Reklama

Święta po amerykańsku

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ostatni czwartek listopada po południu pustoszeją ulice miast w Stanach Zjednoczonych. Zamknięta jest większość sklepów. Tylko domy wypełnione są ożywionym gwarem i odświętną, rodzinną atmosferą. Przez niezasłonięte okna można zobaczyć całe rodziny zgromadzone przy wspólnym stole, na którym podstawowym daniem jest indyk. Tak Amerykanie, niezależnie od wyznania, narodowości, rasy, obchodzą jedno z najważniejszych świąt: Dzień Dziękczynienia. W gronie rodzinnym dziękują Bogu za wszystko, czym ich obdarzył, i wspominają pierwszych osadników, którzy przybyli do Ameryki i po ciężkich zmaganiach z wieloma przeciwnościami zebrali pierwsze plony na nowej ziemi. Z tych plonów osadnicy wyprawili ucztę, podczas której dziękowali Bogu za ocalenie i pierwszy owoc zebrany na tej ziemi. Według tradycji, na ucztę mieli przybyć także Indianie, przynosząc ze sobą kukurydzę, indyki i sarny. Było to pierwsze Święto Dziękczynienia. W tym dniu, w godzinach przedpołudniowych, na ulicach wielu miast amerykańskich, maszerują parady. Tak jest w Nowym Jorku w Piątej Alei. Swoim rozmachem i barwnością parada robi wielkie wrażenie. Balonowe postacie niesione w czasie marszu są wysokie na kilkanaście metrów. Parada urządzana jest z racji Dnia Dziękczynienia, ale jej praktycznym celem jest reklama. W tym dniu rozpoczyna się okres, który nazywany jest tutaj " Season Greetings" (Czas życzeń, pozdrowień), a więc czas kupowania, pakowania, wręczania i otrzymywania prezentów. Zaczyna się szaleństwo zakupów. Przypominają o tym całe zastępy św. Mikołajów, którzy zamykają paradę i wzywają do przygotowywania prezentów. Postać św. Mikołaja będzie wpisana w pejzaż codzienności aż do Nowego Roku. Św. Mikołaj nazywany jest tu Santa Claus. Jest to rubaszny, pulchny staruszek, z siwą brodą, ubrany w spodnie, kaftan i czapkę w kolorze czerwieni, obramowaną bielą. Na plecach ma nieodłączny worek z prezentami. W wyglądzie zewnętrznym w niczym nie przypomina św. Mikołaja, który żył w IV wieku. Jest to postać na wskroś baśniowa, stąd też pytanie małej Virginii sprzed wielu lat, skierowane do najpopularniejszego w owym czasie dziennika Sun: Drogi Panie Redaktorze. Mam osiem lat. Moi mali przyjaciele mówią, że nie ma świętego Mikołaja. Czy to prawda?. Naczelny redaktor Sun - Edward Mitchell polecił odpowiedzieć na to pytanie, wydawałoby się osobie najmniej kompetentnej, a mianowicie Francisowi Pharcellusowi Churchowi - ateuszowi i cynikowi, który mawiał, "że pierwszym zadaniem dziennikarza jest walka z moralizatorstwem". Mówią, że Church w pierwszej chwili zaklął pod nosem na taką propozycję, a następnie zabrał się do pracy. Nie chciał zranić, urazić dziewczynki stwierdzeniem, że św. Mikołaja nie ma. Nie chciał też, aby baśniowy obraz św. Mikołaja, wskakującego przez komin do domu, pędzącego na saniach zaprzęgniętych w renifery, utrwalił się w pamięci małej Virginii. Obce mu było chrześcijańskie, najbardziej autentyczne spojrzenie na sprawę św. Mikołaja. Wybrał zatem formę, która oderwana od rzeczywistości faktograficznej przedstawia w przepiękny sposób prawdę o św. Mikołaju. W takiej oto formie ukazała się odpowiedź dla małej Virginii na łamach Sun: Virginio, Twoi mali przyjaciele nie mają racji. Poraził ich sceptycyzm naszej sceptycznej epoki. Nie wierzą w istnienie tego, czego nie mogą dotknąć. Tego, co nie mieści się w ich małych główkach. A trzeba Ci wiedzieć, Virginio, że wszystkie głowy - czy to dorosłych, czy dzieci - są bardzo małe. W naszym ogromnym wszechświecie człowiek jest tylko robaczkiem, mrówką. Czym jest jego inteligencja w porównaniu z bezgraniczną potęgą, która go otacza, wymierzoną przez intelekt zdolny ogarnąć całą prawdę i całą wiedzę. Tak, św. Mikołaj jest, Virginio. Istnieje z pewnością istnienia miłości i wielkoduszności, z pewnością, z którą istnieje poświęcenie. A przecież wiesz, że miłość, wielkoduszność i poświęcenie istnieją, przydając Twojemu życiu piękna. Wyobraź sobie, jak straszny byłby świat bez św. Mikołaja. Byłby tak straszny, jak świat bez małych Virginii. W takim świecie nie byłoby dziecięcej ufności, a tym samym poezji i fantazjowania, które czynią naszą egzystencję znośną. Nie dane byłyby nam żadne uciechy, poza tymi, których dostarczają zmysły. Zgasłby płomień wyobraźni, którym dzieciństwo rozświetla mrok. Nie wierzyć w św. Mikołaja! Toć równie dobrze mogłabyś nie wierzyć we wróżki. Mogłabyś poprosić tatę, by wynajął ludzi, którzy w Wigilię pilnowaliby wszystkich kominków, aby złapać św. Mikołaja. Ale nawet, gdyby go nie zobaczyli, czego by to dowiodło? Jeśli ktoś nie widzi św. Mikołaja, czy widzi przez to, że go nie ma? Najprawdziwsze rzeczy pod słońcem są niewidzialne; i dla dorosłych, i dla dzieci. Czy widziałaś kiedyś wróżki tańczące na klombie kwiatów? Nie! A czy to znaczy, że nie tańczą? Nikt nie jest zdolny ogarnąć wszystkich cudownych zjawisk, które są niewidzialne albo choćby niewidoczne gołym okiem. Możesz rozbić grzechotkę i zobaczyć, co sprawia, że wydaje dźwięki, ale jest taka zasłona okrywająca świat zjawisk niewidocznych, której nie rozerwie najsilniejszy człowiek, a nawet wszyscy najsilniejsi ludzie, którzy kiedykolwiek żyli - razem wzięci. Tylko wiara, wyobraźnia, poezja, miłość i wrażliwość mogą sprawić, że zasłona od czasu do czasu się rozsunie, ukazując wizję nieziemskiej urody i wspaniałości. Czy będzie ona prawdziwa? Wierz mi, Virginio, na tym świecie nie ma nic prawdziwszego i trwałego. Nie wierzyć w św. Mikołaja! Dzięki Bogu, on jest i będzie zawsze. Za tysiąc lat, co ja mówię - za dziesięć razy tyle, wciąż będzie przynosił dzieciom radość (tłum. Piotr Milewski). Jest to historia o św. Mikołaju, pięknie opowiedziana przez kogoś, kto może utracił wiarę w istnienie tego cudownego świata, lecz bardzo za nim tęskni. Opowieść ta brzmi jak wspaniała baśń. I tak może być odczytana, bo nie ma w niej konkretnego odniesienia i osadzenia w historii. Jednak nie jest to baśń, jest to prawda, która nabiera realnych kształtów w świetle innej, najcudowniejszej historii w dziejach ludzkości. O tej historii opowiadają święta Bożego Narodzenia. Przy niej baśń o św. Mikołaju jest ledwo bladym jej odbiciem. Jest to historia o Niebie, które z całym majestatem nachyliło się ku ziemi i dotknęło betlejemskich pól. Zabrzmiała wtedy najpiękniejsza pieśń, jaką ludzkość potrafi wyśpiewać. Pieśń o Bogu, który z miłości zstąpił między swój lud z orędziem zbawienia. On niweczy nawet śmierć i przywraca radość jedności z tymi, którzy są, byli i będą. Choć brzmi to jak baśń, to jednak nią nie jest. To wydarzenie ma konkretne osadzenie w czasie i przestrzeni. Jest nim Betlejem i noc sprzed dwóch tysięcy lat. W świetle tej prawdy także opowieść o św. Mikołaju nabiera jak najbardziej realnych kształtów. Św. Mikołaj, biskup z Miry w Azji, skąpany w miłości, która spłynęła na ziemię w Betlejem, rozsiewał wokół siebie piękno, dobro i miłość, które do dziś pod jego imieniem przychodzą do nas, przynosząc najcudowniejsze chwile w naszym życiu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

1999-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

[ TEMATY ]

Nakazane święta kościelne

Karol Porwich/Niedziela

Publikujemy kalendarz uroczystości i świąt kościelnych w 2024 roku.

Wśród licznych świąt kościelnych można wyróżnić święta nakazane, czyli dni w które wierni zobowiązani są od uczestnictwa we Mszy świętej oraz do powstrzymywania się od prac niekoniecznych. Lista świąt nakazanych regulowana jest przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Oprócz nich wierni zobowiązani są do uczestnictwa we Mszy w każdą niedzielę.

CZYTAJ DALEJ

Wołam Twoje Imię, Matko… Śladami „Polskiej litanii” ks. Jana Twardowskiego

2024-04-30 21:00

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Artur Stelmasiak

Najpiękniejszy miesiąc maj, Twoim Matko jest od lat – śpiewamy w jednej z pieśni. I oto po raz kolejny w naszym życiu, swoje podwoje otwiera przed nami ten szczególny miesiąc, tak pięknie wpisujący się w maryjną pobożność Polskiego Narodu.

Jak kraj długi i szeroki, ze wszystkich świątyń, chat, przydrożnych krzyży i kapliczek popłynie śpiew litanii loretańskiej. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się wołać do Maryi, bo przecież to nasza Matka, nasza Królowa. Dla wielu z nas Maryja jest prawdziwą powierniczką, Przyjaciółką, z którą rozmawiamy w modlitwie, powierzając Jej swoje sekrety, trudności, pragnienia i radości. Ileż tego wszystkiego się uzbierało i ile jeszcze będzie? Tak wiele spraw każdego dnia składamy w Jej matczynych dłoniach. Ktoś słusznie kiedyś zauważył, że „z maryjną pieśnią na ustach, lżej idzie się przez życie”. Niech więc śpiew litanii loretańskiej uczyni nasze życie lżejszym, zwłaszcza w przypadku chorób, cierpień, problemów i trudnych sytuacji, których po ludzku nie dajemy rady unieść. Powierzajmy wszystkie sprawy naszego życia wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny. Niech naszym przewodnikiem po majowych rozważaniach będzie ks. Jan Twardowski, który w „Polskiej litanii” opiewa cześć i miłość Matki Najświętszej, czczonej w tylu sanktuariach rozsianych po naszej ojczystej ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Wołam Twoje Imię, Matko… Śladami „Polskiej litanii” ks. Jana Twardowskiego

2024-04-30 21:00

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Artur Stelmasiak

Najpiękniejszy miesiąc maj, Twoim Matko jest od lat – śpiewamy w jednej z pieśni. I oto po raz kolejny w naszym życiu, swoje podwoje otwiera przed nami ten szczególny miesiąc, tak pięknie wpisujący się w maryjną pobożność Polskiego Narodu.

Jak kraj długi i szeroki, ze wszystkich świątyń, chat, przydrożnych krzyży i kapliczek popłynie śpiew litanii loretańskiej. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się wołać do Maryi, bo przecież to nasza Matka, nasza Królowa. Dla wielu z nas Maryja jest prawdziwą powierniczką, Przyjaciółką, z którą rozmawiamy w modlitwie, powierzając Jej swoje sekrety, trudności, pragnienia i radości. Ileż tego wszystkiego się uzbierało i ile jeszcze będzie? Tak wiele spraw każdego dnia składamy w Jej matczynych dłoniach. Ktoś słusznie kiedyś zauważył, że „z maryjną pieśnią na ustach, lżej idzie się przez życie”. Niech więc śpiew litanii loretańskiej uczyni nasze życie lżejszym, zwłaszcza w przypadku chorób, cierpień, problemów i trudnych sytuacji, których po ludzku nie dajemy rady unieść. Powierzajmy wszystkie sprawy naszego życia wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny. Niech naszym przewodnikiem po majowych rozważaniach będzie ks. Jan Twardowski, który w „Polskiej litanii” opiewa cześć i miłość Matki Najświętszej, czczonej w tylu sanktuariach rozsianych po naszej ojczystej ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję