Reklama

Młodzieżowe Rekolekcje w Kołobrzegu

Spotkanie z morzem

Niedziela podlaska 11/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wrażenia znad morza stoją przed oczami cały dzień, szczególnie podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu. Nie trzeba wtedy wypowiadać wielkich słów. Wystarczy przypomnieć sobie poranny spacer, usłyszeć szum fal... Morze daje możliwość „dotknięcia” Boga, który jest największą potęgą. Chcę umieć odnajdywać do Niego drogę, chcę korzystać z jego łask, chcę w Nim szukać pomocy w trudnościach.

Jest 5.00 rano. Właśnie wychodzimy nad morze. W świetle księżyca wydaje się ono ciemnym żywiołem. Wrażenie dodatkowo potęguje sztormowa pogoda i fale rozbijające się o brzeg. Szum morza słychać już z daleka. Morze jest groźne, a zarazem fascynujące. Idziemy przez długi czas, zaczynamy odczuwać zmęczenie.
Nie pierwszy raz podczas wspólnie spędzanych ferii idziemy nad morze, ale nigdy jeszcze nie wychodziliśmy o takiej porze. Mało kto rozmawia, wydaje się, że to wyjście ma inny charakter niż wszystkie do tej pory. Czuć atmosferę poszukiwania. Może dlatego, że jest noc - od zawsze kojarzona z oczekiwaniem na coś ważnego. W ciszy nocnej przemawia Bóg. Wobec potęgi morza liczą się tylko sprawy najważniejsze. Wszystkie inne, nawet te ważne, schodzą teraz na dalszy plan. Nasza wędrówka staje się okazją do wsłuchania się w siebie, w swoje problemy, w swoje życie. Idąc brzegiem morza, myślę o sobie. Morze w jakimś stopniu narzuca mi się, wciska się we mnie. Tworzy obrazy w moich myślach. Porównuję swoje wnętrze do morza i zauważam wiele podobieństw. Przede wszystkim wydaje się bezkresne, często nieokreślone, nieuporządkowane. W miarę stawiania kolejnych kroków to poczucie jeszcze się wzmaga. Zaczynam rozpoznawać kolejne fale własnych myśli, uczuć, pragnień, które chcę jakoś oswoić, zaklasyfikować, ustawić według wartości. Czuję siłę naporu różnych sytuacji, wymagań stawianych przez siebie i przez innych.
Cały czas idziemy wzdłuż linii brzegowej. Doświadczamy potęgi przyrody. Mamy szczęście, pogoda jest wspaniała, daleko na horyzoncie rysuje się mały cypel - tam nigdy nie byliśmy. Chcemy przekroczyć tę granicę. Powoli rozjaśnia się, słońce wstaje. Wysiłek robi swoje. Wtedy przychodzi do głowy kolejna myśl: morza trzeba doświadczyć. Jego potęgę czuje się lepiej, kiedy idzie się blisko. Wydawać by się mogło, że kiedy człowiek przeszedł już trochę, to wszystko o morzu wie. Ale te 20 km, które pokonaliśmy, to tylko niewielki ułamek całej linii brzegowej Bałtyku. Nawet gdyby przejść dokoła cały brzeg, to człowiek nie pozna morze. Zostaje mu tylko zbadanie jego powierzchni i głębi. Z drugiej strony, te 20 km to jest bardzo dużo. Wiem, że zdołałem tyle przejść. Jednak mogę się zdobyć na duży wysiłek. Droga ta przypomina mi, że w życiu jest podobnie. Tylko to, co wiele kosztuje, daje potem satysfakcję. Nie muszę zachowywać się, jak wszyscy moi rówieśnicy, jak wszyscy przeciętni ludzie. Mogę osiągać wielkie rzeczy - wiele udało mi się już zrobić. Gdybym nie przeszedł tego odcinka, nie przekonałbym się, jak wygląda morze w tym miejscu. Teraz już wiem i jednocześnie widzę perspektywę: co dalej. Trud uczy mnie, że nie wolno w życiu się zatrzymać, bo wiele jeszcze pięknych rzeczy przede mną. Skoro poznałem trochę morza, doświadczyłem odrobinę jego potęgi, chcę więcej. Trzeba iść w głąb. Wysiłek hartuje człowieka, powoduje, że więcej może znieść, przygotowuje do trudów życia. Pokazuje, że zmiany na lepsze są możliwe. Dlatego cały wyjazd nad morze kończy się zrobieniem postanowienia zmiany po powrocie do domu.
Wrażenia znad morza stoją przed oczami cały dzień, szczególnie podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu. Nie trzeba wtedy wypowiadać wielkich słów. Wystarczy przypomnieć sobie poranny spacer, usłyszeć szum fal, doświadczyć, że plaża, po której się idzie, nie jest podłożem zupełnie pewnym, twardym, nie wystarczy twardo po niej stąpać. Nie jest czymś bezwzględnym, zależy od morza i ono jest w tym wypadku punktem odniesienia. Widzimy jak to, co niedawno było jeszcze plażą, już teraz nią nie jest, bo przykryło je morze. Automatycznie nasuwają się skojarzenia dotyczące życia. Nie wystarczy być realistą w życiu, choć trzeba umieć sobie w nim radzić. Nie wszystko zależy ode mnie i żeby stanąć w prawdzie, muszę się o tym przekonać. Jest Bóg i trzeba się z Nim liczyć. Nie można żyć tak, jakby Go nie było.
Morze w jakiś sposób mnie przyciąga. Chcę doświadczyć jego piękna, ale też i jego potęgi, mocy, wielkości. Można powiedzieć, że daje ono możliwość „dotknięcia” Boga, który przecież jest największą potęgą. Chcę umieć odnajdywać do Niego drogę, chcę korzystać z Jego łask, chcę w Nim szukać pomocy w trudnościach. On, podobnie jak morze zmienia brzeg, może zmienić sytuację człowieka. Widok znad morza doskonale to uzmysławia. Po tak długim marszu już nie wiem, czy idę po pewnym gruncie. Od szumu fal delikatnie kręci się w głowie. Obserwujemy swoje ślady na plaży - są bardzo wyraźne, ale kiedy zalewa je morze - znikają. Tak działa Boże miłosierdzie, fale Jego łaski „zakrywają” liczne grzechy człowieka. Wystarczy tylko poddać się działaniu tych fal potężnych i delikatnych.
Można zapytać: cóż takiego wielkiego jest w zwykłym spacerze nad morzem? Po co zrywać się z rana i iść w ciemnościach tyle kilometrów? Po co się męczyć? W konsekwencji rodzi się następne pytanie: czy warto w życiu płacić jakąkolwiek cenę? Pytanie: po co to wszystko? powinno być obecne we wszystkich momentach życia. Morze nas nauczyło, że żyć to znaczy znajdywać coraz głębsze odpowiedzi na pytanie: po co to wszystko?
Ten dzień stał się punktem kulminacyjnym całego zimowiska. Wspólne spędzanie ferii zaczęło się 26 stycznia. 20 młodych osób z Drohiczyna i okolic z prowadzącym ks. Marcinem Kuśmirkiem wyjechało na ferie do Kołobrzegu. Dla wielu to pierwszy tak daleki wyjazd z domu, pierwszy wyjazd nad morze. W ciągu tych 10 dni powoli zaczynaliśmy się zmieniać. To, co początkowo miało być tylko odpoczynkiem, poznaniem czegoś nowego, wyjazdem do atrakcyjnego miejsca, poznawaniem nowych ludzi, stało się rekolekcjami. Doświadczyliśmy, że trzeba czasami przejechać 700 km, żeby poznać coś, co jest bardzo blisko mnie, co mnie dotyczy, jakąś nową prawdę o sobie i o Bogu. Wyjeżdżaliśmy już zupełnie inni. Obok wrażeń znad morza przywieźliśmy do domu konkretne postanowienia zmiany swojego życia na lepsze. Wracaliśmy bogatsi o przemyślenia, jak żyć prawdziwie. Myślę, że wróciliśmy dużo zdrowsi, niż wyjeżdżaliśmy, zdrowsi wewnętrznie. Udało się wielu rzeczom nadać nowy sens. Mam nadzieję, że na tym się nie zakończy przygoda z morzem i kiedyś znów będzie mogło nas inspirować do odkrywania kolejnych ważnych spraw w naszym życiu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Piastunko karmiąca, módl się za nami...

2024-05-13 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Madonna karmiąca, którą w dzisiejszym rozważaniu przypomina nam ks. Jan Twardowski uznawana jest za patronkę domostw. Ludowe przekazy mówiły, że w domu, w którym jest jej obraz, nigdy nie zabraknie chleba.

Rozważanie 14

CZYTAJ DALEJ

Weigel o 1. pielgrzymce Jana Pawła II do Polski: 9 dni, które popchnęły XX w. na nowe tory

2024-05-13 18:50

[ TEMATY ]

George Weigel

Ks. Tomasz Podlewski

Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1979 r. to było 9 dni, które popchnęły XX w. na nowe tory - mówił w poniedziałek biograf Jana Pawła II George Weigel. Dodał, że była to rewolucja sumienia, która zapoczątkowała rewolucję polityczną.

Weigel, który napisał m.in. biografię polskiego papieża zatytułowaną "Świadek nadziei", wziął w poniedziałek udział w dyskusji w Centralnym Przystanku Historia im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Warszawie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję