać piękno...
Spośród wielu czynników mających wpływ na kształtowanie osobowości młodego człowieka pragnę zatrzymać się na jednym, a mianowicie na "telewizyjnym szklanym ekranie".
Telewizja odgrywa dzisiaj wielką rolę w kształtowaniu osobowości przyszłych dorosłych.
Często słyszę w rozmowach z ludźmi, że "telewizja to demon, który czyni wiele zła", że "telewizja deprawuje młode pokolenie"... itp. Nie będę zatrzymywała się nad negatywnymi stronami tego medium, bo to szeroki temat i nie o to mi chodzi w tym artykule, ale pragnę uwypuklić pozytywną rolę telewizji jako medium, przez które można czynić wiele dobra. Również Papież w swoim nauczaniu zachęca katechetów do korzystania ze środków masowego przekazu w głoszeniu Dobrej Nowiny.
Wiadomo, że programy telewizyjne należy traktować wybiórczo, zwłaszcza te adresowane do najmłodszych, że należy samemu "wychować się" do korzystania z tego wielkiego medium. Jest to proces długofalowy i bardzo potrzebny, którego nie można spychać na margines codziennego życia.
W kilku słowach pragnę podzielić się wrażeniami, jakie razem z moimi uczniami z Gimnazjum nr 29 z Wrocławia wynieśliśmy z kontaktu z telewizją.
W sobotę 11 listopada 2000 r. wzięliśmy udział w nagraniu teleturnieju w programie Ziarno. To, co przeżyliśmy, pozostanie na długo w naszych sercach i pamięci. Zobaczyliśmy "od zaplecza", jak tworzy się dobro.
Dobrze, że dzieci i młodzież mogą przeżywać cudowne, dobre i mądre chwile, oglądając sobotnie Ziarno.
Charyzmat tego programu oraz osoby prowadzącej - s. Marioli Kłos jest wyjątkowy i naprawdę wspaniały. Tego, czego doświadczyliśmy będąc w Telewizji Polskiej, nie zatrzymujemy tylko dla siebie, ale opowiadamy innym i dzielimy się naszymi pozytywnymi doświadczeniami, aby dobro, pokój, nadzieja i miłość przenikały naszą codzienną, nieraz szarą, rzeczywistość. Chciałoby się rzec: prosimy o więcej takich programów!
Całemu Zespołowi Ziarna z s. Mariolą na czele życzymy wielu nowych pomysłów, zdrowia i aby jak najdłużej służyli wielkiej rzeszy młodych telewidzów, pomagając im stawać się wartościowymi i dobrymi ludźmi.

Reklama

Oprac. s. Maria Hrynczyszyn - salezjanka

Dekada braterskiej pomocy

10 lat minęło od czasu, kiedy Fundacja św. Antoniego w Ustroniu wysłała pierwszy transport z pomocą materialną Polakom i Białorusinom zamieszkałym na Białorusi. Z tej okazji 10 czerwca br. w kaplicy św. Brata Alberta w Ustroniu Zawodziu miała miejsce podniosła uroczystość. Mszę św. odprawił przybyły do Polski bp Władysław Blin - ordynariusz diecezji witebskiej. Eucharystię koncelebrowali:
ks. dziekan Rudolf Wojnar, ks. kan. Leopold Zielasko, ks. prob. Tadeusz Serwotka, o. Aleksy ze Słucka - franciszkanin, ks. kapelan Jan Piszczan i ks. Krzysztof Mucha. Obecne były władze miasta z przewodniczącą Rady Miasta Emilią Czembor i burmistrzem Janem Szwarcem na czele. Przybyło wielu sponsorów i sympatyków Fundacji.
Bp Blin powiedział m.in., że przeżywa szczególną radość ze spotkania z tymi, którzy od lat pomagają w jego dziele misyjnym. Przedstawił też potrzeby mieszkańców Białorusi, m.in. tysięcy sierot, które czekają na najprostszy gest ludzkiej życzliwości. Podkreślił, że prowadzone od 10 lat dzieło pomocy ma nie tylko wymiar materialny. Jego diecezjanie mają również poczucie, że mogą oczekiwać na pomoc, że istnieje łączność duchowa, modlitewna z krajem, która ludzi przybliża do siebie. Transport - słowo, które jeszcze pobrzmiewa złowrogim echem z czasów dawnych, nieludzkich - dzisiaj braciom znajdującym się w potrzebie przynosi radosne oczekiwanie i świadomość, że zawsze istnieją ludzie, którzy w miarę swoich możliwości pomagają i pomagać będą. Spotkanie z bp. Władysławem i o. Aleksym było podyktowane potrzebą serca i wdzięcznością; przybliżyło nam daleki Witebsk i Słuck oraz tych, którzy tam mieszkają i czekają...

Józef Twardzik

Z myślą o osobach, które czują potrzebę podzielenia się chlebem w najszerszym tego słowa znaczeniu, a przede wszystkim o tych, które oczekują na pomoc, podajemy adres Fundacji: Fundacja św. Antoniego, ul. Polna 6, 43-450 Ustroń, tel./fax.(0-33) 854-17-72. Konto: Bank Śląski SA Oddział Ustroń 10501096-103487435.

Mały jubileusz, a wielkie czyny

Kilkanaście parafii na Białorusi świętuje jubileusz dziesięciolecia działalności duszpasterskiej ks. dziekana Zygmunta Obartucha, który na Białoruś przybył w lipcu 1990 r. Z zapałem i wielką ofiarnością przystąpił do pracy w powierzonych mu przez abp. Tadeusza Kondrusiewicza placówkach duszpasterskich. Następnie kard. Kazimierz Świątek zlecił mu pracę duszpasterską w sześciu parafiach: Kościeniewiczach, Ścieszycach, Olkowiczach, Ilji, Wiazyniu i Dołhinowie.
Dzięki Bożej pomocy i wielkiej gorliwości Księdza Dziekana, znacznej pomocy z Polski oraz pracowitości miejscowej ludności prace budowlane i remontowe szybko się posuwały i 12 października 1991 r. bp Aleksander Kaszkiewicz dokonał intronizacji figury Matki Bożej Fatimskiej w kościele w Kościeniewiczach i w tym samym dniu poświęcił nową plebanię. Bez odpoczynku ks. Zygmunt rozpoczął pracę przy odbudowie następnych kościołów.
5 lipca 1992 r. kard. Kazimierz Świątek dokonał konsekracji odremontowanego kościoła w Olkowiczach, a 7 sierpnia 1993 r. w Ilji. Dzień wcześniej kard. Kazimierz Świątek poświęcił kamień węgielny pod nową świątynię w Ścieszycach, pw. Przemienienia Pańskiego. Po trzech latach wytężonej pracy ks. Zygmunta Obartucha nuncjusz apostolski - abp Dominik Gruszewski 6 sierpnia 1996 r. konsekrował nowy kościół w Ścieszycach.
W latach 1997-98 Ksiądz Dziekan zakupił dzwony do siedmiu kościołów. W ubiegłym roku zakończył remont kościoła w Radoszkowiczach, który w okresie totalitarnego zniewolenia zamieniony był na fabrykę porcelany. Zakupił także do tej świątyni dwa dzwony. W 1999 r. rozpoczął kapitalny remont kościoła w Kościeniewiczach.
Oto w wielkim skrócie przedstawiona została gigantyczna praca naszego ks. dziekana Zygmunta Obartucha, który jest nieocenionym skarbem naszego Kościoła lokalnego.

Parafianka z Dołhinowa

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kim był św. Florian?

4 maja Kościół wspominał św. Floriana, patrona strażaków, obrońcy przed ogniem pożarów. Kim był św. Florian, któremu tak często na znak czci wystawiane są przydrożne kapliczki i dedykowane kościoły? Był męczennikiem, chrześcijaninem i rzymskim oficerem. Podczas krwawego prześladowania chrześcijan za panowania w cesarstwie rzymskim Dioklecjana pojmano Floriana i osadzono w obozie Lorch k. Wiednia. Poddawany był ciężkim torturom, które miały go zmusić do wyrzeknięcia się wiary w Chrystusa. Mimo okrutnej męki Florian pozostał wierny Bogu. Uwiązano mu więc kamień u szyi i utopiono w rzece Enns. Działo się to 4 maja 304 r. Legenda mówi, że ciało odnalazła Waleria i ze czcią pochowała. Z czasem nad jego grobem wybudowano klasztor i kościół Benedyktynów. Dziś św. Florian jest patronem archidiecezji wiedeńskiej.
Do Polski relikwie Świętego sprowadził w XII w. Kazimierz Sprawiedliwy. W krakowskiej dzielnicy Kleparz wybudowano ku jego czci okazały kościół. Podczas ogromnego pożaru, jaki w XVI w. zniszczył całą dzielnicę, ocalała jedynie ta świątynia - od tego czasu postać św. Floriana wiąże się z obroną przed pożarem i z tymi, którzy chronią ludzi i ich dobytek przed ogniem, czyli strażakami.
W licznych przydrożnych kapliczkach św. Florian przedstawiany jest jak rzymski legionista z naczyniem z wodą lub gaszący pożar.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Chcemy zobaczyć Jezusa

2024-05-04 17:55

[ TEMATY ]

ministranci

lektorzy

Służba Liturgiczna Ołtarza

Pielgrzymka służby liturgicznej

Rokitno sanktuarium

Katarzyna Krawcewicz

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

4 maja w Rokitnie modliła się służba liturgiczna z całej diecezji.

Pielgrzymka rozpoczęła się koncertem księdza – rapera Jakuba Bartczaka, który pokazywał młodzieży wartość powołania, szczególnie powołania do kapłaństwa. Po koncercie rozpoczęła się uroczysta Msza święta pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. Pasterz diecezji wręczył każdemu ministrantowi mały egzemplarz Ewangelii św. Łukasza. Gest ten nawiązał do tegorocznego hasła pielgrzymki „Chcemy zobaczyć Jezusa”. Młodzież sięgając do tekstu Pisma świętego, będzie mogła każdego dnia odkrywać Chrystusa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję