W chwili wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża miałam siedem lat. Rozpoczęłam właśnie naukę w I klasie szkoły podstawowej. Stres związany z rozpoczęciem nauki w szkole sprawił zapewne, że niewiele pamiętam z tamtych czasów, a moje własne doświadczenia zlewają mi się z tym, co później opowiadali mi rodzice i co widziałam w relacjach telewizyjnych. Pierwszym jasnym światłem zabłysł dla mnie Jan Paweł II dopiero poprzez słowa wypowiedziane do młodzieży na Westerplatte 12 czerwca 1987 r. Miałam wtedy 16 lat i chodziłam do II klasy liceum. Na spotkaniu z Papieżem nie byłam osobiście, ale w moim liceum każdy z uczniów otrzymał małą książeczkę z wydrukowaną papieską homilią do młodych. Przeczytałam ją wiele razy i zawarte w niej słowa Ojca Świętego wytyczyły mi drogę na kolejne lata życia. Mogę chyba powiedzieć, bez cienia przesady, że ta papieska homilia ukształtowała moje życie, moją postawę wobec Boga, wobec bliźnich, wobec siebie. Cóż pamiętam z tamtych słów? Wezwanie do odkrywania własnego powołania, prawdę, że świat, w którym ludzie żyją według tego, do czego zostali powołani, jest światem bardziej ludzkim. Słowa o znajdowaniu swojego miejsca w świecie - miejsca dla mnie przygotowanego - towarzyszą mi po dziś. Cały czas staram się pytać siebie i pytać Boga, do czego mnie przeznaczył, gdzie jest moje miejsce, w czym najlepiej mogę się realizować. „Człowiek jest sobą poprzez wewnętrzną prawdę - mówił wówczas Ojciec Święty. - Jest to prawda sumienia odbita w czynach. W tej prawdzie każdy człowiek jest zadany samemu sobie”. I tak właśnie zaczęłam patrzeć na siebie - jako na największe zadanie, jakie mam do zrealizowania - mądrze, godnie, w prawdzie przeżyć własne życie. Żyć tak, by nie przegrać własnego człowieczeństwa, sumienia, godności. Papież wzywał młodych, by mieli „odwagę trwania pełnego inicjatywy”. I tak starałam się żyć. Założyłam szkolną gazetkę, zaczęłam prowadzić w szkole grupę oazową, starałam się szukać takich przestrzeni, w których mogę wykorzystać moje umiejętności i talenty, w myśl słów wypowiedzianych przez Ojca Świętego już na Jasnej Górze w 1983 r., a powtórzonych na Westerplatte: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od Was nie wymagali”.
Nie będę mówić o wszystkich moich spotkaniach z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Chcę przytoczyć jeszcze tylko jedno. Kolejne spotkanie, które pokazało mi kolejne zadania, kolejną drogę, którą trzeba iść. Było to w Gorzowie 2 czerwca 1997 r. Homilię, którą wówczas podczas liturgii Słowa wygłosił Jan Paweł II, również przeczytałam kilka razy i wciąż do niej wracam. Po dziesięciu latach kolejne słowa Jana Pawła II trafiły wprost do mojego serca. Choć tym razem słuchałam tych słów, siedząc zaledwie kilkanaście metrów od Papieża. Słuchałam i starałam się z nich jak najwięcej zapamiętać, jak najwięcej w sobie zachować.
Były to słowa o potrzebie dawania świadectwa swoim życiem w każdym miejscu, w jakim się znajdujemy. Słowa o potrzebie modlitwy i trwania przed Bogiem. Nie skłamię, jeżeli powiem, że to Papież tam, w Gorzowie, nauczył mnie modlitwy różańcowej, nauczył mnie milczącego, adoracyjnego trwania przed Najświętszym Sakramentem, nauczył mnie, jak w modlitwie zawierzać Bogu wszystkie swoje sprawy, całe swoje życie. W Gorzowie Wlkp. Jan Paweł II mówił także o potrzebie pomocy bliźnim, zaangażowaniu w sprawy społeczne, mówił o tym, że wiara powinna wyrażać się w czynach. To wciąż jest zadanie, które stoi przede mną… Zadanie, które staram się przekuwać na czyn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu