Radość Pana Boga
Z czego Pan Bóg, nieskończenie szczęśliwy, mógł się jeszcze radować?
Odpowiada prorok Izajasz:
"Albowiem oto Ja stwarzam
nowe niebiosa
i nową ziemię;
nie będzie się wspominać
dawniejszych dziejów,
ani na myśl one nie przyjdą.
Przeciwnie, będzie radość
i wesele na zawsze
z tego, co Ja stworzę;
bo oto Ja uczynię
z Jerozolimy wesele
i z jej ludu - radość
Rozwesele się z Jerozolimy
I rozraduję się z jej ludu.
Już się nie usłyszy w niej
odgłosów płaczu ni krzyku narzekania" (Iz 65, 17-19).
Na te słowa powoływał się Jan Paweł II po powrocie z Jubileuszowej
Pielgrzymki, na jaką udał się do Ziemi Świętej. Hebrajskie Yeruszalaim
było tylko skromną zapowiedzią Jerozolimy niebieskiej, w której radość
stanie się udziałem wszystkich ludów.
Jeruzalem niebieskie, zamierzone przez Boga, który ma w
nim swe upodobanie, to Kościół - wyjaśnia Autor Listu do Hebrajczyków: "
Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego,
Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste
zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach,
do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów sprawiedliwych, które
już doszły do celu" (Hbr 12, 22-23).
"Wspomnienie Jerozolimy pozostaje niezatarte w mej duszy
- mówi Papież po powrocie (29 marca br.). - Raduj się Jerozolimo
- wołał - wraz z modlitwą na Anioł Pański (2 kwiernia br.). - Ciesz
się, Jerozolimo! Bo również i ja doświadczyłem radości bycia pielgrzymem
do Ziemi Świętej, przenosząc pomost między dwoma centralnymi punktami
Wielkiego Jubileuszu 2000 - między Rzymem a Jerozolimą. Ta radość
ma swe źródło w tajemnicy miłości, bo Bóg nie chce śmierci grzesznika,
lecz by się nawrócił i miał życie" (KAI, nr 15, s. 26), by rozpoczęła
się nowa era. Wraz z Jeruzalem niebieskim cieszy się niebo całe i
dlatego Pan ogłasza: "Rozweselę się z Jerozolimy i rozraduję się
z jej ludu", bo "oto stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię".
Reklama
Co w tym nowego?
Przede wszystkim oficjalne wprowadzenie znaku Krzyża w istniejące
państwo Izraela. Nie ogniem i mieczem, jak to bezskutecznie próbowali
średniowieczni krzyżowcy. Niósł go w swym sercu i widocznie na sercu "
cichy Baranek, jak na rzeź prowadzony", w błyszczącym znaku, przed
którym prężyły się kompanie honorowe i dźwięczały fanfary państwowe.
Powoli przesuwało się i przybliżało tchnienie Pokoju.
Ci, dla których ten znak stanowi wyrzut sumienia, domagali
się, by Papież go nie pokazywał tak publicznie. Ale nic z tego. Starczyły
słowa byłego faryzeusza z Tarsu oświadczającego śmiało to, że "gdy
Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa
ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla
pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i
spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą" (1 Kor 1,
22-24). Z tym znakiem przeszedł przez całą Palestynę, gestem krzyża
pożegnał Ścianę Płaczu, w miejsce jeremiaszowych lamentów zostawił
Znak Dwutysiąclecia. Jak wówczas, tak i teraz - znak do odczytania.
Nastąpiła też widoczna, a nagła zmiana w postawie wobec
Przybysza z Rzymu. Rabini witali go jako człowieka pokoju i dialogu.
Media przeszły z początkowej obojętności do ożywionego zainteresowania.
Instytut Gallupa wybadał, że ponad połowa Izraelitów jest wyraźnie
zadowolona z przyjazdu Jana Pawła II. Emigranci z Polski włączali
specjalnie przekaz polskiej telewizji i ze łzami w oczach telefonowali
do znajomych w kraju, by się z nimi dzielić swoimi przeżyciami i
wzruszeniem. Żydzi odebrali Pielgrzymkę Jubileuszową jako niewyobrażalny
dotąd kontakt z kimś, kto zdobywa się na ten wyczyn nie "dla interesu",
lecz wyłącznie dla sprawy duchowej i modlitwy. Obyty z tą problematyką
ks. Chrostowski zaznacza, że Żydów przejęło przeżycie duchowości,
jakiego dotąd nie znali. Dla nich było to naprawdę NOWE.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Nowe na forum państwowym
Szef rządu Izraela, wybrany w demokratycznych wyborach przez większość
społeczeństwa, powitał Jana Pawła II słowami, jakie znamy z liturgii
Niedzieli Palmowej: "Witamy Cię, mówiąc: Bądź Błogosławiony w Izraelu!" (
France Catholique, 31 marca br.). Tak jak dwa tysiące lat temu witali
Mesjasza w Jerozolimie! I uzasadnia to, powiadając: "Uczyniłeś więcej
niż ktokolwiek dla zabliźnienia ran powstałych poprzez wieki, Twoje
przybycie, Ojcze Święty, stanowi apogeum tej historycznej podróży.
Tu, teraz, czas się zatrzymał. Jest to chwila zawierająca całe dwa
tysiące lat historii" (ib.). W tym zakresie nie można już niczego
innego oczekiwać - komentuje Navarro-Valls (KAI, 15, s. 26). Nie
można też było oczekiwać tak oficjalnej życzliwości od premiera,
który ją jeszcze precyzuje: "Sprawiedliwi między narodami, którzy
ryzykowali swe życie dla ratowania innych - to byli w większości
wyznawcy Twojej wiary" (F. Cath. ut supra).
Szczególność tego uznania i powitania ma swój rezonans w
prasie światowej. Hiszpański dziennik La Vanguardia stwierdza, że "
w ciągu swoich sześciu dni podróży do Ziemi Świętej Jan Paweł II
z powodzeniem zdołał przebrnąć przez prawdziwe polityczne i religijne
pole minowe, a nade wszystko zdołał w sposób niezwykły zdobyć opinię
publiczną państwa żydowskiego". "To jedno z arcydzieł dyplomatycznej
kaligrafii, jaką kiedykolwiek przeprowadził Watykan, gdy zważymy
geopolityczną kwadraturę koła" - ocenia hiszpański dziennik El Pais.
A francuski Le Monde kładzie rękę na pulsie przemian: "Jan Paweł
II pozostawił Izraelczyków wzruszonych, to znaczy zdobytych. W kilku
gestach wątła sylwetka tego przygarbionego i chorego staruszka, poruszającego
się z trudem i czasami z grymasem cierpienia na twarzy, całkowicie
opinię zmieniła, którą przed jego przyjazdem żywiła wobec świata
katolickiego i jego głowy co najmniej przepastną obojętność, jeżeli
już nie zdecydowaną wrogość. Prasa zwiększyła liczbę stronic, a telewizja
nie miała żadnego ograniczenia w prezentacji podróży papieskiej,
pomimo jej logo z krzyżem" (powyższe za KAI, 14).
Reklama
Nowe w wymiarze religijnym
"Logo z krzyżem" rozeszło się po całym Izraelu widoczne nie tylko
na piersiach Papieża, ale poprzez ekrany telewizyjne. Mało tego:
jak nigdy dotąd transmitowały pielgrzymkę dwa główne kanały telewizyjne.
I tego mało: przez nie i żydzi, i mahometanie mogli ujrzeć to, co
się dzieje na katolickim ołtarzu. Po raz pierwszy mogli zobaczyć
znaki pozostawione po niezwykłej Wieczerzy, która się przed 2000
lat w ich Jeruzalem odbyła. Po raz pierwszy mogli usłyszeć o aktualności
Baranka Paschalnego, który swą krwią wypełnił Stare, a zainaugurował
Nowe Przymierze.
Nowe! Pamiętam wyciągnięte szyje tych, którzy z urzędu się
tam znajdowali, a którzy z zaciekawieniem obserwowali nieznane im
dotąd obrzędy mszalne. Podkreśla to również włoski dziennik La Republica
z 25 maja br.: "Większość izraelskich Żydów po raz pierwszy widziała
chrześcijańską ceremonię religijną... Uczeń żydowski nie wie prawie
nic o Chrystusie i chrześcijanach, a jego wiedza ogranicza się do
zagadnienia prześladowania Żydów". Nic nie wiedzieli, a tak życzliwie
błogosławią. I to nie tylko urzędowym słowem izraelskiego premiera,
ale również błogosławieństwem utrwalonym na piśmie przez głównych
rabinów wyznania mojżeszowego. Po spotkaniu, jakie się odbyło w siedzibie
głównego rabinatu, podarowali Ojcu Świętemu Biblię ze specjalną dedykacją
zakończoną błogosławieństwem dla Papieża (KAI, 14/16). Zaiste, więcej
już nie mógł dokonać!
Nowe dla nas
Oczom nie chciałem wierzyć, kiedy w bardzo krytycznym tygodniku,
jakim jest Der Spiegel, wyczytałem tytuł Fast ein grösseres Wunder
als Jesus (nr 15, s. 180). To znaczy: "Jan Paweł II dokonał prawie
większego cudu niż sam Pan Jezus". Taki głos wyszedł z ust setnika
pod krzyżem dwa tysiące lat temu, taki głos słyszymy dzisiaj. To
my z kolei jesteśmy szczęśliwymi świadkami tego cudu. Teraz pojmujemy,
dlaczego nowe obrzędy mszalne wprowadziły po cudzie uobecnienia Krwi
Pańskiej nasze dziękczynienie za opatrznościowe wybranie na Rok 2000: "
Dziękujemy Ci, Boże, że nas wybrałeś, abyśmy stali przed Tobą..."
.
Wyrażenia Der Spiegel nie mogą nas dziwić. Chrystus zapowiedział,
że od stopnia zjednoczenia z Nim nasze dzieła zależeć będą: "Zaprawdę,
zaprawdę powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał
tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni,
bo Ja idę do Ojca" (J 14, 12). Szczęśliwcy, my te "nowe niebiosa
i nową ziemię" widzimy.
Kard. Schönborn z Wiednia powiada, że w te dni czas się
jakby zatrzymał. Ludzie wszystko zostawiali, żeby chłonąć wielkie
wydarzenia. Cały świat mógł zaznać chwile wspólnego szczęścia. Rabin
Kronish, dyrektor Międzyreligijnej Rady Koordynacyjnej w Izraelu,
powiedział, że "była to niesłychanie udana wizyta...". Przypomniał
sondaż Galupa sprzed wizyty, według którego ponad 50% dorosłych Izraelczyków
było pozytywnie nastawionych do Papieża. "Gdyby ten sondaż powtórzono
dzisiaj, jestem przekonany, że liczba ta osiągnęłaby ponad 80%" (
KAI, 14/19).
"Czy zaczyna się nowa era?" - pyta zatem dziennik Die Welt (
26 marca br.). Chrystus odpowiadając na to, pomaga nam jednocześnie
otworzyć oczy: "Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze,
że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych
pragnęło zobaczyć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć
to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli" (Mt 13, 16-17). Nie trzeba
nam zatem żałować tego, że nie byliśmy świadkami cudu w Kanie Galilejskiej.
Wówczas mogła się nim cieszyć mała tylko grupa ludzi. Dzisiaj, według
słów samego Chrystusa, cud jest jeszcze większy niż ten, którego
On dokonał. Teraz mogą się cieszyć miliony i miliardy. Radość Stwórcy "
czyniącego z Jerozolimy wesele" stała się naszym udziałem. Zaślubiny
- to wesela początek. Jubileusz przychodzi dopiero po latach. Dla
nas przyszedł po 2000 lat! Im więcej lat, tym większa radość. Tym
większe też zobowiązanie: głosić "aż po krańce ziemi" Alleluja 2000!