Przeżywając wyjątkową uroczystość, warto przypomnieć kapłanów, którzy posługiwali w parafii św. Mikołaja w Grudziądzu - trzech przedwojennych proboszczów, wikariuszy i prezbiterów związanych z tą wspólnotą.
Ks. prał. Bernard Dembek
Reklama
Pierwszy proboszcz parafii św. Mikołaja w okresie II Rzeczypospolitej posługiwał latach 1920-1930. Dawny filomata, wybitny działacz społeczny i narodowy, dzięki ogromnej troskliwości i osobistej postawie poddał Grudziądz gruntownej odnowie wewnętrznej. W 1930 r. odszedł do Łomży jako biskup sufragan tamtejszej diecezji. Zmarł 2 lata przed wojną. Jego wikariusze przejęli pozostawiony im wzór duszpasterstwa, za co jesienią 1939 r. zapłacili najwyższą cenę.
Na tzw. Księżych Górach został rozstrzelany ks. Jan Klunder, proboszcz parafii Świętego Krzyża (kuracji parafii św. Mikołaja), przed okresem grudziądzkim profesor Collegium Marianum. Był kapłanem zasłużonym w krzewieniu postawy modlitewnej wiernych, budowniczym domu parafialnego dla licznych wtedy stowarzyszeń kościelnych (kierowane przez niego oddziały Apostolstwa Modlitwy liczyły ponad 1400, a Bractwo Żywego Różańca - 435 uczestników), wizytatorem religii w dekanacie. Aresztowany przez Niemców tuż po zajęciu Grudziądza, 11 listopada razem z 20 zakładnikami został wywieziony z więzienia karno-śledczego w „nieznanym kierunku”. 6 dni wcześniej zamordowano w „Dolinie Śmierci” k. Chojnic wikariusza ks. Albina Pakalskiego wówczas dyrektora Domu Księży Emerytów w Zamartem, w okresie grudziądzkim dyrektora tamtejszego Stowarzyszenia „Dzieła św. Dziecięctwa Pana Jezusa”, prezesa Towarzystwa Śpiewu Kościelnego „Dzwon”, prefekta w Szkole Powszechnej dla Dziewcząt im. Królowej Jadwigi.
Śmierć w tragicznych okolicznościach czekała jego dwóch kursowych kolegów i konfratrów z parafii św. Mikołaja: Ks. Kajetan Kaszewski, prezes Towarzystwa Czeladzi Katolickiej, w przededniu wojny wikary w Unisławiu, w listopadzie 1939 r. został zakatowany przez Selbstschutz w Płutowie. Ks. Norbert Dembski, który patronował Stowarzyszeniu Młodzieży Żeńskiej oraz Towarzystwu Kolejarzy pod opieką św. Józefa, od 1935 r. proboszcz w Białutach blisko Działdowa, zmobilizowany jako kapitan rezerwy do Warszawy, poległ 6 września podczas bombardowania.
2 dni wcześniej zginął ks. Józef Mańkowski, proboszcz w Nowejcerkwi. W latach 1927-1931 był wikarym przy grudziądzkiej farze, której dziejom poświęcił specjalną rozprawę. Opiekował się liczącym 780 członkiń Bractwem Matek Chrześcijańskich. We wrześniu 1939 r. służył na froncie jako kapelan wojskowy. Tym, którzy odradzali mu powrót do swojej parafii, odpowiedział: „Bóg i przełożeni wyznaczyli mi inne zadanie”. Został rozstrzelany w „Dolinie Śmierci”. Trwa jego proces beatyfikacyjny. Ks. Konstantynowi Malinowskiemu, który w parafii św. Mikołaja opiekował się Towarzystwem Katolickich Robotników i Stowarzyszeniem Młodzieży Polskiej, Boża Opatrzność wskazała rolę obozowego towarzysza bł. ks. Stefana W. Frelichowskiego. Wojna zastała go na wikariacie we Wrockach k. Brodnicy. Osadzony w Sachsenhausen wiosną 1940 r., później w Dachau, zmarł za drutami lagru 16 czerwca 1942 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. kan. Bolesław Partyka
Był drugim przedwojennym proboszczem grudziądzkiej fary w latach 1931-1936. Był to jego kolejny pobyt w Grudziądzu, gdyż na przełomie 1919 i 1920 r. pracował tu jako administrator parafii. Wtedy przypadł mu zaszczyt powitania Wojska Polskiego wkraczającego do Grudziądza w styczniu 1920 r. W 1931 r. powrócił z Pelplina, gdzie był profesorem i ojcem duchownym w Wyższych Seminarium Duchownym jako tytularny proboszcz parafii św. Mikołaja. Po 3 latach otrzymał tytuł szambelana papieskiego. Oddany idei włączania świeckich do pracy ewangelizacyjnej wspierał działania Akcji Katolickiej i był asystentem kościelnym Stowarzyszenia im. Piotra Skargi. W 1936 r. został skierowany do Pelplina jako kanonik Kapituły Katedralnej. Do Grudziądza wrócił jeszcze latem 1939 r. na leczenie szpitalne. We wrześniu Niemcy osadzili go w tzw. Internacie przy obecnej ul. Chopina, później jednak pozwolili na powrót do Pelplina. Tam 20 października został aresztowany i rozstrzelany razem z 15 kapłanami ze stolicy diecezji w tczewskich koszarach.
Ks. Antoni Pastwa
Trzeci przedwojenny proboszcz parafii św. Mikołaja w latach 1936-1939 rozpoczął drogę duszpasterską w Grudziądzu w 1924 r. jako wikariusz w parafii farnej. Rok później został profesorem w pelplińskim Collegium Marianum, jednak nie na długo, gdyż bp Stanisław W. Okoniewski powołał go na swego kapelana. Po 3 latach podjął studia na Uniwersytecie Warszawskim uwieńczone doktoratem z prawa kanonicznego w 1933 r. Po krótkich wikariatach w Błędowie i parafii Świętojańskiej w Toruniu w 1934 r. powrócił do Grudziądza, gdzie biskup ordynariusz powierzył mu nowo powstałą parafię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W czerwcu 1936 r. ten młody kapłan powrócił do swojej pierwszej parafii, tym razem jako jej proboszcz, a zarazem dziekan grudziądzki. Tak jak poprzednik, mocno zaangażował się w działalność Katolickiego Stowarzyszenia im. Piotra Skargi, którego zadaniem było spożytkowanie dla dobra Kościoła potencjału intelektualnego miejscowej inteligencji. „W pamięci ówczesnych parafian pozostał jako dobry i oddany służbie Bogu i ludziom duszpasterz” - pisze ks. Marcin Staniszewski. Jego ostatnią posługą duszpasterską okazał się pogrzeb na cmentarzu parafialnym 40 żołnierzy polskich poległych na początku wojny w okolicach Grudziądza, poprzedzony uroczystą Mszą św. Zapłacił za to aresztowaniem w drugim dniu okupacji miasta, uwięzieniem w tzw. Internacie i śmiercią. Miejscem egzekucji przeprowadzonej 11 listopada były Księże Góry. Razem z nim oprócz wspomnianego ks. Jana Klundera rozstrzelano wikariusza ks. Antoniego Sobisza. W październiku został aresztowany kolejny wikariusz z parafii św. Mikołaja ks. Antoni Miętki, który po uwięzieniu w Chełmnie, w listopadzie stanął nad dołem śmierci w Klamrach.
Pierwszym odruchem wobec opisanych zbrodni jest żal z powodu utraty tylu wartościowych ludzi, często młodych, wydawałoby się nie do zastąpienia, tak wielkiej daniny kapłańskiej krwi, która dotknęła szczególnie Grudziądz i parafię św. Mikołaja. A może nie tyle dotknęła, ile wzbogaciła? Jan Paweł II w homilii wygłoszonej w Bydgoszczy 7 czerwca 1999 r. wskazał sens męczeństwa, także tego, którego doświadczyli grudziądzcy kapłani: „Oni wszyscy dali świadectwo wierności Chrystusowi pomimo przerażających swoim okrucieństwem cierpień. Krew ich spłynęła na naszą ziemię i użyźniła ją na wzrost i na żniwo. «Bóg (...) doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę» (Mdr 3, 6)”. Ciesząc się w grudniowy wieczór z wyniesienia grudziądzkiej kolegiaty do godności bazyliki, będziemy pamiętali o tych, którzy nie tak dawno w jej murach głosili Dobrą Nowinę, przekazywali dary sakramentów. W myślach powtórzymy za Papieżem Polakiem: „Oni stanowią dla nas wzór do naśladowania, z ich krwi winniśmy czerpać moce do codziennej ofiary, jaką mamy składać Bogu z naszego życia. (…) Oni są dla nas jakimś wielkim wołaniem i wezwaniem zarazem”.