Reklama

Pacjent jest najważniejszy

Niedziela świdnicka 43/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tomasz Pluta: - Chorzy w Wałbrzychu mogą korzystać z opieki paliatywnej od 13 lat. Jakie były jej początki?

Marek Karolczuk: - Kiedyś z moją koleżanką Lilą Łukasik rozmawialiśmy o pracy pielęgniarskiej, zastanawialiśmy się, jak można bardziej realizować się w niej. Myśleliśmy o stworzeniu poradni ekologicznej, ponieważ wtedy jeszcze nasz teren był bardzo skażony, wielu ludzi chorowało. Wtedy też po raz pierwszy padło hasło opieka paliatywna. Nie miałem zbyt wielkiego pojęcia, na czym ona polega, ale zainteresowałem się tematem. W niedługim czasie dołączyło do nas kilkanaście osób, które dużo pomogły. Zwłaszcza Jan Lityński - ówczesny poseł i ludzie z „Solidarności”, z którymi Lila była internowana. Przygotowaliśmy odpowiednie dokumenty, uzyskaliśmy zezwolenia i 30 grudnia 1993 r. otrzymaliśmy zgodę od Ministra Zdrowia i pieniądze na działalność. Ta data jest uznawana jako początek opieki paliatywnej w Wałbrzychu.

- To było odważne przedsięwzięcie, nie mieliście przecież doświadczenia, żadnego lokum, ale za to problemy z zaangażowaniem lekarzy...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Marek Karolczuk: - Rzeczywiście, zadanie było ogromne. Pracy uczyliśmy się podczas dwutygodniowego pobytu w Klinice Opieki Paliatywnej w Poznaniu u prof. J. Łuczaka. Tam zobaczyliśmy, że pacjent jest najważniejszy. Usłyszeliśmy o kompleksowej opiece nad pacjentem - wielodyscyplinarnej, a więc o zespole składającym się z lekarza, pielęgniarki, duszpasterza, psychologa, pracownika socjalnego itd. Szczerze powiem, że nie zawsze nam się to udawało. Mieliśmy faktycznie kłopoty z lekarzami. Od samego początku jest z nami dr Teresa Nowak. Na początku lokum znaleźliśmy w szpitalu górniczym. I nie było to najlepsze rozwiązanie, bowiem nie mogliśmy w pełni wykorzystywać przyznanych nam środków. Co prawda, pieniądze na naszą działalność szły osobną transzą, wiadomo jednak, że szpitale mają dziury finansowe. Wiedzieliśmy, że musimy poszukać czegoś innego. Dzięki władzom Wałbrzycha udało nam się pozyskać budynek przy Krasińskiego 8. Przenieśliśmy się tam w 1997 r. Niestety, nie doczekała tego Lidzia, która sama walczyła z rakiem. Zmarła dwa lata po uruchomieniu działalności. Miała naturalną zdolność pozyskiwania ludzi, dzięki niej to wszystko się powiodło. Do dzisiaj wolontariuszem jest jej mąż, a córka służyła jako psycholog.

- Dlaczego postanowiliście budować stacjonarne hospicjum, przecież opieka domowa jest najbardziej pożądana?

Marek Karolczuk: - Tak to prawda, żyć, chorować i umierać powinniśmy w domu wśród najbliższych, ale często to dwoje staruszków, którzy nie mają sił, aby pomóc sobie nawzajem, trudno też jest leczyć objawy tej choroby w domu, a więc: odleżyny, ból itp. Wbrew temu, co wielu myśli o hospicjum, tutaj się nie umiera, tutaj leczymy objawy choroby nowotworowej. Ważne też jest, aby chociaż na kilka dni wziąć chorego i pozwolić najbliższym nabrać sił. Hospicjum powinno również mieć odpowiedni sprzęt, który absolutnie nie jest do uzyskania w warunkach domowych.

Reklama

- Pani Henryko, hospicjum stacjonarne to wyzwanie i problemy organizacyjne i finansowe, czy to nie martwi ekonomisty?

Henryka Kowalczyk: - Martwi i to bardzo, ale wierzymy w dobroć ludzi, hojność i zaangażowanie. Przykładem jest to, czego doświadczamy od ubiegłego roku - władze miasta podjęły się rozbudowy budynku i finansują to przedsięwzięcie. My również mamy tu swój udział, ale bez pieniędzy z miasta nie dalibyśmy rady; publiczna zbiórka w ubiegłorocznej kampanii również pomogła. Wierzymy, że i tym razem nie zabraknie dobrych ludzi i wolontariuszy, bez których żadne hospicjum nie przetrwa.

- Dlaczego postanowiła Pani się zaangażować w hospicjum, przecież na emeryturze wolny czas można wykorzystać na wiele sposobów...

Henryka Kowalczyk: - Bo tutaj mogę wiele dobrego wziąć dla siebie, dowartościować się. Wbrew temu, co się myśli, to nie my tutaj dajemy, my wiele bierzemy - i to jest bardzo istotne. Pamiętam 19-letniego Grzegorza, ślicznego chłopaka, którym opiekowaliśmy się przez ostatnie dwa miesiące jego życia. Pochodził z trudnego środowiska, nie dostał niczego od życia. Nie miał rodziny, troski i ciepła, a tylko kumpli, którzy podobnie jak on nie doświadczali dobra w życiu. Jego marzeniem było to, by ściany w pokoju pomalowane były w kolorach, które sam wybrał, oraz markowe buty. Złożyliśmy się i na farbę i na buty. Podobno przytulony do tych butów zmarł. Jeden z jego kolegów - Tomek podszedł wówczas do mnie i powiedział, że czas, kiedy opiekował się Grześkiem i przychodził tutaj, był jedynym czasem w jego życiu, kiedy doświadczył dobra. Później on i pozostali pomagali nam jako wolontariusze, dzisiaj kontakt się urwał.

- Wiem, że jest Pani pomysłodawczynią wielu projektów, które pomagają w pobudzaniu świadomości wśród sąsiadów i młodzieży.

Henryka Kowalczyk: - Tak, udało się kilka projektów wprowadzić w życie. Naszym problemem była np. młodzież, która psociła, wybijała szyby, choć często nie złośliwie. Postanowiliśmy ich uświadomić w zakresie opieki paliatywnej i w ramach projektu „Nie bój się Hospicjum” opowiadamy im o tym, czym się zajmujemy. Początki są obiecujące.

- Dziękuję za rozmowę i życzę przede wszystkim sił i wielu przyjaciół tego potrzebnego dzieła.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp S. Budzik: dialog Kościołów Polski i Niemiec jest na najlepszej drodze

2024-04-25 16:33

[ TEMATY ]

Polska

Polska

Niemcy

abp Stanisław Budzik

Episkopat News

„Cieszymy się, że nasz dialog przebiegał w bardzo sympatycznej atmosferze, wzajemnym zrozumieniu i życzliwości. Mówiliśmy także o różnicach, które są między nami a także o niepokojach, które budzi droga synodalna” - podsumowuje abp Stanisław Budzik. W dniach 23-25 kwietnia br. odbyło się coroczne spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec. Gospodarzem spotkania był metropolita lubelski, przewodniczący Zespołu KEP ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec.

W spotkaniu grupy kontaktowej wzięli udział: kard. Rainer Maria Woelki z Kolonii, bp Wolfgang Ipold z Görlitz oraz szef komisji Justitia et Pax dr Jörg Lüer; ze strony polskiej obecny był abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski i przewodniczący Zespołu ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec, kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, bp Tadeusz Lityński, biskup zielonogórsko-gorzowski, ks. prałat Jarosław Mrówczyński, zastępca Sekretarza Generalnego Konferencji Episkopatu Polski oraz ks. prof. Grzegorz Chojnacki ze Szczecina. W spotkaniu nie mógł wziąć udziału współprzewodniczący grupy kontaktowej biskup Bertram Meier z Augsburga, a jego wystąpienie zostało odczytane podczas obrad.

CZYTAJ DALEJ

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa sosnowieckiego przez bp. Artura Ważnego

2024-04-25 15:40

[ TEMATY ]

diecezja sosnowiecka

bp Artur Ważny

diecezja.sosnowiec.pl/ks. Przemysław Lech, ks. Paweł Sproncel

- Pokój wam wszystkim, którzy trwacie w Chrystusie – słowami z 1 Listu św. Piotra Apostoła bp Artur Ważny pozdrowił wszystkich zebranych na auli w Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu. W spotkaniu, które odbyło się przed południem 25 kwietnia br. wziął udział abp Adrian Galbas SAC, administrator apostolski diecezji sosnowieckiej oraz pracownicy instytucji diecezjalnych, m.in.: kurii, sądu biskupiego, archiwum, Caritasu i mediów diecezjalnych.

To pierwsza oficjalna wizyta biskupa nominata na terenie diecezji sosnowieckiej. Bp Ważny miał więc okazję do wstępnego zapoznania się z pracownikami lokalnych instytucji kościelnych.

CZYTAJ DALEJ

Czas decyzji wpisany…w Boży zegar – o pielgrzymowaniu maturzystów na Jasną Górę

Młodzi po Franciszkowemu „wstali z kanapy”, sprzed ekranów i znaleźli czas dla Boga, a nauczyciele, katecheci, kapłani, mimo wielu obowiązków, przeżywali go z wychowankami. Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę w roku szkolnym 2023/2024. Dziś przybyła ostatnia grupa diecezjalna – z arch. katowickiej. W sumie w pielgrzymkach z niemalże wszystkich diecezji w Polsce przybyło ok. 40 tys. uczniów. Statystyka ta nie obejmuje kilkuset pielgrzymek szkolnych.

Najliczniej przyjechali maturzyści z diec. płockiej, bo 2,7 tys. osób. „We frekwencyjnej” czołówce znaleźli się też młodzi z arch. lubelskiej, diecezji: rzeszowskiej, sandomierskiej i radomskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję