Przyroda traci swą barwną szatę, błękit nieba ginie w szarej
powłoce ciężkich chmur, ziemia zastyga w oczekiwaniu na zimę, a gołe
drzewa usypiają kołysane majestatycznym wiatrem. Odwiedzamy cmentarze,
groby naszych bliskich, znajomych. Wchodzimy w atmosferę zadumy nad
życiem, które zmienia swój wymiar, by stać się istnieniem, rzeczywistością "
poza czasem"
Podległy zmienności człowiek żyje w czasie, który jest
dla niego etapem życia. Jednak czas pojmowany jako pewna wielkość
matematyczno-fizyczna jest czymś zdecydowanie innym od czasu rozumianego
w sensie egzystencjalnym. Nie mówi w zasadzie niczego o możliwościach
człowieka w zakresie przekroczenia siebie samego, nawiązywania kontaktów
i relacji. Nie daje on także żadnego dostępu do przekraczającej wszelkie
ludzkie doświadczenia czasu, przyobiecanej w wierze, absolutnej,
opierającej się na sobie samej, obecności w pełni życia Bożego. Jeżeli
czas nie ma rangi historii zbawienia, to z tej linearnej wizji czasu
wyziera duch zwątpienia wobec tego nieskończonego, absurdalnego "
nic", do jakiego czas zmierza i faktycznie dochodzi.
Bóg działa w czasie, poprzez czas. Czas staje się dla
każdego wielką szansą - szansą codzienności. Bo czas dla chrześcijanina
jest czasem dojrzewania, rozwoju życia Bożego, czas i życie - to
wartości nierozłączne. Czas jest największym sprzymierzeńcem życia,
jego historyczną przestrzenią, ale też jego ograniczeniem. Dlatego
też życie nieustannie ściga się z czasem. Codziennie umieramy, zbliżając
się jednocześnie o jeden dzień do naszego startu do wieczności, "
czas jest biegiem do śmierci" - tempus cursus ad mortem est (św.
Augustyn). Już w starożytności malowano człowieka z profilu, w biegu
lub w chodzie, ponieważ życie każdego z nas jest wędrówką do domu
Ojca, wspinaczką ku prawdziwemu życiu. Choć "czar prawdziwego życia
jest ukryty, po tamtej stronie gór czasu" (L. Start), kwestia naszego
wiecznego szczęścia musi się rozstrzygnąć tu i teraz. I dla każdego
z nas każdy dzień może się okazać dniem ostatnim. Człowiek - odkładając
sprawy ważne na później, na dalsze etapy życia, może przegapić samo
życie, myślenie o śmierci pomaga lepiej żyć. Pięknie tę myśl oddają
słowa poezji: "Czas, co w przelocie piramidy kruszy, wszystko ci
weźmie, życie twoje strawi, tylko co piękne w twojej duszy, to ci
zostawi".
Człowiek musi sobie uświadomić, że czas został dany mu
w formie zadania, jako "miejsce przemiany". Czas jako okres życia
pozwala wyjść człowiekowi niejako z samego siebie, aby wejść w kontakt
z Bogiem, z drugim człowiekiem i ze światem. Warto podkreślić, że
u źródeł słowa "czas" używanego w Starym Testamencie znajduje się
wyrażenie oznaczające - "dać sposobność do spotkania" (jadat). "Oto
teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia" (2 Kor 6, 2). Teraz
to znaczy ten odcinek czasu, w którym tkwimy, w którym jesteśmy zanurzeni.
Ta właśnie sekunda jest darem. W tej minucie kryje się szansa. Ta
godzina zawiera niepowtarzalne możliwości. Ten dzień jest dniem zbawienia,
ten czas jest czasem Bożym, więc powinien być czasem chcianym, czasem
docenianym, czasem upragnionym. Twoje dni są cegłami, z których budujesz
dom swojej przyszłości.
Były arcybiskup Wrocławia - kard. A. Bertram w swojej
książce: Charyzmaty pracy i duszy kapłańskiej wspomina, że otrzymał
pewnego razu list od 12-letniego chłopca, który prosił go o autograf.
Kardynał stwierdził, że nie ma czasu na odpisywanie na takie listy
i wyrzucił go do kosza. Ale po pewnym czasie wyjął i odpisując chłopcu,
załączył obok autografu sentencję: "Stracony czas nigdy nie wróci"
. Po upływie 12 lat otrzymał list od tego samego chłopca, który zapraszał
go na prymicje. Młodzieniec wyjaśniał w nim Księdzu Kardynałowi,
że był bardzo niedobrym dzieckiem, marnował czas, sprawiał wiele
przykrości rodzicom. Przejął się jednak zdaniem, które napisał Ksiądz
Kardynał. Postanowił się zmienić i nie marnować żadnej chwili. Rezultatem
są studia i otrzymane kapłaństwo.
Czy nie warto więc dziś powtórzyć te słowa: "Stracony
czas nigdy nie wróci". Wielki wynalazca i filozof amerykański Benjamin
Franklin (1706-90) mówił: "Czas jest tym, czego nie możemy pożyczać,
ani nie możemy składać". To, co możemy robić z nim, to tylko korzystać
z niego. "Ten dzień dał mi Pan Bóg, abym korzystał z niego do woli.
Mogę wykorzystać go albo zmarnotrawić. Lecz to, co czynię dziś, jest
znaczące, ponieważ dla dzisiejszego dnia ofiarowuję jeden dzień mojego
życia. Gdy nadejdzie jutro, dziś opuści nas na zawsze i zostanie
tylko to, co dziś uczyniłem. W obliczu śmierci to, co mogło się wydawać
absolutnie ważne, sprowadzone zostaje do właściwych rozmiarów. Staje
się względnie ważne, przemijające. Giną bogactwa, wyrównują się różnice
społeczne. Człowiek, umierając, wypuszcza z rąk wszystko, co posiada.
Zostaje tylko to, czym jest naprawdę. W momencie śmierci wszystko,
co człowiek uważał za najlepsze, do czego był przywiązany, może stać
się przyczyną zatracenia. Natomiast to, co uważał za zło, jak choroba,
cierpienie, może stać się błogosławieństwem i zbawieniem".
Pomóż w rozwoju naszego portalu