Wybory parlamentarne przed nami. Jednak mówienie o polityce, o udziale w wyborach wielu złości i zniechęca. Czy można przekonać Polaków, żeby skorzystali z uprawnień, jakie daje im Konstytucja, skorzystali z daru wolności, którym przecież cieszy się nasz kraj, i wzięli udział w wyborach? Z Czesławem Ryszką, posłem na Sejm mijającej kadencji, a zarazem kandydatem do Sejmu z listy AWSP, liderem tej listy w Zagłębiu, rozmawia Piotr Lorenc.
PIOTR LORENC: - Nie widzę, żeby Pan prowadził jakąś aktywną kampanię wyborczą. Spokojnie oczekuje Pan wygranej czy może przegranej?
POSEŁ CZESŁAW RYSZKA: - Wybory nie są loterią, w
której się coś wygrywa, czy przegrywa. Prowadziłem kampanię wyborczą,
jeśli tak można powiedzieć, przez cztery lata, pracując w Sejmie
nad ustawami, pisząc felietony w Niedzieli, wydając książki, które,
mam nadzieję, służą dobrej sprawie. Bóg sam wie, ilu ludziom pomogłem,
udzielając bezpłatnych porad prawnych w biurach poselskich, interweniując
w bardzo licznych sprawach publicznych. O efektach trudno się mówi,
bo najczęściej są pracą zespołową. Poza tym, nie należę do tych,
którzy wszędzie trąbią o sobie. Także w Sejmie nie pchałem się na
mównicę w godzinach transmisji telewizyjnej.
Co zaś do kwestii prowadzenia kampanii wyborczej, można
rozdawać zapalniczki i długopisy, organizować pikniki z krupniokami
i piwem, wieszać drogie billboardy, pokazywać się często w telewizji...,
wszystko można, tylko potem może się okazać, że ktoś jest zamieszany
w złodziejskie interesy, sponsorowany przez nieuczciwych biznesmenów
itd. Taka kampania kosztuje setki tysięcy złotych. W polityce musi
liczyć się uczciwość. Wielu z tych, co tak często pokazują się w
mediach, nie obchodzi sprawa Polski. Chcą tylko wygrać, żeby w Sejmie
załatwiać interesy swoje i swoich partii. Ja kandyduję jak przed
czterema laty z tej samej listy. Uważam, że w polityce liczy się
wierność wyznawanym wartościom, uczciwość i odpowiedzialność. W tym
duchu starałem się wypełniać mandat poselski. Liczę na dalsze poparcie,
bym mógł swoją wiedzą, doświadczeniem i piórem nadal służyć.
- Przez cztery lata pisał Pan w "Niedzieli" teksty " Prosto z Sejmu". Pamiętam, że starał się Pan w nich tłumaczyć reformy, przekazywać istotne informacje o uchwalanych ustawach itd. Były to oczywiście teksty polityczne. Jakie otrzymywał Pan listy od Czytelników?
- Otrzymuję wiele listów od Czytelników Niedzieli. Większość Czytelników, mogę tak powiedzieć, współmyśli z tym, co piszę, uprzedza także moje pytania i niepokoje o kierunek zmian w Polsce. Czytelnicy bardzo często proponowali słuszne zmiany w ustawach, np. chcieli zmiany ordynacji wyborczej na większościową, oburzali się wetowaniem ustaw przez prezydenta, prosili o porady prawne. Niestety, żeby w naszej ojczyźnie było lepiej, potrzebny jest wysiłek wielkiej liczby wyborców, tylko wtedy bowiem byłaby szansa wybrania do Sejmu i Senatu ludzi godnych zaufania, uczciwych i mądrych. Jednak sondaże wskazują, że ludzie wolą wyborcze obietnice, piwo i grochówkę oferowane przez SLD. Niestety, spadkobiercy komunistów mają media i pieniądze, czyli to co pozwala dzisiaj wygrać wszystko. A my? Nie mamy mediów, a na kampanię wyborczą wpłacamy z własnych zaoszczędzonych pieniędzy. Liczymy jednak na to, że katoliccy wyborcy mają dobrze ukształtowane sumienia i nie utracili do końca pamięci i rozsądku.
- Ale w sondażach biorą udział w większości katolicy. I to oni wypowiadają się tak a nie inaczej. Czy, według Pana, nie mają oni dobrze ukształtowanych sumień?
- Nie wiem, kto bierze udział w sondażach. Sam nigdy nie miałem szczęścia zostać zapytany o poglądy polityczne. Co zaś do sprawy sumienia, myślę, że wielu dzisiaj, podobnie jak za PRL-u, dopasowuje się do sytuacji, chce jakoś utrzymać się przy życiu, korzystać z życia. Wielu można by w pewnym stopniu usprawiedliwić. Ale nie wszystkich. Nie można usprawiedliwić tych, którzy świadomie wybierają zło, służą złu, którzy są sprawcami tego zamieszania politycznego i moralnego, jakie obserwujemy od 10 lat. Nie lękam się powiedzieć, że polityczne zamieszanie jest pochodną "okrągłego stołu", genialnego kłamstwa, którego pomysł pochodził od partyjnych sekretarzy oraz ich kolegów, którzy rzucili legitymacje i przypięli się do "Solidarności" . W efekcie ludzie, którzy powinni zostać ukarani, od 10 lat są na wysokich stanowiskach w państwie, a obecnie mają zamiar przejąć całkowitą kontrolę nad wszystkim. Natomiast zamieszanie moralne jest zakamuflowaną walką z Kościołem katolickim, z Dekalogiem. Dlatego katolik, który nie chce zliberalizowania ustawy aborcyjnej, wprowadzenia eutanazji, dostępności narkotyków czy pornografii, dofinansowywania środków antykoncepcyjnych, łagodzenia kodeksu karnego, umarzania głośnych śledztw itd., taki katolik znajdzie na listach wyborczych ludzi, którzy dają rękojmię obrony moralnych wartości. Czy muszę jeszcze dopowiadać wprost, że takie partie, jak SLD, Platforma Obywatelska czy Unia Wolności chcą zniszczyć resztkę polskiej przyzwoitości?
- Sądzi Pan, że w dzisiejszym świecie, Europie, także więc i w Polsce, jakby nie chciano prawych i uczciwych polityków, a honorowano cyników i krętaczy.
- Politycy są dzisiaj oskarżani o wszystko: o karierowiczostwo, kult władzy, egoizm i korupcję. Panuje dość rozpowszechniony pogląd, że polityka musi być terenem zagrożenia. Dlatego wielu ludzi uczciwych wycofuje się z tej działalności. Na ich miejsce czyhają wspomniani karierowicze, mający poparcie swoich partii i różnych sił nacisku.
- Nowy Sejm zadecyduje nie tylko o kształcie przyszłych ustaw, ale również o zjednoczeniu Polski z Unią Europejską. Co Pan sądzi o Unii Europejskiej?
- Korzyści ekonomiczne w Unii już się kończą, o czym świadczą rosnące problemy w państwach Unii. Problemy te dopiero się zaczną, kiedy np. zacznie obowiązywać wspólna waluta. To nie to samo, co otwarcie granic. To jest rezygnacja z ważnego elementu narodowego na rzecz globalizacji. Moim zdaniem, gospodarczo UE zaczyna już pękać, natomiast moralnie wręcz stacza się na dno. Małżeństwa mężczyzn, eutanazja, eksperymenty z klonowaniem ludzi, a przy tym lansowanie państwa neutralnego światopoglądowo świadczą o kompletnym zamieszaniu i upadku wartości chrześcijańskich. Taka Unia Europejska musi zginąć, ponieważ choruje, mówiąc obrazowo, na "polityczny AIDS". Nie może istnieć państwo, które uchwalając ustawy, nie oprze się na konkretnym systemie wartości. Tam systemem wartości, jak się wydaje, jest wola jakichś tajemniczych gremiów, którzy zawłaszczyli media, banki i wielkie przedsiębiorstwa. Kto ma pieniądze, sięga po władzę. Jak daleko można pójść w tym ubóstwieniu wolności? W pewnym momencie stanie się pod ścianą. Wyjście będzie tylko jedno, jak w hitleryzmie czy nazizmie: przez komin obozu koncentracyjnego. Ludzie ludziom gotują dzisiaj podobny los. Ta totalitarna polityczna gangrena ma piękne opakowanie z ludzkiej wolności. Jeśli mieszkańcy Europy, a w tym i Polski, nie obudzą się, różne masońskie plany doprowadzą w świecie do wielkiego wrzenia. Taki przewiduję finał. I o tym także zadecydują polscy wyborcy 23 września.
- Dziękuję za rozmowę
Pomóż w rozwoju naszego portalu