W świecie, który coraz bardziej staje się obojętny na słowo Dobrej Nowiny, pójście za Jezusem nie jest zbyt popularne. Człowiek raczej woli życie wygodne, z honorami i sławą, aniżeli życie pełne ofiar i upokorzeń. Jednakże wśród tych ciemniejszych stron obserwujemy także szukanie wyraźnej drogi prawdy i Tego, który odpowie nam na dręczące pytania, pokaże drogę do światła i powie, po co żyjemy.
Ewangelia dzisiejszej niedzieli jest fragmentem mowy pożegnalnej Chrystusa. Po wyjściu Judasza z Wieczernika Jezus kieruje wzruszające słowa do Apostołów. Już za kilkanaście godzin na krzyżu wszystko się wypełni. Uczniowie są zaskoczeni całym biegiem wydarzeń. Według ich myśli wszystkie marzenia i plany o zaszczytach i władzy, a także nadzieje o królestwie legną w gruzach. Nie takiego mesjasza sobie wyobrażali. I właśnie teraz Pan uspokaja zalęknionych Apostołów. Najpierw ich umacnia, by nie zwątpili: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie” (J 14, 1). Jezus umacnia wiarę Kościoła. Robi to, co dla uczniów jest najlepsze. A później zapowiada swoje odejście: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Idę przecież przygotować wam miejsce” (J 14, 2). Uczniowie przerażeni tak odległym celem pytają o drogę. I oto miejsce w domu Ojca jest zapewnione i droga pewna. Jest nią sam Chrystus, nie ma innej. Jest On jeszcze czymś więcej - celem, bo Ojciec, do którego prowadzi droga jest w Nim, jeśli ktoś postrzega Jezusa jako Tego, kim On naprawdę jest. Wystarczy tylko wiara, tutaj nie ma miejsca na lęk i zwątpienie.
Jezus jest drogą ku Ojcu, bo daje nam do Niego dostęp, czyni nas uczestnikami Boskiego życia. To On jest doskonałym Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, gdyż żyje życiem Bożym i należy do świata ludzkiego. To w Nim, który jest Słowem Bożym, przemawia do świata Bóg Ojciec i dokonuje w Nim dzieł - cudów, które powinny wzbudzić wiarę w to, że Ojciec jest w Synu, a Syn w Ojcu. Chrystus odchodzi od swoich uczniów po to, aby „przygotować im miejsce” trwałe w obecności Ojca. Odchodzi, aby nam przygotować drogę ku wiecznemu życiu. On przeszedł przez bramę śmierci do życia. Kto za Nim idzie - już tu na ziemi ma radość Bożą i prawdziwą wolność.
Słowa nadziei i pokrzepienia Jezus kieruje także do nas: „Niech się nie trwoży serce wasze”. Nie są to słowa złudnej pociechy. „Wierzcie w Boga” - to jest nasza gwarancja, właśnie wiara. To jest nasze światło, które pozwala dostrzec właściwą drogę i cel. Dziś wielu może wątpić, bo wydaje się im, że chrześcijaństwo przegrało, nie opłaca się iść za Jezusem według ludzkiej rachuby, nie warto Mu wierzyć. A jednak bez wiary człowiek nie odpowie na najważniejsze życiowe pytania i zagadnienia, nie rozwiąże problemu i sensu ludzkiego życia. Dla wielu świat jest wtedy jedną wielką zagadką. Człowiek tracąc wiarę znajduje się w sytuacji bezradności i zagubienia, jest pozostawiony sam sobie. Tylko wiarą można rozpoznać obecność Syna w Ojcu, a Ojca w Synu. Najpierw jednak należy wierzyć Synowi, który objawia nam Ojca.
Trzeba wytrwale i z wiarą prosić, by Pan dopomógł nam w naszych problemach i bezradności. Silnej wiary nie złamią niepowodzenia i nieszczęścia, jakie przynosi życie. To ona wszystko potrafi pokonać. Z jej pomocą Zbawiciel, który jest Drogą, Prawdą i Życiem, da nam gwarancję udziału w swoim zwycięstwie. Nie pozostawi nas, lecz będzie mieszkał u nas wraz z Ojcem, jeśli tylko przyjmiemy Go i zaprosimy do swego życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu