Reklama

Wiadomości

Ukraina: uroczystości upamiętniające 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej

[ TEMATY ]

rocznica

zbrodnia wołyńska

Leon Popek/ pl.wikipedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Łucku na Ukrainie z udziałem prezydenta RP Bronisława Komorowskiego odbyły się uroczystości związane z 70. rocznicą Rzezi Wołyńskiej. Mszy św. w katedrze pw. Świętych Piotra i Pawła przewodniczył nuncjusz apostolski na Ukrainie abp Thomas Gullickson, a kazanie wygłosił abp Mieczysław Mokrzycki. Metropolita lwowski obrządku łacińskiego wezwał w nim do modlitwy „o zbawienie niewinnych ofiar, łaskę skruchy i nawrócenia dla zaślepionych, dar prawdy dla wątpiących i zwiedzionych”. Rozpoczynając Eucharystię abp Mokrzycki powiedział, że dzisiejsze modlitwy odmawiane są w imieniu wszystkich uczestników niedokończonych Mszy św., którzy nie spodziewając się śmierci przyszli przed 70 laty do swoich świątyń, by wielbić Boga i prosić Go o błogosławieństwo. - Oczyszczając siebie chcemy z godnością stanąć przy ołtarzu, aby w tę smutną rocznicę niejako zakończyć tamte Msze św. i prosić o wieczny pokój dla tych, którzy nie doczekali się błogosławieństwa na ziemi, ale wierzymy, że otrzymali je z ręki Boga w wieczności - powiedział metropolita lwowski.

W kazaniu wygłoszonym po polsku i ukraińsku abp Mokrzycki przypomniał zamordowanego okrutnie w grudniu 1943 r. w Karpiłówce o. Ludwika Wrodarczyka, oblata, którego proces beatyfikacyjny ma się rozpocząć z inicjatywy biskupów Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wskazał na jeszcze wiele „plam” dotyczących Rzezi Wołyńskiej, których nie można przykryć milczeniem lub zamalować kłamstwem. - Są ciągle zbyt bolesne, ciągle świeże, obecne w wielu domach ofiar polskich i ukraińskich, żydowskich i ormiańskich. Bo czyż można zapomnieć ludobójstwo? - pytał kaznodzieja.

Abp Mokrzycki podkreślił, że pierwszym i zarazem fundamentalnym warunkiem pojednania jest rachunek sumienia, „czyli właściwe nazwanie swej przeszłości, stanięcie w prawdzie, spojrzenie na to, co uczyniliśmy z miarą własnego sumienia - głosu Boga w nas”. Nawiązał do przypowieść o synu marnotrawnym, który upadł na samo dno, ale podniósł się, dzięki temu, że chciał zobaczyć siebie w prawdzie i tę prawdę o sobie uznał - czyniąc ją początkiem odrodzenia.

Reklama

Kaznodzieja przypomniał, że wojna ma to do siebie, że wyzwala w ludziach najprymitywniejsze instynkty. - I łatwo wtedy nagrobki wrogów zamienia się w płyty chodnikowe, domy mieszkalne i kościoły w stajnie, a zabytkowe przedmioty codziennego użytku traktuje jako złom - powiedział arcybiskup i podkreślił, że ideologia i systemy polityczne nie ułatwiają rachunku sumienia, politycy czynią z przeszłości przedmiot propagandy, zakłamania, sporów, manipulacji.

- A historia - w statystyce ofiar - zaokrągla szkielety do zera: tysiąc i jeden to wciąż jeszcze tysiąc… Zapomina się o sumieniu tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do zbrodni. Ale jak żyć, gdy ktoś odebrał życie swym sąsiadom, dzieciom, kobietom, palił domostwa, czy okradał z dobytku? Chciałoby się udawać, że nic się nie stało, wierząc, że zamilkły groby, a zgliszcza porosły zielskiem i chwastami, a świadkowie odchodzą. Nie można jednak żyć z krzykiem sumienia, które każde zło wypomina i oskarża - mówił abp Mokrzycki.

Mówiąc o kolejnym warunku pojednania, jakim jest „żal za grzechy”, kaznodzieja przypomniał, że tylko człowieka sumienia stać jest na autokrytykę etyczną, która objawia się żalem i wstydem przed samym sobą z powodu popełnionego zła. - Buta i pewność siebie w obszarze samooceny cechuje kogoś, kto zatracił już zdolność rozróżniania dobra i zła, stłamsił sumienie, zagłuszył jego głos. Ale sumienie dokonuje oceny nawet wówczas, gdy nikt nie widział, jak ktoś grzeszył, gdy inni już zapomnieli, świadkowie pomarli - mówił abp Mokrzycki.

Przestrzegał przed światem „bez Boga”, który prowadzi do „moralnie nieuprawnionego usprawiedliwiania zbrodni”. - Obojętnie zgadzamy się na różne wojny i „czystki” - zawsze związane z koniecznością strat wśród ludności cywilnej. Kolejne śmierci kobiet i dzieci tłumaczymy wprowadzaniem ładu w świecie. Gdy toczy się walka, nikt nie zwraca uwagi na jej ofiary. A później częściej broni się dobrego samopoczucia katów niż prawdy i pamięci o zabitych, wypędzonych, skrzywdzonych - powiedział kaznodzieja. Dodał, że „opamiętanie i żal oprawców przychodzą zdecydowanie za późno dla ofiar, często po latach kłamstw, niekiedy nad zdewastowanymi już grobami”.

Reklama

Nawiązując do kolejnego warunku pojednania, mocnego postanowienia poprawy, arcybiskup wskazał na znaczenie przykazania miłości Boga i bliźniego. Przywołał zasadę sformułowaną przez papieża Piusa X, która mówi, że wolno własny naród kochać mocniej i więcej niż inne narody, ale nie wolno żadnego nienawidzić. Zwrócił uwagę, że tragedią współczesnego chrześcijaństwa jest rozdźwięk między przykazaniem miłowania Boga a przykazaniem miłowania bliźnich. - Gdy kochamy Boga, nie miłując bliźniego, lub kochamy bliźniego, nie miłując Boga, zdradzamy naukę Chrystusa: słowa miłości o pojednaniu, o sprawiedliwości, o dobru nie przekuwamy w czyn - powiedział kaznodzieja.

Odnosząc się do warunku szczerej spowiedzi abp Mokrzycki zwrócił uwagę, że człowiek bardzo szybko przywyka do zła. - Z czasem z trudem zauważa nawet grzechy ciężkie. Nie przerażają go, bo świat je akceptuje, stają się trwałym elementem życia, tak bardzo, że nawet przestaje się je nazywać złem” - powiedział hierarcha i podkreślił, „jak jest trudno żyć w prawdzie, zarówno jednostkom, jak i całym społeczeństwom”.

Arcybiskup przypomniał, że Kościół wielokrotnie przestrzegał przed tzw. grzechem strukturalnym bądź przed „strukturami grzechu”, tzn. takim złem, którym wszyscy w danym środowisku są w jakiś sposób naznaczeni i dlatego bez wyrzutów go akceptują. - Ale każdy grzech ma swoje konsekwencje - indywidualne, ale też społeczne. A przy tym gromadzenie indywidualnych grzechów w różnych instytucjach przez długi czas powoduje niemożność rozeznania, kto za nie jest odpowiedzialny - zaznaczył kaznodzieja i wezwał: „Trzeba szukać sprawiedliwości, prawdy i pokoju. Trzeba umieć wyznać swe winy, by mieć udział w radości powrotu do Ojca”.

Reklama

Mówiąc o kolejnym warunku pojednania, jakim jest „zadośćuczynienie” arcybiskup podkreślił, że każde zło wymaga zadośćuczynienia, naprawienia tego, co możliwe, wynagrodzenia zła. - A czyż zatem formą zadośćuczynienia nie powinno być upamiętnienie ofiar rzezi z 1943 roku? Bo nadal oczekują na właściwe groby, na upamiętnienie, postawienie krzyży w miejscach kaźni, odnalezienie śladów ich życia, ocalenie nazwisk i imion. Mają oni prawo do naszej pełnej pamięci o nich, tak jak mają prawo do naszej modlitwy - powiedział kaznodzieja.

Na zakończenie abp Mokrzycki wskazał na potrzebę przemiany - metanoi, która jest stałym elementem życia Kościoła. Przestrzegł przed utopiami i ideologiami politycznymi, obietnicami wolności, także powstania własnego państwa za wszelką cenę, nawet kosztem innych. - Ale jedynie Bóg zna winę politycznych demagogów, którzy wzywali do zbrodni w imię szczęścia, rzekomej wolności i patriotyzmu. Jednak za ich hasłami poszły ku zbrodniom - karmione instynktami, nieprawością, zemstą - rzesze tych, którzy zapomnieli o powołaniu do bycia dzieckiem Bożym, bratem i siostrą dla bliźnich. Posłuchali demona pychy, który prowokuje „walkę o byt”, wojny, zbrodnie, czystki, ludobójstwa - powiedział arcybiskup i wezwał: „Dzisiaj przepraszamy Boga za ich zło! Modlimy się o zbawienie niewinnych ofiar, łaskę skruchy i nawrócenia dla zaślepionych, dar prawdy dla wątpiących i zwiedzionych. I wołamy o pojednanie, by nigdy więcej człowiek nie stał się dla człowieka zbrodniarzem. By zwyciężył Chrystus, który po to za nas umarł i zmartwychwstał, byśmy «mieli życie i mieli je w obfitości» we wspólnocie braci i sióstr”.

Reklama

Po kazaniu odmówiono przyrzeczenia chrzcielne. W modlitwie wiernych modlono się po polsku i ukraińsku m.in. za papieża i biskupów, aby ich pasterska posługa była znakiem prawdy dla współczesnego świata tak w odniesieniu do przeszłości, teraźniejszości jak i przyszłości; za duchownych katolickich, greckokatolickich i prawosławnych; za żyjących a noszących w sercach - wraz ze wspomnieniem swych najbliższych - ból i cierpienie, aby wiara nadzieja i miłość stały się podwaliną ich codziennej modlitwy; za matki i ojców oraz ich dzieci i najbliższych, których życie zakończyło się nagle i niespodziewanie na tej ziemi, która żywiła Polaków, Ukraińców oraz inne narodowości.

- Pojednanie oparte na prawdzie pozwoli stawiać to, co jednoczy, o wiele wyżej niż to, co jest źródłem podziałów i nieufności. Warto pamiętać, że z konfliktów polsko-ukraińskich zawsze korzystał ktoś trzeci, ktoś kto zawsze czyhał na naszą niepodległość, na naszą wolność - powiedział w przemówieniu prezydent Komorowski. Podkreślił, że przeszłość, najbardziej nawet dramatyczna, nie musi dzielić na zawsze. - Uczciwie potraktowana może służyć pojednaniu i współpracy naszych narodów i naszych dwóch niepodległych państw - zaznaczył.

- Razem oddajemy hołd wszystkim pomordowanym. Razem przepraszamy Boga za zbrodnie i krzywdy prostymi słowami: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Jesteśmy tu razem w odpowiedzi na wezwanie skierowane do wszystkich Polaków i do wszystkich Ukraińców o chrześcijańskie dzieło pojednania - mówił prezydent RP.

Bronisław Komorowski nawiązał do wspólnej deklaracji podpisanej 28 czerwca br. w Warszawie przez zwierzchników Kościołów: rzymskokatolickiego i greckokatolickiego w Polsce, Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego i Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie. - Ta wspólna deklaracja o pojednaniu polsko-ukraińskim na gruncie Kościołów jest wydarzeniem niezwykle ważnym, a może stać się przełomowym wydarzeniem, o ile jego treść dotrze do szerokich rzesz wiernych na Ukrainie i w Polsce - stwierdził szef państwa i dodał, że „jeśli zostanie głęboko przeżyta i głęboko przemyślana, jest tego warta”.

Reklama

Przypomniał, że deklaracja otwarcie i prawdziwie mówi o zbrodniach na Wołyniu i jednoznacznie stwierdza, że ofiarami „zbrodni i czystek etnicznych stały się dziesiątki tysięcy niewinnych osób, w tym kobiet, dzieci i starców, przede wszystkim Polaków, ale także Ukraińców oraz tych, którzy ratowali zagrożonych sąsiadów i krewnych”.

- Łączy nas wiele przykładów wspólnych zwycięstw, pomocy i przyjaźni, tym nie mniej najbardziej bolesnym pozostają dla nas tragiczne wydarzenia na Wołyniu w latach 1943-1944. W czasach ucisku ideologii komunistycznej nasze narody w ciągu dziesięcioleci były pozbawione możliwości prowadzenia szczerego dialogu o wspomnianych wydarzeniach, opartego o prawdziwe fakty historyczne. Tylko po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości rozpoczął się proces prawdziwej oceny naszej wspólnej historii, pojednania między narodem Polski i Ukrainy. To był wspólny dla obu państw świadomy wybór pokonania negatywnych stereotypów historycznych - mówił wicepremier Ukrainy Konstantyn Hryszczenko, który przestrzegł przed „polityzacją tej trudnej sprawy”. Wezwał do uczciwych i rzetelnych badań nad tragedią wołyńską.

Na zakończenie Eucharystii odmówiono modlitwy za ofiary zbrodni wołyńskiej i o polsko-ukraińskie pojednanie. Abp Gullickson poświęcił 70 krzyży, upamiętniających 70. rocznicę Zbrodni Wołyńskiej.

W uroczystościach zorganizowanych przez Kościół rzymskokatolicki na Ukrainie wzięli także przedstawiciele innych Kościołów obecnych na Wołyniu: greckokatolickiego, prawosławnych patriarchatów: kijowskiego i moskiewskiego. Episkopat Polski reprezentowali: biskup polowy WP Józef Guzdek i biskup pomocniczy archidiecezji lubelskiej Mieczysław Cisło.

Reklama

W oficjalnej delegacji polskich władz państwowych byli m.in. wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk, wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Krzysztof Kunert, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Jaromir Sokołowski, doradcy prezydenta Tomasz Nałęcz i Henryk Wujec, senatorowie, kompozytor Krzesimir Dębski, krewni ofiar i żołnierze 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej.

Po uroczystościach w Łucku prezydent Komorowski udał się do Kisielina, gdzie upamiętni ofiary zbrodni wołyńskiej. W tej miejscowości w niedzielę 11 lipca 1943 r. zostało zabitych 90 Polaków uczestniczących we Mszy św. w miejscowym kościele.

W latach 1942-1945 w wyniku zbrodniczych działań UPA na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło ok. 100 tys. Polaków. Kolejne kilkaset tysięcy zostało zmuszonych do wyjazdu. Natomiast w akcjach odwetowych zginęło ok. 15 tys. Ukraińców.

2013-07-14 20:41

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Waga prawdy w procesie pojednania

W lipcu 2013 r. minęła 70. rocznica apogeum masowych zbrodni popełnionych na polskiej ludności cywilnej zamieszkującej Kresy Wschodnie II Rzeczpospolitej (Wołyń i Galicję Wschodnią). Popełniły ją formacje Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), zbrojne ramię Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów wspierane przez miejscową ludność. W ludobójczej akcji nacjonalistów w latach 1943-45 okrutną śmiercią zginęło - zdaniem Instytutu Pamięci Narodowej - ok. 100 tys. Polaków: mężczyzn, kobiet, starców i dzieci. W tragiczną niedzielę 11 lipca 1943 r. oddziały UPA zaatakowały i zniszczyły 99 polskich miejscowości. Doszło do mordów w świątyniach. Na Wołyniu spalono i zburzono ok. 50 świątyń. Terror UPA spowodował podjęcie przez Polaków akcji odwetowych, w których zginęło ok. 10 tys. Ukraińców.

CZYTAJ DALEJ

Francja: wyjątkowa Wielkanoc z rekordową liczbą nowych katolików

2024-03-26 18:40

[ TEMATY ]

Francja

twitter.com

Kościół we Francji przygotowuje się w do wyjątkowej Wielkanocy z kolejną rekordową liczbą katechumenów. Choć dokładne dane nie zostały jeszcze ogłoszone, to szacuje się, że chrztów dorosłych będzie w tym roku o co najmniej 30 proc. więcej. To prawdziwa epidemia, a raczej niespodziewany cudowny połów - przyznaje ks. Pierre-Alain Lejeune, proboszcz z Bordeaux.

Zauważa, że wszystko zaczęło się półtora roku temu, kiedy do jego parafii zgłosiło się w sprawie chrztu kilkadziesiąt osób, tak iż obecnie ma osiem razy więcej katechumenów niż dwa lata temu. Początkowo myślał, że to przejaw dynamizmu jego parafii. Szybko jednak się przekonał, że nie jest wyjątkiem. Inni proboszczowie mają ten sam «problem», są przytłoczeni nagłym napływem nowych katechumenów.

CZYTAJ DALEJ

Msza Wieczerzy Pańskiej. Wolność wypełniona miłością

2024-03-29 07:01

Paweł Wysoki

Ten, kto kocha na wzór Jezusa, nie jest zniewolony sobą, jest wyzwolony do służby, do dawania siebie - powiedział bp Adam Bab.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję