Coraz więcej ludzi, obok tradycyjnej medycyny posiłkującej się wnikliwymi badaniami lekarskimi i lekami, poszukuje wsparcia w tzw. medycynie alternatywnej. Dużą popularnością cieszą się takie dziedziny, jak akupunktura, homeopatia, irydologia, bioenergoterapia, a także wszelkiego rodzaju kursy mające dać osobie w nich uczestniczącej zdolność samoleczenia i uzdrawiania innych. Choć dają one pewne ( przynajmniej pozorne) efekty, to jednak wzbudzają wątpliwości natury duchowej. Wśród różnych elementów składających się na barwną mozaikę medycyny niekonwencjonalnej wymienić należy Reiki, które od kilku lat zdobywa sobie coraz większą popularność w Polsce, również w naszej archidiecezji.
Chrześcijanin czy buddysta?
Reklama
Początki Reiki związane są z osobą Mikao Usui (1865-1926).
Wedle niektórych źródeł był on duchownym chrześcijańskim niewiadomego
wyznania. Jest to jednak kłamstwo rozpowszechnione początkowo przez
Hawayo Takata (która jako pierwsza propagowała Reiki poza Japonią),
by przekonać chrześcijan, że metoda Reiki nie stoi w sprzeczności
z ich wiarą. Mikao Usui był w rzeczywistości wychowankiem jednego
z klasztorów japońskiej odmiany buddyzmu. Gdy dorósł, odbył podróże,
m.in. do Ameryki i Europy. W ich trakcie zapewne zapoznał się bliżej
z chrześcijaństwem i Biblią. Z pewnością jednak sam nigdy nie został
chrześcijaninem, gdyż w 1892 r. wstąpił do buddyjskiej sekty Shingon-shu,
a później zaczął także praktykować medytację zen.
Z różnych opracowań biograficznych można się dowiedzieć,
że bardzo zastanawiały go zawarte w Biblii opisy cudownych uzdrowień,
jakich dokonywał Jezus, a później także w Jego imię Apostołowie.
Zwrócił przy tym uwagę, że podobnych cudów rzekomo dokonywał za swego
życia także Budda. Któregoś dnia znalazł odpowiedź na swoje pytania
w księdze odnalezionej w jednym z buddyjskich klasztorów. Zawarte
były tam nie tylko nauki Buddy i opisy cudów przez niego jakoby dokonywanych,
ale także zapomniane w ciągu wieków przez ludzi słowa, znaki, formuły
i pozycje rąk przez niego wykorzystywane. Usui zdobył w ten sposób
wiedzę, lecz bez możliwości jej wykorzystania w praktyce. Z inskrypcji
na jego grobie dowiadujemy się, że dopiero po 21 dniach spędzonych
w samotności, w poście i medytacji, na górze Kurama "poczuł ogromną
energię Reiki nad swoją głową. W tym momencie doświadczył duchowego
przebudzenia i otrzymał dar Reiki".
Czym jest Reiki?
Reklama
Nazwa Reiki to zbitka dwóch japońskich słów, znaków-ideogramów
- "rei" i "ki". Na język polski jest to tłumaczone bardzo różnie.
Wedle jednych "rei" to "wszechogarniająca, uniwersalna, transcendentalna
energia kosmosu", a "ki" to energia indywidualna istoty, czy Ziemi.
Inne wyjaśnienie - "rei" to znaczy tyle, co "duch", "ki" - rozum,
a w połączeniu ze sobą - "intelekt". Jeszcze inni "rei" tłumaczą
jako "duchową moc", a "ki" jako "energię życia". Niezwykle ciekawa
jest definicja, jaką można znaleźć na jednej ze stron internetowych
poświęconych metodzie Reiki. "Reiki to Wszechogarniająca Energia
Życiowa. Niektórzy ją nazywają Energią Uniwersalną, Boską, Kosmiczną.
Bez niej nic nie może żyć. (...) Nikt nie umie powiedzieć dokładnie,
w jaki sposób działa Reiki. (...) Ponad źródłem Reiki nie jest ´małe
ja´, ego. Jej źródłem jest coś, co jest niezależne od woli człowieka.
Jej źródło różnie jest nazywane, w zależności od preferencji światopoglądowych:
Bóg, Uniwersalny Umysł, Kosmos, itd.".
Zwolennicy Reiki twierdzą, że za tą metodą kryje się
siła, która działa niezależnie od systemu religijnego. Według nich
to z niej korzystali Jezus, Apostołowie i Budda. Na jednej ze stron
internetowych czytamy: "Reiki jest bezwyznaniowe. Nie koliduje z
żadnymi praktykami religijnymi, czy też ateizmem, bo wszyscy jesteśmy
dziećmi tego samego Boga. Reiki jest łaską Bożą i Jego bezcennym
darem, cudowną energią płynącą wprost od Niego". Warto też zacytować
słowa Jana Paterko, jednego z tych, którzy rozpropagowali Reiki w
naszym kraju: "W wielu kulturach znana była energia, którą określa
słowo Reiki. Przybierała jednak inną nazwę: w Indiach - Prana, u
kapłanów hawajskich - Mana, w chrześcijaństwie - światło, Duch Święty,
u Egipcjan - Ka". Dodać należy, że zwolennicy Reiki dość powszechnie
wierzą w reinkarnację. Mamy tu więc do czynienia z synkretyzmem (
połączeniem wszystkich religii, uznaniem ich równości) w czystej
formie. Inna sprawa, że Duch Święty jest tu przedstawiany zupełnie
niezgodnie z naukami Pisma Świętego. Już ten fakt pozwala mieć wątpliwości.
Przecież jedno z przykazań mówi: "Nie będziesz miał Bogów cudzych
przede mną".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak działa Reiki?
Zwolennicy metody twierdzą, że energia Reiki oddziałuje na człowieka w sposób całościowy na poziomach: duchowym, intelelektualnym, emocjonalnym, energetycznym i cielesnym. Metoda zaliczana jest to " holistycznych", gdyż praktykujący ją nie "leczą" konkretnych objawów, konkretnej choroby, lecz oddziaływują na całego człowieka, gdyż " na przykład: kłopoty z sercem wiążą się z dolegliwościami emocjonalnymi, te zaś mają przyczynę w złym stosunku do otaczającego świata. (...) Nie powinno się uzdrawiać jednego fragmentu, zapominając o innych fragmentach ściśle z nim związanych". Praktykujący zaprzeczają temu, że mogą oddziaływać negatywnie na "pacjenta", ingerować w jego psychikę bez jego wiedzy i zgody. Tłumaczą, że, by mogli w jakikolwiek sposób oddziaływać, ta druga osoba musi tego chcieć, być otwarta na przekazywaną jej energię. Przed oddziaływaniem mentalnym i dokonywaniem zmian w psychice u jakiejś osoby przestrzega praktykujących Reiki w jednej ze swych książek Jan Peterko. Okazuje się, że możliwość takiego oddziaływania ma już osoba będąca na drugim (spośród pięciu) poziomów wtajemniczenia. Jedynie pierwszy poziom (umożliwiający samoleczenie) jest dostępny dla wszystkich. Ci, którzy zostali inicjowani wyżej, podobno wywodzą się spośród osób, co do których mistrzowie są przekonani o ich wysokim morale i wierzą im, że nie będą dokonywać na swych "pacjentach" psychomanipulacji. Ks. Roman Pindel w artykule pt. Metoda leczenia czy sekta? zadaje bardzo sensowne pytanie: "Kto bierze odpowiedzialność za ludzi, którym przekazuje się możliwości takiego oddziaływania? Kto rozsądny decyduje się świadomie na takie możliwości penetrowania przez innych swojego wnętrza?". Jeśli spróbujemy "podrążyć" nieco ten temat w rozmowie z reikowcem i zapytamy: "Jaką mamy pewność, że dana osoba nam nie zaszkodzi?", usłyszymy odpowiedź w stylu: "A jaką można mieć pewność, że lekarz, który ma nam pomóc, nam nie zaszkodzi?".
Reiki a chrześcijaństwo
Rozmawiałem niedawno z jednym z "mistrzów" Reiki, uważającym
się przy tym za głęboko wierzącego chrześcijanina. Od niego dowiedziałem
się, że polscy reikowcy są bardzo "pobożni". Przed "zabiegami" zwykli
odmawiać modlitwę-inwokację skierowaną do Boga z prośbą o możliwość
przekazania "pacjentowi" tej energii, która kryje się za Reiki. "
Modlitwa" ta zaczyna się od słów: "Od Boga mojej istoty do Boga Wszechświata..."
. To sformułowanie nie wymaga chyba żadnego komentarza! Wysłuchałem
także hymnu reikowców polskich. Jest to pieśń dobrze znana każdemu
katolikowi - Przyjdź, Duchu Święty, ja pragnę... Dlaczego wybrali
właśnie ją? Rzekomo zawarte w niej słowa: "Przyjdź jako mądrość do
dzieci, przyjdź, jak ślepemu wzrok, przyjdź jako moc w mej słabości..."
mają mówić właśnie o uzdrawianiu energią Reiki.
Czy można pogodzić Reiki i chrześcijaństwo? "Szukanie
cudów, a zwłaszcza szukanie metody ich czynienia, nie jest chrześcijańskie
i może być niebezpieczną pokusą - pisze wytrawny znawca tematu sekt,
o. dr Aleksander Posacki SJ. - Cud musi mieć uzasadnienie teologiczne,
a nawet konkretny teologiczny sens. Bóg nie mnoży cudów bez potrzeby (
zasada teologiczna) i służą one niemal wyłącznie zbawieniu. Uzdrowienie
jest tylko potwierdzeniem, skutkiem zbawienia. (...) Pojęcie uzdrowienia
w Reiki koliduje z chrześcijańskim uzdrowieniem, gdzie nie tylko
człowiek nie leczy się sam, ale z pokorą zwraca się do Boga w modlitwie
o łaskę zdrowia". O. Posacki podkreśla wyraźnie, że praktyki Reiki
są jakby próbą wymuszenia na Bogu działania, a znaki używane przez
reikowców kwalifikuje wprost jako magię, okultyzm. Inicjacje, jakie
odbywają adepci tej "sztuki", przyrównuje zaś wprost do inicjacji
satanistycznych. W ich trakcie Mistrz nakłada na adepta ręce, przekazując
mu w ten sposób tajemne znaki, które mają być zakodowane w podświadomości
i zapamiętane (reikowcy przyrównują ten gest niekiedy do nałożenia
rąk przez biskupa na nowo wyświęcanego księdza, co jest oczywistym
niezrozumieniem istoty tego obrzędu). O. Posacki oskarża też Reiki
o panteizm ("Bóg jest wszystkim i wszystko jest Bogiem") i idolatrię (
kult przedmiotów wyobrażających bóstwo), wskazując na to wyraźne
dowody. Zwraca on też uwagę na fakt, że sławiąc pozytywne skutki
działania Reiki, jej zwolennicy przemilczają negatywne. Tymczasem
są świadectwa mówiące o przeżyciach niezwykle dramatycznych, jak
np. nawiedzenia demoniczne. Znane są przypadki, gdy po terapii metodami
Reiki potrzebna była pomoc psychiatry, a nawet egzorcysty.
Sami reikowcy nie potrafią zbyt wiele powiedzieć o sile,
którą operują. Jakże więc mogą mieć pewność, że pochodzi ona od Boga?
O tym, że jest dokładnie inaczej, świadczy fakt, że niejednokrotnie
do egzorcystów zgłaszali się ludzie będący na różnych stopniach wtajemniczenia
Reiki. Odpowiedź na pytanie, kto stoi za Reiki, znajdujemy w fakcie,
że po odprawieniu nad nimi egzorcyzmów tracili oni wszystkie swe
umiejętności zdobyte podczas inicjacji. Chcącym zgłębić temat Reiki (
i nie tylko) polecam wizytę na stronie internetowej Dominikańskiego
Centrum Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych: www.sekty.net. (
stamtąd zaczerpnąłem opinie duchownych katolickich).