Reklama

Zamek Królewski coraz piękniejszy

Całkowicie zdewastowany przez hitlerowców, po wojnie odbudowany dzięki staraniom wszystkich Polaków. W tym roku planowane jest zakończenie kolejnych plan inwestycyjnych związanych z jego renowacją.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zamek Królewski w Warszawie przetrwał prawie całą wojnę. Stopniowo w jej trakcie niszczony i grabiony, pod koniec wojny został całkowicie wysadzony przez Niemców w powietrze. - Dokładnie nie wiadomo, kiedy to się stało, wcześniejsze badania mówiły o listopadzie 1944 r., jednak na podstawie zdobytych mikrofilmów wywiadu radzieckiego możemy stwierdzić, że miało to miejsce znacznie wcześniej. Zamek zniszczono prawdopodobnie już we wrześniu 1944 r. - mówi Bożena Wiórkiewicz, pełnomocnik dyrektora Zamku Królewskiego. Kiedy pytam, dlaczego stało się to dopiero w 1944 r., chociaż plany jego zniszczenia pojawiły się na początku wojny, Wiórkiewicz odpowiada: - Niemcy od początku mieli kłopoty, wojna nie szła po ich myśli. Już w 1939 r. w zamkowych murach wiercili otwory, w które miały być włożone ładunki dynamitu. Ale kiedy już zdecydowali się na zniszczenie królewskiej siedziby, zrobili to doszczętnie. Pozostały jedynie gruzy.
Aby ocalić najcenniejsze dzieła sztuki - obrazy, arrasy, meble, zabytkową porcelanę, w pierwszych dniach wojny zaczęto je ukrywać. Akcją kierował osobiście kustosz Kazimierz Brokl. Gdy pierwszy pocisk artyleryjski uderzył w narożnik Zamku, kustosz sam przeniósł urnę z sercem Tadeusza Kościuszki z kaplicy zamkowej do podziemi katedry św. Jana. Kilka dni później sam prowadził akcję gaszenia pożaru. Gdy wydawało się, że sytuacja jest już opanowana, Kazimierza Brokla śmiertelnie ranił nagle odłamek pocisku. Na wieży cały czas, aż do kapitulacji Warszawy 28 września, powiewała polska flaga.

Odbudowa

„Unicestwienie zamku było tylko pozorne. W powietrze wysadzono jedynie mury” - tak sytuację zniszczenia symbolu naszej państwowości ocenił Jerzy Lileyko. Ocalało jednak wiele dzieł sztuki, przechowanych głównie w gmachu Muzeum Narodowego. Bezpośrednio po wojnie odnaleziono też mnóstwo eksponatów wywiezionych za granicę.
26 stycznia 1971 r. zawiązał się Obywatelski Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie. Tysiące mieszkańców miasta i całej Polski przepracowało społecznie tysiące godzin. Do pomocy włączyli się również profesorowie wyższych uczelni, instytucje naukowe, przedsiębiorstwa, wojsko, szkoły i inne organizacje. Kiedy wzniesione zostały na nowo mury, rozpoczęto prace we wnętrzach Sali Mirowskiej, pokoju Oficerskiego, Sali Canaletta, kaplicy królewskiej, dawnej Sali Audiencyjnej, garderoby i gabinetu króla. Przywrócono także pierwotny wygląd tzw. Komnatom Jagiellońskim i dawnej Izbie Poselskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Zaplecek królewskiego tronu

Wiele czasu upłynęło, zanim został zrekonstruowany zaplecek tronu królewskiego, niegdyś wyhaftowany w orły. Kiedy do Warszawy w 1939 r. przybył generalny gubernator Hans Frank, miał odcinać orzełki scyzorykiem i oddawać niemieckim oficerom. Nie było żadnych źródeł archiwalnych, na podstawie których można by odtworzyć pierwotny wygląd królewskiego zaplecka. - Na początku lat 90. dostaliśmy nagle sygnał ze Stanów Zjednoczonych od pewnej rodziny polskiego pochodzenia, że w ich posiadaniu znajduje się podobny orzeł - opowiada pani pełnomocnik.
Zaczęliśmy więc korespondować. Okazało się, że amerykański żołnierz na niemieckim bazarze kupił z okazji urodzin swojej żonie, Polce, tego właśnie orzełka. Po dogłębnych badaniach stwierdziliśmy, że orzeł będący własnością tej rodziny jest naszym, warszawskim orzełkiem - podkreśla moja rozmówczyni.
- Nie mieliśmy jednak takiej sumy pieniędzy, jaka była potrzebna do jego nabycia. Wtedy przyszedł z pomocą Andrzej Ciechanowiecki, żołnierz AK, więzień Wronek i Rawicza. Pan Andrzej w latach 50. wyjechał za granicę, a teraz słysząc o potrzebie pomocy, kupił z własnych pieniędzy odnalezionego orła i podarował nam. Umożliwiło to zrekonstruowanie zaplecka, którego tło składało się z kilkudziesięciu orłów, a wyhaftowanie jednego zajęło ok. 3 miesięcy.

Reklama

Remonty

Pan Andrzej Ciechanowiecki do dzisiaj pomaga warszawskiemu Zamkowi w odzyskiwaniu utraconego mienia. Prowadząc własną działalność antykwaryczną ciągle odnajduje po świecie jakieś eksponaty będące niegdyś jego wyposażeniem. Otworzył też Fundację służącą zwrotowi skradzionych i wywiezionych dzieł sztuki. - Przekazał nam również dwie ogromne kolekcje numizmatyczne oraz obrazy - Bożena Wiórkiewicz chwali hojnego darczyńcę.
Obecnie na Zamku prowadzone są inwestycje na ogromną skalę. Jedną z nich jest generalny, pierwszy od czasów wojny, remont Pałacu pod Blachą. Wzniesiony w stylu późnobarokowym, obok Biblioteki Królewskiej jest jedynym budynkiem zamkowym, którego mury i częściowo dekoracje wnętrz ocalały podczas wojny.
- Remont trwa już trzy lata i w tym roku planowane jest jego zakończenie. Finansowanie inwestycji jest możliwe dzięki środkom z budżetu państwa i dużym nakładom Unii Europejskiej. W przyszłości w Pałacu znajdą się dwie stałe wystawy - poświęcona księciu Poniatowskiemu oraz ekspozycja kobierców wschodnich, będąca największym zbiorem w tej części Europy.
Kolejną inwestycją jest remont arkad Kubickiego, czyli ulicy zaprojektowanej przez Jakuba Kubickiego w czasach Królestwa Polskiego. Później - będzie zakładany ogród królewski. W takim stylu, w jakim znajdował się przed wojną.

My też możemy pomóc

Zamek Królewski jest Państwową Instytucją Kultury, a co z tym się wiąże, od każdej darowizny pieniężnej musi odprowadzać podatek. - Dlatego też ofiarodawcy raczej kupują nam dzieła sztuki, oddają niejednokrotnie rodzinne pamiątki - informuje Bożena Wiórkiewicz.
Prężnie działa ponadto Towarzystwo Przyjaciół Zamku, które ze składek członków finansuje zakup eksponatów na aukcjach. Każdy z nas może wesprzeć działalność Towarzystwa, przekazując 1% swojego podatku na jego działalność.
Jeszcze jednym źródłem finansowania jest dochód ze sprzedaży biletów. Ciekawi mnie, jak pracownicy oceniają liczbę przybywających tu turystów. - Nie jest źle, ale Warszawa nie jest najatrakcyjniejszym ośrodkiem turystycznym. Gdyby rozbudować infrastrukturę i zaplecze noclegowo-gastronomiczne, z pewnością z tą statystyką byłoby lepiej - mówią pracownicy.

Reklama

Hejnał Warszawski

Godzina 11.15. Z wieży Zamku Królewskiego dobywa się melodia, a zaciekawieni przechodnie zatrzymują się, słuchają… Niewielu z nich zapewne wie, że to melodia Hejnału Warszawskiego. Grana trzykrotnie podkreśla trzy wartości: Bóg, Honor i Ojczyzna. Upamiętnia pierwsze bombardowanie zamku przez nazistów podczas wojny, kiedy to wskazówki zegara zatrzymały się na godzinie 11.15, by ponownie ruszyć po kilkudziesięciu latach, 3 maja 1995 r.
Właśnie wychodzi grupa zwiedzających. Pytam, czy im się w Zamku podobało. Młoda dziewczyna, Cindy, mówi polszczyzną z akcentem brytyjskim: - To naprawdę piękne. Słyszałam, że wojna całkowicie zrujnowała Zamek. To wspaniałe, co zrobiliście. Wy, Polacy, możecie być z siebie dumni!
Pani Maria przyjechała do Warszawy z Gdańska. - Chciałam zobaczyć Starówkę - mówi. - Moi rodzice przeżyli wojnę, ojciec walczył w oddziałach powstańczych. Znam te czasy z ich opowieści. Warszawa dzisiaj jest piękna, a Zamek to powód do narodowej dumy. Odbudowaliśmy go przecież staraniem całego narodu - mówi kobieta, a na jej twarzy widać wyraźne wzruszenie.
Młode małżeństwo z dzieckiem też nie szczędzi pochwał: - Poświęciliśmy koło dwóch godzin, by wszystko zobaczyć. Najbardziej podobała nam się sala Canaletta. Nasz synek na pewno nie wszystko zrozumiał, ale przecież dziecko trzeba uczyć od małego. Niech młode pokolenie będzie na miarę swoich przodków, którzy budowali ze zgliszczy swoją stolicę.

Zamek Królewski

Kiedyś był nie tylko rezydencją królewską, lecz także siedzibą najwyższych władz państwa: Sejmu i licznych urzędów koronnych. Nazywany „gmachem publicznym” mieścił kancelarię królewską, urzędy: podskarbiego, marszałkowski oraz grodzki z izbą sądową i archiwum ksiąg. Ze względu na pełnione przez niego funkcje urzędowe, królowie często budowali na przedmieściach miasta swoje własne rezydencje. Był symbolem potęgi dawnej Rzeczpospolitej. Ale nie tylko.
Pamiętał też czasy Księstwa Warszawskiego, panowanie cara, powstań narodowych. Zawsze kojarzony z walką o niepodległość, stał się miejscem krwawo tłumionych zrywów ludu stolicy. Uwieczniali go w swoich dziełach malarskich i literackich najwięksi artyści - Matejko, Norwid, Słowacki.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież w Wenecji: paradoksalnie, pobyt w więzieniu może oznaczać nowy początek

2024-04-28 09:16

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA

Paradoksalnie, pobyt w zakładzie karnym może oznaczać początek czegoś nowego, poprzez ponowne odkrycie nieoczekiwanego piękna w nas samych i w innych, czego symbolem jest wydarzenie artystyczne, które gościcie i do którego projektu aktywnie wnosicie swój wkład" - powiedział Franciszek do kobiet osadzonych w Zakładzie Karnym Wenecja-Giudecca. W nim znajduje się Pawilon Stolicy Apostolskiej na 60. Międzynarodowej Wystawie Sztuki - La Biennale w Wenecji.

Papież zapewnił kobiety, osadzone w Zakładzie Karnym w Giudecca, że zajmują one szczególne miejsce w jego sercu.

CZYTAJ DALEJ

Z Biskupem Wojtyłą szła do chorych

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 14-16

[ TEMATY ]

wywiad

Hanna Chrzanowska

www.hannachrzanowska.pl

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Hanna Chrzanowska uświadamia nam, że nasze życie to przede wszystkim służba drugiemu człowiekowi. Świadectwem życia wzywa nas do bezinteresownego otwarcia się na potrzeby bliźnich, zwłaszcza chorych i cierpiących – mówi dyrektor Domu Polskiego Jana Pawła II w Rzymie ks. Mieczysław Niepsuj, rzymski postulator procesu beatyfikacyjnego krakowskiej pielęgniarki, w rozmowie z Marią Fortuną-Sudor.

Maria Fortuna-Sudor: – Proszę powiedzieć, jak Ksiądz Dyrektor został postulatorem w procesie beatyfikacyjnym Hanny Chrzanowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Ks. Wojciech Węgrzyniak zaznacza, że „od czasu do czasu zastanawiamy się, co jest najważniejsze, cośmy powinni przede wszystkim w życiu robić”. Biblista wskazuje, że odpowiedź znajduje się w dzisiejszej Ewangelii. „Przede wszystkim powinniśmy trwać w Chrystusie” - mówi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję