Zwierzenia papieskiego fotografa Arturo Mari
Wiele wstrząsających, ale także zabawnych opowieści, dotyczących
prawdziwych zdarzeń z życia Jana Pawła II, możemy przeczytać w albumie
pt. "Święty Ojciec. Zwierzenia papieskiego fotografa Arturo Mari",
wydanym nakładem krakowskiej oficyny "Biały Kruk". Album ukazał się
na 80. urodziny Jana Pawła II, a promocja miała miejsce 16 maja br.
w Krakowie na Wawelu. Uczestniczył w niej sam Arturo Mari, który
- jak wiemy - prawie nigdy nie odstępuje Papieża. Tym razem uczynił
wyjątek. Ten, zawsze milczący świadek życia Jana Pawła II Wielkiego,
tym razem przemówił, aby stwierdzić publicznie, że Ojciec Święty
to jest Święty Ojciec.
Arturo Mari niemal codziennie jako pierwszy człowiek z zewnątrz
wchodzi do apartamentów Ojca Świętego i jego każdy dzień zaczyna
się pytaniem: "Jak się dzisiaj czujemy?" Jako jedyny fotograf, może
na co dzień obcować z Janem Pawłem II. Jest wiernym, dyskretnym,
niezmiennie zachwyconym dokumentalistą tego wielkiego pontyfikatu.
W albumie Święty Ojciec... Arturo Mari dostarcza dokumentację
nie tylko - jak zawsze - przez fotografię, ale również przez słowo,
udzielając - na prośbę "Białego Kruka" - obszernego wywiadu Hannie
Marii Gizie-Tomann, dziennikarce III Programu Polskiego Radia.
Arturo Mari na każdej stronie albumu wyraża zachwyt i zadziwienie
Janem Pawłem II. Opowiada np. swoje wzruszenie przeżyte w Santiago
de Compostela. Ojciec Święty miał wtedy wolny czas i zdecydował się
na spacer "szlakiem pielgrzymów". Arturo Mari, oczywiście, poszedł
za nim. Zobaczył, jak Papież wdrapuje się na skałę i siada na ziemi
pod wielkim drzewem. "Kiedy spojrzałem na Niego na tej skale, oniemiałem
- wspomina Arturo Mari. - Szybko zrobiłem zdjęcie... Siedział tam,
ochraniany przez konary drzewa, z głową ukrytą w dłoniach, ręce złożone
miał na lasce i patrzył gdzieś... Mój Boże, gdzie On wtedy był...
gdzieś bardzo, bardzo daleko i bardzo wysoko. Jego oczy były zupełnie
nieobecne. Nie wiedziałem, co robić, czułem, że On jest gdzieś, gdzie
ja nie mogę dojść... Bałem się o Niego... Ludzie, którzy przechodzili,
padali na kolana i modlili się. Boże, jak mogę Go chronić, skoro
zabierasz Go tak daleko? - myślałem". To jedno z wielu zwierzeń papieskiego
fotografa, który daje nam do zrozumienia, że podróżuje po całym globie
ze Świętym Ojcem.
Reklama
Spotkanie na Wawelu z okazji promocji albumu nie mogło trwać długo, bo Arturo Mari musiał powrócić do Watykanu, aby nadal rejestrować obiektywem aparatu fotograficznego wydarzenia tego niezwykłego pontyfikatu. Na krakowskiej promocji fotograficznych i słownych wspomnień Arturo Mari obecny był kard. Franciszek Macharski, który powiedział, że każdy powinien osobiście dojść do odpowiedzi na pytanie: Kim jest Ojciec Święty? - w czasie spotkania z Janem Pawłem II na fotografiach zrobionych przez Arturo Mari i w czasie rzeczywistych spotkań z Ojcem Świętym. Arturo Mari, świadek życia Jana Pawła II, wyraźnie nam pomaga w odpowiedzi na to pytanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Lidia Dudkiewicz
ZWIERZENIE I
Często wracam wspomnieniem do pewnego wydarzenia, które miało
miejsce 1 stycznia kilka lat temu. Nowy Rok, świąteczny dzień - wszyscy
jedzą, piją, bawią się, zewsząd słychać muzykę... i dlatego, kiedy
w moim mieszkaniu zadzwonił telefon, nie mogłem w pierwszej chwili
zrozumieć, czego ode mnie - w takim dniu - oczekuje ks. prał. Stanisław
Dziwisz. W końcu pojąłem i szybko znalazłem się w Watykanie. Kiedy
wchodziłem do prywatnej kaplicy papieskiej, moim oczom ukazał się
niecodzienny widok: Ojciec Święty klęczał na podłodze, a obok niego
na wózku siedział ludzki szkielet. Papież trzymał jego rękę w swojej
dłoni i modlił się w wielkim skupieniu.
Ten młody, mniej więcej 28-letni człowiek, przypominał chłopca,
dziecko prawie. Ważył nie więcej niż 30 kg... skóra i kości. To było
bardzo zaawansowane stadium raka. Wiedział, że umrze, że już umiera.
Jego jedynym marzeniem przed śmiercią było spotkanie z Papieżem.
Pochodził z okolic Bresci z ubogiej rodziny i cała wieś złożyła się
na bilet lotniczy do Rzymu dla niego i jego matki.
1 stycznia po południu, około godziny 16. stanęli przed
Spiżową Bramą. Chłopiec powiedział tylko: Chcę się spotkać z Papieżem.
Papieska Gwardia Szwajcarska jest bardzo rygorystyczna i
niewzruszenie przestrzega przepisów, ale gwardziści Papieża są również
niezwykle inteligentni. Błyskawicznie zorientowali się, o co chodzi,
i zawiadomili osobistego sekretarza Ojca Świętego, ks. Stanisława
Dziwisza, który natychmiast zaprosił chłopca do prywatnych apartamentów
Jana Pawła II. Ja otrzymałem polecenie niezwłocznego stawienia się
w kaplicy. Wszedłem i - dosłownie wstrzymałem oddech. Ojciec Święty
trzymał rękę chłopca tak, jakby chciał mu oddać wszystkie swoje siły...
trudno mi nawet o tym mówić... bardzo długo modlili się razem...
Wreszcie Papież wstał, pobłogosławił go, objął i z niezwykłą czułością
ucałował. Wtem - patrzę, a Ojciec Święty odpina koloratkę, którą
zawsze nosi, i zdejmuje z szyi łańcuszek, taki gruby złoty łańcuszek,
na którym nosi krzyż, i - zakłada go na szyję chłopca. Chłopiec spojrzał
na krzyżyk. Ostatnimi siłami przytulił rękę Papieża... i w tej przejmującej
ciszy powiedział: Dziękuję. Do zobaczenia w raju.
Reklama
Arturo Mari
ZWIERZENIE II
Pamiętam, któregoś roku - to byt dzień urodzin Papieża: 18 maja
- Ojciec Święty miał wizytować jedną z rzymskich parafii. Zbliżała
się już godzina przyjazdu Jana Pawła II, przed kościołem oczekiwał
tłum wiernych. Pewien ośmioletni chłopczyk - bardzo zdenerwowany
oczekiwaniem, ponieważ jego mama od paru godzin stroiła się i robiła
makijaż - uświadomił sobie, że spóźni się na spotkanie z Papieżem.
Wybiegł więc z domu i pokonując wszystkie bariery, wszystkie systemy
bezpieczeństwa, wszystkich porządkowych - stanął nagle przed zdążającym
już do kościoła Papieżem.
- Cześć, jak się czujesz? - zapytał podnosząc wysoko główkę.
- Dziękuję, bardzo dobrze - odpowiedział Papież z uśmiechem.
- Musisz mi wybaczyć, że jestem trochę spocony, ale biegłem
i biegłem bardzo szybko, żeby zdążyć na spotkanie z Tobą. Bo moja
mama - wiesz - ciągle jeszcze się stroi w domu, a ja tylko przez
nią traciłem czas. Nie mogłem już dłużej czekać! A dzisiaj są Twoje
urodziny i chciałem złożyć Ci życzenia. I wiesz co, nie jestem bogaty,
ale przyniosłem Ci coś. Coś mojego dla Ciebie.
Otworzył zaciśniętą piąstkę i wsunął do ręki Ojca Świętego
cukierek.
Trzeba było widzieć w tym momencie twarz Papieża! Trzymał
w dłoni ten cukierek, jakby to był najcenniejszy skarb, i patrząc
czule na chłopca, powiedział wzruszonym głosem:
- Nie zasługuję na to.
Teraz, kiedy ktoś Mu prawi komplementy, a szczególnie, kiedy
dzieci mówią, jak bardzo Go kochają, powtarza tamto zdanie: Ja na
to nie zasługuję!
Arturo Mari
Album można zamawiać pod adresem:
Biały Kruk Sp. z o. o.
ul. Kapelanka 1a/1
PL 30-347 Kraków
tel./fax: (0-12) 267-23-33, (0-12) 267-16-63
e-mail: