Siedzibą Borowskich pieczętujących się herbem Jastrzębiec był Borówiec na Kaszubach w pobliżu Kartuz. Tam dorastało siedmioro dzieci Władysława i Anastazji. Materialną pamiątką tamtych czasów pozostał przekazywany w sztafecie rodzinnych pokoleń modlitewnik zwany „Duninką” (od autora, abp. Dunina) oraz niewielki srebrny krucyfiks, przed którym rodzina klękała do pacierza. Religijny klimat borówieckiego dworku zaowocował kapłańskimi powołaniami Teodora i Leona. Ich życie do pewnego momentu toczyło się podobnie. Obaj uczyli się w Collegium Marianum - pelplińskim progimnazjum, a dalej - w gimnazjum w Chełmnie. Teodor był stypendystą Towarzystwa Pomocy Naukowej - organizacji założonej w 1848 przez Mateusza Ślaskiego i Teodora Donimirskiego. Stypedium przyznawano uczniom, którzy wyróżniali się znajomością polskiej literatury, pilnością w nauce i nienagannym zachowaniem. Obaj należeli do tajnej, patriotycznej organizacji filomackiej, w której pełnili funkcje kółkowych. W 1900 r. Teodor złożył egzamin dojrzałości. Leon nie zdążył stanąć do matury, bo w toruńskim procesie filomatów pomorskich w 1901 r. został skazany na trzy tygodnie więzienia. W konsekwencji wydalono go ze szkoły. Nie mógł zrealizować swojego marzenia o kapłaństwie, gdyż z powodów formalnych drzwi Seminarium w Pelplinie były dla niego zamknięte. Wyjechał więc do Lwowa, gdzie mimo braku matury (zdał ją dopiero w 1902 r.) został przyjęty do Seminarium Duchownego. Święcenia kapłańskie otrzymał we Lwowie 2 lipca 1905 r. Pracował na Bukowinie; został tam proboszczem, a w 1916 r. - kanonikiem. W 1923 r. powrócił w rodzinne strony. Za zgodą biskupa chełmińskiego Rosentretera przejął w Piecach parafię po Teodorze, który przeniósł się do Grudziądza, gdzie pracował jako kuratus miejscowego więzienia, ustępując miejsca bratu. „Linia widnokręgu trzyma się na borach” - pisze o rodzinnych Piecach poetka Monika Wałaszewska. To wieś położona przy historycznym trakcie łączącym Berlin z Królewcem, między Czerskiem i Starogardem. Założona tam parafia powstała z inicjatywy urodzonego w pobliskim Iwicznie ks. Michała Siega (1832-96), dyrektora Collegium Marianum, w swoim czasie nauczyciela braci Borowskich. Kościół i plebanię postawił przed I wojną światową proboszcz pobliskiego Zblewa - ks. Konstatyn Krefft, późniejszy męczennik Stutthofu, sługa Boży. Leon zamieszkał w Piecach z rodzicami i siostrą Heleną, która prowadziła plebanię i była świadkiem aresztowania brata w październikową noc 1939 r.
Teodor po studiach teologicznych w Seminarium pelplińskim otrzymał 13 marca 1904 r. święcenia kapłańskie. Został wikarym w Zblewie koło Starogardu. Po dwóch latach przeniesiono go do Chełmna, gdzie potajemnie opiekował się filomatami z tamtejszego gimnazjum. W 1914 r. powierzono mu nowo utworzoną parafię w Piecach. Na miejscu prowadził bibliotekę; był członkiem komitetu Towarzystwa Czytelni Ludowych na powiat starogardzki. Należał też do Towarzystwa Naukowego w Toruniu. W 1927 r. nowy ordynariusz chełmiński Stanisław W. Okoniewski powierzył mu probostwo w Wielkim Garcu niedaleko Pelplina.
Na początku okupacji nadszedł dla Niemców czas krwawego rewanżu za działalność filomacką, za pracę dla Odrodzonej Rzeczypospolitej, za Złoty Krzyż Zasługi Leona Borowskiego. Niemcy wiedzieli, jaki potencjał patriotyczny tkwi w Kościele chełmińskim. Sporządzili listy księży i czekali na sposobność eliminacji tych, których postrzegali jako wrogów. Teodor i Leon tak jak inni pomorscy kapłani byli tego świadomi. Mimo to pod koniec września 1939 r. wraz z innymi proboszczami powiatu starogardzkiego odmówili podpisania hitlerowskiej odezwy do ludności. W nocy z 13 na 14 października zostali zabrani ze swoich parafii. Osadzonych w starogardzkim więzieniu bito i brutalnie przesłuchiwano. Stamtąd wywożono ich do lasu koło Szpęgawska i tam rozstrzeliwano. Na liście trzydziestu księży pomordowanych 16 października znajdujemy Leona Borowskiego. Teodor został aresztowany i rozstrzelany 20 października w Woli koło Pelplina wraz z księżmi Alojzym Deją i Janem Bogdańskim.
Po wojnie w prawej nawie kościoła w Piecach wmurowano pamiątkową tablicę ku czci pomordowanych pierwszych proboszczów - Teodora i Leona Borowskich. Ich formacja duchowa, życie i los są reprezentatywne dla całego pokolenia pomorskich księży. „Urodzeni w niewoli, okuci w powiciu” zostali ukształtowani w duchu filomackich ideałów: „Bóg, ojczyzna, nauka, praca”. Pozostali im wierni i zgodnie z nimi kształtowali swoje życie i służyli społeczeństwu także w Odrodzonej Ojczyźnie. Podczas okupacji hitlerowskiej okupili tę służbę golgotą bez precedensu w dziejach Pomorza.
Za tydzień napiszemy o słudze Bożym ks. Janie Hamerskim (1880-1939) - poległym męczeńską śmiercią patriocie, społeczniku, opiekunie młodzieży, patronie Diecezjalnego Dzieła Powołań.
Pomóż w rozwoju naszego portalu