Krzyż Chrystusa jest najdoskonalszym objaśnieniem sensu cierpienia oraz jego wartości w życiu i historii... Krzyż jest też wezwaniem do odpowiedzi miłością na miłość. Nie zawsze jesteśmy w stanie znaleźć w planach Bożych odpowiedź na pytanie, dlaczego cierpienie znaczy drogę naszego życia. Dzięki jednak wierze możemy osiągnąć pewność, że chodzi tu o plan miłości, w którym cała ogromna gama krzyży, małych i dużych, zmierza do całkowitego złączenia się w jednym Krzyżu.
Jan Paweł II
Słoneczny, mroźny dzień. Z ks. Arkadiuszem Wójtowiczem wchodzę do Instytutu Maki i Dziecka przy ulicy Kasprzaka w Warszawie. Na korytarzu recepcjonistka, pielęgniarki i lekarze witają kapelana „uśmiechniętym” szczęść Boże. Ks. Wójtowicz podchodzi do młodego mężczyzny stojącego w holu. - Jak tam synek? - pyta. - Niedobrze - słyszy w odpowiedzi. Na twarzy mężczyzny wyraźnie zarysowany jest smutek. Kapelan w kilku słowach próbuje dodać otuchy młodemu ojcu. Jednak to, co powie w tej chwili, nie jest tak istotne. Dlatego kapłan zapewnił go o swojej modlitwie.
Ks. Wójtowicz jest zdania, że czasami lepiej nic nie mówić, niż powiedzieć za dużo. Choroba dziecka zawsze jest wielką próbą wiary, traumatycznym przeżyciem. - Moją rolą jest być przy tych ludziach. Nie pouczać ich. Po prostu być z nimi, kiedy tego potrzebują - podkreśla kapelan.
Lekarz od duszy
Reklama
Idziemy szpitalnymi korytarzami. Kapłan otwiera przeszklone drzwi i z dumą pokazuje kaplicę pw. Świętej Rodziny, gdzie codziennie sprawowana jest Eucharystia. Pomieszczenie nie jest duże, ale bardzo przytulne. Zarówno chorzy, jak i ich rodziny bardzo chętnie przychodzą tu na chwilę skupienia, zadumy i modlitwy. Zagląda tu również personel medyczny. - Mimo że kaplica jest mała, to jednak jest pięknie urządzona. Jest ołtarz, tabernakulum i obrazy świętych. Mamy tu wszystko, czego potrzebujemy - podkreśla Irena Boehlke, mama chłopca, który leży na onkologii.
Posługa kapelana szpitalnego nie ogranicza się tylko do odprawiania Mszy św. Często zdarzają się chrzty, bierzmowania czy udzielanie sakramentu chorych. Ksiądz pełni również funkcję katechety i przygotowuje dzieci do sakramentów. - Dzieci z onkologii często nie mogą uczestniczyć w życiu swojej parafii. Dlatego w szpitalu trzeba nadrabiać niektóre zaległości - mówi ks. Wójtowicz.
Kapelan szpitalny, podobnie jak ordynator szpitala, codziennie chodzi na obchód do swoich pacjentów. Z tą tylko różnicą, że lekarz bada i leczy ciało, a ksiądz dba o zdrowie duszy. Tak jak lekarze podają chorym tabletki, lekarstwa i kroplówki, tak duchowny ma dla nich inne lekarstwo - Komunię św. Ks. Wójtowicz podkreśla, że często przy pacjentach trzeba się zatrzymać. Czasami chwila rozmowy wystarczy, aby pomóc, pocieszyć, coś wytłumaczyć...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ksiądz jest zawsze potrzebny
Towarzyszę ks. Wójtowiczowi podczas jednego z takich szpitalnych obchodów. Idziemy na oddział onkologii. Tutaj prawie wszystkie dzieci w wyniku stosowania chemioterapii nie mają włosów na głowie. Wchodzimy do jednego z pokoi. Leżą tutaj dwaj chłopcy w wieku gimnazjalnym. Mimo że są chorzy na raka, to jednak bardzo pogodni. Tylko brak włosów zdradza, na co są chorzy. Z uśmiechem witają Księdza Arkadiusza.
Chłopcy trzymają komputery na kolanach. W pokoju mają telewizję i stałe łącze internetowe. Jeden z nich jest fanem dużych budowli z klocków Lego. Chętnie pokazuje fotografie różnych klockowych konstrukcji. - Dzięki temu się nie nudzą. Mogą grać i rozmawiać z rówieśnikami - tłumaczy Irena Boehlke, mama jednego z chłopców. Dzięki temu mogą również choć na trochę zapomnieć o swojej chorobie.
Przy łóżkach siedzą matki chłopców. Pytam jedną z nich, czy kapelan jest potrzebny w szpitalu? - Ksiądz jest zawsze i wszędzie potrzebny. Również w szpitalu. Dzięki niemu możemy na miejscu korzystać z sakramentów - podkreśla Irena Boehlke, mama Franciszka. Tego samego zdania jest również Teresa Dobisz, mama drugiego chłopca. - Pamiętam, jak mój syn miał operację. Cały ten czas spędziłam w kaplicy. To mi pomogło przetrwać - wyznaje mama kilkunastoletniego chłopca.
Z chorobą przychodzi łaska
Reklama
Ks. Wójtowicz w tych trudnych dniach opiekuje się również rodzicami. Duszpasterskiego wsparcia potrzebują rodziny, które często nie mogą się pogodzić z tragedią. Ten czas jest sprawdzianem ich wiary. Bywa, że buntują się przeciwko Bogu. Pytają dlaczego oni, dlaczego ich dzieci? - Jednak w głębi serca bardzo potrzebują Boga i duszpasterskiego wsparcia - uważa ks. Wójtowicz.
Choroba w rodzinie jest zawsze tragedią. Szczególnie, gdy dotyczy dzieci. - To są często dramatyczne chwile. Dlatego bardzo ciężko się rozmawia. Trudno przebić się przez ich ból - podkreśla ks. Wójtowicz. - Mimo tego trzeba pamiętać, że w tych dramatycznych chwilach Pan Bóg obdarza rodziny wielką łaską - uważa ks. Wójtowicz. - Przecież, kiedy do Jezusa przyprowadzono chore dziecko, z pytaniem, kto jest winien tej choroby, Chrystus jasno odpowiedział, że ani to dziecko, ani jego rodzice. A na tym dziecku mają się objawić wielkie sprawy Boże - dodaje. Jego zdaniem, cierpienie jest często oczyszczające. Może być szansą na uzdrowienie całej rodziny.
Na przykład, zdarza się, że małżonkowie chcą się rozejść. Nagle przychodzi ciężka choroba ich dziecka. Ten trudny okres po pewnym czasie okazuje się wielką łaską, bo w rezultacie choroba i cierpienie cementuje na trwałe całą rodzinę.
Jego praca jest niewidzialna
- Często widzimy, jak po korytarzach szpitalnych przemyka nasz ksiądz. Jednak na co dzień nie dostrzegamy efektów jego pracy - podkreśla dr Irena Bołtruszko, pediatra. - My stosujemy zabiegi oraz leki, które pacjentom pomagają albo nie. Dlatego efekty naszej pracy są łatwiej dostrzegalne. Natomiast ksiądz zajmuje się duszą. A ona jest niewidoczna dla oczu - mówi Bołtruszko. Jej zdaniem, duchowy wymiar jest bardzo ważny w obliczu choroby, a zwłaszcza śmierci. - Pamiętam, kiedy po raz pierwszy umarło dziecko. Byłam w szoku. Lekarz zawsze traktuje śmierć pacjenta jako swoją porażkę. Jednak musimy mieć świadomość, że nie jesteśmy panami życia i śmierci. To nie my dajemy życie i nie my je odbieramy - wyznaje lekarka.
Choć jestem przekonana, że to dziecko trafiło do nieba, to jednak nie potrafiłam tego powiedzieć rodzicom. Do tego potrzebny jest ksiądz.
Ks. Arkadiusz Wójtowicz kapelan Instytutu Matki i Dziecka, mgr rehabilitacji ruchowej
Pamiętam małżeństwo, którego córeczka Marysia miała wodogłowie. Lekarze prawie nie dawali jej szans na przeżycie. Jednak okazało się, że po wielomiesięcznej walce dziecko wróciło do zdrowia. Wiele czasu wspólnie z rodzicami spędziliśmy na modlitwie. Udało się, dziewczynka wyzdrowiała. Teraz normalnie się rozwija. To wydarzenie bardzo umocniło tę rodzinę.
Niestety, nie wszystkie szpitalne dramaty tak pomyślnie się kończą. Dlatego bardzo ważne jest, aby kapłan towarzyszył rodzinie w najtrudniejszej chwili śmierci, ale również i później.
Instytut Matki i Dziecka
Instytut ma status jednostki badawczo-rozwojowej. Prowadzi działalność leczniczą, naukowo-badawczą, opiniodawczą, edukacyjną i szkoleniową. Jako jedyna placówka w Polsce wykonuje badania diagnostyczne rzadkich schorzeń genetycznych (np. zespół łamliwego chromosomu X). Bierze udział m.in. w opracowywaniu norm bezpieczeństwa dla wyrobów przeznaczonych dla dzieci.
W jego skład wchodzi siedem klinik i 14 zakładów. Rocznie jego poradnie specjalistyczne przyjmują ponad 100 tys. pacjentów, zaś leczeniu szpitalnemu poddawanych jest 14 tys. dzieci.
Współpracuje m.in. z miesięcznikiem „Twoje Dziecko”. Z inicjatywy instytutu powstała reklama społeczna „Poród”.