Na początku wakacji, gdy ktoś mnie zapytał, gdzie spędzę urlop
- odpowiadałam: "Jadę w góry, do Krakowa i... do Wadowic!". Jestem
szczęśliwa, że udało mi się zrealizować to, co postanowiłam jeszcze
w czerwcu, gdy Ojciec Święty odwiedził swoje rodzinne miasto.
W Wadowicach byłam tylko dwie godziny, ale jakież to były
ważne chwile! Pozwólcie, że podzielę się wrażeniami. Myślę, że nie
będę odosobniona w tym, co teraz napiszę, bo przecież podobne wrażenia
mieli z pewnością inni odwiedzający miejsca, w których dorastał Jan
Paweł II. Teraz nasz kochany Papież jest w Rzymie... Niby daleko...
a jednak zawsze blisko - z nami...
Najpierw poszłam do kościoła - bazyliki Ofiarowania Najświętszej
Maryi Panny. Spotkałam tam mnóstwo ludzi. Wielu, podobnie jak ja,
chciało "przeżyć" to, co kiedyś przeżywał tu młody Karol Wojtyła.
Przecież to tu się modlił, tu był ministrantem, tu uczył się, jak
iść przez życie z Bogiem. Wszyscy podążający śladami Papieża mogli
to przeżywać jakby z nim. Ten wielki Polak urodził się w domu przy
ulicy Kościelnej 7. Z okien swojego mieszkania codziennie widział
zegar słoneczny z maksymą: "Czas ucieka, wieczność czeka". To tu
zbiegał po schodach, spiesząc się na różne zajęcia, których nigdy
mu nie brakowało. To w tym mieście zdawał maturę i z wszystkich przedmiotów
otrzymał najwyższe oceny. Każżdy odwiedzający jego dawne mieszkanie,
obecnie muzeum, sam może to przeżyć, a wtedy na pewno łatwiej zrozumie
wszystko, co nam przekazał Jan Paweł II 16 czerwca br. Ojciec Święty
mówił do nas wszystkich, nie tylko do wadowiczan, chociaż to ich
miasto i mają szczególny powód do radości.
Na pewno wielu ludzi zastanawia się, jak to możliwe, że
ten wspaniały człowiek potrafi rozmawiać z ogromną rzeszą ludzi.
Jak to możliwe? Skąd takie umiejętności? Ja myślę, że po prostu trzeba
bardzo kochać ludzi, trzeba być z nimi szczerym i prawdziwie naśladować
Chrystusa.
Podczas tegorocznej pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny
przemierzaliśmy wiele kilometrów po to, aby usłyszeć słowa, które
pokrzepiają dusze ludzkie, ale także po to, aby powiedzieć Ojcu Świętemu:
Kochamy Cię! Papież zawsze zapala nam światło, które daje spokój
i radość, a my powinniśmy starać się zawsze być blisko tego światła!
Kiedyś gdzieś przeczytałam, że "(...) współczesne społeczeństwo często
cechuje pustka emocjonalna i duchowa, a wielu młodych ludzi oddala
się od światła i idzie w kierunku cieni...". To przykre. Cóż można
zrobić? Zapalać światło! Tego ciągle uczy nas nasz Papież! My słuchamy
go, ale czy zawsze naprawdę słyszymy? Jeśli tak - to rozumiemy, co
oznaczają słowa będące hasłem pielgrzymki papieskiej: "Bóg jest Miłością"!
Gdy jesteśmy zdrowi i żyje nam się dobrze, nie pamiętamy,
że Ktoś tak urządził ten świat, abyśmy nie wiedzieli, jak się skończy
następny dzień. Gdybyż człowiek zawsze miał świadomość, że nie jest
przewidziany na tak długo, jak mu się zdaje! Nasze życie to tylko
moment w całym Wszechświecie. Jest to jednak tylko nasz czas.
Cieszmy się z faktu, iż udało nam się żyć na świecie razem
z Janem Pawłem II! On jest naszym przewodnikiem i wprowadza nas w
Trzecie Tysiąclecie Chrześcijaństwa. "Więc żyjmy jak można najpiękniej..."
- mówią słowa znanej piosenki.
Warto zobaczyć Wadowice, warto poznać miejsca, w których
bywał Papież... Tak wiele warto! W tym roku chyba wszyscy przyjeżdżający
do Wadowic kupują kremówki. Jedno krótkie wspomnienie i taaaakie
sławne stały się ciastka z kremem! Muszę przyznać, że rzeczywiście
są pyszne.
W Wadowicach nadal panuje "papieska" atmosfera. Zwiedzający
są radośni, uśmiechają się do siebie, robią zdjęcia na tle ołtarza,
który podobno jeszcze jakiś czas będzie udostępniony tym, którzy
chcą go dotknąć i spojrzeć na rynek, ulice i kamienice, o których
mówił Papież. Idąc ulicami Wadowic, myślałam: Tą ulicą chodził kiedyś
Papież... Tędy na pewno szedł w stronę dworca...
Nigdy nie zapomnę krótkiego pobytu w Wadowicach i będę się
jeszcze bardziej modliła za Jana Pawła II z Wadowic! A siła modlitwy
jest wielka!
Pomóż w rozwoju naszego portalu