W listopadzie serca nasze głębokim echem przywołują słowa wypowiedziane o Ojcu Świętym słudze Bożym Janie Pawle II w dniu jego pogrzebu: „Patrzy na nas z okna domu Ojca”. Tak bardzo uwierzyliśmy w to wówczas i nadal wierzymy. Może właśnie dlatego, gdy wspominamy tych, którzy odeszli z ziemi, mimo woli wzrok nasz wznosi się ku owemu „oknu” - z nadzieją, że i oni stamtąd nam towarzyszą. Bo przecież „życie Twoich wiernych, Panie, zmienia się, ale się nie kończy”.
W atmosferę listopadowych wspomnień Opatrzność Boża wpisała 100-letnią historię Domu Dobrego Pasterza na lubelskim Wiktorynie, bo właśnie 6 listopada 1906 r. założycielka Zgromadzenia Sióstr Pasterek od Opatrzności Bożej Matka Maria Karłowska, na prośbę ks. Ignacego Kłopotowskiego, objęła posługę apostolską w tamtejszym Przytułku św. Antoniego dla Dziewcząt pragnących poprawy życia. Dziś obydwoje, wyniesieni do chwały ołtarzy jako błogosławieni, patrzą z okna domu Ojca na swoje dzieło i upraszają mu potrzebne łaski.
W poszczególne okresy historii tego domu wpisali się ludzie w sposób tak oczywisty i znamienny, że stając do jubileuszowego dziękczynienia Panu Bogu za dzieje, które nie były łatwe - przeciwnie, naznaczone heroicznym trudem i nie mniej heroicznym zawierzeniem Opatrzności Bożej w ustawicznej walce ze złem i wszelakimi problemami - nie można nie pochylić się z szacunkiem i wdzięcznością nad ich mogiłami, aby potem wznieść wzrok ku oknu domu Ojca i zobaczyć ich tam sercem pełnym wdzięczności, odbierających zasłużoną nagrodę za pomoc udzieloną temu dziełu Bożemu. Lubelscy arcypasterze i kapłani, spowiednicy i rekolekcjoniści (niektórzy już dziś w chwale błogosławionych) - ci, których pełna zrozumienia opieka i poświęcenie pomagały zagubionym dziewczętom wydobywać się z życiowych powikłań i budować prawdziwe Dobro... Dobroczyńcy domu, przyjaciele i doradcy - ci wielcy i znani, ale i ci skromni, ukryci, którzy wspomagali tak, by widziało to tylko „oko Boże”; wszyscy, którzy byli dla zakładu na Wiktorynie niejako przedłużeniem ramienia Opatrzności Bożej i widocznym znakiem opieki św. Antoniego Padewskiego. Ci z czasu pokoju, jak i z czasu wojny, zachowani w pamięci wdzięczności za wspólne tworzenie 100-letniej historii. Siostry pasterki, które spoczywają w cieniu kaplicy cmentarnej i ich świeckie współpracowniczki, które jako wolontariuszki kładły razem z siostrami podwaliny pod Dom Dobrego Pasterza... Dziewczęta i kobiety, które w ciągu stulecia część swego życia wpisały w mury wiktoryńskie. O wielu z nich powiedziano, że „umierały jak święte”. Rodziny uciekinierów wojennych i więźniowie z Majdanka. Wszyscy, którzy w trudnych czasach znaleźli na Wiktorynie dom i opiekę - obdarowani przez siostry, ale i wzajemnie obdarowujący osobistym dobrem. My, współcześnie żyjący, wspominamy dziś te osoby, aby według zasady bł. Matki Marii Karłowskiej, która mówiła: „cnota wdzięczności niech ożywia nasze serca zawsze i wszędzie”, podziękować Bogu za dar, jakim były dla lubelskiej placówki Zgromadzenia Sióstr Pasterek.
Może trzeba nam dzisiaj także pomyśleć - jak radzi Matka Maria: „Skąd przychodzimy? Dokąd idziemy? To są pytania najważniejsze w życiu, które mamy rozważać i ciągle sobie zadawać”, aby i nasze życie mogło budować przyszłość dla tych, którzy przyjdą po nas. „W obecnych czasach ludzie chcą się zbawić, szukając nowych środków, nowych sposobów uświęcenia się. Nie znajdą jednak żadnych odpowiedniejszych, jak częste zadawanie sobie tego pytania: Na co ja jestem na tym świecie?”. Ci, o których dziś mówimy z wdzięcznością, spełnili swoje zadanie. Błogosławiona zastanawiała się: „Ani ja, ani ty za 100 lat żyć już nie będziemy. Jaka pamiątka po nas zostanie?”!
Pomóż w rozwoju naszego portalu