Reklama

Losy Weroniki Plucińskiej (1899-1943) i jej rodziny

Wielu jest bohaterów, o których pamiętamy. Mają swoje pomniki, są patronami ulic i szkół. Poświęcone są im uroczystości, dzięki którym świadomość narodowa Polaków powiększa się. Ale jest wielu takich, o których ta tak zwana „wielka historia” nie słyszała. Ludzie, dla których najważniejsza była Polska i jej dobro. Oni uczynili wiele, ale niewielu o nich słyszało. Nie szukali sławy, ale i system komunistyczny, w jakim do niedawna Polska była pogrążona, chciał o nich zapomnieć. Dzisiaj mamy możliwość mówić i przywołać tych zapomnianych, dlatego też nasz artykuł poświęcamy jednym z takich bohaterów, są nimi - Weronika Plucińska i jej rodzina

Niedziela częstochowska 4/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Weronika Plucińska urodziła się w Warszawie 1 lutego 1899 r. Jej rodzice - Bolesław Pluciński i Matylda z rodu Wajrychów - byli śpiewakami w chórze kościelnym. On, prowadzący bas, pochodził z powiatu kaliskiego, ona, primadonna, z rodziny o korzeniach serbsko-łużyckich. Weronika miała rodzeństwo, dwie starsze siostry: Władysławę i Zofię oraz młodszego brata, Bolesława.
W końcu pierwszego dziesięciolecia XX wieku Plucińscy przenieśli się z Warszawy do Częstochowy, gdzie zostali aż do śmierci. Przez lata zajmowali dom przy ulicy Św. Jadwigi 129, który, niestety, nie przetrwał do naszych czasów. Miejsce, na którym stał dom Weroniki, wskazuje, że budynek nie był duży, ale zdaniem Haliny Kabus „prawie idealny dla sześcioosobowej rodziny”. Siostra Weroniki, Władysława, pracowała w aptece mieszczącej się w kamienicy zwanej Domem Księcia na rogu dzisiejszych ulic Wolności i Sobieskiego, natomiast Zofia była urzędniczką. Ojciec Bolesław, jak i brat Bolesław junior pasjonowali się muzyką, obaj śpiewali w chórze Jasnogórskim.
Weronika Plucińska, jak wynika z relacji jej znajomej, Haliny Kabus, „nie należała do kobiet o nadzwyczajnej urodzie. Miała bladą cerę, ale jakże delikatne rysy twarzy, kręcone włosy oraz ciemne oczy. Była jednak osobą niezwykle uroczą, o wesołym i żywym usposobieniu, zawsze uśmiechniętą, lubiącą zabawę i żarty. Jej nieprzeciętna osobowość zjednywała sympatię ludzi”.
Rodzina Plucińskich żyła skromnie, urzędnicze pensje sióstr starczały tylko na najpotrzebniejsze rzeczy. W 1925 r. Weronika rozpoczęła pracę jako nauczycielka w 7-klasowej Publicznej Szkole Powszechnej nr 8 mieszczącej się przy ulicy Równoległej 12 w Częstochowie. Weronika pracowała jako jedna z trzech nauczycielek pod nadzorem kierownika szkoły Jana Wróblewskiego. To tutaj spotkały się po raz pierwszy Weronika Plucińska i Halina Kabus, której wspomnień mieliśmy przyjemność wysłuchać.
1 sierpnia 1933 r. nasza bohaterka, na własną prośbę, została przeniesiona się ze szkoły na Groszu do podstawówki w Kawodrzy Górnej, gdzie pracowała aż do wybuchu II wojny.
8 kwietnia 1937 r., w wieku siedemdziesięciu dwóch lat, umarł ojciec Bolesław Pluciński. Został pochowany na cmentarzu św. Rocha w Częstochowie. Po śmierci ojca syn Bolesław wyjechał do Warszawy, panie Plucińskie zostały same i nie rozstały się ze sobą, aż do tragicznej śmierci.
Rok 1939 był jednym z najbardziej tragicznych okresów w dziejach naszego państwa, a to wszystko za sprawą agresji nazistowskich Niemiec na nasz kraj. Zadanie obrony Częstochowy otrzymała 7 DP pod dowództwem gen. Janusza Tadeusza Gąsiorowskiego oraz wchodzący w jej skład częstochowski 27 p.p. Walki w obronie Częstochowy trwały do 3 września, kiedy to na skutek zaciekłych ataków niemieckich żołnierze polscy musieli opuścić miasto.
Już od pierwszych dni okupacji Plucińskie udzielały schronienia ściganym przez gestapo przedwojennym działaczom politycznym.
15 marca 1942 r. na Rynku Wieluńskim odbyła się gwałtowna strzelanina między zebranymi w jednym z domów na rynku ważnymi osobistościami NOW a gestapo. Polacy uzbrojeni byli skromnie, tylko w jeden pistolet - prawdopodobnie Mauser C96. Na wieść o nadchodzących Niemcach konspiratorzy zabarykadowali się w pokoju. Gdy gestapowcy podeszli na odległość celnego strzału, przez drzwi zaczął strzelać prowadzący odprawę Seweryn Marciniak ps. „Jarża”, blisko pięćdziesięcioletni lwowiak. Niestety, wkrótce dwóch z czterech uczestniczących w zebraniu konspiratorów zostało trafionych. Pozostali dwaj postanowili uciekać przez okno. Pierwszy z nich zginął, wielokrotnie trafiony kulami z broni maszynowej. Drugi z nich, „Jarża”, także został ranny - dwukrotnie w płuca, ale jakoś dotarł do zakonspirowanego lokalu NOW, jakim był dom Weroniki i jej rodziny. Niestety, tutaj zmarł po krótkim czasie, pozbawiony fachowej opieki lekarskiej. Panie Plucińskie pochowały go w swoim ogródku, płytko pod klombem, w trumnie zbitej z desek łóżka. Na pniu rosnącego obok drzewa powiesiły orzełka z żołnierskiej czapki „Jarży”.
Wkrótce zadecydowano, że w domu przy ul. Św. Jadwigi 129 zostanie uruchomiona tajna drukarnia. Panie Plucińskie stały się sercem drukarni. Wykonywały wiele prac: przepisywały artykuły, prowadziły nasłuch radiowy, pomagały składać numery pisma. Powielały one konspiracyjny tygodnik „Alarm”.
Weronika wraz z siostrami i matką zaczęły dostarczać numery tygodników do klasztoru jasnogórskiego. Odbierał je od nich sam przeor, o. Norbert Motylewski i o. Polikarp Stefan Sawicki, kapelan Armii Krajowej i autor niektórych tekstów pisanych do „Alarmu”. Kiedy gestapo odkryło tytuł jednego z pism przemycanego na Jasną Górę, mimo dużego niebezpieczeństwa rodzina nadal kolportowała prasę na teren klasztoru.
W nocy z 23 na 24 września 1943 r. Niemcy z Schupo przeprowadzali obławę na nielegalne ubojnie mięsa. W trakcie rewizji natrafiono w domu Plucińskich na ślady drukarni. W ręce Niemców wpadł dość bogaty łup: powielacze, maszyna do pisania, matryce i materiały redakcyjne. Wezwani funkcjonariusze gestapo przybyli w charakterystycznych „budach” a także w samochodach osobowych. Dokładnie przeszukali najbliższe otoczenie domu, znajdując zakopane słoje z zaszyfrowanymi materiałami oraz zwłoki „Jarży”. Niemcy nie zdołali jednak złamać szyfru (stosowano szyfr książkowy), a znająca go Zofia Plucińska nie zdradziła go. Gestapowcy dodatkowo urządzili w mieszkaniu „kocioł”, trwał on długo (kilka tygodni), ale nie przyniósł okupantom żadnego efektu.
Po aresztowaniu panie Plucińskie zostały przetransportowane do siedziby częstochowskiego gestapo mieszczącej się przy ulicy Kilińskiego 10. Tam zostały poddane brutalnym przesłuchaniom. Bite, wręcz katowane, nie ujawniły żadnych informacji mogących zdekonspirować działaczy Polski Podziemnej. Przesłuchań nie przetrzymała 77-letnia Matylda, która zmarła zamęczona w trakcie przesłuchań.
Niemcy widząc, że nie zmuszą sióstr do mówienia, przetransportowali je w dniu 2 października 1943 r. do KL Auschwitz. Po przybyciu, zostały poddane procedurom ewidencji, nadającym im numery obozowe. Weronika otrzymała numer obozowy 63890, Władysława - 63889, Zofia - 63888.
Po niespełna dwóch miesiącach zmarła pierwsza z sióstr, Władysława. Stało się to 22 listopada 1943 r., jako oficjalną przyczynę jej śmierci podano posocznicę przy ropowicy. Kilka dni później umiera z tego samego powodu bohaterka naszego artykułu, Weronika (1 grudnia 1943 r.). Ostatnia z sióstr Zofia zmarła w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia 26 grudnia 1943 r., z powodu ogólnego osłabienia organizmu.
Słusznie kiedyś powiedział Zbigniew Herbert, że „naród, który traci pamięć traci sumienie”. My, młodzi, nie mamy takiego bagażu doświadczeń jak nasi dziadkowie czy rodzice, ale mamy coś, czego oni nie mieli - mamy wolność, dlatego odważmy się być wolnymi. Dbajmy o pamięć tych, którzy odeszli, a dzięki którym jesteśmy.
Z tego miejsca chcemy bardzo serdecznie podziękować pani Halinie Kabus, która wspomogła nas w naszych poszukiwaniach.
Jeśli ktoś znał rodzinę Plucińskich i zechciałby nam przekazać informacje na jej temat, bardzo prosimy o skontaktowanie się z nami pod nr. tel. 606-539-711.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Karol Porwich/Niedziela

św. Andrzej Bobola

św. Andrzej Bobola

Niezwyciężony atleta Chrystusa - takim tytułem św. Andrzeja Bobolę nazwał papież Pius XII w swojej encyklice, napisanej z okazji rocznicy śmierci polskiego świętego. Dziś, gdy wiara katolicka jest atakowana z wielu stron, św. Andrzej Bobola może być ciągle stawiany jako przykład czystości i niezłomności wiary oraz wielkiego zaangażowania misyjnego.

Św. Andrzej Bobola żył na początku XVII wieku. Ten jezuita-misjonarz przemierzał rozległe obszary znajdujące się dzisiaj na terytorium Polski, Białorusi i Litwy, aby nieść Dobrą Nowinę ludziom opuszczonym i religijnie zaniedbanym. Uwieńczeniem jego gorliwego życia było męczeństwo za wiarę, którą poniósł 16 maja 1657 roku w Janowie Poleskim. Papież Pius XI kanonizował w Rzymie Andrzeja Bobolę 17 kwietnia 1938 roku.

CZYTAJ DALEJ

Mario na Piaskach do której z pieśniami szli karmelici skrzypiąc trzewikami módl się za nami

2024-05-15 20:45

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

pl. wikipedia.org

Matka Boża Piaskowa

Matka Boża Piaskowa

W naszej majowej wędrówce, której szlak wyznaczył ks. Jan Twardowski docieramy dziś do Krakowa, by na chwilę zatrzymać się w cieniu karmelitańskiej duchowości. Po kilku dniach wędrówki przybyliśmy ponownie do Krakowa, gdzie na przedmieściach dawnego miasta – zwanym „Na Piasku” znajduje się ufundowany przez Władysława Jagiełłę i jego małżonkę Jadwigę kościół ojców karmelitów. To w tej świątyni uklękniemy dziś przed obrazem Matki Bożej Piaskowej, nazywanej też „Panią Krakowa”.

Obraz, który zatrzymuje dziś nasza uwagę znajduje się w kaplicy przy kościele Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. Jest jednym z najpopularniejszych wizerunków Bogurodzicy w mieście. Wizerunek jest nietypowy w porównaniu do tych, które widzieliśmy do tej pory. Nie jest rzeźbą ani obrazem malowanym na desce czy płótnie. Ten, przed którym dziś się zatrzymujemy zgodnie z myślą ks. Jana jest malunkiem wykonanym na tynku.

CZYTAJ DALEJ

Męskie spotkanie w Krzeszowie.

2024-05-16 15:39

ks. Waldemar Wesołowski

W spotkaniu uczestniczyli pielgrzymi indywidualni, męskie grupy parafialne, motocykliści oraz panowie formujący się w rożnych stowarzyszeniach, min. Mężczyźni św. Józefa, Rycerze Zakonu św. Jana Pawła II, męskie róże różańcowe. Obecna była także Gwardia Matki Bożej Miłosierdzia z Cieplic.

Spotkanie rozpoczęło się w sanktuarium św. Józefa adoracją Najświętszego Sakramentu i wspólną modlitwą. Była też konferencja o. Jerzego Morańskiego, salwatorianina, kapelana Mężczyzn św. Józefa z Wrocławia, na temat "Godność i odpowiedzialność". Tytuł konferencji był także hasłem całej pielgrzymki. Przed południową Mszą św. w bazylice krzeszowskiej panowie odmówili część różańca, a następnie Eucharystii przewodniczył biskup pomocniczy Piotr Wawrzynek. W homilii wyjaśniał znaczenie i potrzebę braterstwa w różnych przestrzeniach życia.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję