ELŻBIETA ADAMCZYK: - Mój ulubiony "Słownik Kultury Chrześcijańskiej" (Pax, W-wa 1997) nazywa powołanie "bodźcem wewnętrznym, dzięki któremu dana osoba czuje się wezwana do wypełnienia szczególnej misji". Czy zgadza się Ksiądz z takim określeniem?
KS. GRZEGORZ KORCZAK: - Tą szczególną misją, o której pisze wspomniany słownik, jest głębsza zażyłość z Chrystusem, gdyż nie wyobrażam sobie, aby zadania, jakie podejmuje osoba duchowna, nie wypływały z, jak ją nazywa Papież, wyjątkowej "fantazji miłości" . Ona właśnie staje się jedynym uzasadnieniem rezygnacji z wielu ludzkich inspiracji na rzecz powierzenia wszystkiego Jezusowi i Jego Kościołowi. Ten, kto czuje się miłowany, spontanicznie odpowiada pragnieniem swojego serca pobudzonego do całkowitego daru z siebie. W definicji powołania nie akcentowałbym ani własnej aktywności, ani wyjątkowości misji. Raczej Chrystusa, Jego obdarowanie i pragnienie upodobnienia się do Niego.
- Oczywiście, tematem naszej rozmowy jest jedynie ta wyjątkowa postać powołania - wezwanie do wyłącznej miłości Boga i służenia Mu w kapłaństwie lub życiu konsekrowanym. Wiosna jest czasem, gdy młodzi ludzie kończą szkoły, zdają maturę i wybierają drogi dorosłego życia. Można przypuszczać, że w tym czasie więcej z nich zgłasza się do swoich duszpasterzy z prośbą o pomoc w rozeznaniu swojego powołania. Czy tak jest rzeczywiście?
- Wiosna jest także czasem, gdy młodzi ludzie zakochują się i ten fakt może sprzyjać konkretnym pytaniom, także odnośnie do powołania. Tak ważna decyzja zapada bardzo często w zaciszu własnego serca i młodzi niechętnie mówią wprost o swoich pragnieniach. Często duszpasterz musi zdobyć ogromne zaufanie, by został mu powierzony tak wielki skarb lub musi czytać pomiędzy wierszami, aby odkryć prawdziwy motyw rozmowy.
- Od kilku lat prowadzi Ksiądz duszpasterstwo powołaniowe w archidiecezji łódzkiej. Jakich rad mógłby Ksiądz udzielić wszystkim tym, którym wydaje się, że słyszą wezwanie Pana Boga?
- Nie istnieje przeznaczenie, Bóg nikogo do niczego nie zmusza. Wręcz przeciwnie, zapraszając do dojrzałości, pragnie, aby każdy w duchu ogromniej wolności powiedział swoje "tak" Chrystusowi. Nie należy czekać na "grom z jasnego nieba", żeby rozpoznać wolę Boga. Jezus proponuje całkiem zwyczajnie, jeśli więc rodzą się pierwsze pragnienia, nie należy ich lekceważyć. Tylko atmosfera autentycznej modlitwy jest w stanie zweryfikować i prawdziwie rozeznać prawdziwość wezwania.
- Czy łatwo w tych sprawach o pomyłkę i czy trzeba obawiać się błędnego rozeznania?
- Nie należy obawiać się pomyłki, jeśli szuka się spraw Ojca. On nie pozwoli zagubić się i nawet po ludzku nie najrozsądniejsze decyzje przemienia w dobro, gdy szuka się Jego woli.
- Czy chciałby Ksiądz przekazać jakieś sugestie dla rodziców i duszpasterzy. Czego oczekuje młody człowiek w tej bardzo ważnej chwili swojego życia? Jak należy go wtedy traktować?
- Młodzież prosząc o rozmowę, oczekuje przede wszystkim, aby mieć dla niej czas i nie lekceważyć jej. Trzeba być bardzo cierpliwym i nie wyśmiewać nawet groteskowych problemów czy pytań. Niekiedy jednak oczekiwania mogą być bardzo duże i wymagają ogromnej znajomości spraw duchowych. Kto nie czuje się kompetentny w tej dziedzinie, lepiej niech nie podejmuje poradnictwa, ryzykując skrzywdzenie tak bardzo wrażliwej młodej osoby.
- Czy ma Ksiądz własne obserwacje co do środowisk, które współcześnie "rodzą" najwięcej powołań do życia konsekrowanego?
- Liturgiczna służba ołtarza, przytrzymująca młodych chłopców w Kościele w najtrudniejszym dla nich okresie dojrzewania, najlepiej pozwala dojrzeć ziarnu powołania rzuconemu przez Chrystusa. Aktywne obcowanie z Najświętszą Tajemnicą przy ołtarzu Pańskim pozwala skutecznie i odważnie powiedzieć "tak" Bogu. Nie mam wielu podobnych doświadczeń w kontekście powołań żeńskich.
- Na zakończenie chciałabym zapytać, jak to było w przypadku Księdza? Jak rozpoznał Ksiądz swoje powołanie i co wtedy zrobił?
- Będąc nastolatkiem, najczęściej stawiałem sobie pytanie, które brzmiało: "Co jest w życiu najważniejsze?". Odpowiedź, którą stopniowo odkrywałem, dotyczyła właśnie miłości. Potem zrozumiałem, że miłość to nie coś, lecz Ktoś, komu na imię Jezus. Co więc uczynić ze swoim życiem, aby osiągnąć miłość? Wybrać taką drogę, która przybliży mnie maksymalnie do Boga. Zostałem księdzem z miłości do Miłości.
- Serdecznie dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu