3 maja do Lwowa udała się pielgrzymka z parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Hrubieszowie. Trasa wiodła przez przejście graniczne Zosin - Uściług, a później przez Włodzimierz Wołyński, Nowowołyńsk, Czerwonograd do Lwowa. Pielgrzymce przewodniczył dziekan ks. Andrzej Puzon. Dzień ten jest szczególny - uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski - wspomnienie ślubów Jana Kazimierza i rocznica Konstytucji 3 maja.
Po zwiedzeniu części miasta skierowaliśmy się na cmentarz Łyczakowski, aby zgodnie z planem odprawić Mszę św. za Ojczyznę i za Orlęta Lwowskie. Na cmentarzu zostaliśmy bardzo dużo pielgrzymek z Polski, ale też przybyło dużo Polaków ze Lwowa, gdyż było ogłoszenie o tej Mszy św. Kiedy Zespół „Lechici” pod kierunkiem Leszka Opały wykonał na rozpoczęcie Mszy św. pieśń Gaude Mater Polonia, a później razem z przybyłymi Z dawna Polski Tyś Królową, na twarzach zgromadzonych pojawiły się łzy. Zabraliśmy ze sobą aparaturę nagłaśniającą, dzięki której głos biegł do odległych bloków mieszkalnych. Balkony zapełniły się ludnością. Po odczytaniu czytań liturgicznych ks. A. Puzon wygłosił homilię, w której przypomniał znane fakty religijno-narodowe wiązane z datą 3 maja i cmentarzem Łyczakowskim. Powiedział m.in.: „Witaj, Majowa Jutrzenko. Dziś znowu zabrzmią słowa aktu milenijnego: »Bogurodzico, Dziewico, Matko Kościoła, Królowo Polski dana nam jako pomoc ku obronie Narodu Polskiego. Oddajemy dziś ufnym sercem w Twą Macierzyńską Niewolę Miłości wszystkie dzieci Boże ochrzczonego Narodu i wszystko, co Polskę stanowi, za wolność Kościoła w świecie i w Ojczyźnie naszej, ku rozszerzeniu się Królestwa Chrystusowego na ziemi«. Te wielkie słowa wypowiedziane po raz pierwszy w 1966 r. ustami sługi Bożego Prymasa Wyszyńskiego zestawiamy dziś z tymi, które wygłosił po cudownej obronie Częstochowy we Lwowie w 1656 r. król polski Jan Kazimierz: »Ja, Jan Kazimierz, za zmiłowaniem Syna Twojego, Króla Królów, a Pana mojego i Twoim miłosierdziu Król, do Najświętszych stóp Twoich przypadłszy, Ciebie dziś za Patronkę moją i za Królową Państw moich obieram« (ze ślubów Króla Jana Kazimierza).
Z wiarą i pokorą tych słów idziemy dziś do Matki Bożej w katedrze lwowskiej i na Jasną Górę, by Jej dać do rąk to, co Polskę stanowi. Gdy myślimy o Polsce, cisną się na usta słowa poety Władysława Bełzy:
„O Polski kraju święty!
Warowny domie nasz!
O! jakiż niepojęty
Ty dla nas urok masz!
Potężna w Tobie siła!
Żywota wieczny zdrój:
O Polsko moja miła,
O drogi kraju mój!”.
Dzisiejsza uroczystość to święto ogromnej wdzięczności za historię Polski, za przetrwanie mimo klęsk, za oręż polskich huzarów i rany powstańców, za Lwowskie Orlęta.
Staję dziś pośród Was jako kapelan wojskowy, aby pielęgnować pamięć o polskich żołnierzach i ich czynach, gdziekolwiek się one spełniły i modlić się za poległych. Przychodzę tutaj dzisiaj na ten sławny w dziejach narodu cmentarz w duchu miłości, nie po to, aby wskrzeszać kształty dawnego sporu naszych dwu narodów, ale aby oddać sprawiedliwość i wyrazić cześć, tym, którzy wtedy życie oddali na Ojczyzny ołtarzu, modlić się za zwycięzców i zwyciężonych, za braci, którzy stanęli wówczas naprzeciw siebie.
Ileż tych polskich żołnierskich mogił pozostało na Wschodzie? Ileż to ziemia nosi śladów żołnierskiego trudu, wysiłku, a niekiedy tragedii do dziś niepojętych i niezrozumiałych.
Lwowskie Orlęta były „kamieniami rzuconymi na szaniec”. Krzyżują się lwowskie drogi z drogami Polski. Trwa pamięć, miłość i wdzięczność za to wielkie doświadczenie historii, któremu na imię Lwów. Znak miłości ludzi miasta Lwowa uzewnętrzniający się w żołnierskich czynach jest wciąż obecny w życiu naszego narodu. Przecież pod płytą grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie spoczywa jeden z Was - nieznany z imienia obrońca Lwowa, poległy w tamte listopadowe dni.
Chylmy kornie głowę przed wyrokiem Bożej Opatrzności, która tworzy kształt Ojczyzny - Najjaśniejszej Rzeczpospolitej i Ukrainy. Od tych naszych grobów Orląt Lwowskich wznosimy modlitwę za dusze ich ówczesnych przeciwników, za tamten splot tragiczny naszych pobratymczych dziejów. Modlimy się za synów i córki tego miasta wiernego, którzy za tę wierność płacili cenę najwyższą. „Bogurodzico, Królowo Korony Polskiej, wolnego ludu krew zanieś przed Boga tron”.
W ręce Tej, którą tu zwą Gwiazdą Lwowa, zawierzamy miasto, cmentarz Orląt Lwowskich, ufając, ze nadchodzi czas prawdziwego braterstwa naszych modlitw i narodów. Tak nam dopomóż Bóg. Amen!”.
Bardzo dużo ludzi przystąpiło do Komunii św. Po Mszy św. złożyliśmy na grobie centralnym wieniec biało-czerwonych kwiatów. Nie zapomnę rozmowy ze starszą kobietą - Polką, która mówiła: „Zostałam tu ze swoją matką, aby pilnować grobu ojca. Moje rodzeństwo wyjechało do Goleniowa i Szczecina. Cieszę się, że słyszę modlitwę, śpiew, polską mowę. Dziękuję wam, że przyjechaliście do nas”. Następnie razem z Polakami dbającymi o kaplicę Orląt Lwowskich posadziliśmy dąb im. Jana Pawła II, który wcześniej poświęcił bp Jan Śrutwa w katedrze zamojskiej.
Długo zwiedzaliśmy cmentarz Łyczakowski, zapalając znicze i kładąc wiązanki kwiatów. Na mogile Marii Konopnickiej złożyliśmy kwiaty i odśpiewaliśmy Rotę. Odjeżdżając, dziękowaliśmy Bogu, iż mogliśmy to wszystko zobaczyć i przeżyć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu