Reklama

Obchody 11 listopada w Przemyślu

Pamięć, groby i... przyszłość

Niedziela przemyska 48/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

10 listopada wieczorem spotkałem w drodze do Seminarium młodych ludzi w harcerskich strojach. Zapytani, skąd wracają, zawstydzili mnie informując, że byli pod pomnikiem „Orląt Lwowskich” na harcersko-wojskowym capstrzyku, swoistej wigilii Święta 11 Listopada. Młodość zatem wpisała się w tegoroczne obchody dnia Odzyskania Niepodległości. Nie brakło jej i w dniu samego świętowania. Trzeba z dumą zaznaczyć, że Przemyśl otrząsnął się z marazmu minionych czasów i z każdym rokiem katedra zapełnia się coraz liczniej. W tym roku wielu nie zmieściło się wewnątrz bazyliki. Mszę św. koncelebrowali bp Adam Szal i proboszczowie przemyskich parafii. W stallach obok kanoników kapituły miejsce zajęli ludzie społecznego mandatu. Eucharystii przewodniczył metropolita przemyski abp Józef Michalik. W słowie wprowadzającym powiedział:
„Dzień Niepodległości gromadzi nas na wspólnej modlitwie, co staje się wyznaniem wiary, że Panem Dziejów jest Bóg, że to najpierw Jemu a dopiero potem ludziom zawdzięczamy tę wolność z roku 1918, 1945 i 1989.
Modlimy się dziś za bohaterów, którzy oddali swe życie, abyśmy my mogli żyć w wolności - niech Chrystus wprowadzi ich do swego Królestwa Prawdy, wolności prawdziwej i pokoju na wieki.
Ojczyzna i dziś potrzebuje modlitwy, potrzebuje Bożej pomocy, światła ku nawróceniu najpierw każdego z nas tu obecnych, a potem tych wszystkich, którzy biorą na siebie obowiązek odpowiedzialności za Państwo i Naród, za wielkie dziedzictwo historii i wielką nadzieję naprawy Państwa.
Otrzymaliśmy w tych dniach kolejną lekcję wychowawczą. Wnioski, jakie warto wyciągnąć są czytelne: miarą dojrzałości polityka, tak jak każdego człowieka, jest odpowiedzialność, jest branie odpowiedzialności za słowa, wydarzenia, za innych. Ojciec nie może się obrażać na dziecko, na rodzinę - on ma ją chronić, pomagać, tracić dla niej siły, zdrowie, życie. Dojrzały polityk nie może się obrażać na wyborców ani na naród, ani na Polskę. Nie może donosić na Ojczyznę ani do gazet, ani do sąsiadów, psuć jej opinii, straszyć Polakami w krajach ościennych. Tego czynić się nie godzi, to jest polityczny infantylizm, brak dojrzałości szkodzący Ojczyźnie.
Polskę męczy od lat korupcja, hańbią afery, naród niszczą kliki mafijne, o których się ostatnio przez lata całe mówi i te, o których się nie powie nigdy.
Czy nowo utworzony Parlament i Rząd zdoła uzdrowić Państwo i praworządnym je uczynić? Czy potrafi odciąć się od układów mafijnych, koleżeńskich, partyjnych? Czy dobro Ojczyzny postawi na pierwszym miejscu? Ufamy, że zdoła to uczynić! Czy znajdzie sposoby, aby zahamować bezrobocie, wesprzeć rodzinę, bronić życia w wymierającym przecież narodzie? Czy będzie w stanie przywrócić nadzieję i sprawiedliwość, a to przecież łączy się z koniecznością ukrócenia bezprawia i cofnięcia niezasłużonych przywilejów?!
Po ludzku sądząc jest to trudne, ale z Bożą pomocą stanie się możliwe, jeśli przemienią się serca, bo to nasze polskie sumienia wymagają przemiany.
O to światło Boże, o przemianę serc prosimy dziś dla siebie i dla nowego rządu i naszego narodu, o Boże błogosławieństwo na nowy czas odpowiedzialności dany nam przez Pana.
Duchu Święty prowadź nas, Jezu, okaż nam swoje miłosierdzie!”.
Symboliczna była Liturgia Słowa. Teksty biblijne czytali Prezydent miasta i jego Zastępca. Symbol krył się w myśli, że tak jak teraz dzielą się z mieszkańcami miasta Słowem Pana, tak winni dzielić się wszelkim dobrem, którego oczekują na stole posługiwania mieszkańcy i obywatele.
Po Ewangelii wysłuchaliśmy pięknej homilii ofiarowanej nam przez oficjała ks. prał. Józefa Bara:

Rzadko na moich wargach -
Niech dziś to warga ma wyzna -
Jawi się krwią przepojony,
Najdroższy wyraz: Ojczyzna.

Widziałem, jak na rynkach
Gromadzą się kupczykowie,
Licytujący się nawzajem,
Kto Ją najgłośniej wypowie.

Widziałem, jak między ludźmi
Ten się urządza najtaniej,
Jak poklask zdobywa i rentę,
Kto krzyczy, iż żyje dla niej.

Widziałem jak do jej kolan -
Wstręt dotąd serce me czuje -
Z pokłonem się cisną i radą,
Najpospolitsi szuje.

(J. Kasprowcz, Księga ubogich [XL])

Geniusz poety Jana Kasprowicza polega na tym, że jego słowa napisane tak dawno, prawie 100 lat temu, są i dziś tak prawdziwe i tak przejmująco aktualne...
Moja najdroższa Ojczyzna... Nasza najdroższa Ojczyzna... Mówiło się dawniej: Macierz... A słowa te zawierają takie bogactwo treści, emocji, uczucia, bo są bardzo blisko słowa: Matka...
Myślimy o naszej Ojczyźnie z miłością dziś, w dniu, w którym po latach niewoli odzyskała swą niepodległość, okupioną tyloma ofiarami...
Moja Najdroższa Ojczyzna - pisał poeta. Nasza Najdroższa Ojczyzna...
A może zastanawiamy się, czy rzeczywiście Ojczyzna jest jeszcze dzisiaj jakąś wartością? Czy patriotyzm nie jest przeżytkiem i wspomnieniem historii? Czy Ojczyzna jest jeszcze warta naszego uczucia, naszego umiłowania? A może to już wstyd być dziś patriotą, może należy zapomnieć o patriotycznych uczuciach, wyrzec się ich, może przyszedł czas, byśmy byli patriotami Europy?...
Zastanawiamy się nad tymi pytaniami w kilka miesięcy po śmierci Jana Pawła II, gdy jeszcze niedowierzamy, że już Go nie ma wśród żyjących, gdy trudno uwierzyć, że się do nas nie odezwie, nie uśmiechnie i nie pobłogosławi...
Nie tylko my Polacy zastanawiamy się nad tym, co ten Sługa Boży ludziom zostawił. Kim był dla ludzkości, czego nas uczył, jaki testament nam zostawił.
Był niewątpliwie nauczycielem wiary... wiary prostej, mocnej, przekonywującej, porywającej. Był Jan Paweł II także nauczycielem godności człowieka. Wtedy gdy był zdrowy, silny, wysportowany, niczym atleta, ale jeszcze bardziej wtedy, gdy był stary, chory, słaby, niedołężny. Wtedy przemawiał najmocniej i o godności człowieka powiedział najwięcej.
Przez wiele lat uczył nas jak żyć, a w ostatnich tygodniach swego życia uczył nas także jak umierać. I to była najpiękniejsza nauka... a świat ją zrozumiał i dlatego zamarł w milczeniu o godzinie 21.37...
Papież z Polski był zwolennikiem jednoczenia się Europy, mówił o tym już w 1979 r. w Gnieźnie, gdy zachęcał do tej jedności poprzez sięganie do chrześcijańskich korzeni, poprzez szukanie oparcia w niezmiennych wartościach ewangelicznych. Niejednokrotnie potem nadużywano jego słów do doraźnych celów politycznych.
Papież Wojtyła był kochany przez Włochów, był ich papieżem od chwili, gdy pojawił się po wyborze w oknie i tłumaczył się, że przybył z dalekiego kraju i prosił, by go poprawiono, gdy będzie źle mówił po włosku... Rzymianie od razu Go przyjęli i pokochali...
Potem w podróżach apostolskich objechał cały świat i wszędzie czuł się u siebie, a wszyscy uważali Go za swego. Będąc w Japonii wchodził w tamtą kulturę i próbował mówić tamtym językiem. We Lwowie i w Kijowie przemawiał po ukraińsku, wśród Indian nakładał na głowę pióropusz, a w Afryce zaglądał do chat murzyńskich. Był przyjacielem Hindusów, Papuasów, Pigmejów, Malgaszy...
W wydanej niedawno książce wspomina fotograf Arturo Mari: «Wydawało mi się, że On ma przed oczami cały świat, że patrzy na jakiś wielki globus i że nie pozostawia bez modlitwy żadnego kraju, żadnego kontynentu...» (A. Mari. Do zobaczenia w raju. Warszawa 2005, s. 121).
Zadziwiające jest to, że Jan Paweł II, będąc człowiekiem tak uniwersalnym, tak powszechnym, był zarazem człowiekiem tak mocno związanym ze swoją ziemską Ojczyzną. Człowiek, który odmienił świat, który jak nikt inny był własnością całego świata, nie przestawał nieustannie przyznawać się do swojej Ojczyzny, chlubił się, że jest synem polskiego narodu. Dlatego, gdy stanął na ojczystej ziemi wołał: «(...) ja syn polskiej ziemi, a zarazem ja: Jan Paweł II papież, wołam z całej głębi tego Tysiąclecia, wołam w przeddzień Święta Zesłania, wołam wraz z Wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi!» (Warszawa 2.06. 1979).
I zstąpił Duch... I powiało wolnością.
Jan Paweł II polską, ojczystą ziemię kochał i czcił. Dlatego w 1983 r. w Warszawie mówił:
«Przybywam do Ojczyzny: Pierwszym słowem, wypowiedzianym w milczeniu i na klęczkach był pocałunek tej ziemi: ojczystej ziemi.
Pocałunek złożony na ziemi polskiej ma jednak dla mnie sens szczególny. Jest to jakby pocałunek złożony na rękach matki - albowiem Ojczyzna jest naszą matką ziemską» (Warszawa 16.06.1983).
Kiedy mówił o ziemi ojczystej zawsze było w tym tyle ciepła, tyle podziwu, tyle życzliwości, jak choćby wtedy w Warszawie w 1987 r.:
«O ziemio polska! Ziemio trudna i doświadczona! Ziemio piękna! Ziemio moja.
Bądź pozdrowiona» (Warszawa 8.06.1987).
Ojciec Święty Jan Paweł II ojczystą ziemię kochał i znał. Znał ją jak rzadko kto. Od młodości przemierzał jej góry i jeziora, zazwyczaj w towarzystwie ludzi młodych, a wspomnienia z tych wędrówek nosił w sercu aż do ostatnich chwil. Chyba jednak najwięcej uczucia zostawił w naszych Bieszczadach... Bywało, że Metropolitę Przemyskiego przepytywał ze znajomości geografii naszej archidiecezji: «Józiu, a wiesz, gdzie leży Jasiel?». I bywało na początku, że Ksiądz Arcybiskup miał poważne kłopoty z odpowiedzią na podobne pytania.
Papież z Polski, kochając ojczystą ziemię, kochał także ludzi, którzy na niej żyją. Dlatego żegnając się w Krakowie w 1999 r. mówił: «Wracając do Watykanu nie opuszczam mojego rodzinnego kraju. Zabieram w pamięci widok ojczystej ziemi, od Bałtyku do gór (...). Raz jeszcze pragnę zapewnić: w moich myślach i modlitwach Polska i Polacy zajmują miejsce szczególne» (Kraków - Balice 17.06.1999).
Serdeczną miłość do swoich rodaków wyrażał przy różnych okazjach. Dawał o niej świadectwo podczas niedzielnych i środowych spotkań, gdy przemawiał w polskim języku.
To On upominał się o słuszne prawa swoich rodaków, zwłaszcza w pamiętnych dniach stanu wojennego, gdy mówił za nas i w naszym imieniu, gdy byliśmy pozbawieni swojego głosu. To On upominał się wtedy o nas wobec świata.
Przez lata tego pontyfikatu, dzięki Niemu, wielu mieszkańców Ziemi dowiedziało się, że jest taki kraj, który nazywa się Polska...
Z historią i kulturą swego narodu czuł się tak bardzo związany, gdy mówił w Gnieźnie:
«Papież Jan Paweł II - Słowianin, syn narodu polskiego, czuje, jak głęboko wrastają w glebę historii korzenie, z których on sam razem z Wami wyrasta» (Gniezno 3.06.1979).
I dlatego na Błoniach krakowskich tegoż 1979 r. nie krył swego wzruszenia, gdy prosił:
«Zanim stąd odejdę, proszę Was, abyście całe to dziedzictwo, któremu na imię »Polska«, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością - abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się i nie zniechęcili, - abyście nie podcinali korzeni, z których wyrastamy» (Kraków 10.06.1979).
Jan Paweł II zostawił nam wielki testament. W tym testamencie jest zapisana także miłość do naszej wspólnej Ojczyzny.
Ja nie wiem jak ma wyglądać Twój patriotyzm od jutra. Ja nie mam gotowej recepty na patriotyzm każdego z nas z osobna. Z pewnością inaczej miłość do Ojczyzny będzie się przejawiać w życiu posła, inaczej w pracy urzędnika, w posłudze biskupa, księdza czy w życiu karmelitanki,a jeszcze inaczej w pracy nauczyciela, w trudzie ucznia, w miłości matki czy ojca...
Jak kochać Polskę? Jak kochać Polskę dziś, gdy ludzie po raz kolejny, może już ostatni raz, uwierzyli, że będzie lepiej, że będzie uczciwie, że będzie sprawiedliwie?
Jak pomóc Ojczyźnie, by ludzie nie tracili nadziei, by nie ulegli do końca frustracji i zniechęceniu?
Co robić by coraz mniej było kupczenia wielkimi ideałami patriotyzmu, by do kolan Matki - Ojczyzny, «z pokłonem i radą», nie cisnęli się ci, o których poeta mówi ze wstrętem?
Ważne jest byśmy miłość do naszej Ojczyzny nosili w sercu, gdziekolwiek jesteśmy, cokolwiek robimy, jakiekolwiek są nasze życiowe zadania i obowiązki. Byśmy naszą Ojczyzną nie pogardzali, byśmy się naszej Ojczyzny nie wstydzili, byśmy o niej z troską myśleli, byśmy się za nią częściej modlili... Gdy trzeba, byśmy nad nią płakali, bo i nasz Pan płakał nad swoją ziemską Ojczyzną, gdy nie poznała czasu swojego nawiedzenia, gdy nie wykorzystała swojej szansy...
Byśmy o naszej Ojczyźnie niekoniecznie dużo mówili, ale jak najwięcej dla niej czynili.

W mej pieśni, bogatej
czy biednej -
Przyzna mi ktoś
lub nie przyzna -
Żyje, tak rzadka na wargach,
Moja najdroższa Ojczyzna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wielkopostna droga bezdomnych z okolic Watykanu

2024-03-27 17:23

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

Adobe.Stock

Z misją zaniesienia nie tylko wsparcia materialnego, ale i Słowa Bożego wyszły do bezdomnych mieszkających w okolicach Placu św. Piotra siostry klaretynki. Z przesłaniem zapowiadającym radość Wielkanocy wyruszyły w miejsca, gdzie ludzie wielu narodowości żyją często na kartonach, pozbawieni jakiejkolwiek nadziei. Na progu Wielkiego Tygodnia misjonarki zorganizowały dla ubogich, bezdomnych i samotnych nabożeństwo pokutne, z możliwością przystąpienia do spowiedzi.

Nabożeństwo pokutne odbyło się pod Kolumnadą Berniniego, która dla wielu od lat stanowi jedyny dach nad głową.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Piotr Pawlukiewicz: Bóg nie może się na Ciebie doczekać!

2024-03-27 07:20

[ TEMATY ]

ks. Piotr Pawlukiewicz

B.M. Sztajner/Niedziela

ks. Piotr Pawlukiewicz (1960 – 2020) wygłosił tysiące kazań

ks. Piotr Pawlukiewicz (1960 – 2020) wygłosił tysiące kazań

Pomyślałem sobie: „Boże, ta babcia nawet jeszcze Komunii Świętej nie przyjęła, a już się w niej wyzwalają czyny miłości. Jaka ta miłość jest niecierpliwa! Jak się nie może doczekać!”. Tak samo nie może się doczekać Bóg. Na ciebie.

Jeszcze jeden fragment Ewangelii. Pozornie też wam znany, ale czy na pewno? „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: «Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada». Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem». Lecz ojciec rzekł do swoich sług: «Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się». I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: «Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego ». Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: «Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę». Lecz on mu odpowiedział: «Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się»”*.

CZYTAJ DALEJ

Lublin. Światu potrzeba ludzi takich jak św. Józef

2024-03-28 11:02

Katarzyna Artymiak

W sanktuarium św. Józefa u ojców Karmelitów w Lublinie tradycyjnie odbył się odpust z racji uroczystości św. Józefa. Poprzedziła go nowenna, którą w tym roku poprowadził o. Paweł Baraniecki z lubelskiej wspólnoty. W dniu uroczystości miał miejsce akt poświęcenia się św. Józefowi, który złożyło w ciągu dnia co najmniej 600 osób oraz poświęcenie lilii, symbolu św. Józefa. Mszy św. odpustowej przewodniczył i okolicznościową homilię wygłosił ks. Emil Mazur, duszpasterz młodzieży i dyrektor Spotkań Młodzieży Archidiecezji Lubelskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję