W Boże Narodzenie chrześcijanie świętują dzień narodzin Pana Jezusa.
Jednak wciąż pojawia się pytanie, kiedy się On właściwie narodził?
Którą rocznicę Jego narodzin obchodzimy? Odpowiedzi na te pytania
dostarczają historycy i inni naukowcy, którzy zajmują się gwiazdą
z Betlejem. W rzymskich katakumbach św. Pryscylli znajduje się malowidło
ścienne pochodzące z drugiego stulecia, przedstawiające proroka Balaama,
który stoi przed Maryją i wskazuje Jej gwiazdę, która nad Nią świeci.
Jest to najstarsze zachowane malarskie przedstawienie ulubionego
przez pierwszych chrześcijan motywu z Księgi Liczb: "wschodzi Gwiazda
z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło" (24, 17). Z tym tekstem
łączy się ewangeliczny przekaz św. Mateusza: "oto Mędrcy ze Wschodu
przybyli do Jerozolimy i pytali: "Gdzie jest nowo narodzony król
żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy
oddać mu pokłon"" (2, 1-2).
Gwiazda z Betlejem już od początku uchodziła za nadzwyczajne
zjawisko. Współczesna astrofizyka tłumaczy niezwykłość i intensyfikację
światła gwiazdy z Betlejem optycznym zbliżeniem się gwiazd Jupitera
i Saturna na południowym nieboskłonie. W przeciągu kilku miesięcy
zjawisko to było wówczas trzykrotnie do zaobserwowania, a swoją największą
siłę światła miało 15 września 7 roku przed Chrystusem.
Już od pewnego czasu historycy, astronomowie i teologowie
są zgodni co do tego, że najprawdopodobniej Jezus z Nazaretu narodził
się w 7 roku przed naszym liczeniem czasu. Zresztą nie jest to nic
nowego, bo już na początku XVII w. wielki astronom Jan Kepler (1571-1630)
wyliczył, iż parokrotne zbliżenie Jupitera i Saturna dokonało się
w 7 roku przed Chrystusem. To obliczenie w czasach nam współczesnych
zostało potwierdzone i sprecyzowane przez wiedeńskiego astronoma
Koradina Ferrari O´cchieppo i matematyka z Bazylei Alfreda Lohra,
który ponadto stwierdził, iż ostatnie i największe światło pochodzące
ze zbliżenia między tymi dwoma planetami było emitowane nie 15 września,
ale dwa miesiące później - a zatem jeszcze bliżej daty tradycyjnego
świętowania Bożego Narodzenia.
Lecz wciąż jeszcze nie wiemy, w którym dniu narodził się
Pan Jezus. Dzień 25 grudnia jest terminem ustalonym arbitralnie dopiero
w IV w. Chodziło wówczas o to, aby na miejsce antycznego kultu pogańskiego
bożka Mitry wprowadzić chrześcijańskie święto. Niezależnie od naszych
obliczeń, musimy jednak wyznać, iż nie znamy dnia urodzin Jezusa.
Ostatecznie nie wolno nam zapomnieć, że Chrystus to też odwieczny
Syn Boga. A jako Bóg, czy może mieć swój początek w czasie? Chyba
to i dobrze, że dokładna data Jego przyjścia na świat pozostaje zakryta
wobec naszej ludzkiej dociekliwości poznawczej?
Jezus Chrystus, prawdziwy historycznie Człowiek, a zarazem
prawdziwy Bóg, przez wcielenie stał się człowiekiem, nie przestając
być Bogiem. Ramy każdej ludzkiej egzystencji wyznacza data urodzin
i śmierci. Podobnie jest z Jezusem. Otóż mamy więcej pewności, gdy
chodzi o dokładną datę Jego śmierci, gdyż to możemy ustalić na podstawie
żydowskiej Paschy, która obchodzona była w nów księżyca. Jako ramy
czasowe życia Jezusa podaje się najczęściej okres panowania rzymskich
cezarów: Augusta I (31 r. przed Chr. - 14 r. po Chr.) i Tyberiusza (14-37). Według naszego liczenia, życie Jezusa przypada pomiędzy 7
rokiem przed Chr. a 30 rokiem po Chrystusie. Wychodząc z tych danych,
można stwierdzić, że Jezus żył 37 lat.
W Nowym Testamencie nie ma żadnych konkretnych danych, co
do daty śmierci Jezusa. Mamy jedynie chronologię św. Jana Ewangelisty
różniącą się od chronologii synoptyków. Według św. Jana, dzień śmierci
Jezusa przypadł w przeddzień Paschy żydowskiej, czyli w dniu 14 Nisan.
Dzisiejsze obliczenia astronomiczne pozwalają nam dokładnie stwierdzić,
iż 14 Nisan był w piątek 7 kwietnia 30 roku. Za datą śmierci Jezusa
- według Ewangelisty Jana - przypadającą 7 kwietnia przemawiają następujące
argumenty: Jezus zmarł w dniu przygotowań do Paschy, podczas zabijania
baranków paschalnych w świątyni, czyli 14 Nisan, ponieważ Rada Sanhedrynu
nie zebrałaby się w dniu największego żydowskiego święta - Paschy,
jeśli już, to w jego przeddzień; ponadto uczniowie (por. Łk 22, 38)
i zgraja (por. Mk 14, 43) byli uzbrojeni; Szymon z Cyreny wracał
z pola (por. Mk 15, 21). Odmienne jest stanowisko synoptyków, którzy
przyjmują, że Ostatnia Wieczerza była wieczerzą paschalną, a zatem
- według nich - Jezus zostałby ukrzyżowany 15 Nisan.
Z dużym prawdopodobieństwem wolno nam zatem ostatecznie
uznać, iż Jezus żył 37 lat, narodził się w 7 roku przed naszym liczeniem
czasu, a został zabity 7 kwietnia (piątek) roku 30.
Nie pomniejszając skądinąd znaczenia tych historycznych
dat, bo przecież odnoszą się one do naszego Zbawiciela, trzeba jednak
pamiętać, że nieporównywalnie ważniejsze jest patrzenie na historię
Chrystusa w świetle wiary. W naszych czasach - kiedy tak wielkiemu
skomercjalizowaniu uległy święta Bożego Narodzenia, a my sami często
desakralizujemy dzień Pański - powinni wszyscy wierzący w Jezusa
zjednoczyć się faktycznie z całym oddaniem i radością, aby świętować
Jego dzień, bo przecież Jego jest czas i ziemia, i panowanie. Albowiem
bez głębszego pojmowania tego, co się wydarzyło dla całej ludzkości,
bez żywej wiary w znak betlejemskiej gwiazdy, nie należy się łudzić,
że Bóg narodzi się w naszych sercach czy w naszym życiu społecznym.
Niech zatem przemówi do nas na nowo stare proroctwo Balaama, abyśmy
z Maryją z Nazaretu odkryli prawdziwy sens Bożego Narodzenia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu