Reklama

Wojenne Kutno

Właśnie tutaj rozegrała się największa bitwa Kampanii Wrześniowej. Walki toczone od 9 do 22 września 1939 r. znane są dziś jako Bitwa nad Bzurą albo Bitwa pod Kutnem.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kutno liczy blisko 50 tys. mieszkańców. Jest więc, obok Skierniewic, największym miastem w diecezji łowickiej. Największą i najstarszą jest parafia św. Wawrzyńca, diakona i męczennika. Jej proboszczem i zarazem dziekanem od 18 lat jest ks. prał. Stanisław Pisarek. Przez te wszystkie lata poznał wiele osób, które pamiętały tragiczny okres II wojny światowej oraz heroizm miejscowych kapłanów.

Prymas Hlond na plebanii

Na plebanii, na ścianach, uwagę zwracają szable, obrazy, różne fotografie. Pewnie dla księdza proboszcza najcenniejsze są te z Janem Pawłem II.
Kiedyś mury tej plebanii były niemymi świadkami wielu tragicznych wydarzeń. Najgorsze przeszli księża pracujący tu w czasie II wojny światowej. 6 października 1941 r. Niemcy aresztowali ówczesnego proboszcza bł. ks. Michała Woźniaka i wikariusza bł. ks. Michała Oziębłowskiego. Również na tej plebani w pierwszych dniach wojny, w drodze z Poznania do Warszawy zatrzymał się Prymas Polski kard. August Hlond. Tę wizytę wspomina w swych zapiskach ks. prał. Woźniak. - Gdy pytałem się Prymasa o sytuację, pocieszał nas, że do nas Niemcy nie dojdą. Sam widział wielkie umocnienia nad Wartą i wielką liczbę naszych wojsk - odnotował we wspomnieniach ks. Woźniak. - Nie wiem, czy Prymas mówił to szczerze, czy tylko, aby nas pocieszyć” - pisze błogosławiony kapłan.
Jedno jest pewne. Kard. Hlond wówczas się pomylił. Bowiem kilka dni później rozegrała się tu największa bitwa Kampanii Wrześniowej. Walki toczone od 9 do 22 września 1939 r. znane są dziś jako Bitwa nad Bzurą albo Bitwa pod Kutnem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kutnowscy błogosławieni

W pierwszych dniach wojny Kutno było bardzo mocno bombardowane. Podczas nalotów zarówno ówczesny proboszcz ks. prał. Michał Woźniak, jak i wikariusz ks. Michał Oziębłowski wzięli ze sobą święte oleje oraz Najświętszy Sakrament i ruszyli w miasto. Tych, którzy jeszcze żyli, rozgrzeszali i udzielali sakramentów. Kiedy wieczorem wracali na plebanię, byli prawie bez sił, a ich sutanny ociekały krwią. Do tego stopnia, że ludzie, którzy ich widzieli po drodze, myśleli, iż kapłani także są ranni.
Kutnowscy kapłani przez pierwsze dwa lata okupacji, mimo wielu represji, byli bardzo gorliwymi duszpasterzami. Aż przyszła jesień 1941 r. Wtedy zaczęły się aresztowania. - Tu, w Kutnie, zostali uwięzieni prawie wszyscy księża. Przetrwali tylko ci, którzy zdążyli się ukryć - mówi ks. Pisarek.
Bł. ks. Woźniak wiedział, że zostanie aresztowany. Miał nawet propozycję ucieczki i ukrycia się. Jednak nie skorzystał z tego. Wieczorem 5 października poprosił na rozmowę swojego wikariusza ks. Michała Oziębłowskiego. - Obydwaj jesteśmy na liście przeznaczonych do aresztowania - oznajmił wówczas ks. Woźniak. - Ja jestem tutaj proboszczem. A parafia to jest mój posterunek, na który skierował mnie biskup. Dlatego tu pozostanę do końca - wyznał ks. Woźniak. - Ale ksiądz jest jeszcze młody i będzie potrzebny Kościołowi. Niech ksiądz się ratuje - apelował proboszcz do swojego wikariusza.
Mimo próśb ks. Oziębłowski również był nieugięty. - Mnie ksiądz biskup także tu posłał. Przecież mamy takie samo kapłańskie zadania. Ja również na posterunku zostaję. Niech się dzieje wola Boża - stanowczo oznajmił bł. ks. Oziębłowski.
Rankiem po tej wieczornej rozmowie przyjechał pod plebanię samochód. Obaj zostali aresztowani. Nigdy już do Kutna nie powrócili. Zginęli męczeńską śmiercią w Dachau.
Jan Paweł II w 1999 r. beatyfikował obydwu kapłanów z parafii św. Wawrzyńca w Kutnie. - Pamiętam wielką radość naszych parafian, kiedy dowiedzieliśmy się, że do grona błogosławionych II wojny światowej dołączą również nasi kapłani - wspomina ks. Pisarek. - Uważamy ich za największych bohaterów naszego miasta - dodaje.

Reklama

Jadłodajnia i nowa kaplica

Choć pamięć o tragicznych wydarzeniach nadal jest żywa wśród mieszkańców Kutna, to jednak dziś miasto ma inne problemy. W mieście bardzo dużym problemem społecznym jest alkoholizm. To niestety widać wyraźnie na jego ulicach i skwerach.
Z myślą o chorych i potrzebujących parafialny oddział Caritas otworzył jadłodajnię pw. Błogosławionych Męczenników Kutnowskich. Mieści się ona w starym, opuszczonym budynku przy dworcu kolejowym. Został on wyremontowany i udostępniony dla potrzebujących, aby każdy mógł zjeść ciepły posiłek w godnych warunkach.
W jadłodajni panuje duży ruch. Od razu widać, jacy ludzie tu się stołują. Na większości twarzy ostrym kolorem rysuje się choroba, na którą cierpią. - To alkoholizm - mówi Elżbieta Szczepaniak, kierowniczka jadłodajni, od wielu lat zajmująca się rozwiązywaniem problemów alkoholowych. - Naszych klientów znam już od wielu lat. Niektórzy z nich to prawdziwi weterani - żartuje.
Codziennie z czynnej od trzech miesięcy jadłodajni korzysta kilkadziesiąt osób. I pewnie zimą będzie ich więcej. - Już wiedzą, że muszą przyjść do nas trzeźwi. Bowiem pijanym obiadów nie wydajemy - tłumaczy Elżbieta Szczepaniak. Kierowniczka jadłodajni, oprócz wydawania obiadów, stara się wszystkich przekonać, że warto się leczyć.
Okolice dworca są najgorszą dzielnicą Kutna. Miejsce, gdzie kręcą się „pijaczki” i złodziejaszki. - Ale przecież Kościół jest od tego, aby pomagać także tym, którzy są na dnie. Trzeba dostrzec Boga w każdym człowieku - mówi ks. Pisarek.
Jednak nadzieja jest zawsze. Między innymi dlatego tuż obok jadłodajni w opuszczonej sali gimnastycznej została utworzona obszerna kaplica pw. Błogosławionych Męczenników Kutnowskich. Na podłodze widać jeszcze malowane linie, które wyznaczały pole gry do siatkówki czy koszykówki. - W każdą niedzielę mamy tu ok. 150 osób na Mszy św. - mówi ks. Pisarek. - W tej dzielnicy mieszka także dużo starszych osób, dla których wyprawa do najbliższego kościoła jest zbyt uciążliwa. Dlatego też z chęcią przychodzą tutaj na Mszę. - I nawet panowie z jadłodajni czasami do nas przychodzą - podkreśla Proboszcz. - Można powiedzieć, że oni nie chcieli przyjść do kościoła, to Kościół przyszedł do nich. Najpierw ich nakarmił, a teraz zaprasza na modlitwę - mówi pan Adam, który zajmuje się utrzymaniem nowej kaplicy.

Reklama

Uczy i wychowuje

Jadłodajnia i nowa kaplica to tylko jedna z nielicznych inicjatyw parafii św. Wawrzyńca. W ciągu ostatnich lat udało się stworzyć zespół szkół katolickich. Młodzież i dzieci w Kutnie mogą rozpocząć katolicką edukację już od przedszkola, a skończyć na maturze. Obecnie parafia prowadzi szkołę podstawową, dwa gimnazja, liceum oraz przedszkole.
- Nasze liceum dorobiło się już absolwentów. Maturzyści doskonale zdali egzamin dojrzałości i bez większych problemów dostali się na wymarzone kierunki studiów - z dumą podkreśla Ksiądz Proboszcz. Podobną renomę zdobyło sobie przedszkole prowadzone przez siostry pasjonistki, do którego dzieci trzeba zapisywać na dwa lata przed przyjęciem.
Zdaniem ks. Pisaraka utworzenie szkół katolickich w Kutnie, to nic innego jak realizacja zamierzeń jego błogosławionego poprzednika, ks. Michała Woźniaka. Bowiem to on przed wojną robił wszystko, aby dać dzieciom i młodzieży wychowanie i dobre wykształcenie.
Jednak szkoły katolickie to nie jedyny sukces kutnowskiego dziekana. Przy parafii działa prężnie Przymierze Rodzin, które prowadzi świetlicę dla dzieci z biednych rodzin. - W ciągu 12 lat naszej pracy bardzo wiele dzieciaków udało się „wyprostować” - podkreśla ks. Pisarek. Jego zdaniem wiele dzieci ukończyło szkoły dzięki zaangażowaniu Przymierza Rodzin i nauczycieli wolontariuszy, którzy chcą poświęcać swój czas. W świetlicy wypracowano już pewien sprawdzony system wychowawczy. Dzieci najpierw odrabiają lekcje, później idą do kaplicy na adorację Najświętszego Sakramentu, a dopiero później dostają obiad. - Jak trochę popracują, pogłówkują i pomodlą się, to czeka ich nagroda - wyjaśnia Ksiądz Prałat.

Reklama

Ks. prał. Stanisław Pisarek

proboszcz parafii św. Wawrzyńca w Kutnie, dziekan kutnowski

Za największy duszpasterski „sukces” uważam udostępnienie całodziennej adoracji w bocznej kaplicy kościoła św. Wawrzyńca. Codziennie widzę jak bardzo adorowany Chrystus jest temu miastu potrzebny. Przychodzi tu bardzo wiele osób chorych, zapłakanych, rozmodlonych oraz bardzo dużo młodych.
Sam również często się modlę w naszej adoracyjnej kaplicy. Jak tylko mam jakiś kłopot, to idę, klękam i mówię: Panie Boże, pomóż... i pomaga!

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wniebowstąpienie Pańskie

Niedziela podlaska 21/2001

[ TEMATY ]

wniebowstąpienie

Monika Książek

Czterdzieści dni po Niedzieli Zmartwychwstania Chrystusa Kościół katolicki świętuje uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Jest to pamiątka triumfalnego powrotu Pana Jezusa do nieba, skąd przyszedł na ziemię dla naszego zbawienia przyjmując naturę ludzką.

Św. Łukasz pozostawił w Dziejach Apostolskich następującą relację o tym wydarzeniu: "Po tych słowach [Pan Jezus] uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: ´Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba´. Wtedy wrócili do Jerozolimy z góry, zwanej Oliwną, która leży blisko Jerozolimy, w odległości drogi szabatowej" (Dz 1, 9-12). Na podstawie tego fragmentu wiemy dokładnie, że miejscem Wniebowstąpienia Chrystusa była Góra Oliwna. Właśnie na tej samej górze rozpoczęła się wcześniej męka Pana Jezusa. Wtedy Chrystus cierpiał i przygotowywał się do śmierci na krzyżu, teraz okazał swoją chwałę jako Bóg. Na miejscu Wniebowstąpienia w 378 r. wybudowano kościół z otwartym dachem, aby upamiętnić unoszenie się Chrystusa do nieba. W 1530 r. kościół ten został zamieniony na meczet muzułmański i taki stan utrzymuje się do dnia dzisiejszego. Mahometanie jednak pozwalają katolikom w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego na odprawienie tam Mszy św.

CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio ze wschodu. Św. Leopold Mandić

[ TEMATY ]

święci

en.wikipedia.org

Leopold Mandić

Leopold Mandić

W jednej epoce żyło dwóch spowiedników, a obaj należeli do tego samego zakonu – byli kapucynami. Klasztory, w których mieszkali, znajdowały się w tym samym kraju. Jeden zakonnik był ostry jak skalpel przecinający wrzody, drugi – łagodny jak balsam wylewany na rany. Ten ostatni odprawiał ciężkie pokuty za swych penitentów i skarżył się, że nie jest tak miłosierny, jak powinien być uczeń Jezusa.

Gdy pierwszy umiał odprawić od konfesjonału i odmówić rozgrzeszenia, a nawet krzyczeć na penitentów, drugi był zdolny tylko do jednego – do okazywania miłosierdzia. Jednym z nich jest Ojciec Pio, drugim – Leopold Mandić. Obaj mieli ten sam charyzmat rozpoznawania dusz, to samo powołanie do wprowadzania ludzi na ścieżkę nawrócenia, ale ich metody były zupełnie inne. Jakby Jezus, w imieniu którego obaj udzielali rozgrzeszenia, był różny. Zbawiciel bez cienia litości traktował faryzeuszów i potrafił biczem uczynionym ze sznurów bić handlarzy rozstawiających stragany w świątyni jerozolimskiej. Jednocześnie bezwarunkowo przebaczył celnikowi Mateuszowi, zapomniał też grzechy Marii Magdalenie, wprowadził do nieba łotra, który razem z Nim konał w męczarniach na krzyżu. Dwie Jezusowe drogi. Bywało, że pierwszą szedł znany nam Francesco Forgione z San Giovanni Rotondo. Drugi – Leopold Mandić z Padwy – nigdy nie postawił na niej swej stopy.

CZYTAJ DALEJ

43. rocznica zamachu na Jana Pawła II

2024-05-12 22:59

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Adam Bujak, Arturo Mari/Biały Kruk

43 lata temu, 13 maja 1981 roku, miał miejsce zamach na życie Jana Pawła II. Podczas audiencji generalnej na placu św. Piotra w Rzymie, o godz. 17.19 uzbrojony napastnik Mehmet Ali Agca, oddał w stronę Ojca Świętego strzały.

Wybuchła panika, a papieża, ciężko ranionego w brzuch i w rękę natychmiast przewieziono do kliniki w Gemelli, gdzie rozpoczęła się kilkugodzinna dramatyczna walka o jego życie. Cały świat w ogromnym napięciu śledził napływające doniesienia. Wszyscy zadawali sobie pytanie, czy Jan Paweł II przeżyje. Dziś miejsce zamachu na papieża upamiętnia płytka w bruku po prawej stronie przy kolumnadzie Placu św. Piotra.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję