Cykl edycyjny tygodnika sprawia, że to, co pisze się dzisiaj,
w dniu, w którym dotrze do czytelnika może być nieaktualne lub też
czas spotęguje sprawy, o których się pisze. W sposób szczególny problem
ten ujawnia się w dzisiejszej sytuacji. Rozpoczęła się wielka inwazja
wojsk amerykańsko-angielskich przeciw terrorystom. Ubóstwo infrastruktury
Afganistanu sprawia, że niewiele wiemy na temat skuteczności podjętej
akcji. Kiedy ten numer tygodnika trafi do rąk Czytelników informacje
na ten temat będą już bardzo obfite. Może także stać się jasnym,
na ile ostrzeżenia o odwecie staną się realne.
Póki co świat trwa w niepokoju i lęku o przyszłość. Oczy
wielu zwracają się w stronę Watykanu. Nieskuteczność działań dyplomatycznych
każe zwrócić strumień nadziei w stronę tego, który coraz bardziej
pochylony pod ciężarem własnych lat, pochyla się jeszcze bardziej
obarczony niepokojami świata. Oby ten trudny czas spowodował solidarne
rozłożenie ciężaru, oby każdy z nas uświadomił sobie, że także od
nas zależy pokój świata. Zarzewia wojny rozpoczynają się w naszych
sercach, w sąsiedzkich relacjach i konfliktach. Każde dobro pomnaża
się i niweluje zło, które także jest naszego autorstwa. W globalnym
świecie trudno o powtórzenie słów autora Wesela:
Niech na całym świecie wojna,
byle polska wieś zaciszna
byle polska wieś spokojna.
Ostatnie wybory parlamentarne ujawniły, że w polskiej
mentalności sporo jeszcze myślenia rodem z bohaterów dramatu Wyspiańskiego.
Blisko sześćdziesiąt procent społeczeństwa uznało, że nie interesuje
ich los świata wartości, jaki będzie realizowany w naszej Ojczyźnie.
To utwierdzanie się w przekonaniu niemocy nie rokuje dobrze. Owszem,
wygodnie jest powiedzieć, że ja nie brałem w tym udziału. Ale czy
mamy do tego prawo, kiedy zrezygnowaliśmy z wypowiedzenia swojej
woli, z opowiedzenia się, jakiego świata pragniemy.
I oto mamy Sejm i Senat, który zanim jeszcze zaczął funkcjonować
ujawnił ludzi, którzy na cztery lata ukryli się za poselskim immunitetem
i jako potencjalni przestępcy przez te cztery lata będą decydować
o losach Ojczyzny. Marazm wyborczy i niewystarczająca przedwyborcza
dociekliwośc sprawiły, że ponownie w kręgach reprezentantów narodu
pojawili się ludzie o niejasnych źródłach dochodu, nierozliczonym
statusie finansowym. Jak doniosła Rzeczpospolita przez ostatnie miesiące
przewodniczący jednej z partii, która weszła do parlamentu uczył
się retoryki, sztuki prowadzenia sporów oraz ripostowania. Specjaliści
starali się zmienić mu ton głosu na niższy, budzący większe zaufanie,
zwłaszcza w chwilach emocji - krótko mówiąc, robiono wszystko, aby
poprawić wizerunek przyszłego posła. Miesięczna stawka za taką kurację
wynosi w Polsce od 100 do 200 tysięcy dolarów.
Powstaje pytanie, skąd kandydat na posła miał tyle pieniędzy.
Z jakich źródeł czerpała je partia, jeśli to ona finansowała owo
poprawianie wizerunku parlamentarzysty, jednego z kilku, których
teraz będzie przed odpowiedzialnością karną chronił immunitet.
Tygodnik Nowe Państwo poinformował, że przewodniczący
UP Marek Pol chce, aby wicemarszałkiem Sejmu z ramienia jego partii
została Izabela Jaruga-Nowicka. Tak, to ta sama pani, która na forum
międzynarodowym wyznała, że wstydzi się iż pochodzi z kraju, który
wydał Papieża Jana Pawła II. Dziwne, że teraz wstyd minął i pani
poseł pragnie w tym, jej zdaniem, godnym wstydu kraju pełnić tak
odpowiedzialną funkcję.
To tylko małe przykłady. Wydaje się, że życie parlamentarne
przyniesie takich kuriozalnych sytuacji jeszcze więcej.
Ale teraz pozostaje już tylko bezsilna niemoc. Minął
dzień, w którym wielomilionowa społeczność pozbawiona na co dzień
możliwości głosu i działania, mogła milcząco zakrzyczeć, że nie chce
w parlamencie ludzi, którzy weszli w konflikt z prawem, którzy dla
socjotechniki wydają tysiące dolarów, deklarując jednocześnie pomoc
najbardziej potrzebującym. Można było wreszcie zamanifestować swoje
wotum separatum wobec ludzi, którzy obrażają największy autorytet
świata i pogardzają krajem, z którego On wyszedł. Nie zrobiliśmy
tego i dlatego przez następne cztery lata skazani na milczenie będziemy
śledzić, jak na uświęcone tropy polskiej tradycji nakładać się będzie
mozaikę nowych pseudowartości zrodzonych z ideologii życia bez Boga
i liberalnych dowolności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu