Moje wspomnienia i skojarzenia związane z dniem ósmego marca są nierozerwalnie związane z poprzednią epoką, w której upłynęła mi niegdyś cała szkoła podstawowa. W socjalistycznym kalendarzu Święto Kobiet miało bardzo wysoką pozycję i wiązała się z nim specyficzna, świecka liturgia. Oklepany do bólu tulipan, którego przedstawiciel męskiej części klasy wręczał nauczycielkom. Sadystyczne próby zanudzenia nas na śmierć podczas uroczystych akademii i apeli. Zaangażowane gazetki ścienne w każdej klasie. Do tego drobne upominki wręczane koleżankom. I namolne tłuczenie do głów, że dyskryminowane na wszelkie sposoby kobiety dopiero w socjalizmie osiągnęły właściwą im pozycję społeczną.
Wszechobecna marcowa sztuczność i nuda wywołały u mnie taką traumę, że do dziś nie mogę się nadziwić ludziom z pietyzmem celebrującym rytuał marcowego przywiędłego tulipanika. Ale oprócz pielęgnowania starych nawyków, zauważyłem ostatnio próby unowocześnienia święta, aby przystawało lepiej do mentalności Nowoczesnych Kobiet. Otóż tegoroczny Mieżdunarodnyj Żieńskij Dień zostanie uświetniony pierwszym w Polsce turniejem gry w Antykoncepcję. Bywalcy klubów w całym kraju będą mogli zagrać w strzelanie z artylerii grubego kalibru do nadpływających z wszystkich stron plemników. Trafione efektownie wybuchają, nietrafione zaś zapładniają wirtualną komórkę jajową. Uczestnicy turnieju będą ponosić konsekwencje zapłodnienia: przypomnienia o wizytach u ginekologa, wirtualny poród, alimenty płacone za pomocą SMS-ów, a gdy „rodzic” znudzi się cyberpotomkiem, będzie go mógł oddać do internetowego domu dziecka. Nowa forma, ale treść przekazu dziwnie znajoma: ciąża i dzieci to największe nieszczęście, jakie może spotkać kobietę, a antykoncepcja jest ważniejsza nawet od jedzenia i oddychania.
Jeśli zaś pogoda nam dopisze, to może będziemy mieli okazję zobaczyć na ulicach Nową Postępową Modę w postaci plasterków antykoncepcyjnych przyklejanych ostentacyjnie w widocznych miejscach. Taką ozdobę lansowały niedawno znane aktorki i piosenkarki, więc zapewne naśladowczyń nie zabraknie. Pozostaje tylko czekać na postępowych panów promujących noszenie za uchem prezerwatyw, aby męska część społeczeństwa nie wyglądała w oczach Europy na konserwatywny zaścianek i dorównała Paniom w nowoczesności.
I pomyśleć, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu całkiem poważnie traktowano słowa psalmu z niedzielnych nieszporów: On niesie radość dla niepłodnej matki, miłe w jej domu pomnażając dziatki. Ale cóż, może nie powinienem wypowiadać się na te tematy, bo jestem podwójnie niewiarygodny. Po pierwsze jako mężczyzna (a według feministek wara mężczyznom od rodzenia dzieci), a po wtóre jako ojciec dwóch synów (a tak liczne potomstwo to według współczesnych kryteriów patologiczna rodzina wielodzietna).
Pomóż w rozwoju naszego portalu