Spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe od wielu lat współpracują ze środowiskami katolickimi. Przyczyniły się do renowacji skarbów jasnogórskich, ufundowały nową ochronę Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, przyczyniły się też do podobnego zabezpieczenia Cudownego Obrazu Matki Bożej w sanktuarium w Kodniu. Ich przedstawiciele obecni są podczas uroczystości kościelnych i patriotycznych.
Na łamach Tygodnika Katolickiego „Niedziela” wielokrotnie opisywaliśmy zaangażowanie społeczne SKOK-ów. Obejmowaliśmy patronatem realizowane przez nie inicjatywy. Jednak, czy oznacza to, że chwalimy działania podejmowane przez każdą z tych, niezależnie działających instytucji? Wypada przyznać, że tak nie jest.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak wynika z analizy „Przeglądu”, powiązany z partią władzy SKOK im. Kopernika jest w fatalnej sytuacji i ma 152 miliony złotych strat.
Tygodnik zwraca uwagę na fakt podstawowy: przez ponad 20 lat funkcjonowania SKOK-ów nikt nie stracił złotówki powierzonej kasom, czego nie można powiedzieć o wielu innych sektorach naszej gospodarki.
Reklama
Z artykułu red. Marka Czarkowskiego wyłania się też obraz nagonki na cały sektor kas, w której giną podstawowe fakty. Choćby to, że wszystkie kasy są zasadniczo niezależne i że są SKOK-i w bardzo dobrej kondycji, odpowiedzialnie zarządzane, jak np. Kasy Stefczyka, oraz takie, gdzie podejmowano złe decyzje i wprowadzane są zarządy komisaryczne. O takie decyzje wnioskuje dziś Komisja Nadzoru Finansowego, a wcześniej czyniła to, na podstawie poprzedniej ustawy, Kasa Krajowa SKOK.
Za tropem „Przeglądu” poszli dziennikarze portalu Wpolityce.pl. W trakcie dziennikarskiego śledztwa ustalili, że podane tam informacje są wiarygodne. Z ich informacji wynika, że bilans SKOK-u Kopernik z siedzibą w Ornontowicach - o tej bowiem instytucji mówił artkuł w „Przeglądzie” - jest faktycznie bardzo niedobry: ma niemal 130 tysięcy członków i ponad 152 milionów straty.
Biorąc pod uwagę, że wg KNF wszystkie kasy razem wzięte wykazały stratę za I kwartał 2013 r. w wysokości 113 mln zł, rzecz wydaje się szokująca. Oznacza to, że albo SKOK Kopernik ukrywa dane, albo audytorzy KNF w jego przypadku okazali się łaskawi.
Jak informuje portal, Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa im. Mikołaja Kopernika od lat lobbuje za wprowadzeniem nadzoru państwowego nad SKOK-ami i ograniczenia władzy Kasy Krajowej (KSKOK).
Być może władze SKOK-u Kopernik liczą na to, że w ten sposób unikną interwencji KSKOK, która już w 2009 roku usiłowała interweniować w ochronie złożonych tam depozytów? Na mocy nowych przepisów, o które ludzie zasiadający we władzach „Kopernika” bardzo się starali, „Krajówka” może tylko zgłaszać swoje uwagi Komisji Nadzoru Finansowego. Sytuacja jest poważna. Dotyczy bowiem oszczędności niemal 130 tysięcy ludzi.
Reklama
27 października 2012 roku posłowie przegłosowali nową ustawę o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych. Ustawę, która poddaje SKOK-i nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego i ogranicza kompetencje Krajowej SKOK. Przepisy budzą jednak wątpliwości zarówno wśród polityków jak i ekspertów prawa. Sprawą miał zająć się Trybunał Konstytucyjny (choć skutecznie uniemożliwił mu to Bronisław Komorowski), a treść samej ustawy to, przy szeregu ekspertyz, uwag krajowych i międzynarodowych zrzeszeń spółdzielczych, sugestii polityków, tylko wierzchołek góry lodowej.
Prezes SKOK-u Kopernik, Antoni Stadnicki, uczestniczył w pracach nad pierwotną ustawą o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych przygotowywaną przez posłów PO. Dlaczego właśnie reprezentant tego SKOK-u został do tych prac wybrany? Jak donosił w 2009 roku Dziennik Zachodni, były prezes SKOK-u Kopernik, Sylwester Kijas stwierdzał w swoim piśmie, że zarządowi (SKOK-u Kopernik) chodzi o prywatyzację.
Pierwotna wersja ustawy, w pracach nad którą uczestniczył Stadnicki, zakładała faktyczną likwidację SKOK-ów i przekształcenie ich w instytucje komercyjne. Jak widać prezesowi Kopernika rezygnacja ze spółdzielczego charakteru instytucji, którą zarządzał nie przeszkadzała. Choć na łamach Dziennika Zachodniego twierdzi inaczej:
„z definicji spółdzielnia jest własnością osób fizycznych. Nigdy nie dążyliśmy do przekształceń, czy prywatyzacji Kopernika”.
Skąd ta rozbieżność zdań? Nie wiadomo.
Kiedy posłowie Platformy zmienili kierunek prac nad ustawą i zrezygnowali z przekształcenia SKOK-ów w instytucje komercyjne na rzecz poddania ich restrykcyjnemu nadzorowi, Stadnicki nadal wypowiadał się o zmianach w superlatywach.
Reklama
Jesteśmy pozytywnie nastawieni do zmian i czekamy na najważniejszą - zmianę ustawy o SKOK-ach - podkreślał w jednym z wywiadów. Zapisy ustawy wielokrotnie krytykowali eksperci, którzy podkreślali (nie będzie to zaskoczeniem) zarówno nadmierną ingerencję w sprawy instytucji spółdzielczej, jaką są SKOK-i, jak również upodobnienie SKOK-ów do banków.
Wraz z prezesem SKOK-u Kopernik nad ustawą, z ramienia Platformy Obywatelskiej, pracowali przedstawiciele banków - konkurencji spółdzielczych kas - Sławomir Neumann z banku Nordea, Jakub Szulc były pracownik m.in. Banku BPH i Bank of America Polska, Jarosław Urbaniak z Invest Banku, czy Jacek Zacharewicz prezes Zarządu Banku Spółdzielczego w Radomsku. Podczas kolejnych posiedzeń Komisji Finansów Publicznych projekt nowej ustawy o SKOK-ach szczególnie aktywnie forsował jej ówczesny przewodniczący Zbigniew Chlebowski, bohater afery hazardowej.
Neumann i Szulc to, jak widać posłowie wszechstronni, związani tak z finansami, jak i ze służbą zdrowia (Neumann od 2012 roku piastuje stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia, Szulc był nim od roku 2008 do sierpnia 2012). Czy ideą Platformy było właśnie uzdrowienie sytuacji w SKOK-ach? Jeśli tak, to aż dziw bierze, że wiedząc o problemach, politycy nie zaczęli tego procesu właśnie od SKOK-u Kopernik.