Reklama

O Miłości...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym” (Łk 21, 36).
W życiu każdego z nas przyjdzie taka godzina, w której Bóg zażąda od nas odpowiedzi na swoją miłość, bo z miłości i do miłości zostaliśmy stworzeni. I co wówczas odpowiemy? - rozliczani z miłości.
Carlo Carretto, jeden z Braci Mniejszych, w Listach z pustyni napisał: „Pewnego wieczoru spotkałem na pustyni starego Kada, który trząsł się z zimna. Miałem ze sobą dwa koce, niezbędne do spędzenia nocy pod gołym niebem. Gdybym mu je dał, sam bym trząsł się z zimna. Na myśl o tym przeraziłem się i zatrzymałem przy sobie oba koce. Wprawdzie nie trząsłem się z zimna tej nocy, lecz następnego dnia drżałem w obliczu czekającego mnie Sądu Bożego. Przyśniło mi się bowiem, że straciłem życie, przywalony skałą, pod którą ułożyłem się do snu. Unieruchomiony pod tonami granitu, ale z żywą duszą - i to jak żywą! - byłem sądzony. Przedmiotem sądu były tylko te dwa koce i nic więcej”. Okryty i ogrzany, z lodowatym sercem w środku, został uznany za niedojrzałego, aby wejść do królestwa Bożego. Uchybił przykazaniu Bożemu: „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”.
Stary zmarznięty Kad na pustyni... czy już był w naszym życiu? A może jeszcze się zjawi?
Codzienność staje się wyzwaniem dla naszej wiary, sprawdzianem naszej miłości. Bo wiara działa przez miłość, poprzez nasze dobre uczynki. Dawać, to nie znaczy tracić. To prawda, że miłość jest ułomna, pełna braków, ograniczeń - bo została naruszona przez grzech pierworodny. Tylko Bóg kocha doskonale. On nigdy nas nie odtrąca - to my często odchodzimy od Niego. Nigdy nami nie pogardza - to my jakże często się poniżamy.
Bóg nigdy nie mówi „nie”. Jego miłość jest wiecznym „tak”. Czyż więc można sobie wyobrazić bardziej dramatyczną sytuację, kiedy Bóg jest bezradny? Bo człowiek, cieszący się wolnością - samemu Bogu może powiedzieć „nie”. Nie będę służył! Nie będę słuchał! Pójdę własną drogą! Przyjęcie Bożej prawdy, Bożej miłości - to nie przymus. Człowiek może powiedzieć „nie”, tylko jaką ma alternatywę wobec Bożej propozycji? Zło, które poniża człowieka i godzi w samo serce, samotność - która staje się chorobą duszy, ciemność - w której nie sposób się poruszać... A przecież każdy człowiek w swoim sercu nosi pragnienie miłości, pragnienie światła, dobra. Jeśli więc nie pójdziemy drogą, którą daje nam Bóg - jaką odpowiedź damy, gdy staniemy przed Nim twarzą w twarz?

Reklama

* * *

Choroba dotknęła kogoś bliskiego, zaprzyjaźnionego. Były modlitwy, Msza św., odwiedziny - wspaniała odpowiedź wspólnoty na cierpienie siostry. Wśród tych osób znalazł się jednak ktoś, kto poszedł dalej. Sam chory, po przebytej operacji onkologicznej, oddał część swoich leków, które z trudem zdobył. Nie zastanawiał się ani chwili, bo posługa miłości nie wymaga czasu - ona wypływa z wnętrza człowieka, jest odruchem serca, miarą jego człowieczeństwa i wrażliwości. Wiara bez uczynków jest martwa. Miłość wymaga daru z siebie. Łączy się z cierpieniem, uświadamia, jak przelotne są doczesne sprawy. Rodzi obojętność w stosunku do rzeczy materialnych. Prowadzi ku świętości.
Jezus jest tym, który jak Mistrz przygotowuje swoich uczniów do przyjęcia tego daru. Chciejmy więc i my należeć do szkoły Jezusa. Być Jego uczniami. Jakie są w tej szkole wymagania? Nauczyciel odpowiada krótko: Osiem Błogosławieństw. Ale sama ich treść nie wystarczy. Musimy kroczyć za Chrystusem, który własnym życiem wypełniał nakazy Ojca. Mistrz żył według tego, czego nauczał. Żyć w ubóstwie, czystości, sprawiedliwości i miłosierdziu. Czy stać nas dzisiaj na taką odpowiedź?
Jakże często boimy się ciężarów dnia codziennego, boimy się cierpienia. A przecież miłość Chrystusa nie cofnęła się przed niczym. Zrodzona na Krzyżu ma moc w naszym życiu. I o tę moc zabiegajmy. Ona przywraca wzrok niewidomym, uzdrawia chorych, wskazuje drogę błądzącym, leczy złamanych na duchu, uwalnia serce od grzechu, rozjaśnia ciemności, gdy poruszamy się po omacku.
Uzbrojeni w miłość, mocni w Bogu - wychodzimy bez lęku w świat, aby miłować.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

* * *

Kilka lat temu na konferencji w Trzęsaczu w jednej z sal postanowiliśmy zrobić kaplicę. Zbliżała się Niedziela Miłosierdzia Bożego. Ksiądz, który uczestniczył w konferencji, przywiózł ze sobą paramenty liturgiczne, zrobiliśmy ołtarz, znalazły się kwiaty z łąki, ale okazało się, że nie mamy krzyża. Wycięłam ze złotej folii krzyż, narysowałam Chrystusa i przykleiłam do ściany nad ołtarzem. Ksiądz poświęcił wizerunek i codziennie uczestniczyliśmy w Eucharystii. Były z nami dzieci z ubogich rodzin, którym zorganizowano „zielone ferie”. Dzieciaki były małe, wszędzie ich było pełno, a i we Mszach św. uczestniczyły. Kiedy po konferencji zdejmowałam dekorację, zwlekałam ze zdjęciem krzyża. W końcu stanęłam na krześle, ale zanim dotknęłam ściany, poczułam, jak ktoś obejmuje mnie za nogi. Spojrzałam w dół. Zobaczyłam może czteroletnią dziewczynkę. Usłyszałam jej cichy, spokojny głos: „Niech pani nie zabiera krzyża dzieciom, niech go pani zostawi”. Czy wyobrażacie sobie to małe, niespełna 4-letnie serce dziecka, które upomniało się o krzyż? Symbol umierającego Chrystusa!
Wznieśmy oczy i popatrzmy na ukrzyżowanego Człowieka. To Bóg umiera. Ma otwarte ramiona, by nas objąć, głowę spuszczoną, aby dać nam pocałunek pokoju, bok Jego otwarty, gdyż pragnie przyjąć nas w swoim Sercu; „Czy jest na świecie ktoś, kto kochałby cię więcej ode Mnie?”.
Jaka jest nasza wiara? Jaka jest nasza miłość? Z czym staniemy przed Panem? Chrześcijanin nie może być trochę dobry, trochę uczciwy, trochę miłosierny, trochę wierzący. To prowadzenie dialogu z szatanem. Bóg mówi wyraźnie - tak, tak; nie, nie. I nie ma innego wyboru. Miłość, z której będziemy rozliczani, mieszka w naszych bliźnich, w codziennym życiu, w drobiazgach. Jakże często zapominamy o tym, jakże często ranimy siebie nawzajem. Kard. Martini nazwał kontakty z innymi „stąpaniem po jedwabiu”. Spójrzmy! Każde stąpnięcie pozostawia ślad, każde nieprzemyślane słowo, każdy gest, każde spojrzenie. Jakże często zapominamy, że w każdym ludzkim sercu mieszka Bóg, że to Jego obrażamy. Nie można kochać Boga, nie kochając bliźniego, tak jak nie można kochać bliźniego, nie kochając Boga. I nieważne jest gdzie żyjemy, ile posiadamy, czym się zajmujemy. Ważne jest, kim jesteśmy, kim chcemy być. Bo być Bożym człowiekiem, znaczy: czy potrafimy przebaczać?, dochowywać wierności?, wykazywać odwagę w obronie prawdy?, czy na pewno Murzyn to dla mnie taki sam człowiek jak ja?, czy narkoman to już ktoś, kto nie jest człowiekiem?, czy rozumiem sytuację bezdomnego?, czy wiem, co mówię, twierdząc, że obchodzą mnie losy ludzkości? i co czynię, aby zła było mniej?

* * *

Człowiek, o którym chcę na końcu powiedzieć, już nie żyje. Ale myślę, że jego intencją byłoby, aby jego życie było świadectwem dla innych. Trzydzieści lat życia na dworcach, w kanałach, alkohol, przestępstwa - zdawałoby się zupełne odczłowieczenie. Pewnego dnia ten 50-letni mężczyzna, w stanie upojenia alkoholowego, znalazł się na torach kolejowych. Pociąg uciął mu obie nogi. Kiedy obudził się na szpitalnym łóżku, po raz pierwszy od 30 lat zobaczył i usłyszał kogoś, kto rozmawiał z nim, dotykał jego ręki i patrzył w oczy z miłością. Był to kapłan, który tego dnia odwiedzał chorych. I stał się cud! Bo tak po ludzku - to nie mogło się zdarzyć. Człowiek ten został uzdrowiony miłością. Odrodził się na nowo. Kiedy zamieszkał w Oazie Franciszkańskiej, mówił: „Straciłem nogi, ale odnalazłem Boga”. Zarabiał na siebie, szyjąc i cerując. Robił bardzo piękne szopki. Załatwiono mu kule, lecz wkrótce dowiedział się, że zostało mu tylko kilka miesięcy życia. Nie rozpaczał. Przyjął to z pokorą i spokojem. Dużo się modlił. Jego postawa była prosta i ufna. Bóg nawet w ostatniej chwili daje nam szansę. Zdawałoby się w sytuacji bez wyjścia. Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Tylko człowiek musi o to prosić i pragnąć. Kto nie przejdzie przez Bramę Miłosierdzia, będzie musiał przejść przez Bramę Sprawiedliwości.
Nie wiemy, ile jeszcze będziemy żyć, dzień czy wiele dni. Rok czy wiele lat - to tajemnica Boga.
Nad naszym grobem stanie kiedyś krzyż. Czy będzie to najtrafniejszy kształt naszego życia? Czy tylko przypadek? A może nie będziemy mieli z Nim nic wspólnego? Jeszcze jest Twój czas, jeszcze żyjesz, jeszcze Cię pytają, odpowiadasz, decydujesz, jeszcze spotykasz się ze swoimi wrogami, jeszcze żyją Ci, których skrzywdziłeś...
Życie człowieka ma swój wymiar. Przemijania nikt nie zdoła powstrzymać. Biblijny mędrzec z Aleksandrii - Kohelet szukał swojego miejsca w kołowrocie czasu. Stwierdził, że nie ma potęgi, która powstrzymałaby bieg godzin, ani skarbu, za który można by kupić minione sekundy. Doświadczył oczywistej prawdy. Jest czas, który rozpoczyna życie, i czas, który je kończy. I trzeba to zaakceptować z odwagą, odpowiedzialnością i godnością. Czas dany człowiekowi na ziemi jest jedyny i nieodwracalny. To czas dany na odpowiedź Bogu. „Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym”. Rozliczani z miłości. Z miłości do starego Kada, do bezdomnego brata, chorej siostry... rozliczani z miłości do Krzyża, który ofiarował nam Pan, aby Go nieść razem z Nim. Amen.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca

[ TEMATY ]

pierwsze soboty miesiąca

Karol Porwich/Niedziela

Osobom, które będą uczestniczyć w pierwszosobotnich nabożeństwach, Maryja obiecuje towarzyszenie w chwili śmierci i ofiarowanie im wszystkich łask potrzebnych do zbawienia.

1. Wielka obietnica Matki Bożej Fatimskiej

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymi ze Słowacji

2024-05-04 22:26

Małgorzata Pabis

    Już po raz 17. do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach przybyła doroczna pielgrzymka katolików ze Słowacji organizowana przez „Radio Lumen”.

    Uroczystej Eucharystii, sprawowanej na ołtarzu polowym w sobotę 4 maja, przewodniczył bp František Trstenský, biskup spiski. W pielgrzymce wzięło udział ponad 10 tysięcy Słowaków.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję