Reklama

Lubelskie Dni Pamięci o Ofiarach Katynia

Niedziela lubelska 18/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dla obudzenia wrażliwości

Obchody Lubelskich Dni Pamięci o Ofiarach Katynia zainaugurowano 13 kwietnia br., podczas otwarcia na Placu Litewskim w Lublinie plenerowej wystawy pt. „Zbrodnia Katyńska”. Licznie zgromadzeni - przede wszystkim młodzi lublinianie, oglądali ekspozycję w ciszy i skupieniu. Nie wygłoszono zaplanowanych na inaugurację przemówień i nie odczytano listy katyńskiej. Refleksji dotyczącej zamordowanych w Katyniu towarzyszyła bowiem pamięć o ofiarach katastrofy pod Smoleńskiem. Wystawa przygotowana przez IPN składała się z czterdziestu paneli, na których umieszczono biogramy i zdjęcia kilkudziesięciu pochodzących z Lubelszczyzny oficerów zamordowanych m.in. w Katyniu oraz listę wszystkich 576 poległych związanych z Lubelszczyzną. Poza informacją historyczną dotyczącą zbrodni katyńskiej, na wystawie można było zobaczyć m.in. archiwalne zdjęcia oraz skany listów, które rodziny nieświadome śmierci bliskich, wysyłały do Polskiego Czerwonego Krzyża. Jak przyznawali gromadzący się przy ekspozycji, wystawa prezentująca tło wydarzeń sprzed 70 lat i samo miejsce kaźni, nabrały w cieniu smoleńskiej tragedii szczególnej wymowy. Łącząc te dwa dramaty „stała się okazją do zadumy nad losem polskiego narodu, państwa i każdego człowieka”.

Symbol pamięci

Dzięki inicjatywie podjętej przez studentów skupionych w Akademickim Klubie Myśli Społeczno-Politycznej „VADE MECUM” oraz członków Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” w Lublinie, 14 kwietnia na terenie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego na Majdanku, został posadzony dąb upamiętniający zamordowanego w Katyniu profesora KUL, porucznika rezerwy Wojska Polskiego Henryka Życzyńskiego. Historyk literatury i dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych, podczas kampanii wrześniowej dostał się do niewoli sowieckiej i został zamordowany w lesie katyńskim. Jak podkreślał prorektor KUL prof. Józef Fert, zasadzenie dębu w akcji „Katyń... ocalić od zapomnienia”, na terenie dawnej jednostki wojskowej, gdzie teraz znajdują się obiekty dydaktyczne uczelni, jest symbolicznym znakiem udziału studentów i pracowników KUL w obronie Ojczyzny i ofierze za nią, zaś samo drzewo - symbolem pamięci współczesnych o przodkach. „Niech to miejsce będzie znakiem pamięci, nadziei, ale także niech wzywa do pojednania narodu polskiego ze wszystkimi narodami Wschodu. Niech ten dąb będzie symbolem nowych narodzin prof. Życzyńskiego w pamięci ludzi” - mówił. Symboliczny wydźwięk miała także sesja naukowa pt. „70 lat od Zbrodni Katyńskiej” oraz towarzysząca jej wystawa „Eksponaty z Dołów Śmierci”. Ekspozycja przygotowana przez Stowarzyszenie Rodzina Katyńska Lublin zawierała m.in. zdjęcia i listy należące do rodzin ofiar katyńskich oraz przedmioty pochodzące ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Modlitwa o pojednanie

Wierną pamięć o zbrodni sprzed 70 lat oraz o ofiarach katastrofy z 10 kwietnia br. łączyli z ofiarą Chrystusa w Eucharystii obecni w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny Zwycięskiej, przedstawiciele rządu i władz różnych szczebli, europosłowie, parlamentarzyści, żołnierze i policja, kombatanci, delegacje organizacji społecznych i kresowych oraz młodzież i dzieci. Abp Józef Życiński - podkreślając jednoczącą zgromadzonych prawdę o Katyniu oraz odważne świadectwo tych, którzy nie bali się jej głosić nawet w obliczu szykan - mówił: „Dziś, kiedy głoszenie tamtej prawdy o rozstrzelanych w Katyniu stało się czymś oczywistym, jako wyzwanie dla nas pozostaje przeżycie w duchu wiary dramatu śmierci tych, którzy chcieli wyrazić szacunek, złożyć hołd rozstrzelanym braciom, a sami zapłacili cenę życia”. Zwracając uwagę, że w tej sytuacji podstawowa powinna być świadomość, że jako świadkowie Chrystusowego krzyża, dopiero w nim odnajdujemy zapowiedź zmartwychwstania i perspektywę spotkania z braćmi, którzy odeszli, podkreślał konieczność przeżywania rozłąki w duchu chrześcijańskiej kultury. „Byśmy nie dali się uwikłać w spory o to, co nie jest istotne, czy nie usiłowali włączać partyjnych czy politycznych interesów wówczas, kiedy podstawowym doświadczeniem jest groza śmierci, poczucie godności człowieka, wspomnienie tych, którzy dawali wyraz pamięci o Katyniu i odeszli na posterunku”. Prosząc o zawierzenie Bogu osieroconych rodzin oraz wpatrywanie się w świadectwo przykładu tych, którzy zginęli, jako istotne wskazał zaufanie Bogu i dążenie do pojednania. „Ważne jest, byśmy patrząc na doświadczenie solidarności w przeżywaniu tego dramatu, umieli wyciągnąć dłoń do tych Rosjan, którzy współczują, przysyłają kondolencje, uczestniczą w nabożeństwach w cerkwiach, mówią innym językiem, niż mówiono 20, 30 lat temu. Wyrazy solidarności okazanej przez stronę polską i rosyjską w ostanie dni niech stanowią glebę, na której dokona się pojednanie. Niech z tej gleby wyrosną dojrzałe kłosy rodzące chleb pojednania”.

Cześć ich pamięci!

Zamordowanych 70 lat temu w Katyniu uczczono także meldunkiem dowódcy kompanii honorowej, apelem poległych, salwą honorową oraz złożeniem wieńców. Uroczystości prowadzone przez prezes lubelskiej Rodziny Katyńskiej Danutę Malonową odbyły się przed pomnikiem Ofiar Katynia przy ul. Głębokiej w Lublinie, gdzie zgromadzili się mieszkańcy Lublina, władze miasta i województwa, uczniowie lubelskich szkół, przedstawiciele służb mundurowych, kombatanci oraz krewni zamordowanych w Katyniu. Tam przywołano pamięć rodaków zamordowanych za wierność Ojczyźnie, deportowanych, zesłanych, prześladowanych i więzionych. Do apelu zostali wezwani m.in. obrońcy Kresów wschodnich RP, oficerowie i żołnierze Wojska Polskiego, funkcjonariusze policji, służby więziennej i straży granicznej, duchowni, którzy oddali życie za Boga i Polskę, więźniowie zamordowani w katowniach NKWD oraz skazani bez sądu za to, że byli elitą narodu. „Ich męka i śmierć nie były daremne. Nie ulegli zapomnieniu. Oddali życie w nadziei, że odrodzi się Polska niepodległa, suwerenna i demokratyczna”. Jak podkreślała Genowefa Tokarska, wojewoda lubelski, ciężar tamtych dni został zwielokrotniony tragedią prezydenckiego samolotu. Dla żyjących pozostaje więc odczytanie treści wszystkich znaków przesłania moralnego, jakie ukazują oba dramaty oraz podtrzymywanie solidaryzmu społecznego, jaki zrodził się w Polakach w obliczu tragedii.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jej imię znaczy mądrość

[ TEMATY ]

św. Zofia

pl.wikipedia.org

Patronką dnia (15 maja) jest św. Zofia, wdowa, męczennica.

Greckie imię Zofia znaczy tyle, co „mądrość”. Posiadamy wiele żywotów św. Zofii w różnych językach, co świadczy, jak bardzo kult jej był powszechny. Są to jednak żywoty bardzo późne, pochodzące z wieków VII i VIII i podają nieraz tak sprzeczne informacje, że trudno z nich coś konkretnego wydobyć. Według tych tekstów Zofia miała mieszkać w Rzymie w II w. za czasów Hadriana I. Była wdową i miała trzy córki.

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Małżeństwo z Andrychowa idzie ze swojego domu do grobu św. Jakuba, dziękując za 35 lat życia sakramentalnego

Mają już za sobą dwa tygodnie pieszej wędrówki. Zostało im jeszcze 100 dni, by planowo dotrzeć do sanktuarium w Santiago de Compostela. Dorota i Rafał Janoszowie zamierzają pokonać 2890 km. Wyruszyli z Andrychowa Drogą św. Jakuba, by podziękować za 35 lat małżeństwa. Dziękują także za trójkę swych dzieci, za pozostałych członków rodziny, za przyjaciół i za to, co ich w życiu spotkało. Andrychowskie małżeństwo znane jest z wieloletniego zaangażowania w Ekstremalną Drogę Krzyżową.

Małżonkowie przyznają, że po raz pierwszy znaleźli się na tym jednym z najbardziej znanych szlaków pielgrzymkowych 10 lat temu. „Było to dla nas bardzo głębokie doświadczenie duchowe, powiązane wtedy z wdzięcznością za 25 lat wspólnego życia małżeńskiego. Okazało się, że Camino wpisało się głęboko w nasze serca, a my wpisaliśmy je w serca naszych dzieci i ich przyjaciół. Za nami 6 takich wędrówek trasą północną i portugalską” - opowiadają na swym facebookowym profilu, który nazwali „Camino Wdzięczności”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję