Najczęściej w dyskusjach na temat Unii Europejskiej zabierają głos ludzie, którzy niejako zawodowo zajmują się tym tematem i dlatego nie należy się dziwić, że nie są to opinie obiektywne. Czy można wymagać obiektywności od pracowników różnorodnych instytucji i fundacji, które utrzymywane są z pieniędzy unijnych? Z drugiej strony na temat Unii wypowiadają się osoby niekompetentne, gdyż ich znajomość rzeczywistości unijnej jest bardzo ograniczona. Niestety, zbyt często dyskusje na ten temat nie dotyczą meritum sprawy, lecz ograniczają się do pytania: "za" czy "przeciw" Unii. Dlatego też postanowiliśmy razem z moim kolegą Martino Chieffo, włoskim dziennikarzem pracującym w Brukseli, przeprowadzić rozmowę o Unii Europejskiej w tym szczególnym momencie historii Europy z osobą najbardziej kompetentną - prof. Rocco Buttiglione - wybitnym filozofem włoskim (nazywanym " filozofem Papieża"), od kilku lat zaangażowanym w życie polityczne: jest krajowym sekretarzem partii chadeckiej CDU (Cristiani Democratici Uniti), deputowanym w Parlamencie Włoskim i Europejskim oraz członkiem wielu komisji w tymże parlamencie (między innymi komisji, która przygotowuje Kartę Podstawowych Praw Unii Europejskiej).
- Śledząc działalność Parlamentu Europejskiego, odnosi się wrażenie, że wartości chrześcijańskie, o których głośno mówią niektórzy politycy, w praktyce nie brane są pod uwagę. Jaką Unię Europejską budujecie w Brukseli?
- Dziś Europa szuka swojej tożsamości. Trudno jest
przewidzieć, co wyniknie z tych poszukiwań. Łatwiej jest natomiast
powiedzieć, jakiej Europy chcemy i jaka jest jej chrześcijańska tożsamość,
którą proponujemy na zasadzie wolnej konfrontacji, by przyczynić
się do określenia tożsamości europejskiej.
Skutki upadku muru berlińskiego nie dotyczą jedynie krajów
Europy Wschodniej i Środkowej. Ideologia marksistowska przyświecała
znacznej części kultury europejskiej tak na Wschodzie, jak i na Zachodzie.
Do marksizmu zmierzała filozofia immanentna, dominująca w ostatnim
okresie historii Zachodu. Według immanentyzmu, który neguje istnienie
Boga, to nie Bóg, lecz historia wciela i gwarantuje porządek świata
i nadaje sens bytowi. Dlatego też przez działanie oparte na studiowaniu
historii będzie można stworzyć królestwo Boże. Filozofia immanentna
nie sprawdziła się. Człowiek, który zajmuje miejsce Boga, zniewala
świat, siebie samego i innych ludzi, zamiast pomagać im osiągnąć
dojrzałość i pełnię człowieczeństwa.
Gdy immanentyzm skompromitował się, "człowiek zachodni"
znalazł się na rozdrożu: albo powróci do chrześcijańskich korzeni
swej kultury i uzna transcendentalny charakter rzeczywistości i historii,
albo zaprzeczy sensowi egzystencji i będzie wiódł życie pozbawione
sensu.
Jakie wartości pozostaną w świecie, który stracił sens?
Wartości, które są celem same w sobie: wyzysk, rozwiązłość i władza.
Jest to czas podejmowania ważnych decyzji i dlatego musimy
rozpocząć walkę na płaszczyźnie kulturalnej, aby nadać sens unifikacji
Europy. To, jaka będzie Unia Europejska, budowana w Brukseli, zależy
od tego, co uda nam się stworzyć w naszych krajach. Rezultat walki
politycznej o oblicze Europy będzie zależał od walki prowadzonej
w sferze kultury.
- Największą partią w Parlamencie Europejskim jest Europejska Partia Ludowa (Partito Popolare Europeo), która odwołuje się do wartości chrześcijańskich. Dlaczego PPE nie udaje się przeprowadzać inicjatyw legislacyjnych, które respektowałyby prawo naturalne i odzwierciedlałyby chrześcijańską wizję świata?
- PPE jest największą partią europejską, lecz nie
osiąga większości w Parlamencie Europejskim. Jeżeli chodzi o argumenty,
które dotyczą wizji człowieka, stanowimy mniejszość, gdyż przeciwni
nam są socjaliści i liberałowie.
W przypadku spraw gospodarczych często tworzymy koalicję
z liberałami, natomiast gdy chodzi o politykę społeczną, często głosujemy
wraz z socjalistami.
- Jak widać, w Parlamencie Europejskim z Europą chrześcijańskich korzeni walczy koalicja liberałów i socjalistów. Jak można wytłumaczyć istnienie koalicji tych na pozór sprzecznych ze sobą sił politycznych?
- Koalicja ta opiera się na fałszywym pojmowaniu
natury człowieka, tzn. na odrzucaniu faktu, że człowiek realizuje
się przez wolny dar z siebie samego w miłości, budując wspólnoty
społeczne, takie jak rodzina, miasto, naród.
Socjaliści nie wierzą w społeczność, która powstaje w
wyniku wolnego daru z siebie samego w miłości, i dlatego nie interesują
się obroną środowiska, w którym dar ten jest przekazywany (małżeństwo,
rodzina itp.). Społeczność, w jaką wierzą, to nie wspólnota (rodzina,
naród), lecz raczej państwo.
Liberałowie natomiast wierzą w wolność, ale jest to wolność,
która nie prowadzi do wspólnoty opartej na miłości.
- Zajmijmy się teraz innym argumentem. Unijna Europa otwiera swe podwoje dla Turcji. Czy można jeszcze mówić o europejskiej tożsamości, gdy zaprasza się do wejścia do Unii państwo muzułmańskie, jakim jest Turcja?
- PPE zawsze była przeciwna uznaniu Turcji jako kandydata
do Unii Europejskiej. Odwoływanie się do chrześcijańskich korzeni
Europy nie oznacza wcale, że niechrześcijanie nie mogą brać udziału
w budowie wspólnoty europejskiej. W budowie tej od samego początku
uczestniczyli żydzi i dlatego możemy mówić o wspólnych wartościach
judeochrześcijań-skich (bez wchodzenia w szczegóły skomplikowanych
układów teologicznych między judaizmem a chrześcijaństwem). W różnych
okresach historii muzułmanie mieszkali wśród nas i mają prawo do
tego, by ich kultura była respektowana; oni jednak również powinni
respektować kulturę europejską i chrześcijańskie dziedzictwo, które
jest jej częścią składową. Inaczej ma się sprawa z Turcją, która
- ze względu na swe położenie geograficzne i kulturę - jest pomostem
między Europą a Azją. Jeżeli ona wejdzie do Unii, "rozwodnimy" jakby
europejską tożsamość, a nasza droga do umocnienia tejże tożsamości
stanie się jeszcze trudniejsza.
Nieprzypadkowo Wielka Brytania jest największym zwolennikiem
przyłączenia się Turcji do Unii Europejskiej. Brytyjczycy - generalnie
rzecz biorąc - są za umocnieniem tożsamości europejskiej, przede
wszystkim jednak chcą, by Europa stała się tylko wielkim obszarem
wolnego handlu. Jeżeli taka miałaby być rola Europy, nie byłoby powodu,
aby nie przyjąć do niej Turcji. Włączenie Turcji do Unii Europejskiej
miałoby negatywny wpływ nie tylko na proces umocnienia Unii, stałoby
się również przeszkodą w dialogu z państwami muzułmańskimi. Państwa
te postrzegałyby Turcję jako przyczółek Zachodu, a jej integrację
z Europą - jako imperialistyczny projekt "europeizowania" narodów
islamskich i próbę stworzenia na Bliskim Wschodzie nowego państwa
krzyżowców.
Dlatego też powinniśmy raczej stworzyć taki związek między
Unią Europejską a Turcją, który opierałby się na respektowaniu naszej
kultury, a jednocześnie pozwoliłby Turcji odgrywać tradycyjną rolę
pomostu między Europą a Bliskim Wschodem.
- Według Traktatu Amsterdamskiego, pewne prerogatywy państw zostały przejęte przez organizmy unijne. Czy możemy jeszcze uważać Unię Europejską za związek suwerennych państw?
- Żyjemy w przełomowym punkcie historii Unii. Na
przyszłej konferencji międzyrządowej najprawdopodobniej Rada Europy
zostanie upoważniona do podejmowania decyzji w wielu sprawach zwykłą
większością głosów.
Dziś decyzje te podejmowane są jednogłośnie, co oznacza,
że każde państwo zachowuje swą niezależność i nie musi akceptowć
decyzji, na które nie wyraziło zgody. Przypomina to poniekąd polski
Sejm w XVII-XVIII wieku, kiedy obowiązywało liberum veto, lecz wszyscy
wiemy, czym to się skończyło.
Jeżeli na przyszłej konferencji międzyrządowej zostanie
postanowione, że decyzje Rady Europy będą podejmowane większością
głosów, Unia Europejska upodobni się do prawdziwej federacji państw
i będzie można mówić o suwerenności europejskiej, odmiennej od suwerenności
poszczególnych państw.
Równocześnie pracujemy nad Kartą Praw Obywateli Europy.
Jeżeli Karta zostanie zaaprobowana i włączona do traktatów, będzie
ona źródłem prawa nadrzędnego w stosunku do praw poszczególnych państw
i stanie się podstawą wspólnego obywatelstwa europejskiego.
- Czy wynika z tego, że Unia Europejska przejmie na siebie suwerenność istniejących dziś państw?
- Wydaje mi się, że do tego nie dojdzie. Tym bardziej, że podważana jest sama idea suwerenności. Współczesna idea suwerenności państwa oznacza jego absolutną nadrzędność we wszystkich dziedzinach życia. W średniowieczu idea tego typu suwerenności nie istniała, uważano wówczas, że każda wspólnota jest niezależna we właściwej sobie sferze i nie ma prawa rozszerzać swych wpływów poza tę sferę. Uważam, że w Unii Europejskiej suwerenne powinno być miasto, państwo, naród i Unia, każde w sobie właściwej sferze. W sensie absolutnym nie może być suwerenny żaden człowiek ani wspólnota czy instytucja, lecz jedynie Bóg.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu