Reklama

Ich ostatnia Wigilia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przy ekshumacji grobów katyńskich, przeprowadzonej w kwietniu i maju 1943 r. pod kierunkiem Niemców, ekipa PCK dr. Mariana Wodzińskiego zabezpieczyła 3194 dokumenty różnego rodzaju, w tym 22 pamiętniki znalezione w mundurach i butach rozstrzelanych oficerów z obozu kozielskiego. Te dowody zbrodni sowieckiej, dostarczone w dziewięciu skrzyniach do Krakowa, zaginęły w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach podczas późniejszego transportu na Zachód. Ocalały tylko odpisy tych pamiętników, które Armia Krajowa przekazała konspiracyjnie rządowi polskiemu w Londynie, a które zostały opublikowane w 1990 r. jako Pamiętniki znalezione w Katyniu. Stanowią one przebogaty materiał faktograficzny odtwarzający życie w obozie kozielskim, ale nie tylko; pisane na żywo, dla siebie i z potrzeby serca, odzwierciedlają stany psychiczne jeńców, w szczególności przy opisach wieczerzy wigilijnej i świąt Bożego Narodzenia.
O znaczeniu tego święta dla Polaków - nie tylko chrześcijan - wiedziały władze sowieckie. Aby przeciwdziałać manifestacjom religijnym czy niepokojom w obozach, Piotr Korpowicz Soprunienko - naczelnik Urzędu ds. Jeńców Wojennych musiał wydać - zgodnie z zasadami centralnego zarządzania - odpowiednie zalecenia podległym mu komisarzom obozowym.
22 grudnia 1939 r. władze obozu kozielskiego zakazały opuszczania pomieszczeń, głośnych modlitw, śpiewania kolęd. Obawy musiały narastać, gdyż w dniu następnym o godz. 16.30 doszło do wywiezienia księży katolickich i duchownych innych wyznań oraz oficerów żandarmerii i KOP-u. Dotychczasowa działalność tych ludzi była nie do zniesienia dla funkcjonariuszy NKWD. Wszyscy pozostający w obozie patrzyli na wyselekcjonowaną grupę - jak czytamy w
pamiętnikach - z głębokim współczuciem, w przekonaniu, że idą, przy trzydziestostopniowym mrozie, w letnich ubraniach i drelichach na niechybną śmierć. Do dzisiaj nie wiadomo, jak zostali zamordowani i gdzie zostali pogrzebani.
Tymi poczynaniami władz sowieckich jeńcy obozu nie dali się zastraszyć. Por. lek. Jan Zienkiewicz pisał tak: Wigilia wieczorem o godz. 6. Trochę łez i smutku. Uchwaliliśmy, że musimy się trzymać, bo potrzebni jesteśmy silni dla kraju i rodzin. Składamy sobie życzenia, po cichu razem śpiewaliśmy kolędy. Wszedł Kalasiński (mjr lek. - uzup. L.A.S.), głośno śpiewając "Wśród nocnej ciszy...".
Tak samo powszechnie łamany był zakaz opuszczania swoich pomieszczeń. Składano sobie wizyty i przy tej okazji przekazywano życzenia - najczęściej rychłego powrotu do kraju, do rodzin. Wyższa kadra oficerska i w tych obozowych warunkach nie zaniedbała przedwojennej tradycji, szli z życzeniami do swoich podwładnych. Oto co na ten temat pisze Zbigniew Przystasz: Obchodziliśmy Wigilię wspólnie. Stół w podkowę. Przemówienie przybyłego
mjr. Sokołowskiego. Życzenia od gen. Smorawińskiego. Natomiast w nocy, aby nie narażać życia, z uwagi na gotowych do strzelania strażników, komunikacja odbywała się przez drzwi i okna wychodzące na zaplecze budynków.
Dużo wysiłku, angażując wszystkich współtowarzyszy, wkładano w przygotowanie stołu wigilijnego i tradycyjnej choinki w każdym pomieszczeniu. W obiektach klasztornych, przezwanych przez jeńców " Skitem", gdzie w obszernych pomieszczeniach stłoczono - "jak śledzie w beczce" - po 400 lub nawet 500 jeńców ze strefy okupacji sowieckiej, urządzenie jednej choinki i jednego stołu nie było takie trudne. Natomiast oficerowie pochodzący ze strefy okupacji niemieckiej, zajmujący sąsiednie baraki, zamieszkiwali w małych grupach, po kilku w jednym pokoju. Ale i tam nie zabrakło choinki bądź jej symbolu: z gałązek, patyczków, papieru czy słomy - w zależności od wyobraźni wykonawców i zdobytych materiałów. W lepszej sytuacji byli ci, którzy pracowali na zewnątrz - mogli przenosić, jak dowiadujemy się z pamiętników, pod ubraniami gałązki świerka czy jodły.
Stół wigilijny, gdzieniegdzie z sianem pod białopodobnym obrusem, był nawet urozmaicony. Zadbali o to wcześniej, nabywając od sowieckiej obsługi różne artykuły. Co do postnych potraw, to nie było z tym kłopotów; śledzie były przecież podstawą żywienia. Były życzenia i przełamanie się opłatkiem (sucharem).
Święta Bożego Narodzenia przywoływały wspomnienia o domu i rodzinie, a przy tym rodziła się obawa o nieznany los najbliższych. Potęgowała się tęsknota za dziećmi, żoną, rodzicami, co występuje w wielu zapiskach, jak choćby w tym A. Riegiera: Dzielimy się opłatkiem i wśród szlochów i łez składamy sobie życzenia, a całą duszą i sercem rwie się każdy z nas do najbliższych. Północ, zasypiam, gdy obudził mnie dyskretny, cichy chór kolęd. To chór kolegów tak piękny, tęskny i rzewny, że znów ze wszystkich pryczy rozlega się tłumiony szloch, w którym czuć tęsknotę, rozpacz i własną straszliwą niemoc.
Każdy z jeńców miał nie tylko nadzieję, ale i pewność - o czym mówili w swoich kronikarskich zapisach - że przyszłe święta będą już obchodzić w kraju razem z rodziną. Tymczasem - była to ich ostatnia Wigilia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

1999-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy postępuję tak, jak postępowałby Chrystus?

2024-04-15 13:17

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 15, 1-8.

Środa, 1 maja. Dzień powszedni albo wspomnienie św. Józefa, rzemieślnika

CZYTAJ DALEJ

Rzym: Dwaj proboszczowie z archidiecezji łódzkiej biorą udział w spotkaniu Proboszczowie dla Synodu

2024-04-30 18:44

[ TEMATY ]

synod

proboszcz

archidiecezja.lodzka.pl

„Od wczoraj w podrzymskim Sacrofano trwa trzydniowe spotkanie, na które Ojciec Święty Franciszek zaprosił do Rzymu ponad 300 proboszczów z całego świata, aby wymienili się swoimi doświadczeniami Kościoła ewangelizacji i przeżywania wiary” - relacjonuje ks. Kamiński z archidiecezji łódzkiej.

Wśród setek duchownych z całego świata w spotkaniu dla proboszczów jest dwóch reprezentantów z archidiecezji łódzkiej: ks. kan. Wiesław Kamiński proboszcz parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łodzi oraz ks. Bogusław Jargan proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Rogowie

CZYTAJ DALEJ

Bolesna Królowa Polski. 174. rocznica objawień Matki Bożej Licheńskiej

2024-04-30 20:50

[ TEMATY ]

Licheń

Sanktuarium M.B. w Licheniu

Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Temu właśnie człowiekowi objawiła się trzykrotnie Matka Boża ze znanego mu grąblińskiego wizerunku.

MARYJA I PASTERZ MIKOŁAJ

<...> Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Znający go osobiście literat Julian Wieniawski tak pisał o nim: „Był to człowiek wielkiej zacności i dziwnej u chłopów słodyczy. Bieluchny jak gołąb, pamiętał dawne przedrewolucyjne czasy. Pamiętał parę generacji dziedziców i rodowody niemal wszystkich chłopskich rodzin we wsi. Żył pobożnie i przykładnie, od karczmy stronił, w plotki się nie bawił, przeciwnie – siał dookoła siebie zgodę, spokój i miłość bliźniego”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję