Minęło już trochę czasu jak skończyłam szkołę średnią, jednak dziwna siła każdego roku przed Bożym Narodzeniem ciągnie mnie z opłatkiem na łono szkoły, która dała mi dużo więcej niż edukację. Na czym polega ta niezwykła siła przyciągania i co chce mi przekazać tym razem? Świadkiem czego będzie moje serce? Odpowiedź na pozór jest prosta - jasełka. Jasełka w mojej szkole - tak było przez 4 lata mojej uczniowskiej kadencji oraz w latach późniejszych - wnosiły do mojego życia smak, z którego trudno było zrezygnować, smak, który zawsze towarzyszył mi przy kolacji wigilijnej, Pasterce. Jak dotąd nie zobaczyłam dwóch takich samych przedstawień, każde zdawało się żyć swoim własnym życiem, dając nowe spojrzenie na sprawy własnego ducha.
To, co zobaczyłam w tym roku przerosło moje najśmielsze oczekiwania. S. Lucjana już wielokrotnie swymi scenariuszami poruszała ludzi nawet najbardziej odpornych na tajemnicę Bożego Narodzenia, tym razem miała wyjątkowo trudne zadanie i szczególnych aktorów - byli to bowiem, nie jak to zwykle bywa uczniowie, lecz nauczyciele Zespołu Szkół nr 2 w Ostrowi Mazowieckiej. To było niezwykłe uczucie zobaczyć w zupełnie innych rolach ludzi, których jeszcze przed kilkoma laty miałam zaszczyt być uczennicą. Na scenie pojawili się narratorzy przedstawienia: Jolanta Palma i Krzysztof Wiśniewski, nauczyciele języka polskiego. Po chwili usłyszeliśmy pierwsze słowa: „On jest lampą, co płonie i świeci, chciejmy radować się Jego światłem, aby pozyskać zbawienie” (por. J 5, 33-34).
Któż inny jak Jan Paweł II potrafił tak celnie ukazać nam drogę przez grudniowe bezdroża do bezcennego światła skarbu wiecznie świecącej lampy, jaką jest sam Jezus. To pierwsze Boże Narodzenie po śmierci Ojca Świętego, jednak nie pozbawione jego obecności. Słowa odczytywane przez naszych nauczycieli pochodziły z wielu audiencji przedświątecznych w większości adresowanych do Polaków. Jan Paweł II zawsze trafiał w sedno naszych współczesnych achillesowych miejsc duszy, znał jej potrzeby i widział zagrożenia, jakie niosą ze sobą trudy codziennego życia i szerzenie się mentalności konsumpcyjnej. Wielokrotnie ukazywał nam, co jest kluczem do właściwego przeżycia tych najszczególniejszych dni w roku. Ojciec Święty daje nam jako ów klucz bardzo prostą odpowiedź - radość. Ma on jednak na myśli radość szczególną, wykraczającą poza kanwy materialności, choć mającą w niej uzewnętrznienie. Albowiem choinka, prezenty, kolędy, opłatek stanowią zaledwie otoczkę świąt Bożego Narodzenia, są owocami radości, której źródło leży w ubogiej stajni, w bezsilności, w tym, że Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami - zamieszkało, tzn., że stale przebywa, i że jest. Kiedy już nauczymy się radować Bożą obecnością, dostrzegamy podobieństwa dziejów samego Boga do naszych. Ile razy byliśmy odtrącani? Ile razy ktoś nie wpuścił nas do swojego życia, mimo że czekaliśmy pod drzwiami, kołacząc? A Pan Jezus zamiast poszukać innego miasta, znalazł najtrudniejsze miejsce i przyjął trudy narodzin w biedzie, ale nie opuścił tych, którzy Go nie przyjęli. Gdzie odnaleźć nasze Betlejem? „Naszym Betlejem jest nasze własne serce. Naszym Betlejem jest każdy drugi człowiek. Betlejem - to miejsce, gdzie rodzi się Bóg” - jak rozmieć te trudne słowa? Co to znaczy, że moim Betlejem jest moje serce? Dlaczego Bóg chce się narodzić w tak niegościnnym miejscu? Dlaczego wybrał mnie i każdego innego człowieka z osobna jako miejsce swojego dzieła? Jakże bezradni jesteśmy jako ludzie, choć Go nie wpuścimy, to On i tak zamieszka w naszych sercach, bo przychodzi nie jako dorosły i silny mężczyzna, ale jako bezbronne, maleńkie dziecię, niosące w sobie miłość silniejszą od nienawiści, żyjące życiem silniejszym od śmierci. Gdy to pojmiemy, nasza bożonarodzeniowa radość zamieni się w radość pełną wzruszenia, w odpowiedzialną radość, która zapuka do drzwi innych ludzi, zawita do innych Betlejem, gdzie być może nie zostanie przyjęta, ale na pewno podzielona, a wszystko w wierze mnoży się przez podział. Jan Paweł II podkreślał często, że ta właśnie radość staje się „źródłem nawrócenia do Boga, do tego Boga, który stał się człowiekiem i wzajemnie do siebie”, jest darem, którego symbolem są nasze prezenty.
Esencję powyższego przekazu przeplatanego pięknymi polskimi kolędami i pastorałkami w wykonaniu nauczycieli oraz uczniów podsumowali narratorzy wraz z Barbarą Porowską, odczytując słowa życzeń wyrażających chęć, aby wraz z aniołami i pasterzami stanąć na progu każdego serca, w którym toczy się bój o jego szlachetność i czystość - tam rodzi się Bóg. W tym roku słowa te nabrały szczególnego sensu, albowiem teraz, kiedy Ojciec Święty zakończył swoją ziemską pielgrzymkę, Bóg dał nam niezwykłą pewność, że życzenie Jana Pawła II spełniło się i w tym roku stanął na progu każdego serca, na progu domów rodzin, gdzie mimo trudności i upadków ciągle na nowo podejmuje się walkę o ich świętość, stanął przy łóżku chorych, którzy świadomie ofiarują swój krzyż Jezusowi, przy każdej kobiecie spodziewającej się dziecka, szanując to niezwykłe sanktuarium życia, był bardzo blisko młodych ludzi, na świętość których czyha tylu Heroldów i powiedział im: „Jesteście współczesnym Betlejem”. Te słowa wzbudziły gromkie brawa na sali. Ostatnie zdanie tegorocznych jasełek to: „Nie zapominajmy tego, żeśmy tu byli razem”, a razem znaczy nie sami, albowiem tam, gdzie rodzi się Bóg, tam wciąż żyje Ojciec Święty Jan Paweł II.
Pomóż w rozwoju naszego portalu