Reklama

Duszne pogawędki

Liczba zbawionych

Niedziela rzeszowska 46/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” - ktoś zadaje Chrystusowi pytanie. Chociaż jest to tylko pytanie, po sposobie jego zadania możemy się domyślić postawy pytającego. Najprawdopodobniej był o tym przekonany; być może nie dowierzał, być może oczekiwał, że Jezus zaprzeczy rozpowszechnianym pogłoskom. Można się domyślać, że człowiek ów pragnął, by liczba zbawionych była wielka, obawiał się jednak, czy tak naprawdę będzie. Nie wdając się w dalsze domysły na temat motywów i przekonań pytającego, spróbujmy sami poszukać odpowiedzi.
W Księdze Objawienia (Apokalipsy) św. Jana znajdujemy zagadkową liczbę - sto czterdzieści cztery tysiące. Księga mówi o wielkim tłumie zbawionych, którzy zostali „opieczętowani” pieczęcią Baranka chroniącą ich przed wszelkim niebezpieczeństwem. Jak jednak interpretować tę liczbę? Na pierwszy rzut oka wydaje się być ogromna, gdy jednak wspomnimy na ilość ludzi, którzy przez wieki zamieszkiwali ziemię, perspektywa wydaje się nie być już tak radosna i obiecująca. Czy mamy ją jednak rozumieć dosłownie? W niektórych wspólnotach próbowano tak właśnie do niej podchodzić; robiono nawet konkretne listy z nazwiskami wyznawców - „pewniaków” do zbawienia. Czy taki jednak jest sens? Skąd się wzięła ta liczba?
Świat semicki, gdzie tworzyła się cała tradycja biblijna, wręcz kochał się w liczbach i ich symbolicznym znaczeniu. Dwanaście było liczbą szczęśliwą, pełną, doskonałą; nieprzypadkowo więc na Izrael składało się „dwanaście pokoleń” - czyli jakby rodów, od dwunastu synów Jakuba. Zauważmy, że i Jezus wybiera dwunastu apostołów, by ukazać, że oto tworzy się nowy lud Boży. Dwanaście razy dwanaście to sto czterdzieści cztery, a jeśli to wszystko pomnożymy tysiąckrotnie otrzymamy liczbę z Apokalipsy. Skąd wiemy, że tak ją należy interpretować? Bo sama Księga mówi o dwunastu tysiącach „opieczętowanych” z każdego pokolenia. Jak więc należy tę liczbę rozumieć? Jako wielki, wręcz niepoliczony tłum; ciekawe, że konkretna liczba oznacza niepoliczony tłum. Tak więc przekaz jest prosty - nieskończenie wielka liczba zbawionych stanie przed Panem w dniu ostatecznym; niezliczenie wielu będzie tych, którzy „wybielili swe szaty we krwi Baranka”. Podobne rozumienie liczby zbawionych sugerują nam słowa wypowiedziane przez Jezusa tuż przed Jego wniebowstąpieniem. „W domu mego Ojca jest mieszkań wiele; gdyby tak nie było, to bym wam powiedział.”
Zwróćmy jednak uwagę, jak na wspomniane na początku pytanie odpowiada sam Chrystus. Zachęca On do „wchodzenia przez ciasne drzwi”, do zmagania się o prawo wstępu do królestwa Bożego. Bo wielu będzie takich, którzy będą chcieli wejść, którzy nawet będą się powoływać na znajomość z Jezusem; nie będą jednak mogli zasiąść przy stole królestwa. Te słowa wydają się być kontynuacją wypowiedzi (z zupełnie innego miejsca Ewangelii) o tym, że „królestwo niebieskie gwałt cierpi i gwałtownicy je zdobywają”. Tak więc pytanie o liczbę zbawionych wykorzystuje Chrystus do zwrócenia naszej uwagi na o wiele ważniejszą kwestię. Zdaje się On mówić - nie tyle się martwcie o to, ilu będzie zbawionych, co raczej róbcie wszystko, co w waszej mocy, by w tej liczbie się znaleźć. Bo, jak się okazuje, nie wystarczy słyszeć o Jezusie, nie wystarczy, by nauczał na naszych ulicach, nie wystarczy nawet z Nim jadać i pijać. Wszystko to nie będzie miało najmniejszego znaczenia, jeśli będziemy się dopuszczali niesprawiedliwości. I tu następuje, jak mi się wydaje, bardzo ciekawy opis charakteru kar piekielnych - jest mowa o płaczu i zgrzytaniu zębów na widok tych, którzy z bardzo daleka przybyli i zasiedli za stołem uczty królestwa. Widzieć szczęście i radość innych, mieć świadomość, że można było tam być, ale się tam nie jest przez własne zaniedbanie, na własne jakby życzenie; na dodatek mieć świadomość, że to się nigdy nie zmieni. „Porzućcie wszelką nadzieję” - chce się powtórzyć słowa z „Boskiej komedii” Dantego.
My też nie pytajmy o liczbę; raczej starajmy się sami wejść do królestwa niebieskiego i innym w tym wejściu dopomóc.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matko Serdeczna, módl się za nami...

2024-05-02 20:37

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Zasłuchani w „Polską litanię” ks. Jana Twardowskiego zatrzymamy się w stolicy diecezji sandomierskiej ze świadomością, że na jej terenie jest jeszcze kilka innych sanktuariów maryjnych.

Rozważanie 3

CZYTAJ DALEJ

Świętość na wyciągnięcie ręki

Niedziela Ogólnopolska 48/2022, str. 8-11

[ TEMATY ]

Carlo Acutis

bł. Carlo Acutis

bł Carlo Acutis

Fot. z publikacji abp Domenico Sorrentino

O fenomenie „świętego w trampkach”, który skradł serca współczesnej młodzieży i stał się dowodem na to, że świętość jest osiągalna dla każdego, z abp. Domenico Sorrentino z Asyżu, autorem książki Oryginały, nie fotokopie. Karol Acutis i Franciszek z Asyżu, rozmawia ks. Jarosław Grabowski.

Ks. Jarosław Grabowski: Błogosławionego Carla Acutisa pochowano w Asyżu, mieście św. Franciszka. Święty Biedaczyna i „święty w trampkach” to dość oryginalne zestawienie. Czterdziestopięcioletni Franciszek zmarł w 1226 r., a zaledwie 15-letni Carlo – w 2006 r. Ksiądz Arcybiskup napisał książkę na ten temat. Wiemy, że te osoby dzieli wiele, nie tylko czas, a co je łączy?

Abp Domenico Sorrentino: Jest wiele elementów wspólnych. Obydwaj byli zakochani w Stwórcy i stworzeniu. U Franciszka natura lśni blaskiem w sposób bardzo poetycki jak w Pieśni słonecznej. Carlo, który żył w naszych czasach, kochał przyrodę, ale także sport, muzykę, a przede wszystkim internet – to współczesne medium komunikacji. Obydwaj wiedli głębokie życie duchowe. I choć żyli w jakże różnych epokach, to obydwaj uznawali, że cały wszechświat – w tym także technologie – jest wielkim darem Boga.

CZYTAJ DALEJ

Drogi miłości

2024-05-03 20:56

ks. Jakub Nagi

Brat

Brat

Jak podkreśla ks. Krystian Winiarski, prefekt WSD w Rzeszowie, film rzeszowskich alumnów ma służyć najpierw refleksji nad życiowym powołaniem, które dla chrześcijan jest przede wszystkim powołaniem do świętości. W życie każdego człowieka wpisane jest także powołanie szczegółowe: do małżeństwa, kapłaństwa, życia konsekrowanego, a może do samotności, które też wymaga rozeznania, odkrycia i decyzji, by tą konkretną drogą iść przez życie.

„Pytania, emocje, rozterki, lęk przed podjęciem decyzji. To wszystko towarzyszy młodemu człowiekowi, który zastanawia się jaką życiową drogę wybrać, czy odpowiedzieć na powołanie, także to do kapłaństwa. O tym chcieli opowiedzieć swoim kolegom klerycy, którzy rozpoczynają swoją formację w seminarium” – wyjaśnia ks. Krystian Winiarski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję