Odrobina dobrych chęci, systematyczność i wiara w ludzi - a
w zamian można dostać tak wiele. To opowieść o łomżyńskim wolontariacie,
w którym młodzi ludzie rozdają miłość za darmo.
Inicjatorką wolontariatu w naszej ojczyźnie była Polka
mieszkająca zagranicą. Przez kilka lat bezskutecznie próbowała zainteresować
tą ideą różne stowarzyszenia i organizacje. Dopiero pod koniec 1993
r. powstało tzw. Centrum Wolontariatu, które skupiało w sobie przede
wszystkim studentów. Centrum w 1996 r. przekształciło się w samodzielną
organizację z siedzibą w Warszawie.
W Łomży ruch ten pojawił się dwa lata temu. Mimo iż to
bardzo niewiele, to w istniejącym przy Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej
stowarzyszeniu działa 45 osób. Są to przede wszystkim uczniowie łomżyńskich
szkół.
"Wolontariuszem - mówi Ewa Andrychowska, pracownik MOPS,
opiekun młodych wolontariuszy - może być każdy, kto działa świadomie
na rzecz innych wszędzie tam, gdzie taka pomoc jest potrzebna, w
każdej dziedzinie życia społecznego". Z chętnymi, którzy zgłaszają
się do takiej pracy, przeprowadzany jest wywiad, który ma za zadanie
odpowiednie skojarzenie potrzeb z umiejętnościami i wykształceniem.
Nad dobrą atmosferą czuwają bardzo sympatyczne panie - więc nie ma
się czego obawiać.
Ania i Sylwia od pół roku pracują z dwójką dzieci. Spotykają
się z nimi w weekendy w Centrum Katolickim. Odrabiają z nimi lekcje,
bawią się w różne gry, rysują. O możliwości takiej pomocy dowiedziały
się od księdza. Na pytanie, kto to jest wolontariusz, odpowiadają,
że to ktoś, kto pomaga bezinteresownie, jest samodzielny, szczery
i nie ma problemów z nawiązywaniem kontaktów. Uważają, że każdy,
kto ma choć odrobinkę dobrych chęci i otwarte serce, może być wolontariuszem. "
Ważne jest dobre rozplanowanie czasu - mówi Sylwia - wtedy nie ma
problemów, żeby taką pracę połączyć z nauką, czy innymi zainteresowaniami "
Jak same mówią, czasem to ciężka praca, ale za uśmiech na twarzach
dzieci warto pokonywać takie niedogodności. Dzięki wolontariatowi
realizują się, czują, że są potrzebne, spełniają dobry uczynek. Kasia
jest łomżyńskim "dinozaurem". W MOPS pracuje od początku, czyli dwa
lata. Uczy się w trzeciej klasie liceum. Podobnie jak Ania i Sylwia
pomaga dzieciom.
"Są to bardzo zdolne dzieci, ale w pewnym momencie, z
różnych powodów, straciły kontakt ze szkołą. Moim zadaniem jest otworzyć
ich, sprawić, żeby wykorzystały swój ogromny potencjał".
Kasia stwierdza, że nie jest to ciężka praca, nawet wtedy,
gdy zajmuje średnio godzinę dziennie. Jak mówi, dzień jest długi.
Do wolontariatu trafiła dzięki akcji propagującej taki sposób na
życie. Ponieważ chciała spędzać swój czas w konstruktywny sposób,
nie wahała się długo. Uważa, że trzeba tylko wyjść z inicjatywą -
później wszystko potoczy się samo. Dziewczyny jednomyślnie stwierdzają,
że należy propagować tę ideę. Szczególnie zaś wśród młodych ludzi.
Dodają jednak, że pragnienie dobra musi zrodzić się w sercu. Chciałyby
kontynuować taką działalność w przyszłości.
Rodzice dzieci, do których chodzą wolontariusze, wyrażają
się o nich w samych superlatywach. Dzieci, niejednokrotnie zamknięte
na otoczenie, zdobyły do nich zaufanie i łatwiej nawiązują kontakty.
Są obdarowywane czymś ważniejszym niż pieniądze, słodycze czy ładne
ubrania - otrzymują zainteresowanie, czułość i przede wszystkim ogromną
miłość. A w nas tyle dobra do rozdania. Młodzi wolontariusze przełamują
powszechną obojętność na cierpienie bliźnich. Niech będą dla nas
przykładem i zachętą do działania.
Chętnych młodych ludzi w Łomży zapraszamy do MOPS przy
ul. Dwornej 23b.
Pomóż w rozwoju naszego portalu