Reklama

Duchowni diecezji chełmińskiej (24a)

Kapłan w służbie Słowa (I)

Służył Słowu, gdy jako kapłan głosił Dobrą Nowinę. Służył Słowu, gdy „wykładając, pisząc, przejawiał troskę o obecność piękna w duszach swoich uczniów, wychowanków i czytelników, a więc o piękno tego Kościoła, który stanowią ludzie” (ks. Pasierb). Służył Słowu, ratując w 1939 r. przed niemieckim rabunkiem „najbielszy z białych kruków” - Biblię Gutenberga i wiele innych skarbów piśmiennictwa. Służył Słowu, dwukrotnie odnawiając bibliotekę seminarium i ratując z pożaru jej bezcenne zbiory

Niedziela toruńska 17/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Urodziłem się na Kaszubach, o niemieckim nazwisku, w polskiej rodzinie” - powiedział w jednym z wywiadów* ks. inf. Antoni August Liedtke. Urodził się 20 września 1904 r. w Chwaszczynie, dużej wsi w dekanacie żukowskim, jako dziewiąte z kolei dziecko Józefa i Elżbiety z Grabłowskich-Freyberg. Pani Elżbieta powiła jeszcze troje dzieci. Ojciec był mistrzem budowlanym; Antoni odziedziczył po nim zdolności i nawet przez semestr studiował architekturę na Politechnice Gdańskiej. „Iskra powołania, która we mnie tkwiła, utwierdziła mnie w przekonaniu, że muszę iść w innym kierunku. (…) A architektura interesuje mnie do dziś” - wyznał u schyłku życia. Tymczasem uczył się w wejherowskim gimnazjum klasycznym. Był także wychowankiem Collegium Leoninum, konwiktu, który ukształtował osobowość wielu wybitnych kaszubsko-pomorskich kapłanów. Antoni Liedtke przygotowywał się tam w latach 1920-1922 do podjęcia studiów w seminarium duchownym.
W 1925 r. zdał egzamin dojrzałości i wstąpił do seminarium. Po dwóch latach bp Okoniewski wyraził mu zgodę na studia specjalistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Jednocześnie zdawał egzaminy w Pelplinie, w Warszawie, więc w 1929 r. w niewielkim odstępie czasu uzyskał święcenia kapłańskie (16 marca) i stopień magisterski (26 czerwca). Jeszcze przez dwa lata pozostawał poza swoją diecezją, łącząc funkcję asystenta przy Katedrze historii Kościoła na UW i pracę nad doktoratem z teologii (uzyskał go w lutym 1931 r.) ze studiami uzupełniającymi wykształcenie historyczno-archiwalne w Królewcu, Wrocławiu, Wiedniu i w Rzymie. Z pobytem w Wiecznym Mieście łączy się anegdota rzucająca osobliwe światło na stosunki panujące w diecezji chełmińskiej. W czasie Wielkanocy Ksiądz Antoni wysłał z Watykanu życzenia dla bp. Okoniewskiego. Ten, zapominając, że dał zgodę na wyjazd, oburzył się na rzekomą samowolę księdza. „Biskup był dobry, ale wybuchowy. Zrugał mnie, że do Rzymu pojechałem” - wspominał z rozbawieniem ks. Liedtke. W czerwcu 1931 r. ordynariusz diecezji „za karę” przeniósł go z pracy w archiwach watykańskich na parafię (pierwszą i jedyną) do Pieniążkowa na Kociewiu. Wrócił z tego swoistego wygnania już w październiku, by objąć... posadę kapelana i sekretarza biskupa chełmińskiego. „Zamieszkałem więc w tej «złotej klatce», pardon, w tym pałacu biskupim - wspominał - będąc jednocześnie wykładowcą w seminarium”. Został bowiem nominowany na wykładowcę historii Kościoła, sztuki chrześcijańskiej, patrologii i „dobrego tonu”, czyli urbanitas.
Bp Okoniewski, widząc, że ks. Liedtke z trudem łączy pracę kancelaryjną z obowiązkami wykładowcy, przewidując dla niego także inne ważne funkcje, w czerwcu 1932 r. zwolnił go z funkcji kapelana. W 1934 r. wojewoda poznański powołał ks. Liedtkego do Okręgowej Komisji Konserwatorskiej na obszar województw poznańskiego i pomorskiego. Rok później ordynariusz chełmiński, który „pchnął na nowe tory duchowe życie całej diecezji, tak i w dziejach Seminarium Duchownego zasłynął jako ten, który uczelnię tę zreorganizował” (ks. Franciszek Manthey, „100 lat Seminarium Duchownego w Pelplinie”), powierzył ks. Liedtkemu kierowanie biblioteką seminaryjną z zadaniem jej gruntownego przekształcenia i zmodernizowania. Oddajmy ponownie głos dziejopisowi seminarium (jego sylwetka w „Głosie z Torunia” nr 49, 50/2007): „Zabrał się nowy bibliotekarz do swego dzieła ze zwykłą sobie bezwzględnością dla własnego zdrowia; co dzień wraz z szeregiem wyszkolonych przez siebie pomocników-alumnów szperał w zakurzonych kodeksach i drukach, aż dokonał swego!”. Zinwentaryzował ogromne zasoby biblioteki, w tym zabytki piśmiennictwa i sporządził nowoczesny katalog kartkowy. Biblioteka stała się nowoczesną placówką naukową. W 1936 r. ks. Liedtke został archiwariuszem i konserwatorem diecezjalnym. Jego prace nad inwentaryzacją kościelnych archiwów ogromnej diecezji przerwała wojna, a wyniki przepadły. Po tamtej benedyktyńskiej pracy pozostał jedynie artykuł „Archiwa kościelne na Pomorzu, ich stan i potrzeby” z 1939 r. opublikowany w 11. roczniku „Zapisków Towarzystwa Naukowego w Toruniu” już po wojnie.
Przedwojenny dorobek piśmienniczy ks. Liedtkego obejmuje, według ks. Henryka Mrossa, 110 pozycji publikowanych głównie w „Miesięczniku Diecezji Chełmińskiej” i wydawnictwach Towarzystwa Naukowego w Toruniu (od 1938 r. należał do Zarządu Głównego TNT). Oprócz recenzji, których jest najwięcej, na uwagę zasługują prace dotyczące tematyki krzyżackiej, w której się specjalizował, artykuł „Początki chrześcijaństwa na Pomorzu” włączony do kanonu lektur obowiązkowych w seminarium oraz „Biblia Gutenberga w Pelplinie” wydrukowana w Toruniu na 3 lata przed wojną. Czyż mógł przewidzieć, że jego nazwisko już niedługo zwiąże się w pamięci zbiorowej z najcenniejszym zabytkiem piśmiennictwa w Polsce?
W obliczu spodziewanej wojny bp Okoniewski uczynił go odpowiedzialnym za ewakuację skarbów kultury ze stolicy diecezji. W sierpniu 1939 r. ks. Liedtke kierował specjalnym transportem do Zamościa: w dwóch wagonach wywieziono 29 skrzyń zawierających 411 rękopisów, 606 inkunabułów i 707 poloników z XVI wieku. Jednak to, co najcenniejsze - dwa tomy Biblii Gutenberga oraz XVI-wieczny iluminowany psałterz ze szkoły czeskiej - jeszcze w lipcu zawiózł w skromnej walizce do Warszawy i zdeponował w podziemiach Banku Gospodarstwa Krajowego. Pasjonujące losy ksiąg opowiedział po wojnie w kilkakrotnie wznawianej książce „Saga Pelplińskiej Biblii Gutenberga”.
Wybuch wojny zaskoczył ks. Liedtkego na południowo-wschodnich Kresach, gdzie w Zaleszczykach spędzał wakacje. Zaraz skontaktował się z rektorem seminarium, ks. Edmundem Roskwitalskim (jego sylwetka w „Głosie z Torunia” nr 25/2007), który odradził mu powrót do Pelplina. Ksiądz Antoni na szczęście posłuchał przełożonego. Dzięki temu uniknął losu rektora, profesorów i innych pelplińskich księży, w tym ks. Bolesława Partyki (katechety z Wejherowa, który uczył go czytać Biblię po hebrajsku) i ks. Maksymiliana Raszei posądzanego m.in. o pomoc w wywiezieniu Biblii Gutenberga. „Bezowocność poszukiwań [Biblii] doprowadziła hitlerowskich «bibliofilów» do wściekłości. W rzeczywistości nie miał ks. Raszeja żadnego udziału w «ukrywaniu» skarbów, dla których tyle musiał wycierpieć, zanim wraz z innymi konfratrami został wywieziony na śmierć” - napisał po latach ks. Liedtke. Wszystkich rozstrzelano 20 października w tczewskich koszarach. Niemcy nie zapomnieli jednak o „złodzieju Biblii”, jak nazwali ks. Liedtkego w listach gończych rozesłanych po okupowanej Europie. „Później, po latach - wspominał ks. Wiesław Mering, wtedy rektor seminarium - mogiły kapłanów-męczenników na cmentarzu pelplińskim stanowiły cel codziennej, trwającej całe dziesięciolecia pielgrzymki i modlitwy Infułata. Wskazywał mi je często, mówiąc: «Tutaj powinienem z nimi leżeć…»”. (W 30. rocznicę „krwawej jesieni” ks. Liedtke opublikował w „Studiach Pelplińskich” artykuł poświęcony temu wydarzeniu). Sam jednak znalazł się w niebezpieczeństwie. W niedzielę 17 września, dopiero co odprawiwszy Mszę św., usłyszał odgłosy strzelaniny. Syn właściciela pensjonatu, w którym przebywał, pomógł mu przedostać się za Dniestr do Rumunii. Półtorej godziny później do Zaleszczyk wkroczyli bolszewicy.
W mołdawskich Czerniowcach ponownie spotkał bp. Okoniewskiego i jego kapelana ks. Pawła Świtalskiego, z którymi udał się do Jass, a stamtąd, po miesiącu, do Rzymu. Tam w lutym 1940 r. dotarły do nich hiobowe wieści o losie duchowieństwa pomorskiego. W czerwcu 1940 r., na wieść o zajęciu Belgii przez Niemców, niepewni swojej sytuacji w państwie sojuszniczym III Rzeszy, udali się przez Francję do neutralnej Hiszpanii. „My z księdzem bp. Okoniewskim byliśmy w Hiszpanii pierwszymi uchodźcami z Polski” - wspominał po latach Ksiądz Antoni. W marcu 1942 r. bp Okoniewski został zmuszony do opuszczenia Hiszpanii i wyjechał do Portugalii. Zmarł w Lizbonie 1 maja 1944 r. Ks. Liedtke służył schorowanemu biskupowi, dożywającemu w biedzie swych dni na wygnaniu, wsparciem finansowym, na jakie mu pozwalały skromne możliwości. Bp Wiesław Mering ocenił to jako „wspaniałe świadectwo tego, co charakteryzowało ks. Liedtkego całe życie i w stosunku do niezliczonej ilości osób: był człowiekiem niezwykłej hojności serca, zawsze chętnym do pomocy, dzielenia się. W wypadku bp. Okoniewskiego (…) ta pomoc w pewnym sensie przekroczyła bramy śmierci”. Po wojnie ks. Liedtke włączył się bowiem w starania o sprowadzenie jego zwłok do diecezji. W przeddzień pogrzebu, podczas Mszy św. żałobnej w katedrze pelplińskiej, przybliżył sylwetkę Księdza Biskupa.
„Można bez najmniejszej przesady powiedzieć, że okres pracy w Hiszpanii to bodaj najpiękniejsza karta kapłańskiego życia Jubilata” - stwierdził abp Edmund Piszcz z okazji 50-lecia kapłaństwa ks. Liedtkego. Ta opinia jednak nie świadczy o tym, że w czasie, gdy krwawił cały świat, Ksiądz Antoni spędził beztroskie wakacje w Madrycie, Andaluzji czy Kastylii. Przedstawicielstwo III Rzeszy w Hiszpanii śledziło jego działalność i usiłowało spowodować jego wydalenie albo aresztowanie. Zapobiegła temu zdecydowana postawa hierarchów Kościoła i nuncjusza papieskiego w Hiszpanii. Jakie są zatem dokonania pomorskiego księdza za Pirenejami? Zaraz po przyjeździe do Madrytu w półtora miesiąca nauczył się hiszpańskiego tak, że mógł spowiadać i głosić kazania. Został skierowany do Rondy w górach Andaluzji, gdzie został kapelanem w domu starców. Szybko zyskał sympatię miejscowej ludności, co było solą w oku niemieckiego konsulatu, który zarzucał mu „antyniemiecką propagandę”. W tej sytuacji bp Okoniewski i przedstawiciel RP w Madrycie zaproponowali mu przeniesienie na drugi kraniec Półwyspu Iberyjskiego, do Mirandy de Ebro w Starej Kastylii, gdzie znajdował się obóz koncentracyjny dla polskich żołnierzy internowanych w Hiszpanii. Tak wspominał: „Ja zostałem kapelanem tego obozu. Gdy początkowo objąłem opiekę nad Mirandą, to było tam sześćdziesięciu żołnierzy. Potem ich liczba wzrosła do sześciuset oficerów”. W międzyczasie do powinności kapelana doszły obowiązki zaopatrzeniowca - załatwiał żywność, ubrania i leki. Internowanymi opiekował się od października 1941 r. do marca 1943 r., kiedy obóz rozwiązano. Wspomnieniom stamtąd poświęcił liczne publikacje oraz 12 z 26 tomów swojego „Pamiętnika wojennego 1939-1946”. Bp Mering przytacza ocenę pracy ks. Liedtkego w Mirandzie sporządzoną przez ministra obrony narodowej gen. Mariana Kukiela: „(…) kilkuset polskich żołnierzy - którzy zaznali udręki internowania - zostało przywróconych naszym szeregom… Że ludzie ci przetrwali internowanie i zachowali swą odporność moralną i fizyczną - to w wielkiej mierze zawdzięczać należy opiece Księdza Profesora (…)”. Po rozwiązaniu obozu Ksiądz Antoni został delegatem Polskiego Czerwonego Krzyża w Madrycie. Do czerwca 1945 r. zajmował się m.in. wysyłaniem paczek żywnościowych do obozów jenieckich. „O tym, jak potrzebna dla podtrzymania wiary i nadziei była ta akcja - pisze abp Piszcz - świadczą pełne wdzięczności listy jeńców, radosne świadomością, że ktoś o nich pamiętał”. Wszyscy, którzy doświadczyli pomocy ks. Liedtkego, potwierdzają, że jej serdeczność daleko wykraczała „poza nakreślone obowiązkiem zadania”. W czerwcu 1945 r. Ksiądz Antoni został kapelanem w I Korpusie Wojska Polskiego w Szkocji, jednak w lutym następnego roku, wbrew powszechnej opinii, że do Polski okupowanej przez Sowietów nie należy wracać, zwrócił się z prośbą do administratora diecezji chełmińskiej ks. Andrzeja Wronki o urzędowe wezwanie do powrotu, okraszone charakterystyczną dla siebie uwagą: „Kończę 42. rok życia, a zdrowie, mimo że czuję się nieco wyczerpany, pozwoli mi chyba na podjęcie pracy…”.
W końcu lipca 1946 r. przypłynął do Gdańska „Batorym”. Niespełna siedem lat wcześniej właśnie tym statkiem wywieziono z Europy do Kanady pelplińską Biblię Gutenberga, która dzięki ks. Liedtkemu nie stała się łupem niemieckich „bibliofilów”.

(dokończenie za tydzień)

*Wypowiedzi ks. Liedtkego zaczerpnąłem z artykułu biograficznego bp. Wiesława Meringa („Miesięcznik Diecezji Chełmińskiej” 1994, nr 9)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tak, proszę, Jezu Chryste, obmyj mnie

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Pio Si/pl.fotolia.com

Rozważania do Ewangelii J 13, 1-15.

Wielki Czwartek, 28 marca

CZYTAJ DALEJ

Postawiono zarzuty ks. Michałowi O.

2024-03-27 18:21

Adobe Stock

Prokuratura postawiła w środę zarzuty pięciu osobom w związku ze sprawą wykorzystania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Wśród nich jest czterech urzędników resortu sprawiedliwości i „beneficjent funduszu” ks. Michał O. W ramach Funduszu ośrodkowi „Archipelag” miała zostać przyznana dotacja na kwotę blisko 100 milionów złotych.

- Ks. Michał O. działając wspólnie w porozumieniu z tymi urzędnikami, doprowadził do wypłaty tych środków. Tutaj istotną kwestią jest to, że działali wspólnie i w porozumieniu - poinformował dziś podczas konferencji rzecznik prasowy prok. Przemysław Nowak. Zapowiedział, że będą kierowane wnioski o tymczasowy areszt wobec trzech osób, a zebrany materiał dowodowy będzie analizowany pod kątem uchylenia immunitetu politykom. Powstające na warszawskim Wilanowie centrum terapeutyczne ma na celu pomoc ofiarom przemocy.

CZYTAJ DALEJ

Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować

2024-03-29 06:20

[ TEMATY ]

Wielki Piątek

rozważanie

Adobe. Stock

W czasie Wielkiego Postu warto zatroszczyć się o szczególny czas z Panem Bogiem. Rozważania, które proponujemy na ten okres pomogą Ci znaleźć chwilę na refleksję w codziennym zabieganiu. To doskonała inspiracja i pomoc w przeżywaniu szczególnego czasu przechodzenia razem z Chrystusem ze śmierci do życia.

Dzisiaj nie ma Mszy św. w kościele, ale adorując krzyż, rozważamy miłość Boga posuniętą do ofiary Bożego Syna. Izajasz opisuje Jego cierpienie i nagrodę za podjęcie go (Iz 52, 13 – 53, 12). To cierpienie, poczynając od krwi ogrodu Oliwnego do śmierci na krzyżu, miało swoich świadków, choć żaden z nich nie miał pojęcia, że w tym momencie dzieją się rzeczy większe niż to, co widzą. „Podobnie, jak wielu patrzyło na niego ze zgrozą – tak zniekształcony, niepodobny do człowieka był jego wygląd i jego postać niepodobna do ludzi – tak też wprawi w zdumienie wiele narodów. Królowie zamkną przed nim swoje usta, bo ujrzą coś, o czym im nie mówiono, i zrozumieją coś, o czym nigdy nie słyszeli” (Iz 52, 14n). Krew Jezusa płynie jeszcze po Jego śmierci – z przebitego boku wylewa się zdrój miłosierdzia na cały świat. Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję