Reklama

Adwent

Po co Chrystus?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Często przyglądam się ludziom, którzy czymś się w życiu pasjonują. Tym, którzy wyżywają się w pracy społecznej, którzy potrafią się wzruszać pięknem muzyki lub dzieła literackiego, przeżyciami patriotycznymi itd. Lubię patrzeć na ludzi zakochanych, ludzi z zapałem rozprawiających o sporcie, samochodach, podróżach, a nawet na ludzi, których w stan euforii wprawiają możliwości zrobienia wielkich pieniędzy, zdobycia awansu w pracy... Zawsze są to sytuacje, w których widać człowieka, kiedy jest sobą. Wówczas uzewnętrznia on treści, z którymi się identyfikuje.


I kiedy widzę oczy, twarze, gesty, tak niepozornie zadaję sobie pytanie: czy tym ludziom potrzebny jest Chrystus? Po co im Chrystus, skoro tak doskonale potrafią wypełnić sobie życie tym, co ich najbardziej interesuje? Gdyby tak wtargnąć w ich życie i zapytać: a jaki jest twój stosunek do Chrystusa? Co by odpowiedzieli? Gdyby tak zapytać pierwszego spotkanego człowieka, na co potrzebny jest mu Chrystus, co by odpowiedział? A ja? Czy od razu wiedziałbym, co sobie odpowiedzieć? Trudne myśli, ale bardzo zasadnicze i podstawowe.
Niedawno przeczytałem po raz kolejny już książkę R. Junga pt. „Promienie z popiołów” opisującą przeżycia japońskiego najemnika Kawamoto, który znalazł się w Hiroszimie tuż po wybuchu bomby atomowej. „W czasie jednej z wypraw ewakuacyjnych do Hiroszimy zobaczył, jak pewna dziewczyna w rozczulający sposób opiekowała się tymi, których stan był beznadziejny. Nieco później spotkał policjanta z bezgraniczną cierpliwością karmiącego rozmoczonym chlebem niemowlę. Matka dziecka leżała umierająca na skraju drogi. I wydało mu się, że pośród tego całego chaotycznego bezsensu tylko tych dwoje ludzi robiło coś sensownego”. A świat, w którym my żyjemy? Czy nie robi niejednokrotnie takiego wrażenia? Ludzie rozpychający się pomiędzy ludźmi, robiący kariery i pieniądze i depczący przy okazji innych, niedostrzegający innych - i w tym wszystkim nagle człowiek, który podaje rękę drugiemu. Nareszcie!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama


Był kiedyś taki człowiek. Nazywał się Jezus z Nazaretu. Urodził się za panowania Oktawiana Augusta, a umarł za wszystkich ludzi, kiedy państwem rzymskim rządził Tyberiusz, a w Judei jego namiestnikiem był Poncjusz Piłat. Jezus to Bóg-Człowiek, który pozostał z ludźmi na zawsze, bo założył Kościół, a kapłanom swoim polecił, by w Jego imieniu byli dobrzy dla wszystkich ludzi. By sprawowali to „jedynie sensowne” wśród chaosu ludzkich spraw. By kochali i uczyli kochać.


Często tak bywa w życiu człowieka, że dom rodzinny traktuje jako skrępowanie, jak coś, co zawadza i przeszkadza mu być w pełni swobodnym. Nie jest w stanie wtedy odczuć, jakby to wyglądało, gdyby tego domu nie miał, gdyby w życiu był niczyj, gdyby do nikogo nie należał. Łatwo nam myśleć, że bez Boga człowiek może się obejść, że Chrystus właściwie może być nieobecny w życiu, bo podświadomie wiemy, że ten Bóg jest i w Synu wyciąga do nas nieprzerwanie rękę. Jest to ktoś, komu na nas zależy, kocha nas, na nas czeka i prowadzi do siebie. Zawsze jesteśmy w sytuacji dzieci, które traktują rodziców trochę z góry i trochę pobłażliwie, a podświadomie wiemy, że rodzice są. A jeżeli są, my do kogoś należymy, komuś na nas zależy, nie jesteśmy samotni.
Przywołuję ewangeliczną scenę, gdy przed Chrystusem staje niewidomy człowiek i prosi: „Nauczycielu, żebym przejrzał! A Jezus mu rzekł: ´Idź, twoja wiara cię uzdrowiła´ Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą”. O to właśnie chodzi. Zobaczyć Chrystusa jako brata wszystkich ludzi, przez którego mamy prawo mówić do Boga: Ojcze nasz. Pojąć, że oznacza to, iż wszyscy jesteśmy sobie braćmi, rodziną, a więc do kogoś należymy i komuś na nas zależy, skoro On stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia.


I jeszcze przywołuję świat dramatów Sartre’a - jakiż to ponury świat… bez miłości, świat ludzi samotnych. Jakże wstrząsająca jest powieść Alberta Camusa pt. „Dżuma” albo obraz życia bez nadziei w jego „Upadku”. Kiedy uświadomimy sobie cały koszmar stwierdzenia Sartre’a, że „piekłem dla człowieka jest drugi człowiek”, z jaką ulgą myślimy, że jednak jest Ojciec nasz w niebie i Jezus Chrystus.
Jakże to ważne widzieć we właściwych proporcjach to, co istotne, co najważniejsze i co nieważne. Bywają takie momenty, krótkie, ale piękne, kiedy widzimy lepiej, co w życiu jest ważne, a co mniej ważne. Momenty modlitwy, chwile zadumy zabłąkane gdzieś pomiędzy codziennymi kłopotami, chwile pożegnań i rozstań, sytuacje, w których staje przed nami czyjaś wielka dobroć czy w ogóle jakiś zastanawiający ludzki przymiot…
Tak właśnie przed każdym człowiekiem staje Chrystus, wobec którego trzeba zająć stanowisko. Jest nam On bardzo potrzebny, szczególnie jako wzorzec, jako jednostka wartościowania ludzkiego życia. Dzięki niej określamy siebie w odniesieniu do dobra, określamy swoje miejsce w pogmatwanym bezdrożu ludzkiego myślenia na temat celu i sensu życia. To wielka rzecz tak widzieć Chrystusa. Widzieć Go tak, znaczy widzieć Go jako centrum i szczyt wartości ludzkich. Znaczy to również nieustannie powracać ku dobru, którego dziś w świecie coraz mniej.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jubileuszowy Akt Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana

Nieśmiertelny Królu Wieków, Panie Jezu Chryste, nasz Boże i Zbawicielu! W Roku Jubileuszowym 1050-lecia Chrztu Polski, w roku Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia oto my, Polacy, stajemy przed Tobą (wraz ze swymi władzami duchownymi i świeckimi), by uznać Twoje panowanie, poddać się Twemu prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały Naród.
Wyznajemy wobec nieba i ziemi, że Twego królowania nam potrzeba. Wyznajemy, że Ty jeden masz do nas święte i nigdy niewygasłe prawa. Dlatego z pokorą chyląc swe czoła przed Tobą, Królem Wszechświata, uznajemy Twe panowanie nad Polską i całym naszym Narodem, żyjącym w Ojczyźnie i w świecie.
Pragnąc uwielbić majestat Twej potęgi i chwały, z wielką wiarą i miłością wołamy: Króluj nam, Chryste!
– W naszych sercach – Króluj nam, Chryste!
– W naszych rodzinach – Króluj nam, Chryste!
– W naszych parafiach – Króluj nam, Chryste!
– W naszych szkołach i uczelniach – Króluj nam, Chryste!
– W środkach społecznej komunikacji – Króluj nam, Chryste!
– W naszych urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku – Króluj nam, Chryste!
– W naszych miastach i wioskach – Króluj nam, Chryste!
– W całym Narodzie i Państwie Polskim – Króluj nam, Chryste!

CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś przy grobie Jana Pawła II: Dobrą Nowiną jest Osoba!

2024-04-18 08:15

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

@VaticanNewsPL / ks. Paweł Rytel-Andrianik

- Dobrą Nowiną nie jest jakaś historia, nie jest jakaś teoria. Dobrą Nowiną jest Osoba! Chrześcijaństwo rozpoczyna się wtedy, kiedy człowiek spotyka się z Osobą Jezusa Chrystusa. My ludziom opowiadamy bardzo wiele rzeczy, tylko wcale nie prowadzimy ich do spotkania z żywą Osobą – z Jezusem Chrystusem, a to Jezus jest Dobrą Nowiną - mówił kard. Grzegorz Ryś.

O tym, na czym polega ewangelizacja i w jaki sposób przekazuje się wiarę na podstawie Dziejów Apostolskich mówił kard. Grzegorz Ryś w homilii przy grobie św. Jana Pawła II w Watykanie. Duchowny zwrócił uwagę na to, że w ewangelizacji chodzi o to, by nie czekać na to, aż ludzie przyjdą do Kościoła, ale to - my musimy wyjść do nich. My musimy być wcześniej zanim wszyscy inni nadejdą. My musimy wyjść z miłością do wszystkich, których jeszcze nie ma! – podkreślił kaznodzieja.

CZYTAJ DALEJ

Papież do młodych: to wy twórzcie przyszłość, razem z Bogiem

2024-04-19 16:20

[ TEMATY ]

młodzi

papież Franciszek

PAP/ETTORE FERRARI

Papież Franciszek

Papież Franciszek

To od was zależy przyszłość i wy macią ją tworzyć. Nie możecie być biernymi widzami - mówił papież na audiencji dla uczniów „szkół pokoju”. Przyznał, że istnieje pokusa, by nie myśleć o jutrze, lecz skupić się wyłącznie na teraźniejszości, a troskę o przyszłość delegować na instytucje lub polityków. Dziś jednak, bardziej niż kiedykolwiek dotąd, potrzeba właśnie brania odpowiedzialności za przyszłość. Potrzebujemy odwagi i kreatywności zbiorowego marzenia - mówił Franciszek.

„Drodzy chłopcy i dziewczęta, drodzy nauczyciele, marzenie to wymaga od nas czujności, a nie snu - mówił papież. - Aby je urzeczywistnić, trzeba pracować, a nie spać, wyruszyć w drogę, a nie siedzieć na kanapie. Musimy dobrze korzystać ze środków, które oferuje informatyka, a nie tracić czas na sieciach społecznościowych. Ale marzenie to urzeczywistnia się również, słuchajcie dobrze, urzeczywistnia się również poprzez modlitwę, czyli razem z Bogiem, a nie jedynie o własnych siłach”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję