Reklama

Nie każdy biskup chodzi na pielgrzymki

Biskup Józef Szamocki ideę chrześcijańskiego pielgrzymowania kultywował od najmłodszych lat życia. Początkowo były to pątnicze wędrówki obejmujące miasta polskiego Wybrzeża. Kolejny etap to pielgrzymowanie, które zawiodło go do dalekich krajów i przyjęło formę posługi misyjnej. Obecnie, pełniąc funkcję biskupa pomocniczego diecezji toruńskiej, ks. dr Józef Szamocki nadal pielgrzymuje pieszo na Jasną Górę.

Niedziela toruńska 38/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Joanna Kruczyńska: - Dlaczego Ksiądz Biskup zdecydował się pielgrzymować?

Bp Józef Szamocki: - To jest związane z historią. Tak się złożyło, że któregoś roku, kiedy byłem w seminarium w Pelplinie, dowiedziałem się, że klerycy i znajomi, wędrują z północy do Częstochowy z pielgrzymką warszawską. Zapytano mnie, czy nie poszedłbym razem z nimi i tak to się zaczęło. W tamtych czasach niewiele było informacji na temat istnienia pielgrzymek. Zwyczaj pielgrzymowania nie był mi obcy, ponieważ w tradycji mojej rodzinnej parafii było coroczne, piesze wędrowanie na odpust Trójcy Świętej z Gdyni do Wejherowa: jednego dnia szliśmy, a drugiego wracaliśmy. Bywały takie pielgrzymki, gdzie władze nie pozwalały iść głównymi drogami, więc wówczas się szło dookoła. Pamiętam tę pielgrzymkę dokładnie - było jeszcze raz tak daleko.

- Pielgrzymował Ksiądz Biskup od najmłodszych lat, a do Częstochowy od czasów seminaryjnych. Na różnych etapach życia różny był udział w tych pielgrzymkach. Chciałabym zapytać o posługę biskupią, bo jednak nie każdy biskup chodzi na pielgrzymki…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Myślę, że stanowi to kontynuację osobistej potrzeby bycia pielgrzymem; pragnienie, by samemu korzystać z łask pielgrzymowania. Jest to wewnętrzne przekonanie, że to także moja droga, dzięki której dojdę do Nieba. Jednocześnie nowa posługa to nowe wyzwanie, a przecież biskup zawsze jest ze swoim Kościołem - tutaj akurat diecezja toruńska, toruńska pielgrzymka, w której też chodziłem i w której w latach osiemdziesiątych byłem kierownikiem jednej z grup. To po prostu potrzeba serca: by być z tymi, którzy pielgrzymują. Jako biskup czuję się bardzo zjednoczony z tą cząstką diecezji, bo przecież gdzie są akcje duszpasterskie, tam też są biskupi. Biskup Andrzej dojeżdża na pielgrzymki i w ten sposób towarzyszy pątnikom. Bywały takie lata, że gdy były jeszcze jakieś inne zajęcia w diecezji i ja nie mogłem pójść z pielgrzymami, przynajmniej odwiedzałem ich na pielgrzymkowym szlaku. Gdy Biskup Andrzej dojeżdża na pielgrzymkę, stara się choć przez jakiś czas wędrować z pątnikami. Zawsze też głosi słowo Boże. Moja obecność na szlaku pielgrzymkowym przejawia się w ten sposób, że jak już wędruję z pielgrzymką, to staram się iść cały dzień z jedną grupą i wtedy rzeczywiście dzielę los pielgrzyma od rana do wieczora: z jego postojami, posiłkami i wszystkim, co się dzieje. Włączam się także w pracę księży. W każdej grupie głoszę homilię. Ma to miejsce na ogół po pierwszym etapie wędrowania, jeszcze przed południem. Słowo to nawiązuje do programu duszpasterskiego. W tym roku przypatrywaliśmy się powołaniu, stąd na ten temat mówiłem. Droga także jest czasem wielu ważnych rozmów i często bardzo głębokich spowiedzi św.

- W naturalny więc sposób to Księdza Biskupa pielgrzymowanie różnie wyglądało. Zmieniają się ustroje polityczne, zmieniają się ludzie. Czy zatem kiedyś pielgrzymi byli inni niż teraz?

- Sądzę, że duch pielgrzymowania i to pragnienie oraz potrzeba są te same. Na pewno okoliczności pielgrzymowania, tak jak Pani zauważyła, są różne. Z pielgrzymką warszawską wędrowałem w drugiej połowie lat siedemdziesiątych. Wówczas już bardzo narastał w kraju stan kryzysu. Ludzie szli generalnie po to, aby w jakiś sposób wyrazić także i swój sprzeciw. Jednocześnie szukali u Pana Boga pomocy, bo skoro po ludzku nie było już możliwości naprawienia sytuacji to niech Pan Bóg sprawi cud. Pamiętam pielgrzymkę z 1978 r., gdzie naprawdę szły tłumy: było nas wtedy chyba 30 tysięcy! Obecnie ruch pielgrzymkowy zmienia swój charakter. Ludzie nie tylko wędrują do świętych miejsc. Podróże odbywają się różnymi środkami lokomocji po całym świecie. Zmieniła się zatem forma, dzięki czemu ruch pielgrzymkowy rozrasta się i łącznie pielgrzymów jest więcej niż wtedy, kiedy tłumy wędrowały na Jasną Górę. Ludzie nadal więc mają pragnienie pielgrzymowania i modlitewnego nawiedzania sanktuariów. Dzisiaj można bez problemów pielgrzymować do Ziemi Świętej, a nawet dalekiej Guadalupe, o czym przed laty nikomu nawet się nie śniło. Wspominając dawne pielgrzymki z Torunia, przypominam sobie te ogromne rzesze, które wędrowały z pragnieniem niesienia pomocy Ojcu Świętemu. Dzisiaj cała pielgrzymka liczy tylu uczestników, ile wtedy liczyła jedna wielka grupa. Nie zmieniają się jednak ludzie na trasie, nadal z wielką serdecznością goszczą pątników, przyjmując ich w o wiele lepszych warunkach niż przed laty. Zmieniły się czasy, ale optymistyczne jest to, że pielgrzymi nadal wędrują, mając tak wiele innych propozycji, których nie było przed laty.

Reklama

- Pielgrzymka więc idzie z duchem czasu, aczkolwiek Duch pozostaje ten sam...

- Tak, pragnienia serc są zupełnie te same. W tamtych czasach ludzie szli, szukając powołania, czy zanosili swoje problemy. Rytm pielgrzymki, a raczej to, co ukryte jest w danej grupie, najlepiej można usłyszeć na nowennach i modlitwach - prośbach, które są zanoszone. I przed laty i dzisiaj ludzie modlą się o rozeznanie powołania, o dobrego męża czy żonę, o nawrócenie taty, żeby mama miała lżej albo żeby ktoś znalazł pracę. Życie takie samo, jak kiedyś i takie samo oddawane Panu Bogu.

- Mówi się, „ach, ta dzisiejsza młodzież”, a przecież na pielgrzymki chodzi dużo młodych ludzi. Czym różnią się współcześni młodzi pątnicy od tych wędrujących kilkanaście lat temu?

- Myślę, że jest to ta sama młodzież, którą pamiętam sprzed lat. Ci młodzi ludzie potrzebują siebie nawzajem, potrzebują rozmów o wartościach wyższych. Trzeba jednoznacznie powiedzieć, iż jest to także młodzież często pokaleczona przez życie. Jednak, czy ona jest lepsza, czy gorsza? To trudny podział, bowiem niegdyś to po prostu była inna młodzież, bo miała inny świat zewnętrzny: bez komórek, bez SMS-ów, bez e-maili. Zmienił się także sposób ekspresji, wyrażania w grupie, co też jest po części efektem postępu technicznego. Zatem chyba nie można porównywać tej dzisiejszej z tamtą młodzieżą. Duch ofiarności pozostał ten sam, modlitwy te same i bąble na nogach te same. Nie jest to więc problem „lepszy - gorszy” tylko inny sposób wyrazu tego, co się w sercu czuje.

- Przeciwnicy pieszych pielgrzymek mówią często: „szkoda zdrowia, szkoda czasu”. Jak odeprzeć te argumenty?

- Ze zdrowiem zupełnie bym się nie zgodził, bo uważam, iż moją dość dobrą kondycję i zdrowie zawdzięczam temu właśnie, że chodzę. Ja naprawdę po każdej pielgrzymce nabieram sił, także fizycznych. Wędrując, człowiek wzmacnia odporność na ból, ćwiczy pokonywanie przeciwności - po prostu hartuje się. Te same argumenty można podać każdemu, kto wybiera się nad wodę: szkoda zdrowia, bo reumatyzmu dostaniesz albo szkoda zdrowia, bo idziesz w góry, a po co się będziesz męczył. Jest to więc argument nie do przyjęcia, bo ludzie na pielgrzymce wręcz przeciwnie: odzyskują zdrowie. Jeśli chodzi o czas to zależy od koncepcji tego, jak ja ten czas chcę spędzać. Tak naprawdę szkoda czasu na siedzenie cały dzień przed komputerem czy telewizorem. Lepiej wyjść do ludzi, otworzyć się na nich i na Pana Boga tym samym. Generalnie rzecz biorąc ci, co zaczynają chodzić na pielgrzymki, bardzo często na nie wracają i nie wyobrażają sobie roku bez pielgrzymki. Nie żałują czasu, a raczej tak go sobie organizują, by móc pójść na pielgrzymkę.

- Na czym zatem polega fenomen pieszych pielgrzymek?

- Myślę, że to jest odpowiedź na tajemnicę obecności Pana Boga w naszym życiu. Wiemy, że człowiek jest pielgrzymem, bo w jakiś sposób zostało nam to objawione. Najbardziej czytelnym obrazem naszego pielgrzymowania do Pana Boga jest właśnie piesza pielgrzymka. To wtedy najbardziej identyfikujemy się z tym, co jest w nas samych - wtedy najbardziej jesteśmy pielgrzymami.

- Hasłem przewodnim tegorocznej, już 29., Toruńskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę było zawołanie „Przypatrzcie się powołaniu waszemu”. Czy zauważył może Ksiądz Biskup jakieś owoce tej pielgrzymki?

- Jak w każdej dotychczasowej pielgrzymce owoce są przed nami. W Kiedrzyniu podczas Mszy św. na zakończenie, przypatrując się swemu powołaniu, ukazaliśmy sobie nieco inną perspektywę. My idziemy do Pana Boga i pielgrzymujemy, ale tak prawdę powiedziawszy z naszej przyszłości: z jutra, z pojutrza, z tego, co będzie za pięć czy dziesięć lat, przychodzi Pan Bóg. On przychodzi nie zza pleców, tylko z przodu, wychodzi nam na spotkanie. On jest przed nami - w wieczności, do której zmierzamy. Pięć lat temu w Kiedrzyniu udzielałem ślubu parze młodych ludzi. To byli pielgrzymi: Tomek i Kasia. W tym roku przyjechali z małym Jakubem. I po pięciu latach widzimy owoc: pielgrzymkowe małżeństwo, odnalezione powołanie, owoc ich miłości - szczęśliwi, młodzi ludzie. W powołaniu do życia jest ukryta droga - konkretne powołanie, jak to życie zrealizować.

- Jak zatem przekonać kogoś, kto jest przeciwny chodzeniu na piesze pielgrzymki?

- Nie umiałbym przekonywać kogoś, kto nie chce być przekonany, bo trzeba uszanować wolną wolę. Myślę, że to jest dar, łaska i kto chwyci tę łaskę, to najczęściej pozostaje w nim na lata.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież do kanosjanów i gabrielistów: kapituła generalna to moment łaski

2024-04-29 20:12

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Grzegorz Gałązka

Franciszek przyjął na audiencji przedstawicieli dwóch zgromadzeń zakonnych kanosjanów i gabrielistów przy okazji przeżywanych przez nich kapituł generalnych. Jak podkreślił, spotkanie braci z całego zgromadzenia jest wydarzeniem synodalnym, fundamentalnym dla każdego zakonu, i stanowi moment łaski.

„Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość spotykają się na kapitule przez wspominanie, ewaluację i pójście naprzód w rozwoju zgromadzenia” - mówił Franciszek. Wyjaśniał następnie, że harmonia między różnorodnością jest owocem Ducha Świętego, mistrza harmonii. „Jednolitość czy to w instytucie zakonnym, czy w diecezji, czy też w grupie świeckich zabija. Różnorodność w harmonii sprawia, że wzrastamy” - zaznaczył Ojciec Święty.

CZYTAJ DALEJ

Meksyk: Porwanie biskupa słynącego z prób mediacji między kartelami narkotykowi

2024-04-30 09:24

[ TEMATY ]

Meksyk

Episkopat Flickr

Emerytowany biskup rzymskokatolicki, który zasłynął z prób mediacji między kartelami narkotykowymi w Meksyku, został porwany – poinformowała w poniedziałek Meksykańska Rada Biskupów.

Przywódcy kościoła w Meksyku powiedzieli, że ks. Salvador Rangel zaginął w sobotę i w oświadczeniu wezwali porywaczy do jego uwolnienia.

CZYTAJ DALEJ

RPA: zastrzelono kolejnego kapłana

2024-04-30 13:10

[ TEMATY ]

morderstwo

RPA

Unsplash/pixabay.com

Biskupi Republiki Południowej Afryki potępili zabójstwo katolickiego księdza w stolicy kraju - Pretorii. Ks. Paul Tatu ze Zgromadzenia Najświętszych Stygmatów, który został zastrzelony, był byłym wieloletnim rzecznikiem prasowym Konferencji Episkopatu RPA. Jego przewodniczący, biskup Sithembele Sipuka, wezwał w poniedziałek rząd kraju do podjęcia "natychmiastowych i skutecznych środków" w celu ochrony ludności.

Kilka tygodni temu inny ksiądz został zastrzelony w kościele w mieście Tzaneen na północy kraju. "Ważne jest, aby podkreślić, że śmierć ks. Paula Tatu nie jest odosobnionym incydentem, ale szokującym przykładem upadku bezpieczeństwa i moralności, którego doświadczamy w RPA" - powiedział bp Sipuka. Morderstwa niewinnych ludzi stały się "pandemią".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję