Budowanie każdego Kościoła wymaga ogromnego poświęcenia i zaangażowania.
W dzisiejszych czasach nie jest łatwo wziąć odpowiedzialność za tworzenie
nowej parafii, nowej wspólnoty ludzi wierzących, odpowiedzialność
za budowanie także kościoła materialnego. A jednak ktoś to musi robić.
Ktoś musi podjąć decyzję, że decyduje się na duchowe i materialne
tworzenie parafii. Wydawałoby się, że obecne czasy sprzyjają budowaniu
obiektów sakralnych. Innego zdania jest wielu księży proboszczów,
którzy mają porównanie z tamtych i obecnych lat.
Po rozświetlonych ulicach Ostrowi Mazowieckiej w mroźny
wieczór, po zaśnieżonych dróżkach, wędrują duże grupy ludzi w stronę
ulicy Pasterskiej. W niedzielny dzień taki widok nie pozostawia żadnych
wątpliwości: ludzie idą do kościoła. Widać i dzieci, które z zaufaniem
trzymają się mocno swoich rodziców. Dorastająca córka przytula się
w drodze do swojej mamy. Tak widocznie czuje się najbezpieczniej.
Młode chłopaki skuleni do granic wytrzymałości przyspieszają kroku,
bo jeszcze trzeba zdążyć się ubrać w białą komżę, są ministrantami.
Samochody czekają w długiej kolejce, by w końcu wjechać na plac przy
kościele. Panowie policjanci, ci również zmarznięci, kierują ruchem,
by każdemu wystarczyło miejsca na parkingu. Starsze panie zatrzymują
się tuż przed wejściem do kościoła: "Zobacz, doczekaliśmy się świątyni
i to jakiej" - rozmawiają. Zaglądam do środka, nie wierzę. Zastanawiam
się, ile można zrobić przez rok czasu? Przecież pamiętam tę zimną
Pasterkę z 24 grudnia 2000 r. Pamiętam gołe ściany, nierówną posadzkę,
ledwo wiszące kolorowe żarówki pękające pod wpływem zimna. Pamiętam
skromne prezbiterium przykryte niedbale dywanem, choinki, które chyba
zapomniały cieszyć się Bożym Narodzeniem. I pamiętam twarze ludzi,
na których rysowało się pytanie: Czy zdołamy pobudować do końca dom
Bogu? Wtedy, rok temu, optymizmu nie zabrakło tylko księdzu Mirosławowi,
proboszczowi, który wyrażał radość, że budowa powoli idzie do przodu.
Celebrujący Pasterkę biskup Stanisław zachęcał, aby budowla szła
w parze z budowaniem wrażliwych ludzkich serc. To wszystko chyba
się spełniło. Bo są i serca wrażliwe, i duma, że jest tak ładnie.
Miniony rok wszystko zmienił. Kosztowało to zapewne wiele pracy,
wysiłku, wiele nerwów, nieprzespanych nocy. Ale to wszystko stało
się darem dla Boga i Jego Matki. Taki właśnie dar w postaci nowego
kościoła składają już od dziesięciu lat parafianie z parafii pw.
Chrystusa Dobrego Pasterza wraz ze swoim proboszczem - ks. kan. Mirosławem
Mierzejewskim.
Pod koniec 2001 r. biskup Stanisław pobłogosławił i poświęcił
mury powstającego kościoła. Powiedział, że każdy kościół jest widocznym
znakiem obecności wśród ludzi Boga. Jest także świadectwem miłości
ludzi względem Tego, na którego czekaliśmy w adwentowy czas.
Ksiądz Proboszcz przedstawił, jakie były początki, nadzieje,
ludzkie zaangażowanie i jaka była modlitwa na początku tworzenia
parafii. Nakreślił dokładnie to wszystko, co stanowiło wtedy, 10
lat temu, wielki znak zapytania. Ksiądz Proboszcz niejednokrotnie
też wracał do słowa "wdzięczny". Jak sam powiedział: "Było i jest
za co ludziom dziękować". Ci, co nie mieli już sił pracować fizycznie,
wspomagali modlitwą, dobrą radą, szczerą ofiarą. Inni przychodzili
do pracy jak "ewangeliczni najemnicy". Nie liczyli minut, godzin
- liczyło się dzieło Boga.
Dziś, nie ma co ukrywać, kościół w Ostrowi Mazowieckiej
jest chlubą miasta. I chociaż jeszcze tyle do zrobienia, to nikt
nie czuje strachu przed czekającą go pracą. Dobry Pasterz potrafił
wokół siebie zgromadzić dobre serca. I niech tak zostanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu