Podczas drugiej Mszy św. (o świcie) w uroczystość Bożego Narodzenia,
kiedy już będą otwarte przez Ojca Świętego Drzwi Wielkiego Jubileuszu,
usłyszymy z Ewangelii te słowa pasterzy: "Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy,
co się tam zdarzyło". Przyjmujemy te słowa jako powiedziane 2000
lat temu, ale czy wielu z nas pomyśli wtedy, że także do mnie są
one skierowane?... Bo Betlejem jest nie tylko w każdym kościele,
ale i w każdym domu, gdzie Boże Dziecię jest oczekiwane. Do tych
słów tak bardzo przyzwyczailiśmy się, że wydają się one jednym ze
świątecznych elementów, niczym więcej.
Stajenka, żłóbek, Dzieciątko, Maryja i Józef, aniołowie
i pasterze - to wszystko jest co roku tak samo. Ale czy w tym roku
ta uroczysta data "2000" wzruszy nasze serca więcej niż zwykle?...
Dla wielu jest to idylla i myślimy tylko, czy tegoroczna szopka jest
z drzewa lipowego czy z wierzby... A może ten żłóbek jest prawie
tak ubogi, jak tamten sprzed 2000 lat - gdzieś na zapadłej wsi albo
w kościółku-szopie niedawno otwartym na Syberii?... Czy jestem widzem
tylko, czy chciałbym utożsamić się z którąś z postaci koło żłóbka?... Maryi i Józefa nie czujemy się godni... A może Anioł... (bo chyba
osiołek i wół nie wchodzą w grę...). I tak pozostają nam pasterze,
z którymi możemy się utożsamić, zająć ich miejsce. Ta gromadka betlejemskich
pasterzy to nie była wspaniała wspólnota charyzmatyczna. To byli
zwyczajni ludzie. Mieli swoje radości i troski, swoje wady i grzechy,
ale i zwyczajną ludzką dobroć. Ale zanim spróbujemy utożsamić się
z nimi, może najpierw przypomnijmy sobie słowa proroka Izajasza z
Mszy św. w nocy o narodzie kroczącym w ciemnościach. Także
i dziś te ciemności ogarniają całą ziemię. Te wojny i walki, których
końca nie widać, a obłudni politycy tłumaczą je dążeniem do sprawiedliwości.
Te tysiące i miliony rozpadających się rodzin i szukanie domów dziecka
lub rodzin zastępczych dla społecznych sierot. Tym ludem w ciemnościach
także i my być może jesteśmy. A jednak świętujemy Boże Narodzenie
i w naszych sercach budzi się nadzieja. Bo prawdziwie Boże Narodzenie
jest Bożą odpowiedzią na te ludzkie ciemności. Bo oto "Bóg się rodzi,
moc truchleje", by uczestniczyć w tych naszych ciemnościach nie po
to, żeby burzyć ten niedobry świat, lecz przemienić go w bardziej
ludzki. On wchodzi w ten świat jako Najmniejszy, bo Dziecko, jako
Najuboższy, bo żłóbek wybiera. On nie jest przeciw nam, grzesznym,
On jest z nami! W ten Dzień, w tę Noc szczególnie mocno i prawdziwie
brzmi to pozdrowienie: "Pan z wami!". On człowiekowi niczego nie
odbiera, On tylko daje siebie, swoje życie aż po krzyż. I to jest
początek nowej ludzkości, nowego świata. Krąg zła "jeden przeciw
drugiemu" zostaje przerwany. Nasze upominki "pod choinką" niech będą
znakiem: Jestem z tobą, tak jak Mały Jezus jest z nami wszystkimi.
Tak samo życzenia świąteczne, noworoczne, jubileuszowe niech wyrażają
tę Jezusową miłość. Tak jak On dla nas, tak i my nie jesteśmy przeciwko
sobie, lecz dla siebie. Szukajmy sercem, oczami tych, którzy oczekują
i potrzebują tego ludzkiego serca. Wszyscy stanowimy jedną Bożą rodzinę,
bo wszyscy otrzymaliśmy 2000 lat temu jako dar Boga samego i dziś
Go otrzymujemy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu