Zakończył się Adwent. Czas szczególny w życiu Kościoła. Wspólnota
wierzących w Chrystusa miała okazję w sposób szczególny przygotować
się nie tylko na świętowanie pamiątki Bożego Narodzenia - pierwszego
przyjścia Chrystusa na ziemię. Mieliśmy także odnowić w sobie świadomość
oczekiwania na powtórne przyjście Pana w chwale, które dokona się
na końcu czasów. Adwent to szczególny czas "przebudzenia" naszej
wiary w obecność Chrystusa, który przychodzi do nas ciągle w różny
sposób. Najdoskonalej, ale i zarazem najbardziej tajemniczo dzieje
się to podczas każdej Mszy św., kiedy chleb i wino zamieniają się
w prawdziwe Ciało i Krew Pańską. To jedna z wielu możliwości spotkania
człowieka z Panem Bogiem.
W ciągu minionego roku duszpasterskiego mieliśmy okazję
spotykać się z Bogiem przemawiającym do nas w słowie natchnionym
- Piśmie Świętym. To dobrze, że wielu spośród nas podjęło otwartym
sercem trud czytania i medytacji Słowa natchnionego zawartego w Piśmie
Świętym.
Rozpoczęty już nowy rok duszpasterski, czekające nas
miesiące, dokładniej mówiąc "nowenna miesięcy", mają nas skoncentrować
na Chrystusie i Jego Matce. W myśl ogólnopolskiego programu duszpasterskiego
mamy "poznać Jezusa". Poznanie to w naszej przemyskiej archidiecezji
będzie związane z niezwykłymi odwiedzinami Matki Jezusa i Matki Kościoła.
Dlatego też będziemy często myśleć o Matce, która odwiedzi nas, by
umocnić naszą wiarę. Będziemy myśleć o Tym, który z wysokości krzyża
rozciągnął Jej macierzyństwo także wobec każdego z nas. Ten szczególny
czas oczekiwania i odwiedzin stwarza dla nas wszystkich okazję do
kontemplacji zarówno Jezusa, jak i Maryi. Owo wpatrywanie się w postać
Jezusa i Maryi będzie najlepszym wówczas, gdy sięgniemy po Pismo
Święte, by dzięki natchnionym słowom namalować w swojej duszy tę
piękną, nadprzyrodzoną rzeczywistość.
Możemy też korzystać z przemyśleń innych ludzi, którym
dane było wypracować w sobie i doświadczyć bliskości Zbawiciela i
Jego Matki. Stąd możemy sięgnąć po różnego rodzaju literaturę czy
dzieła sztuki, by zaczerpnąć z bogactwa kultury duchowej zarówno
minionych pokoleń, jak i współczesnych twórców.
Nie żałujmy więc czasu na lekturę artykułów z czasopism
katolickich, czytanie książek, a także słuchanie katolickiego radia
czy zapoznawanie się z programami telewizyjnymi o tematyce religijnej.
Warto też przystanąć przed dziełem sztuki - obrazem, rzeźbą, by wpatrzeć
się w twarze Jezusa i Maryi. Tak jak czynią to pielgrzymi docierając
na Jasną Górę. Mimo znacznego nieraz utrudzenia łączą się oni swoim
wzrokiem ze spojrzeniem Jezusa i Maryi, powierzając im całe swe życie.
Wokół nas jest wiele dzieł sztuki, wiele wytworów ludzkiego
talentu, które mają nie tylko spełniać funkcję dekoracyjną, ale przede
wszystkim chcą nasze myśli podnosić ku sprawom nadprzyrodzonym.
Podejmijmy więc niezwykłą pielgrzymkę po znanych i nieznanych
naszych kościołach parafialnych i filialnych. Odszukajmy wzrokiem
obraz lub rzeźbę Matki Bożej. Popatrzmy na nią, jak się patrzy na
fotografię znanej i kochanej osoby. Obyśmy z kontemplacji tej "fotografii"
zobaczyli skierowane ku nam kochające oczy. Obyśmy tym samym znaleźli
ilustrację dla naszych wewnętrznych, duchowych wyobrażeń uformowanych
pod wpływem Pisma Świętego. Może w ten sposób będziemy lepiej przygotowani
na sierpniowe Odwiedziny Maryi. W rozpoczynającym się pięknym okresie
Bożego Narodzenia pielgrzymujemy do żłóbka betlejemskiego, by wpatrywać
się w Matkę i Jej Syna. Zechciejmy stanąć wraz ze św. Józefem, pasterzami,
mędrcami i popatrzmy okiem wiary na żłóbek z Jezusem i na pochyloną
nad nim Maryją.
Jest coś pięknego w tym nawet kilkuminutowym zatrzymaniu
się przy szopce betlejemskiej. Jest coś wspaniałego w szeroko otwartych
oczach dziecka utkwionych w święte postacie. Jest coś wzruszającego
w prostej, ubogiej szopce ustawionej w wiejskim kościółku. Jakże
blisko jest ona swego pierwowzoru sprzed ponad dwóch tysięcy lat.
Jak bliska jest Maryja każdej naszej matce, zatroskanej o każdego
z nas. Małe Dziecię Jezus skupia w sobie losy wszystkich dzieci płaczących,
głodnych, prześladowanych, pozbawionych ludzkiego ciepła.
Nie wystarczy jednak tkliwa refleksja i ubolewanie nad
losem Maryi i Jezusa. Może warto zadać sobie trud i wyobrazić sobie
jak my przyjęlibyśmy Świętą Rodzinę, gdyby Józef zapukał do drzwi
naszego domu prosząc o pomoc. To pytanie niech nas niepokoi i zmusza
do refleksji. Zwłaszcza wówczas, gdy zasiądziemy do wigilijnego czy
świątecznego stołu. Bo przecież my wszyscy, jako chrześcijanie, żyjemy
w świecie obfitującym w okazję do tego, by otwierać się na Chrystusa.
Tego Chrystusa, który jest obecny w naszym bliźnim, szczególnie biednym,
opuszczonym, potrzebującym opieki. Trzeba Go poznać. Trzeba poprosić
Jego Matkę, by wzięła nas za rękę i doprowadziła do Syna.
Stańmy więc w chwili zadumy przy żłóbku betlejemskim.
Niech nasze serca rozpalą się ogniem miłości gorejącym w Świętej
Rodzinie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu