ANNA BINIEK: - Jak z perspektywy Białołęki wygląda warszawski bałagan?
JERZY SMOCZYŃSKI: - Mieszkam w Warszawie od
urodzenia, a w samorządzie funkcjonuję od 12 lat. Doskonale pamiętam
czasy, kiedy Warszawa była jednym miastem podzielonym na siedem gmin
a później dzielnic-gmin. Pamiętam, kiedy nie mogliśmy zbudować własnego
domu na własnej ziemi, a do najbliższej utwardzonej drogi, gdzie
kursował autobus było kilka kilometrów. W studniach woda pitna 17
tys. razy przekraczała dopuszczalne normy bakterii coli i wielokrotnie
zawartości innych toksycznych związków.
Na 15-tysięcznym Tarchominie były trzy telefony i to
ciągle zepsute, a dzieci uczyły się w jednej istniejącej szkole na
trzy zmiany. Być może był to mniejszy bałagan.
Od 1994 r. musimy gospodarować, podobnie jak inne gminy
w Polsce wypracowanymi przez siebie dochodami, ba nawet mniejszymi,
bo w przeciwieństwie do innych gmin przekazujemy na rzecz miasta
50% dochodów od osób prawnych, płacimy składkę na funkcjonowanie
komunikacji miejskiej i pozbawieni jesteśmy dochodów z opłaty skarbowej.
Pomimo to od czterech lat jesteśmy uznawani za najszybciej rozwijającą
się gminę na terenie Mazowsza. Jesteśmy w stanie przekazać na rzecz
biedniejszych gmin subwencje w wysokości 7,57 mln zł, kiedy cały
nasz budżet II półrocza 1994 r. wynosił 14,5 mln zł (Gmina Warszawa
- Białołęka powstała 19 czerwca 1994 r.)
- Jaki europejski model stolicy można zaszczepić na nasz grunt?
- Myślę, że najbliżej nam jest do Paryża, który reprezentuje
model metropolitalny. Paryż jest miastem a jednocześnie powiatem,
wokół którego rozwija się "wianuszek gmin", które rządzą się własnymi
prawami.
Lata doświadczeń pokazały nam, że nie można Warszawą
zarządzać centralnie, bo jest bardziej zróżnicowana pod względem
strukturalnym, problemowym niż inne miasta w Polsce. Białołęka, Wawer,
Włochy - tutaj przeważają tereny otwarte z niską willową zabudową,
gdzie jeszcze brakuje kanalizacji, dróg. Z innymi problemami na co
dzień spotykają się mieszkańcy gminy Centrum, Targówka czy Ursynowa,
gdzie przeważają wysokie bloki i biurowce; to są odmienne światy.
Nie można nimi rządzić tą samą miarą. Nie wymagajmy od człowieka,
który mieszka w Białołęce, aby znał dokładnie uwarunkowania i problemy
gminy Ursynów bo jest ona odległa o 40 km i czasami mieszkańcy Białołęki
przez całe swoje życie nie mają żadnej sprawy do załatwienia w Ursynowie
i odwrotnie.
- Ale przecież wielu mieszkańców Sulejówka i Wesołej, które niedawno przyłączono do powiatu Warszawa, jest zadowolonych z takiego obrotu sprawy.
- Wynika to głównie z ułatwienia spraw proceduralnych, które nareszcie mieszkańcy tych gmin będą mogli załatwiać w Warszawie. Rozumiem ich doskonale, bo część Białołęki przez lata była przerzucana z powiatu wołomińskiego do nowodworskiego, by po jakimś czasie w sensie administracyjnym należeć do gminy Marki czy Nieporęt. Wtedy, aby załatwić jakąś sprawę, należało jechać do Wołomina czy Nowego Dworu przez Warszawę bo tak funkcjonowała komunikacja. Ale to, że łatwiejszy będzie dojazd do urzędu, nie znaczy, że będzie rozwijała się lepiej gmina, tym bardziej jeśli zgodnie z nowym projektem przesłanym do Sejmu zostanie przekształcona w dzielnicę pozbawioną dochodów.
- Jak ocenia Pan szansę powodzenia tego projektu?
- Poseł, który stworzył ten projekt, nie ma zielonego pojęcia o samorządzie, bo nie podejrzewam o celową dywersję wobec stolicy naszego państwa. Trudno jest pozbawić 5% mieszkańców kraju samorządu, a tym bardziej trudno jest uwierzyć, że można mówić o samorządzie w mieście, które ma 1, 6 mln mieszkańców i jedną 45-osobową radę i fikcyjne rady dzielnic, które nie mając środków opiniują projekty rozwoju swojego terenu bez większego wpływu na ich zmianę. Gdyby ustrój Warszawy bez samorządnych gmin był lepszy od obecnego to może zlikwidować wszystkie samorządy w Polsce i zarządzane centralnie Państwo będzie się wtedy lepiej rozwijać.
- Jak obrazowo udowodnić mieszkańcom stolicy, że stracą w momencie, kiedy ich gmina stanie się dzielnicą?
- Zapewniam panią, że nikomu nie trzeba nic udowadniać. W referendum opiniującym czy Białołęka ma zostać gminą (zorganizowanym na wniosek marszałka Macieja Płażyńskiego) 92,5% jej mieszkańców odpowiedziało twierdząco. Wyniki tej społecznej konsultacji zostały przesłane do parlamentu. Jeśli ktoś uważa, projektując nowy ustrój stolicy, że z takim potencjałem społecznym nie należy się liczyć, to myślę, że przekona się o tym przy najbliższych wyborach.
- Najnowsza ustawa o zmianie ustroju stolicy zakłada również stworzenie budżetu centralnego. Dzielnicom pozostawiono by jedynie do wykorzystania od 1 do 50% dotychczasowych dochodów. Zwolennicy tej opcji argumentują, że są przecież projekty, które należałoby finansować wspólnie, np. budowę metra.
- Czy, aby zbudować metro mamy przestać posyłać dzieci
do szkoły, zlikwidować policję i ośrodki zdrowia? Gdyby zdarzyło
się to nieszczęście, że zlikwidowano by gminy i zrobiono jedno miasto,
to z obecnych dochodów gminy zostałoby jedynie 30%, co nie pozwala
na utrzymanie szkół, przedszkoli, nie mówiąc już o jakichkolwiek
inwestycjach.
Z naszych doświadczeń wynika, że jako samodzielnej gminie
udało nam się więcej osiągnąć. Na początku gmina Białołęka liczyła
32 tysiące mieszkańców, a my, aby załatwiać ich potrzeby, mieliśmy
do dyspozycji 3 pokoje i dwa krzesła. Udało nam się wybudować ze
środków społecznych najlepszy urząd w Polsce. Nasz budżet w 1994
r. wynosił zaledwie 28 milionów złotych. W tym roku planujemy osiągnąć
124 milionów złotych dochodów.
- Jednocześnie gmina musi zaciągnąć kredyt - wyemitować obligacje, aby pokryć 30-milionową dziurę budżetową.
- Wiedziałem, że mnie pani o to zapyta, dlatego przyszedłem na spotkanie z "moim pomocnikiem", tj. projektem budżetu na 2002 r. Podejmujemy rozwiązania długofalowe i myślimy o problemach całej Polski. Od 1994 r. przybyło nam 16 tysięcy nowych mieszkańców. Gmina ma znakomite warunki lokalizacyjne, buduje się u nas osiedla według nowoczesnych technologii. Z planu rozwoju przestrzennego wynika, że naszych mieszkańców będzie przybywać. W przeciągu 5 lat szacujemy, że osiedli się tutaj ponad 20 tysięcy osób, które przyjeżdżają do stolicy w poszukiwaniu pracy i normalnego życia. Wynika to z ilości wydanych pozwoleń na budowę, rozpoczętych budów osiedli i budynków jednorodzinnych. Dlatego musimy myśleć perspektywicznie o drogach, szkołach, przedszkolach. Dla obecnej liczby mieszkańców szkół wystarczy, ale nie możemy czekać aż nauka w tych szkołach będzie znowu na trzy zmiany. Za pięć lat powinniśmy osiągnąć ok. 50% więcej mieszkańców, co przełoży się na zwiększenie dochodów od osób fizycznych o ok. 16 milionów złotych, a więc pozwoli wykupić wypuszczone obligacje z samego dwuletniego wzrostu tych dochodów.
- Koalicja rządząca chce, aby wybory samorządowe odbyły się w maju br. Jak z perspektywy kończącej się drugiej kadencji na stanowisku burmistrza gminy, można ocenić zamierzenia i osiągnięcia zarządu gminy?
- Dla mnie nic się nie zaczyna, ani nie kończy. Tutaj
mieszkam, tutaj się urodziłem i na tym terenie od kilkunastu lat
działam. Myślę, że osiągnęliśmy więcej niż marzyliśmy. Przecież nikt
w 1994 r. nie mógł przypuszczać, że uda się nam tak szybko zbudować
sieć wodociągów i zgazyfikować całą gminę. W przeciągu 8 lat wybudowaliśmy
więcej dróg niż zastaliśmy. Zwiększyliśmy budżet z 28 milionów do
124. Gdyby budżet państwa rósł w takim tempie, to nie byłoby dziś
dziury budżetowej. My wykorzystaliśmy swoje pięć minut, nie tylko
dla siebie, ile dla Polski, bo znalazło tu swoje miejsce dla lepszego
życia 16 tys. nowych mieszkańców.
Mamy już swoją wysoką pozycję w rankingu gmin. Na początku
naszej pracy zakładaliśmy optymistycznie, że chcemy dorównać Łomiankom.
W tym momencie realistycznie oceniamy, że możemy już zacząć konkurować
z gminą Centrum.
- Aby konkurować z kolejnymi gminami, jakie zamierzenia należałoby jeszcze zrealizować?
- W tym roku będziemy kończyć 4 obiekty szkolne. Rozpoczynamy również budowę przychodni zdrowia przy ul. Milenijnej, w czasach gdzie tego typu ośrodki są zamykane z braku funduszy do ich efektywnego wykorzystania. Oddajemy do użytku już wybudowany posterunek policji przy ulicy Obrazkowej. Poza tym chcemy wykorzystywać naturalne atuty samej gminy: dobry klimat, brak wysokiej zabudowy, sąsiedztwo Zalewu Zegrzyńskiego i Puszczy Kampinowskiej.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu