Tylko przy związaniu się na stałe człowiek może się rozwijać,
może wzrastać miłość, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa
i nadzieja.
(Christian Schütz)
Dzień 14 października przemyska wspólnota „Wzrastania” przygotowywała od wielu miesięcy. Zaproszenia, konkursy - to wszystko miało uświetnić dzień jubileuszu 15-lecia wspólnoty.
Uroczystości rozpoczęła Eucharystia sprawowana w przemyskiej archikatedrze, której przewodniczył ks. dr Tadeusz Kocór. On też wygłosił okolicznościową homilię. Potem uroczystości przeniosły się na Wzgórze Zamkowe. Tam młodzi uczestnicy cieszyli się swoimi sukcesami, pewnie przeżywali też małe niepowodzenia i smutki z powodu zajęcia nie tego miejsca, na które liczyli, a może otrzymania nie tej nagrody, o której marzyli. Ostatecznie, zwyciężyła radość.
Zwykle w takich chwilach pragniemy wiedzieć coś więcej o Jubilacie. Dlatego poprosiłem o rozmowę Alicję Sabatowską, „dobrego ducha” wspólnoty, a czasem i bardzo nieustępliwego rzecznika praw dzieci, którym los poskąpił rodzinnego ciepła.
Ks. Zbigniew Suchy: - Pani Alu, zacznijmy najprościej. Wszystko zaczęło się...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Alicja Sabatowska: - Najpierw była myśl. Myśl zainspirowana przez sługę Bożego Jana Pawła II o potrzebie wzrastania w dojrzałość, wzrastania w świętość. Ta myśl zawarta została expresis verbis w papieskim Liście do młodych z 1995 r. To on zainspirował ks. Franciszka Rząsę do praktycznego wprowadzenia w czyn papieskiego przesłania.
Trzeba pamiętać, że oprócz listu rok ten był szczególny dla przemyskiej diecezji. To właśnie w tym roku w Rzeszowie Ojciec Święty beatyfikował świętego dziś bp. Pelczara. Ks. Franciszek Rząsa jako wotum wdzięczności za ten dar powołał fundację „Wzrastanie” im. Jana Pawła II. Zapraszał do niej ludzi, którym drogie było każde dziecko, zwłaszcza to, które zostało pozbawione opieki lub którego rozwój, wzrastanie zaburzone zostało przez różnorakie zagrożenia.
- Kiedy dziś patrzę na „Wzrastanie”, spostrzegam, że to wielka rzesza ludzi, miejsc. Jak to się „rozkręcało”?
- Najpierw były tylko formy wakacyjnych kolonii dla dzieci i młodzieży w takich miejscowościach jak Lipnik, Dynów, Giedlarowa. Te wakacyjne formy wskazały na potrzebę formacji i opieki ciągłej. To dało początek utworzenia pierwszej świetlicy w Przemyślu, na terenie parafii księży Salezjanów.
Ta pierwsza świetlica zaowocowała powstaniem kolejnych punktów w Przemyślu, ale także i w Rzeszowie, Radymnie, Łańcucie.
Reklama
- Jak zatem wygląda dziś „Wzrastania” w roku jego piętnastolecia?
- Na „dziś”, jak to ksiądz nazwał, składa się praca wielu ludzi. Wspomnieliśmy już o ks. Franciszku. Byłoby niemożliwym wymienienie wszystkich, niemniej nie można pominąć ludzi, którzy szczególnie wpisali i wpisują się w ten ruch. Pragnę przywołać tu osobę Jana Burego i jego nieżyjącą już żonę Weronikę.
Wróćmy do przemysko-radymieńskiego dziś. W tych dwóch świetlicach gromadzimy dzieci i młodzież w wieku 6-15 lat. Podejmuje się różnorodne oddziaływania w ramach zajęć pozalekcyjnych. Priorytetem jest nauka. W bieżącym roku dzieci mają okazję dokształcać się pod okiem fachowej kadry w zakresie niemal wszystkich przedmiotów szkolnych.
Obok tej nieodzownej pomocy stwarzamy dzieciom możliwość rozwijania własnych zainteresowań, zdolności. Ważną troskę stanowi pobudzanie kreatywnego współtworzenia atmosfery świetlic przez twórczość własną dzieci i młodzieży. Piętnastolecie wykazało, że to właściwa ścieżka. Na ogłoszony konkurs „Moje wzrastanie ku pełni człowieczeństwa” wpłynęło ponad 600 prac plastycznych, 130 literackich, a na scenie Zamku zaprezentowało się 12 grup teatralno-muzycznych. Były to również prace dzieci i młodzieży spoza „Wzrastania”.
- Jubileusz to świadomość sukcesu, ale i poczucie wdzięczności wielu, wielu ludziom...
- Od początku wielką życzliwość okazuje nam metropolita przemyski abp Józef Michalik i Księża Biskupi. Słowa wdzięczności w imieniu własnym, a zwłaszcza dzieci, bo one tu najważniejsze, kieruję w stronę prezydenta Roberta Chomy i kuratora oświaty Macieja Karasińskiego. Wielu, wielu jest ludzi, którym winni jesteśmy wdzięczność. Ich imiona i nazwiska złożyliśmy na ołtarzu naszej jubileuszowej Eucharystii, a poza tym zrobili to nasi podopieczni, docierając chyba do wszystkich.
- Czego życzyć na kolejne piętnastolecie?
- Jedno, najważniejsze, reszta przyjdzie dzięki zaangażowaniu ludzi, co do którego jesteśmy pewni - pragniemy ustabilizowania naszej bazy lokalowej. Jak dotąd nie wiemy, co przyniesie kolejny dzień. Wcale nie obce jest myślenie, że jutro może się okazać, że już nie mamy świetlicy.
- Zatem życzę spokojnego myślenia o jutrze. Szczęść Boże.