Reklama

Dzielić ludzkie radości i smutki

Powołanie kapłańskie, jak pisze Jan Paweł II w książce pt. „Dar i tajemnica”, „w swej najgłębszej warstwie jest wielką tajemnicą, jest darem, który nieskończenie przerasta człowieka”. W całej posłudze kapłańskiej i duszpasterskiej takim swoistym memento są słowa „nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15, 16). Kapłanem, który w ten sposób pojmuje swoje powołanie, jest ks. kan. Jerzy Serwik, proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Parzęczewie

Niedziela łódzka 17/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Jerzy Serwik urodził się 4 sierpnia 1954 r. we wsi Królowa Wola. Jak sam przyznaje, „odkąd sięga pamięcią, zawsze chciał zostać kapłanem”, stąd po zdaniu matury wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi. Święcenia kapłańskie otrzymał z rąk bp. Józefa Rozwadowskiego 20 maja 1979 r. Jako wikariusz pracował w parafii Sulejów, Ozorków, Stryków i Pabianice. Po dziewięciu latach kapłaństwa objął probostwo w małej parafii Żeronie, gdzie pracował przez dziesięć lat. W rocznicę swych świeceń kapłańskich, 20 maja 1998 r., objął probostwo w parafii Parzęczew, w której obecnie upływa dziesięć lat jego pobytu.
Parafianie są dumni ze swojego proboszcza, gdyż jest on wspaniałym duszpasterzem, interesującym się życiem całej parafii. Jak sam przyznaje, nie robi niczego nadzwyczajnego. Mówi: „czynię to, co należy do istoty kapłaństwa, tj. odprawiam Mszę św., pełnię dyżury w kancelarii, chodzę na pogrzeby, daję śluby, chrzczę dzieci, a także zajmuje się remontami w kościele”. Całokształt pracy duszpasterskiej Księdza Kanonika zasługuje, aby go za to docenić i dowartościować. Jest on, jak mówią parafianie, kapłanem bardzo wyrozumiałym, ciepłym, jest osobą, która interesuje się losami ludzi i ich problemami. Wiele czasu poświęca tym wszystkim, którzy przychodzą do kancelarii, nikogo nie pozbywa, nie lekceważy, lecz każdego wysłuchuje, otaczając go ojcowskim sercem.
Troszczy się również o duchowość parafii, co wyraża się w sprawowaniu liturgii, w którą wkłada dużo serca. Jako gospodarz co roku podejmuje jakąś inicjatywę, by dwie świątynie znajdujące się na terenie parafii upiększać, ubogacać, odnawiając ich przepiękne zabytkowe wnętrza. Dba także o cmentarz, o znajdujące się tam groby kapłanów, fundatorów i budowniczych kościołów. Pasją Księdza Kanonika jest niemal 600-letnia historia parafii. Stara się przybliżyć i zapoznać z nią swych parafian, zaszczepić w nich identyfikację z tą tradycją. W swym dorobku posiada następujące pozycje książkowe: „W cieniu parzęczewskiej Golgoty”, „Apostołka parzęczewskiej parafii”, „O fundatorach, kolatorach i dobrodziejach parzęczewskiej parafii”, z jego inicjatywy wydano także dwa kalendarze ukazujące piękno świątyń. Niebawem ukaże się kolejna publikacja pt. „Misjonarze z Parzęczewa”, a w przygotowaniu jest także książka o ks. Franciszku Marcinkowskim i kolejny kalendarz na rok 2009. Lubi też pracę fizyczną, w którą wkłada wiele serca, co widać w pięknym, zadbanym ogrodzie.
Całe jego życie pokazuje, jak kocha swe kapłaństwo, w którym nie szuka żadnej nadzwyczajności. Swą postawą głębokiej wiary i skromności zyskuje sympatię parafian: Został zgłoszony do konkursu „Proboszcz Roku”, gdzie zakwalifikował się do finałowej czternastki. I choć nie zajął pierwszego miejsca, dla parafian i tak on jest najlepszy. Zapytany podczas wywiadu w programie „Dialogi” przez ks. Jarosława Nowaka, co czynić, by parafianie tak szanowali księdza w parafii, odpowiedział:, „Trzeba robić to, co należy do istoty kapłaństwa, tzn. pobożnie bez pośpiechu odprawiać Mszę św., by ludzie będący na liturgii czuli, że to jest misterium zbawcze, by księża żyli skromnie, nie wynosili się nad innych, by byli z ludźmi w ich radościach, jak i smutku, by trwali z wiernymi we wspólnocie”. Na koniec zaznaczył, „że trzeba być zwyczajnym księdzem, który kocha swoją kapłańską posługę, co wyraża się w nieustannym zgłębianiu wiary”. Uhonorowaniem dla ks. Jerzego, za całą postawę kapłańską jest nadanie mu przez abp. Władysława Ziółka, metropolitę łódzkiego, 28 września 2007, tytułu kanonika honorowego Kapituły Kolegiackiej Łaskiej.

Księdzu Kanonikowi w 10. rocznicę pobytu w parzęczewskiej wspólnocie wierni parafianie życzą wiele sił i zapału w pracy duszpasterskiej na kolejne lata posługi, aby nadal wszystkie dzieła i prace były podejmowane z umiłowania Kościoła, by Ksiądz Proboszcz zgłębiał w swym kapłaństwie Chrystusowy „dar i tajemnicę”

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wałbrzych. Złoty jubileusz ks. kan. Stanisława Wójcika

2024-04-23 20:30

[ TEMATY ]

Wałbrzych

bp Ignacy Dec

św. Wojciech

jubileusz kapłaństwa

ks. Stanisław Wójcik

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Mszy św. odpustowej 23 kwietnia przewodniczył świętujący złoty jubileusz ks. kan. Stanisław Wójcik

Mszy św. odpustowej 23 kwietnia przewodniczył świętujący złoty jubileusz ks. kan. Stanisław Wójcik

Tegoroczny odpust w wałbrzyskiej parafii świętego Wojciecha, był wyjątkową sposobnością do dziękczynienia za 50 lat kapłaństwa ks. kan. Stanisława Wójcika, proboszcza miejscowej wspólnoty w latach 2006-23.

Mszy świętej, w której uczestniczyli licznie kapłani, przyjaciele i parafianie, przewodniczył we wtorek 23 kwietnia sam jubilat, a homilię wygłosił biskup senior Ignacy Dec. Kaznodzieja zainspirowany czytaniami mszalnymi i życiem św. Wojciecha, podkreślił przesłanie wiary, cierpienia i świadectwa Chrystusowego.

CZYTAJ DALEJ

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

2024-04-22 14:36

[ TEMATY ]

świadectwo

nawrócenie

świadectwa

Adobe Stock

Była aktorka porno Bree Solstad została przyjęta do Kościoła katolickiego w Wielkanoc. Znana w mediach społecznościowych jako "Miss B", od początku roku publikuje na platformie X posty o swoim wstąpieniu do Kościoła katolickiego jako "Miss B Converted".

"Moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Płakałam z radości, kiedy po raz pierwszy przyjęłam ciało i krew Jezusa" - powiedziała amerykańskiemu portalowi „The Daily Signal”. W dniu 1 stycznia 2024 r. opublikowała na X: "Zdecydowałam się zaprzestać pracy seksualnej. Pokutować za moje niezliczone grzechy. Porzucić moje życie pełne grzechu, bogactwa, wad i próżnej obsesji na punkcie własnej osoby. To upokarzające doświadczenie, które przez wielu będzie wyśmiewane lub analizowane. Rezygnuję ze wszystkich moich dochodów i oddaję swoje życie Jezusowi" - napisała Solstad.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję