Zawsze nieco zadziwiają mnie słowa św. Pawła, gdy z wielkim spokojem mówi do Tesaloniczan, że będąc u nich sam zarabia na swoje utrzymanie, że nie jest nikomu z nich ciężarem. Zaskakuje mnie, gdy jednym tchem dodaje, że przecież ma prawo, by był przez Tesaloniczan utrzymywany, a jednak z tego prawa nie korzysta, gdyż chce ich czegoś nauczyć. A właściwie nie ich wszystkich. Wielu z nich prawdopodobnie chciało zabezpieczyć mu utrzymanie, a jednak nie przyjął tej propozycji, gdyż stwierdził, że w relacjach społecznych u Tesaloniczan coś jest błędnie rozumiane. Są tam tacy, którzy „wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi” (por. 2 Tes 3, 11). Ciekawe rozróżnienie. Praca w tym ujęciu to zajmowanie się rzeczami potrzebnymi, zaś rzeczy niepotrzebne mogą być przedmiotem zajęć hobbystycznych, rekreacji, nie mogą jednak być rozumiane jako praca, nawet gdy bardzo absorbują czas człowieka. Myślę, że Tesaloniczanie zajmujący się wówczas rzeczami niepotrzebnymi uważali, że przecież pracują. Może domagali się też szacunku publicznego z racji na swoje zajęcia. Apostoł jednak, jak należy rozumieć, poddaje krytyce to subiektywne kryterium oceny tego, co jest pracą, a co pracą nie jest. Jest to ważne, bowiem nie tylko sam człowiek podejmujący działanie rozstrzyga o tym, że coś jest potrzebne lub niepotrzebne, a więc, czy jest to praca czy nie jest to praca, a w konsekwencji czy należy się z racji tych czynności zabezpieczenie utrzymania, czy też nie. Podstawowym kryterium oceny, obok zabezpieczenia potrzeb własnych pracującego, jest w tej kwestii przydatność społeczna działania, przydatność dla innych, dla drugiego człowieka. Chodzi o odpowiedź na pytanie, w jaki sposób na Twojej pracy buduje się człowieczeństwo drugiego, rozwija się jego osobowość, kształtuje się jego charakter, doskonalą się jego cnoty, a także pogłębia się jego duchowość i intensyfikuje się jego życie religijne. Precyzyjna odpowiedź na te pytania umożliwia rozstrzygnięcie, czy Twoje działanie ma charakter pracy.
Apostoł jednoznacznie rozstrzyga też wobec Tesaloniczan i wobec nas, że jego utrudzenie duszpasterskie miało charakter pracy. To istotne rozstrzygnięcie dla każdego duszpasterza, także dzisiaj w Polsce. Duszpasterstwo jest ważnym społecznie obszarem aktywności człowieka, gdyż kształtuje tegoż człowieka, kształtuje jego ducha, a przez to kształtuje jego codzienne życie, jego cele, motywacje, ułatwia mu dokonywanie właściwych wyborów. Duszpasterstwo to nie tylko służba Bogu, to również istotna praca dla człowieka.
Obserwacja dzisiejszych relacji społecznych wskazuje, że ogół wiernych nie ma co do tych kwestii wątpliwości. Więcej, ogół pragnie mieć duszpasterza aktywnego, kierownika ludzkich dusz, życia wspólnoty parafialnej, duchownego o głębokiej wierze, animatora wydarzeń duszpasterskich oraz społecznych i kulturalnych, etc. etc. Jednocześnie obserwujemy pewną agresję, umiejętnie inspirowaną przez ludzi nieprzychylnych Kościołowi Jezusa Chrystusa, wobec duchownych i ich roli, a nawet ich obecności w życiu społecznym. Trzeba tę agresję nie tylko przetrwać, trzeba ją pokonać codziennym świadectwem pełnej miłości i wiary pracy duszpasterskiej, pracy dla każdego wiernego.
Zapracowani jesteście, duszpasterze sandomierskiej diecezji, ale też Wasze świadectwo daje błogosławione owoce. Jeszcze pamiętacie (w Sandomierzu jeszcze przeżywacie) wysiłek związany z nawiedzeniem w parafiach Figury Matki Bożej Fatimskiej. Doświadczyliście wdzięczności wiernych.
Możecie jednak być wystawiani na próbę, szczególnie Wy - duchowni, siostry zakonne, katecheci, i inni świeccy współpracownicy duszpasterzy. Gdy doświadczacie momentu próby, nadzieja niech płynie ze słów Jezusa: „Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa” (Łk 21, 13) oraz ze słów: „Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” (Łk 21, 19).
Pracowniku Boży, bądź wytrwały.
Pomóż w rozwoju naszego portalu